Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

kashmire

Użytkownicy
  • Postów

    63
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez kashmire

  1. drzewo. wrosło się we mnie mocno pieściły je twoje dłonie czasem drżę tylko żeby te korzenie żeby wytrzymały dom. więc jest dach przytulna sień i żebrak z naszej ulicy nie przeniknie wzrokiem ściany a jednak stój przy mnie gdy wyjrzę przez okno syn. wyjrzał z mojego bólu spokojem twoich oczu ta miniaturka dłoni z mojej haftuje się we własną linię gdy się już potoczy bądź znakiem
  2. drzewo. wrosło się we mnie mocno pieściły je twoje dłonie czasem drżę tylko żeby te korzenie żeby wytrzymały dom. więc jest dach i przytulna sień żebrak z naszej ulicy nie przeniknie wzrokiem ściany a jednak stój przy mnie gdy wyjrzę przez okno syn. wyjrzał z mojego bólu spokojem twoich oczu ta miniaturka dłoni z mojej haftuje się we własną linię gdy się już potoczy bądź znakiem
  3. Tak, przemyślałam ;) Pozdrawiam!
  4. pamiętam konewkę więdła na liliowo pod spojrzeniem jamesa deana bunt był gdzieś za wodą pan, który wił się saksofonem w płaczące do błękitów corcovado być może nie przypuszczał, że cisza nie zawsze mieni się początkiem zanim mnie oplecie, jak to ona potrafi, w noce krzyczące ciebie, niech płynie jazz.
  5. hmmm spróbuje nad tym pomyśleć. tak czy siak zamierzam go nieco przerobić :) pozdrawiam!
  6. Uwielbiam tego typu opinie. Byłoby miło, gdyby pani rozwinęła pani swoją myśl. Jest to dla mnie zbyt ważny wiersz i jestem gotowa go nawet całkowicie przerobić, jeśli dojdę do wniosku, że rzeczywiscie jest beznadziejny. Po to umieszczam go na tym portalu, żeby usłyszeć jakąś opinię, która mnie w jakikolwiek sposób nakieruje. Otworzy oczy, cokolwiek. Przepraszam, że się unoszę, ale nie widzę wogóle sensu umieszczania tego typu opinii dotyczących wiersza, nad którym ktoś, bądź co bądź, się namęczył. Pozdrawiam.
  7. odsłona pierwsza: tłum kalejdoskop ciał. miarowość spojrzeń bezimiennych. mrowienie w podbrzuszach. z zasady kurier codzienny zacuchnięty potem. i niechętna para w ustach. czasem deszcz rozbudzający nagość barw. rozpusta dźwięków. skóra, której dotykasz skórą to pancerz. dymiący się kocioł, pozbawiony ciepła. pragniesz. odsłona druga: krzyk a więc niosę w sobie ciszę absolutną. to żart tego, co stworzył szepty i muzykę. a twój kształt mizdrzy mi się pod powiekami. nocą oddech pod drzwiami i kroki za oknem. nużący pośpiech myśli. zaduch ciągłych braków. gdy się już zatrzasnę w tej obcej ciszy, może mnie wreszcie usłysz. pragnę. odsłona trzecia: przestrzeń tu otwiera się świat na nasze punkty widzenia. twój szczerzy się w słowa innym horyzontom. ziemia kusi pierwotnym rytmem oddechów. właśnie dzielę czas na czworo. stygnie, gdy się zanurzamy w zieleń. chłonę odwieczność trawy. jej swoboda mnie mierzi. no, obejmij tę przestrzeń między nami. obejmij.
  8. dziś goniłam swój cień wzdłuż Wisły wzdłuż wyśnionej topielnicy węgielnych cieni napuszonej w białość po pas mi ten śnieg, po pas głuszeją płoche oddechy miasta włóczęgów i kotów miasta być może mojego plamy na mapie pamięci przymilnych i rozpodlonych po pas mi ta cisza, po pas wciąż wierszydlą się myśli na barwę na pobladłą niechże ten łabędź z szarym okiem przeskrzydli się w jaskółkę! po pas mi ten smutek, po pas.
  9. Lubię ten gwar. Drżą ponętnie ściany, pijane melodią kroków. Papieros pana z lewej wzdryga się popiołem zawsze z tą samą werwą - zalotny ognik w dłoni. Pod kopułą sufitu brzęczą leniwie znaczenia, odymione mijaniem. Próbując je złapać za ogon, wsiąkam w ten wszechobecny dym, tymczasem głos na głosie to już cała gama, to muzyka. A gołąb za oknem chyba już wrósł w parapet. Patrzy na mnie tym swoim okiem figlarnym, prześmiewczym, jakby wiedział przede mną - kolaże wskakują samotnie w krakowskie okna. I jeszcze przechyla, psiakrew, głowę - tę samą, w cudzych oczach.
