Stary Wierszownik
-
Postów
30 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez Stary Wierszownik
-
-
Wyobraź sobie, że to jest piosenka, śpiewana przy gitarze, z różnymi chórkami. Och, śpiewało się kiedyś...
0 -
Jeśli dobrze kojarzę, nazgul - to jakiś potwór z "Władcy pierścieni"?
0 -
Krople deszczu czas leniwie odmierzają.
Czas jesienny, szary, mglisty, smutny czas.
Dookoła pusto, cicho, jakby w raju.
Nie ma ludzi. Mgła otula tylko nas.
Cieniem chmur okryta szczelnie jesteś blisko.
Mgła przysłania twoje oczy, twoje usta.
Chcesz powiedzieć coś, lecz milczysz i to wszystko.
I ta przestrzeń wokół nas jest jakaś pusta.
Na jesiennej twojej twarzy mokre ślady.
Czy ty płaczesz? Czy to krople lecą z góry?
Uśmiechając się, rozjaśniasz pejzaż blady.
Deszcz ozdabia twe policzki dziećmi chmury.
Chociaż wokół wiele chmur zawisło sinych
My przeszkody wszystkie wspólnie pokonamy
I miłością naszą razem zaświecimy
Słońce - to, którego dzisiaj tak szukamy.0 -
W twoim wierszu jesień jest nie tylko szara.
Te kolory odbijają sie w mojej duszy.0 -
Wspaniały optymizm!
Tak trzymać!0 -
Takie kochanie może być bardzo niebezpieczne
0 -
Pierwsza myśl to niepokój
Jeśli rysą jest jakaś myśl, to utwór jest intrygujący0 -
-
Mogę polecieć bardzo wysoko, daleko
Ścigać obłoki po niebie płynące
Po drodze przejść białej jak mleko
Lub gwiazdy dotykać czerwone, gorące
Potrafię wodospad zatrzymać wpół drogi
I kroplom błyszczącym życie ocalić
Mogę najwyższe nawet pokonywać progi
Aby cel osiagnąć i sukcesem się pochwalić
Potrafię też rozmawiać ze szmerem strumienia
Nasycać delikatną pieśnią swoje uszy
Porozwieszać wokół dźwięki jak westchnienia
I muzykę tworzyć, która serce wzruszy
Mogę góry zdobyć wszystkie na Ziemi
Rzeki przepłynąć, przejść każdą dolinę
Potrafię bez strachu iść drogami ciemnymi
I życie swoje oddać w ostatnią godzinę
Potrafię jak orzeł poszybować wysoko
Przeszłe wydarzenia przypominać sobie
Mogę też przepaść przeskoczyć głęboką
Ale nie potrafię... nie kochać się w Tobie0 -
Jak drzewo, z wiatrem staje się pochyłe
Tak mnie przyginał ciemny koszmar życia
Dając mi puchar bólu do wypicia
I każąc przeżyć wszystko, co niemiłe
Już pogrzebany, prawie, w świecie byłem
Kiedy spłynęłaś do mnie z gór radości
I nowy klimat w sercu mym zagościł
Uznałem dawne smutki za niebyłe
Oświetlasz jasno moją krętą drogę
Nowy nadając sens memu istnieniu
Znów wiele uczuć dziś przeżywać mogę
Serce ożywa w martwym już kamieniu
I bić dla ciebie nie będzie się wzbraniać
Bo jesteś dla mnie źródłem... ZMARTWYCHWSTANIA0 -
Pięknie dziękuję za konstruktywne uwagi, pokrzepiające opinie i trafne wskazówki.
0 -
I taka też...
0 -
Nie trzeba słów, bo po co słowa?
Mogą obrazić, albo zranić.
Czy nie jest lepsza czynów mowa?
Czyny zastąpić mogą słowa.
Milczenie gwiazd, to też jest mowa.
To tajemnicze światła drganie
Jakże potężna jest wymowa
Gwiazd, co nie mówią ani słowa.
Gdy coś powiedzieć chcesz od nowa,
Czyny uwzględnij w mowy planie.
Zastanów się, niech myśli głowa.
Czynem zastępuj swoje słowa!0 -
Bardziej jednak
Wolę słowa niż spojrzenia
Zwłaszcza
Gdy dźwięczą miłośnie
I niosą
Radosne przesłanie
Zagłuszają codzienność
Umacniają
I dają nadzieję
Wzrok tylko pyta
Jest taki małomówny
I zagadkowy
Przenika
I odbiera radość
Przynosi niepokój
I niepewność
Wiem napewno
Wolę słowa
Mogą być nawet
Napisane0 -
Ot, młodość!
Szkoda, że mam to już za sobą.
Ale dzięki za przypomnienie.0 -
Ten wiersz czyta się jak piękną... muzykę.
0 -
Nie broń się miła
Przed słów koralami
Każde z nich to kropla radości
Która napełnia
Kielich naszego szczęścia
Niech serce przez usta przemówi
A wargi ozdobi perłami
Nie wahaj się upiększać słowem
Każdej wspólnej sekundy
To następna cegiełka
Naszej niebotycznej budowli
Wstyd niepewność pokonaj
Nic nie stracisz na tym
A zyskamy oboje
Gdy szczytem dotkniemy nieba
Nie broń się miła
Przed słów strumieniem
Bo tego NAM potrzeba0 -
Noc to
czas na złożenie płatków dnia,
gwiazd oddech spokojny
i oczekiwanie złotowłosej jutrzenki
Wiersz mi się podoba. Ja dałbym więcej optymizmu.0 -
Jakie to straszne...
