Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Łucja Kucińska

Użytkownicy
  • Postów

    100
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Łucja Kucińska

  1. to jest dobre haiku. Pozdrawiam. Łucja
  2. to nie jest haiku , przelicz ilość sylab. Pozdrwiam. Łucja
  3. gdy odchodzisz umieram czasem jakieś spojrzenie zapyta o przyczynę zgonu - milczę wiem jak płynie łza po krawędzi ust smak - też znam
  4. Bardzo lubię zimę, zwłasza taką o jakiej jest w wierszu. Bardzo obrazowo piszesz, widzę te oszronione świerki i zasypane płatkami ślady, bardzo lubię chodzić po śniegu takim świeżym i puszystym na którym zostawiam pierwsze ślady.Podoba mi się ten wiersz. Gratuluję malowania słowem. Pozdrawiam. Łucja
  5. Smutny troszkę ten wiersz, ale wszyscy tam pójdziemy wcześniej czy później zostawiając to, co było dla nas najażniejsze -tutaj. A pański wiersz podoba mi się, to sztuka pogodzić niepewność z nadzieją, swój dorobek pozostawić ot tak.. komuś i tak lekko, ciekwie to napisać, a śliwowica nie wątpię,że mocna. Może źle zrozumiałam wiersz,ale interpretacja zależy od czytelnika. Pozdrawiam. Łucja
  6. Wreszcie o męskich łzach, a w wierszu zawarta prawda i porada.W skali 1:5, 4+. Pozdrawiam. Łucja
  7. najbardziej podoba się przedostatnia i ostatnia- jest tak czysta i niewinna. "patrz stoję tutaj naga przejrzysta jak woda i czekam aż oddasz choć cząstkę mojego zawierzenia " Ogólnie wiersz ok. Pozdrawiam. Łucja
  8. A może warto zawrócić i pójść w przeciwną stronę, nie pędzić na oślep do przodu... Zmieniłabym troszeczkę ten wiersz, ale Ty nie musisz zgadzać sie z moimi uwagami, to jest Twój utwór i w jakiej wersji zostanie zależy wyłącznie od Ciebie.Mam nadzieję,że nie sprawię Ci przykrości. "Życie jest krótkie i ulotne czasem zmieniamy jego bieg. Pędzimy na oślep spotykamy ludzi potykamy się na chwile a czasami aż do mety coś pcha nas do śmierci." Pozdrawiam. Łucja
  9. Twój wiersz też urzeka, jest taki melodyjny, ciepły i romantyczny - no i to przebudzenia- super. Pozdrawiam. łucja
  10. rozlany szkarłat kąpiącego się słońca zachód nad morzem
  11. Jeśli potrafisz dostrzec wzrok "głodnej zebraczki" , to pytanie "czemu ten świat jest jaki jest? może nie warto niczego zmieniać?" i odpowiedź "i tak tego nie widać" - nie jest prawdą, bo Ty to widziesz i nie jesteś jedyną osobą , która nie jest obojętna na krzywdę innych. Jesteś wrażliwą osobą, potrafisz przekazać w prosty sposób swoje spostrzeżenia, a to jest bardzo cenne. Pozdrawiam. Łucja
  12. Bardzo się cieszę za wypowiedzi pod moim wierszem. Serdecznie Wam dziękuję. Arku, masz racje pomyliłam czasy- dzięki za zwrócenie uwagi. Pozdrawiam. Łucja
  13. Piękny wiersz napisałaś - to jest poezja. Pozdrawiam
  14. Bardzo ciepły, subtelny i słodki - a gdyby jeszcze było tak w życiu... Pozdrawiam.
  15. Przeczytałam Twój wiersz dwa razy i muszę Ci pogratulować. "konwersacja spojrzeń pożerająco-znamienujących magia ściskanych dłoni splecionych palców holistycznie stworzona chwila blis kości zostały rzucone nieme gesty tak wiele mówiące" Bardzo ładnie to ująłeś. Pozdrawiam. Łucja