  10. Amerrozzo: Witam serdecznie i dziękuję za tak wnikliwą opinię. Po pierwsze małe sprostowanie: nie pan, a pani ;) Po drugie przyznaję, że jest to zaledwie pierwsza, zupełnie świeża wersja tego wiersza i zakładam możliwość konkretnych poprawek. Po zastanowieniu stwierdzam, że ma Pan rację z tym "kojącym marmurem", a nawet i z całym wersem, bo rzeczywiście nie wnosi on zbyt wiele do treści wiersza. Dlaczego te duże i małe litery już tłumaczę. Pomysł na wiersz przyszedł mi do głowy, kiedy sobie rozmyślałam, jak zachowałabym się, żyjąc w czasach Chrystusa, znając takie, a nie inne zwyczaje i obrzędy religijne, etc i mając nagle zmienić swoje poglądy i postrzeganie świata. Chciałam napisać wiersz z perspektywy właśnie takiego człowieka (w tym przypadku mężczyzny). Dlatego też "Dzierżącej Włócznię" jako epitet odnoszący się do bogini czczonej przez podmiot liryczny, jego otoczenie, przodków, etc. pisany jest wielką literą, a słowo "jezus" umyślnie z małej litery, aby umniejszyć wagę osoby, która pojawia się nagle w świecie podm. lir. i twierdzi, że jest Synem Bożym. co do 'powiedzieliby' nie jestem przekonana, ponieważ jest : gdyby mnie spotkali i powiedzieli, chociaż może nie jest to do końca czytelne. Jeszcze nad tym pomyślę. 'ten sam' w ostatniej strofie decyduję się jednak zostawić, jako że dodatkowo tak jakby podkreśla to słowo, a poza tym dobrze mi brzmi :) Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas. Pozdrawiam!
  11. Dziękuję bardzo za pierwszą opinię. Miło mi. Pozdrawiam! :)
  12. a gdyby mnie spotkali rozpinającego rzemyk przed wyniosłą piersią Dzierżącej Włócznię a Jej sowie oko śledziłoby ruch szaty i powiedzieli to ten to jezus - schyl głowę a kopuła nieba byłaby mi dzwonem na pamięć na głos babki ten sam rzemyk stanąłby mi kołkiem w spluwającym gardle.
  13. Fagot: dziękuję za opinię:) pozdrawiam!
  14. Lucy Rams: ojj niedopatrzenie! :) to zdrobnienie mnie zbiło z tropu;) w takim razie bardzo mi miło:) pozdrawiam
  15. witam i dziękuję bardzo za odwiedziny:) Nechbet: miło mi bardzo:) a możliwe, bo wiersz się pojawił na innym forum już jakiś czas temu i od tego 'jakiegoś czasu temu' miałam zamiar wprowadzić pewne zmiany, ale nie wyszło niestety;) pozdrawiam równie wesołoświątecznie!:) Lucy Rams: hmm szczerze mówiąc to nie rozumiem o co chodzi z ową Reginką M. ; jeśli trudno to zapomnieć z powodu wrażeń pozytywnych to również dziękuję:); co do motywu: Elizabet Vogler to z filmu Bergmana "Persona". pozdrawiam serdecznie! :)
  16. Elizabet, twoje milczenie spływa po mnie falami, próbuję utrzymać się na powierzchni, choć czasem ciężko umknąć twoim półuśmieszkom, przymrużonym oczom lubisz rozbierać mnie powoli i dokładnie, a kiedy z zachodu na wschód staję przed tobą coraz bardziej JA, a może TY, ze słowem zastygłym pomiędzy naszymi ciałami, mój gest jest tylko marną kopią twojej ciszy. zimne są twoje szorstkie dłonie, gdy błądzą w moich sennych włosach a może to ja błądzę w tobie, może to moje chłodne oczy patrzą teraz na mnie przez tę szybę, która przecież jest, a wydaje się nie być powiedz, wypowiedz moje imię, kochana, przecież obie głęboko tkwimy w tym absurdzie, a jednak nie jestem tobą, Elizabet kocham twoje nagie usta nocą
  17. Elizabet, twoje milczenie spływa po mnie falami, próbuję utrzymać się na powierzchni, choć czasem ciężko umknąć twoim półuśmieszkom, przymrużonym oczom lubisz rozbierać mnie powoli i dokładnie, a kiedy z zachodu na wschód staję przed tobą coraz bardziej JA, a może TY, ze słowem zastygłym pomiędzy naszymi ciałami, mój gest jest tylko marną kopią twojej ciszy. zimne są twoje szorstkie dłonie, gdy błądzą w moich sennych włosach a może to ja błądzę w tobie, może to moje chłodne oczy patrzą teraz na mnie przez tę szybę, która przecież jest, a wydaje się nie być powiedz, wypowiedz moje imię, kochana, przecież obie głęboko tkwimy w tym absurdzie, a jednak nie jestem tobą, Elizabet kocham twoje nagie usta nocą
  18. dziękuję bardzo za komentarze i pozdrawiam mikołajowo w jesienny wieczór:)
  19. Ciekawe, co słychać w krainie wiecznej śniegowości? U nas jednak zima. Krzyczą o tym światła i dzwoneczki,a pulchni starcy na czerwono uśmiechają się brodaciej. Nie widuję już reniferów za oknem, a komety to tylko w snach. Czasami w tej atmosferze zamarzają jeszcze szyby w zmyślne kształty, ale to tylko przy łaskawym słońcu. Za to mamy śliniące wystawy i jajka- niespodzianki, a za rogiem skaczą budki z Colą zzielenione na pyzato. A czy tam, wśród bieli, te strachy pierzaste, sny i zwidy wybujane topnieją równie szybko? P.S. Tak naprawdę to chciałam Ci życzyć kłębiastej sadzy i nosów w szybach.
