Tomek Rybarczyk
Użytkownicy-
Postów
80 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Tomek Rybarczyk
-
Powaga muzyki Bacha i kredensu... czemu nie? Proszę zastanowić się co łączy te rzeczy ze sobą (można nawet zapalić skręta jeśli to za dalekie doznania ;)) Natomiast "naga i na dodatek pijana dziewczyna" była jak najbardziej realna - nie takie rzeczy dzieją się nieraz na warszawskiej Pradze.
-
Mniej więcej to także było moim zamiarem ;)
-
Ten wers dopracowałbym, jest zbyt sztampowy. Reszta jest niezła. Pozdrawiam. Po zastanowieniu się przyznaję rację. "Otoczenie" niewiele wnosi a w każdym razie nie koresponduje dostatecznie z pierwszą częścią: ryby (dostatek) / suszone ryby (niedostatek) zamienione w drugiej na słońce / brak słońca. Dziękuję za podpowiedź.
-
Jak Pani zauważyła poniżej - w sumie o to samo chodzi. Z tym że w ten sposób chciałem oddzielić od siebie mniej więcej na połowy płeć. Czyli mówiąc fachowo - przedstawić płeć jako: "Zespół właściwości charakteryzujących organizmy osobników męskich i żeńskich i przeciwstawiających je sobie wzajemnie". Mężczyzna przedstawiony jest jako ten, który pochłania otoczenie wzrokiem, studiuje to co dookoła niego i próbuje odczytać coś bliżej nieokreślonego jak powiedzmy... czarna dziura ;) pomiędzy zwykłymi, codziennymi tematami w gazecie. Natomiast kobieta... kobietę pozostawiam Pani jako bardziej adekwatną do jej określenia :) - widzi Pan; bo ja wolę łączyć... nawet z pozycji vis a vis, tak czy siak ;) - przy kolejnych interach jestem za zamianą - może być zabawnie... :) Propozycja wydaje się na tyle kusząca, ile nie do odrzucenia :) W każdym razie powstała w mojej głowie Pani wizja układu wiersza i kto wie, kto wie czy nie przechylę się ku niej?
-
Nieruchomy obojętny na smrodek kocich odchodów z piaskownicy poważniejszy od muzyki Bacha i kredensu suszył się co dzień na ławeczce jak kiedyś w obozie przesiedleńczym suszył ryby nad Dnieprem na czarną godzinę. I oto ostatniego dnia lata pijana dziewczyna przebiegła nago przez podwórko i zobaczyliśmy jak starzec ożywa śmieje się oddaje jesieni zgromadzone ciepło.
-
Zgadzam się z Panem - jest to wiersz jak najbardziej na czasie, można powiedzieć: wakacyjny. A podobno właśnie w tym okresie, w czasie urlopu inteligencja człowieka obniża się o około 1/4 - to dlatego popełniamy wówczas szereg błędów, przygodne romanse są na porządku dziennym a nasz portfel na wagę którego harowaliśmy długie miesiące zapada na anoreksję. Dopiero jesienny brak światła a zwłaszcza pierwsze przymrozki sprawiają, że poziom naszego I.Q. wzrasta. A tak przy okazji podzielę się jeszcze czyimś spostrzeżeniem wyczytanym kiedyś pod pewnym wierszem, które zapadło mi w pamięci: najtrudniej uchwycić jest rzeczy oczywiste, ale kiedy już je dostrzeżemy, wydają nam się banalnie proste. Ot, pierdoły - jak Pan to raczył uprzejmie zauważyć :) " w czasie urlopu inteligencja człowieka obniża się o około 1/4 - to dlatego popełniamy wówczas szereg błędów, przygodne romanse są na porządku dziennym a nasz portfel na wagę którego harowaliśmy długie miesiące zapada na anoreksję. Dopiero jesienny brak światła a zwłaszcza pierwsze przymrozki sprawiają, że poziom naszego I.Q. wzrasta.... najtrudniej uchwycić jest rzeczy oczywiste... " Nie, to nie są rzeczy oczywiste... Lepiej już było, pozostać bezpiecznie za różnymi " znaczeniami " i " złożeniami "... ; ) Zapewne. Jednak jako autor również mam prawo do własnych interpretacji. Można to porównać do własnego dziecka w którym z każdym rokiem odkrywa się coś nowego i jakże często zaskakującego. O żonie nie wspomnę ;) Wracając do wiersza to blisko mu do erotyka, troszkę innego niż zazwyczaj ale jednak.
-
Zdanie bardzo cenne. Oczywiście moim zdaniem ;) Dziękuję.
