-
Postów
53 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Licho
-
Dziwny jest ten świat z natłokiem wiadomości w wirtualnych chmurach i złudzeń maskaradą w obecności śmierci. Moloch chiński zasypał świat tandetą i zinfekował wirusem, teraz poprawnie dyga z pomocą w ręku jak grzeczna panienka. I nic. Migracje uciekających, przed nie wiadomo czym, goniących nie wiadomo co i dokąd. Morderstwa światopoglądów w ulicznym błocie. I nic. Kłamstwa, kłamstwa nieustanne, niedomówienia, prawdy odkładane na potem i wieczne - a oni... A mnie dzisiaj boli i mówię o tym, że nie zapomnę krzywd ani kłamstw, mijanych rozczarowań, krzyków tłumu do którego strzelano, ogromu grzechów przeszłych, nie rozgrzeszonych. Puste ulice, ludzie samouwięzieni, skradający się kanibal smakosz ludzkich płuc i seniorzy będący balastem świata, to dzisiejsze realia. Światu potrzebna jest pięść rozsądku i zniwelowanie głupoty. Koronawirus pokazał kły - niech powyrywa języki żonglującym grą pozorów. Niech nastąpi ulga.
-
Kowalski źle sypia po dużej dawce TV
Licho opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wiem że to trema, bo swędzi mnie lewa ręka. Tak teraz się dzieje, kiedy zamierzam pisać o czymś, czego do końca nie rozumiem. Zdam się dzisiaj na intuicję kowalskiego. Znowu zaciska w pięści, swoje szorstkie dłonie. Też nie rozumie zepsutego świata, ani pustego człowieka ściągniętego z piedestału. Zwariowali! - pokrzykuje zerkając na ulicę. Trybunalscy sypiąc piach w tryby demokracji drą się na ulicy, że walczą o jej wolność. Demokracja,nie fasada,to szelma o stu twarzach. Na dodatek, jeszcze wszystkim władają nuworysze W kieszeni pustki a tam miliony rosną w miliardy. Łotrom nie odbiorą. Za sztuczną mgłą, tłuste misie, budują zamki na wodzie. Jak przetrwamy złe losy. I nagle cisza. Tamto już nieważne. Zły wiatr przywiał koronawirusa. Po matki i ojców zaczyna sięgać pandemia. Wirus nie kornik naród to nie puszcza białowieska mnoży się bo mu czarterem pożywkę dowożą. Kowalski wie swoje – teraz wracają bo jeśli umierać to na ojców ziemi. Ludziki w maskach myją europejskie ulice by złe przeczucie na butach do domu nie przynieść. Spokojnie kowalski. Myślą, że masz ośle uszy. Uderz kopytem, będziesz u mnie za pegaza. Zanim nas gorączka chwyci jeszcze słownie pohulajmy. Wyciągajmy szyje i przez ten bełkot hajda w górę. -
Już niedługo Zmartwychwstanie. Uwierzyłam, że przetrwam z moją biblioteką. Gdybym nie była kobietą, może byłabym Barabaszem i wtedy wszyscy wołaliby - niewinna. Zatrzasnęli mi drzwi. Wyjść. To dopiero początek, znowu jakiś początek. W jednym mieli rację,ten serial był dłużyzną. . Może to Pan powołał mnie na bunt? Nie będzie już buntu, nadchodzi czas ostateczny na wieków wieczny, pióro skarze na niebyt . W telewizji program o wirusie już dawno przekroczył cierpliwość. Czy boję się wirusa? Myślę, że nie bardziej niż inni. Strach to coś co wykracza poza fizyczny świat. Bez końca rosną groby i cisza. Requiem umarłym. Amen. Jestem sama i boję się że nikt mi nie podpowie, gdy zegar stanie po której jestem stronie. Czas zatyka mi usta. Piszę teksty głupie. No dobrze. Wychłoszczę swoje niecne wady i o Bożą łaskę poproszę.
-
selekcja (nie)pozytywna
Licho odpowiedział(a) na tetu utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
-
czekajmy - zagrały dzwony terapia szokowa Bogu trzeba zaufać czekać aż uśmiech w grymas się zmieni gdy świerszcze w płucach kołysanki zagrają lekarz drogocennieje a rozum tanieje horror jeszcze przed nami... tajnie wieszczą analitycy a rząd cóż rząd że cierpliwość dziś największą z zalet dzwony biją świat przerażony Quo vadis człowieku Panem Bogiem chciałeś być?