  20. Ciekawe, co słychać w krainie wiecznej śniegowości? U nas jednak zima. Krzyczą o tym światła i dzwoneczki, a pulchni starcy na czerwono uśmiechają się brodaciej. Nie widuję już reniferów za oknem, a komety to tylko w snach. Czasami w tej atmosferze zamarzają jeszcze szyby w zmyślne kształty, ale to tylko przy łaskawym słońcu. Za to mamy śliniące wystawy i jajka- niespodzianki, a za rogiem skaczą budki z Colą zzielenione na pyzato. A czy tam, wśród bieli, te strachy pierzaste, sny i zwidy wybujane topnieją równie szybko P.S. Tak naprawdę to chciałam Ci życzyć kłębiastej sadzy i nosów w szybach.
  21. I. Impresje: czerń więc mówisz, że te zarysy i przesiąkanie mój warkocz z wieży i twoje ręce - takie zielone mocne zarazem to tylko szelest lukrowy i kruchy wpierw głos potem dotyk zmysłogradzanie a nam tu kły szczerzy życie II. Impresje: biel mam osiemnaście i całe przed sobą mogę je rozlać na dłoń jak atrament potem się wtłoczę pomiędzy szufladki i myśl napsocę byle nie zgubić pantofelka
  22. Nata Kruk: dziękuję za komentarz:) Tali Maciej: hm licze i licze i nie mogę się tych dwunastu zgłosek doliczyć hehe;) w każdym razie pierwszy raz piszę coś takiego, więc są niedociągnięcia, chciałam po prostu spróbować czegoś nowego żeby nie ograniczać się zawsze do tej samej formy. a ten sen to miał być ważny element, no ale może rzeczywiście troszkę tego za dużo;) ; hehe myślę że nie ma co tu mówić o perfekcji;) ; dziękuję bardzo za uwagi:)
  23. dziękuje za komentarze:) Tali Maciej: na siłę jak na siłę - to miał być taki trochę eksperyment starałam się użyć formy "Leśmianowskiej"; hmm byłabym wdzięczna za uściślenie tego, co przeszkadza. pozdrawiam serdecznie:) Gosia Zamorska: hmm wydaje mi się, że jest rytmicznie, jeszcze się temu przyjrzę. również pozdrawiam serdecznie:)
  24. "Wysoka jest tęsknoty ranga, bo spełnia rolę bumeranga" A. Sztaudygner Złotawo mi oczy rankiem słodzieją Gdy po wyśnieniu niezwykłym, zjawowym, Myśl się szczenięcą upaja nadzieją, Że szept ten, tak mgielny, będzie zamszowym. I palce cierpną w miękkim słodkostanie By dłoń tę w swą dłoń pochwycić, ugłaskać, Aż się zniebieszczą nieba, a ich trwanie W słodkości owej, rozbłyśnie się w blaskach. Dniem myśląc, sennieć, a w sennięciu błogim Tak nieopatrznie w słodycz się rozpływać I snem przeniknąc okna i podłogi, I w śnie (nie)prawdy rechoczące zbywać. Tak się z kolejnym świtaniem zamarzać, Gdy cichną pomroki bladym westchnieniem, Mgła się we wspomność zieloną zaparza - To tam, gdzie kiedyś słodkie gwiazd bzdurzenie
  25. dziękuję bardzo za opinie:) Bartosz Wojciechowski: oczywiście zwracanie się na "ty" jak najbardziej mile widziane zwłaszcza, że jestem jeszcze za młoda na takie formalności chciałam być po prostu kulturalna;) to po pierwsze a po drugie to postaram się popracować nad formą to dla mnie chyba najtwardszy orzech do zgryzienia, bo zwykle brak mi motywacji;) pozdrawiam serdecznie:) Jay Jay: rzeczywiście, z tą interpunkcją trochę tak niekonsekwentnie, niedopracowanie. Hehe, i znowu tyle pracy,oj;) pozdrawiam serdecznie:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...