-
zabawne :) Zwłaszcza jeśli dorzucę do tego jeszcze jedno za ...obserwowane :)
-
Ładny choć smutny zapis ale może - zaznaczam że tylko moim skromnym zdaniem - warto pokusić się o jeszcze większą minimalizację uczuć? Powiedzmy pierwsza strofka daje kapitalne konotacje jeśli czytać ją tak: spotkałem cię a to już prawie dwa
-
Czy to w różnych znaczeniach, czy też szczególnie w złożeniu z na - przeciw - to są pierdoły... Zgadzam się z Panem - jest to wiersz jak najbardziej na czasie, można powiedzieć: wakacyjny. A podobno właśnie w tym okresie, w czasie urlopu inteligencja człowieka obniża się o około 1/4 - to dlatego popełniamy wówczas szereg błędów, przygodne romanse są na porządku dziennym a nasz portfel na wagę którego harowaliśmy długie miesiące zapada na anoreksję. Dopiero jesienny brak światła a zwłaszcza pierwsze przymrozki sprawiają, że poziom naszego I.Q. wzrasta. A tak przy okazji podzielę się jeszcze czyimś spostrzeżeniem wyczytanym kiedyś pod pewnym wierszem, które zapadło mi w pamięci: najtrudniej uchwycić jest rzeczy oczywiste, ale kiedy już je dostrzeżemy, wydają nam się banalnie proste. Ot, pierdoły - jak Pan to raczył uprzejmie zauważyć :)
-
a może przez dziurkę? - jak przez dziurkę od klucza, tak czy siak, tekst daje po heblach i zatrzymuje :) Ma Pan rację - jest w takim działaniu coś z dziurki od klucza. Nie potrafię za dobrze sam objaśniać, więc może posłużę się analogicznym opisem tego zjawiska wyczytanym kiedyś w książce "Samotność w sieci" autorstwa Janusza Wiśniewskiego: "Jim zawsze pił jedną kolejkę za „Candace Pert, kobietę, która dokładnie wiedziała, co się dzieje za błoną śluzową". To Candace Pert, badając w latach siedemdziesiątych mechanizm działania morfiny, tak bardzo zasłużonej w walce z cierpieniem, jeszcze na studiach odkryła, że na powierzchni neuronów są miejsca, które kształtem i wielkością pasują do molekuły morfiny. Jak klucz do zamka. To przez te miejsca morfina przedostaje się do komórek. I właśnie w ten sposób uśmierza ból. Skąd niby neuron miałby mieć na sobie klucz do jakiejś morfiny? Dlaczego organizm przygotował sobie dziurkę od klucza, którego istnienia jednak nie mógł przewidzieć? A może istnieją substancje podobne pod względem struktury i działania do morfiny, wytwarzane wewnątrz organizmu? Są. Oczywiście, że są. Tak jak morfina łagodzą ból, wpływają na nastrój, wywołują uczucie przyjemności, a czasami nawet euforię. Nazywają się endorfiny, „wewnętrzne morfiny". Ujmując to obrazowo, można powiedzieć, że orgazm to nic innego jak zatapianie mózgu endorfinami."
-
O, bardzo się cieszę! Odczytał Pan stronę męską wiersza zgodnie z moimi intencjami. Mniej więcej, ale nie tak jasno i precyzyjnie próbowałem to zrobić watek wyżej.
-
po co? przecież to jest i tak widoczne. jeśli widoczne, sądzę, ze nie jest potrzeba podkreślania grubym flamastrem :) dlatego piszę "tak, czy siak", co nie zmienia faktu, że fajno upozycjonować podmiotowo, już w przedbiegu - to nie flamaster, nie pogrubienie, ale apsik z loczkiem - ale jest całkiem cacy i bez kichania na dyle - tyle ;) Jak Pani zauważyła poniżej - w sumie o to samo chodzi. Z tym że w ten sposób chciałem oddzielić od siebie mniej więcej na połowy płeć. Czyli mówiąc fachowo - przedstawić płeć jako: "Zespół właściwości charakteryzujących organizmy osobników męskich i żeńskich i przeciwstawiających je sobie wzajemnie". Mężczyzna przedstawiony jest jako ten, który pochłania otoczenie wzrokiem, studiuje to co dookoła niego i próbuje odczytać coś bliżej nieokreślonego jak powiedzmy... czarna dziura ;) pomiędzy zwykłymi, codziennymi tematami w gazecie. Natomiast kobieta... kobietę pozostawiam Pani jako bardziej adekwatną do jej określenia :)
-
Tak, chodziło mi między innymi o takie vis-à-vis podmiotu lirycznego będącego w tym przypadku płcią :) Dziękuję za wychwycenie.
-
Może też czasem wyczytać przyszłość z dziurki w gazecie albo choćby na chwilę odbiec, jak to się mówi: od tematu ;)
-
Ona naprzeciw niego w kawałku zwiewnej sukienki założyła nogę na nogę. On naprzeciwko niej podniósł wyżej gazetę i z zainteresowaniem czytał dziurkę między stronami.