0 -
Ta tęsknota i brak nadziei...
Takie bliskie...0 -
Dziś
Potłukło mi się lustro
I jak teraz dowiem się
Czy jestem jeszcze
Człowiekiem0 -
Piękne, jesienne przedpołudnie. Lekka mgiełka. Słońce przebija się promieniami przez prawie nagie korony drzew. Gdzieniegdzie napotyka opór nie opadłych jeszcze liści. Jest cicho. Bezwietrznie. Misia – moja suka – idzie przede mną. Wszystko obwąchuje. Rozgląda się. Szuka swoich znajomych towarzyszy. Czasem się zatrzyma. Spojrzy pytającym wzrokiem. Upewnia się, czy idziemy dalej. Czasem patrzy na moje ręce. Sprawdza, czy trzymam kasztana, którego jej zaraz rzucę. Lubi biec z pełną szybkością jej psich łap i dopadać kasztana, często łapiąc go w locie.
Słychać szelest liści. Ktoś się zbliża. Znajoma sylwetka. To Patrycja. Znamy się dobrze.
- Dzień dobry – mówię.
Cisza. Gdy podchodzi bliżej ponawiam pozdrowienie. Żadnej reakcji. Niemożliwe, żeby mnie nie zauważyła. Nikogo tu więcej nie ma. Tylko nas troje. Widocznie była zamyślona. Może ma jakieś problemy. To młoda kobieta. Pewnie chciałaby wyjść za mąż. W organizacji, w jakiej się znalazła, nie może znaleźć odpowiedniego kandydata. A może ma kłopoty ze swoją siostrą? Może pokłóciła się z mamą? Może jest jakaś inna przyczyna…
Trochę zaskoczony idę dalej. Misia, zajęta swoimi sprawami, odwiedza kolejne, znajome miejsca. Czasem upoluje sobie jakiś smakołyk, który ktoś wyrzucił z kuchennego okna pobliskiego wieżowca. Jest bardzo niezadowolona, gdy jej się go odbiera. Pewnego razu taka uczta skończyła się wizytą u weterynarza i zaaplikowaniem antybiotyku.
Spacerujemy dalej. Bawimy się. W oddali widzę kolejną postać. Też jakby znajoma. Tak, to Danuta. Wspaniała, rozsądna kobieta. Wyjeżdża często do pracy za granicę. Lubię z nią rozmawiać. Pewnie rzuci jakiś ciekawy temat.
- Dzień dobry – odezwałem się pierwszy.
Spojrzała na mnie. W jej wzroku był jakiś żal, trochę zaskoczenia. Bez słowa jednak przeszła obok. Długo się nie widzieliśmy, ale niemożliwe, żeby mnie zapomniała. No cóż, trudno.
Misia zajęta jest gonieniem kaczek, które zebrały się przy fontannie. Wszystkie grupowo pofrunęły do wody. Wyraźnie zaskoczona końcem zabawy podbiegła do stadka gołębi, które przysiadły niedaleko. One również nie chciały się z nią bawić. Całą sytuację uratowała znajoma sąsiadka, której Misia pozwoliła się nawet pogłaskać.
Jesteśmy już blisko domu. Ktoś idzie szybkim krokiem. Ja przecież go znam. To Andrzej. Trudno za nim nadążyć. Ciągle się spieszy. Może chociaż on się zatrzyma.
- Witaj – próbuję go zagadnąć.
Nic z tego. Spojrzał chłodnym, przenikliwym wzrokiem jakby chciał powiedzieć: „kiedyś byłeś nasz, a teraz już nie chcemy cię znać”.
Wracamy do domu. Misia zadowolona, ja wręcz przeciwnie. Przygnębił mnie ten spacer. A jeszcze pół roku temu wspólnie realizowaliśmy różne plany. Zwierzaliśmy się sobie z naszych trosk. Trwało to kilkanaście lat, dopóki nie zacząłem samodzielnie myśleć. Oddałem wtedy nadzorcy-przewodniczącemu list, zawierający moją rezygnację i przestałem być świadkiem Jehowy.
Usiadłem. Misia wskoczyła obok mnie, na tapczan. Przytuliła się. Spojrzała swoimi dużymi, brązowymi oczami. Wyczytałem w nich: „nie martw się, przecież masz jeszcze mnie”.0 -
Przepraszam za formę kontaktu, ale próba przesłania do Pana wiadomości prywatnej nie powiodła się. Prawdopodobnie ma Pan źle wpisany adres skrzynki. Proszę sprawdzić.
0 -
Zazdroszczę Bogu mieszkania
a ptakom skrzydeł.
I jakie piękne tu powietrze!
A niebo jak przesycone słodyczą!
Atomy już krzyczą
gotowe do startu.
Metą będzie
okno wszechświata
Jak łatwo byłoby
rozłożyć ręce
niby skrzydła
I tak oderwać się
od życia,
poszybować
z tej skały
ku następnym, wysokim skałom
Jak nieskończenie małe
byłyby
te wszystkie ważne sprawy.
Brak odwagi
nie jest przeszkodą.
Jedynie - grawitacja.0
Zmartwychwstanie (sonet dla Iwony)
w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Opublikowano
Jakie życie - taka poezja.
Przynajmniej w moim przypadku.
To taka próba stworzenia sonetu.
Dzięki.