-
W internecie możemy mieć tyle lat ile chcemy, wystarczy rozwinąć fantazję. :)
-
jestem kobietą najogólniej stara Ewa z przestrzeni niewidzialności na granicy wyobraźni oczekuję rzeczy niezwykłych niech jeszcze dokonują się we mnie ech ta wolność bez kalendarza słowem pękam ze śmiechu słowem wypłakuję się na śmierć i wariuję z gorliwością biednego błazna miłości spełniają się teraz w wierszach prawdziwa była ostatnim prezentem poza nią nie ma już nic wartego życia szkoda że nie umarłam z rozkoszy
-
coś się zmienia na ziemi jeszcze nie rozumiem jeszcze nie wiem chociaż od dwóch tygodni na ekranach biegają komunikaty spłoszone i groźne niedowierzam ale już unosi się zapach strachu stan epidemii pierwsze jaskółki paniki i mary senne w sklepach opustoszały półki ty też przyszłaś chora wiosno z bezdechem świszcząca obfita w zdarzenia potęgujące strach który osłabia układ odpornościowy a wirus podskakując jak dziecko przeskakuje z państwa na państwo z człowieka na człowieka raz dwa trzy - jutro ty wybiera zużytych mi podobnych na zewnątrz nic do czterdziestu dni skąd mam wiedzieć czy wirus siedzi wewnątrz? siedemdziesiąt trzy lata w garści i wróbel w krtani
-
zdaję butelki do skupu na poziomie rozszerzonym
Licho odpowiedział(a) na mars utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Coś mi się wydaje że twój szklany dom pustoszeje :) Ciekawy wiersz. -
Zadnych poetyckich, ja palę jak szewc. :)
-
Miło usłyszeć, że się podoba.
-
w gniewie i złości zazwyczaj piszę wiersze słowa spluwane z krawędzi świadomości niech szlag trafi taką lirykę gniew jest zapalniczką drobiazgi łatwopalne urastają do wielkich problemów potem przygniatają swoim ciężarem i wybuchają choć przy nodze rozsądek waruje jak pies jego rady w pośpiechu do niczego się nie nadają złość jest jak dziki zwierz niech szlag trafi złość a rany przestaną być drogowskazem dla żałosnych rewanżów jestem zła bo szczęki zaciska mi ból krwawią zmęczone pyski osłów pojedynku oczy mają czerwone i mokre niech szlag trafi łzy jak ja siebie nie znoszę w zestresowanym pokoju pełnym dymu papierosów
-
Tak, przepraszam osobę komentującą, wtedy z szybko odrzuciłam tą wersję. Dzisiaj bardziej się wgłębiłam i widzę, że powinnam poprawić mój tekst, który za bardzo się rwie. Napewno skorzystam z podpowiedzi. Dziękuję.
-
*** świat stał się wielkim szpitalem
Licho odpowiedział(a) na Wiesław_Janusz_Mikulski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
świat się stał wielkim szpitalem pełnym ran .....świat jest pełen ran potrzebuje szpitala dzielnicą kalek.....dla kalek bez serca bez serca i wielkim Kościołem Twojej miłości ...... a jest tylko kościołem dziwnej miłości ja tak odbieram ten świat. Może inne oczy albo inna perspektywa. -
Cały czas się zastanawiam gdzie ty słyszysz te wrzaski, chyba że słyszysz jak wrzeszczy rozpacz, myślę że nie zrozumiałeś wymowy tego wiersza.
-
On nie krzyczy on płacze.. bezsilnością, krzyk jest w matce i tylko w niej zamknięty...
-
A jaka to różnica?
-
Nie kupuję tego...
-
ludzie mówią to jednak syn a ty rozmyślasz jak zabić instynkt rodzica zachlany los rozkraczył się nad tobą czujesz odór wykrzywionej twarzy zrób coś głos w środku wrzeszczy w mózgu wyje instynkt zachowawczy gdy niemoc jak policzek boli zabij lęk to kozi róg jego kac i twoje przebaczenia i znowu wsłuchana w spapraną katarynę święta względem uczucia głupia martwa wewnątrz matka
-
seks i apetyt /wegetarianizm małżeński/
Licho odpowiedział(a) na Licho utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Miło że tym razem zrozumiałe nawet za bardzo. W następnym wypośrodkuję. Pozdrawiam -
w przestworzach bytu w wszechobecnej materii wszechistnieję w niezgłębionej nieświadomości mizerii swojego pisania....Pozdrawiam
-
seks i apetyt /wegetarianizm małżeński/
Licho odpowiedział(a) na Licho utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ekler to ciacho, w innym znaczeniu zamek błyskawiczny, jedno wzbudza tylko apetyt, drugie najpierw wyobraźnię przymknęła oczy grzejąc małżeńskie łoże /akt woli/ bez płomienia i krztusi się w nim wodą której nie wypiła zacisnęłaby powieki gdyby nie okruszki tamtego ich ostre kanty ranią jej tęczówki ciemną chmurą dawno powleczone w powiększonych widać zamek taki zwykły lecz kryjący klejnoty kiedyś utracone gdyby tęsknota była rdzą -
Oko było do lustra, spójrz w nie :) Pozdrawiam
-
Trudno, nie zrozumiałeś ale i tak miło, że przeczytałeś. Może następny...
-
Kłaniam się nisko :))