-
Ładny, liryczny obrazek. Ktoś zwrócił nawet uwagę że coś mu się w nim rymuje pod koniec lecz ja osobiście uważam że wszystko tu się rymuje, tylko bardzo delikatnie. A nawet poszerzył przy okazji nieco jak zauważyła poprzedniczka - ową "myśl cieniutką": Na parapecie się rozpaprociłam rozfiołkowałam źrenice rozwinogroniłam czubkiem języka rozkosmykowałam tkliwie. Opar czajnika wsiąkł w mgławicę pod opuszkami skrył czas - czekam aż pozbierasz mnie w jedno nas.
-
Dziękuję a nad tytułem na co zwrócił uwagę również p. Lecter rzeczywiście warto się zastanowić. Z tym że nie potrafiłem edytować tytułu (?) toteż niech nowy pozostanie taką małą tajemnicą.
-
Własnym oczom nie wierzę... nie spodziewałem się tak przychylnego czytania! Dziękuję wszystkim bez wyjątku :)
-
noce i dnie nigdy pół na pół zapach macierzanki i biel kwiatów kwitnący sad którego nie będzie syn nasz cały jeszcze bo maleńki na czarno-białych fotografiach pod lipą posadzoną w dniu kiedy się urodził tylko pies wybrał od razu - wył i wył do księżyca
-
Rutyna czytelnika bo nie jest nigdzie powiedziane że jest to relacja męsko - damska. Raczej jest to ogólnie o oczekiwaniu na jakieś wydarzenie. Jakiekolwiek. Albo o koniecznym i nieustąpliwym przemijaniu, chwytaniu się resztek nadziei na lepsze jutro, o bólu, który w ostateczności przez bezsilność Pl-a wymawia się tylko w krzyku mew... No i cepel- droga bez dalszej drogi. To takie tam moje słowo po przeczytaniu komentarzy innych odbiorców. Pozdrawiam jeszcze raz ;) Bardzo podoba mi się taka interpretacja. Druga strona (połowa) innych. Dziękuję.
-
Zainteresował. Świetne zobrazowanie emocji. Druga strofa rewelacyjna. Przemawia w ostatecznośći. Już dawno nie miałem takiego pszeszycia serca grubą igłą - a tak właśnie na mnie działa wypowiedzenie zawarte w drugiej strofie. Zaciekawia mnie użyte niedopowiedzenie w trzeciej strofie- jakby wiersz nagle nieespodziewanie się zakończył- gdzieś daleko się zanurzył i pozostawił tylko refleksje. Jestem za ;) Pozdrawiam pseferdecnie ;P Cieszy mnie takie podejście. Równie "pseferdecnie" ;P
-
I słusznie. Rolą autora nie jest bowiem obrona swoich utworów. Same mają dawać radę. Co do wiersza - nawet spoko, ale moją opinią się nie sugeruj. Pozdro. Opinia jak najbardziej stosowna bo indywidualna. Dzięki.
-
My jest bezrodzajowe i równie dobrze może dotyczyć ludzkości jako takiej. Czyhanie, aż ośmieli się podnieść wyżej oczy. Sięgnąć gwiazd. Przychodzi wówczas na myśl choćby mit o Prometeuszu. Ale zapis może oczywiście dotyczyć również relacji damsko - męskiej, czyli mógłby być próbą rozbica ogółu na najmniejsze jego cząsteczki. Czy to źle? Moim zdaniem zarówno interpretacje autora jak i Hanibala mają uargumentowanie. Ja jednak odebrałem treść wiersza podobnie jak Lecter. Nie mam zamiaru się z tym spierać. Czy taka interpretacja lub jeszcze inna jest w czymś gorsza? Moim zdaniem nie. Od siebie mógłbym co najwyżej dodać, by zwrócić uwagę na tytuł który sugeruję taką podwójną intepretację.
-
Rutyna czytelnika bo nie jest nigdzie powiedziane że jest to relacja męsko - damska. Raczej jest to ogólnie o oczekiwaniu na jakieś wydarzenie. Jakiekolwiek. " my " w wierszu jest na tyle mocno wyeksponowane, że relacje męsko - damskie traktuję jako " powiedziane "... My jest bezrodzajowe i równie dobrze może dotyczyć ludzkości jako takiej. Czyhanie, aż ośmieli się podnieść wyżej oczy. Sięgnąć gwiazd. Przychodzi wówczas na myśl choćby mit o Prometeuszu. Ale zapis może oczywiście dotyczyć również relacji damsko - męskiej, czyli mógłby być próbą rozbica ogółu na najmniejsze jego cząsteczki. Czy to źle?