  16. a może wystarczyłoby tak: "ożywasz kościelną ciszą wszystko zawarte w białym winie i hostii przed ołtarzem klęczy bukiet intencji" 1.Twoja wersja - "z każdym gongiem bijącym w wypełnionych po brzegi ławkach"- nie pasuje mi , 2."pod ołtarzem bukiet intencji – co tydzień świeży" rozumiem,że bukiet to wierni, a może kwiaty,a jeśli kwiaty- to po co je wplatasz w wiersz-chyba,że chodzi o wystrój kościoła. 3."włóż go do wody żywej" -czy żywa woda to Bóg, a jeśli tak, to nie bardzo mogę sobie tego włożenie wyobrazić. Oczywiście metafory metaforami,ale jeśli bukiet intencji to wierni- czy moja wersja nie kłóci sie z Twoją? Pomysł dobry i nie musisz zgadzać się z moimi uwagami. Wiersz jest Twój. Pozdrawiam/łucja
  17. Podoba mi się- zmusza do zadumy, a to b.dobrze. Pozdrawiam/Łucja
  18. poznałam ją tutaj była energiczna, serdeczna i uśmiechnięta tylko nie zawsze rozumiałam co do mnie mówiła opowiadała "śpiewam w kościelnym pawlaczu" zapytałam "to tak głośno śpiewasz, że zamykają cię w szafie?" popatrzyła na mnie tak że już o nic więcej nie pytałam później dowiedziałam się, że to o chór chodziło po dwóch wspólnych wyprawach brzegiem morza miałam takie zakwasy że następny dzień spędziłam w łóżku śmiała się mówiąc "ale z ciebie słaba żyć" były piękne słoneczne dni wędrowałam samotnie zostawiając ślady na mokrym piasku na leciutkich falach kołysały się łabędzie i mewy bursztynowo-rude liście buków zdobiły wydmy i piach oddychałam całą piersią i wolnością zapamiętałam wieczór kiedy uczestniczyłyśmy w modlitwie poświęconej tym którzy odpłynęli na zawsze później układałyśmy wspólnie z zebranymi prostopadle do morza olbrzymi krzyż na piasku z zapalonych zniczy następnego dnia powiedziała "napisz coś o mnie, póki jeszcze jestem"
  19. Podobają mi się wiersze pisane, ot tak... są takie naturalne. Gratuluje i pozdrawiam. Ł.K
  20. Bardzo dziękuję za komentarze i uwagi, które są bardzo cennymi wskazówkami.Wszystkich serdecznie pozdrawiam. Ł.K
  21. 51fu!- "zielone tunele z konarów drzew" - bardzo często poruszamy się niezbyt szerokimi drogami z obu stron obsadzonymi drzewami , ich konary w górze łączą się tworząc takie zielone tunele. dziekuję za wskazany błąd. masz rację ostatni wers jest nieudany- muszę poprawić. Areno!- ale ten obrazek właśnie był taki sielankowy i latem znowu będzie. Serdecznie dziękuje za komentarze
  22. tam wiedzie prosta, łuków kilkanaście zielone tunele z konarów drzew odpływają do tyłu znajome pejzaże jestem tu… gdzie tamaryszek z cyprysem splątany a wśród zieleni rabata róż wracają chwile spędzone przy kawie usiadłam w cieniu świerków srebrzystych było mi dobrze - inaczej niż wprzód bezmyślnie patrzyłam na kwiaty i owady - na ich zwyczaje i ruch bielinek wachluje skrzydełkami róże czy to ją chłodzi – bo ja wiem i odlatuje niczym biały duszek lecz na to miejsce już inny jest strojny w kolory piękniejsze od kwiatów usiadł na płatkach by zabrać zapach herbacianych róż ważka niebieska w tamaryszku lata cykają świerszcze i brzęczy trzmiel już liści kilka spadło na ziemię cóż piękniejszego może być od tego od tej przestrzeni zieleni
  23. Witaj- króciutkie to ale ładne.Pozdrawiam
  24. To zdjęie to wspomnienie zapisane w pamięci( na moim twardym dysku ). Bardzo dziękuje wszystkim,którzy przeczytali moje opowiadanie i wnieśli swoje uwagi. To moje pierwsze opowiadanie.
  25. Oto letnie foto zapisane na dysku twardym z tegorocznego pleneru.Przedstawia parne upalne popołudnie,zapowiadające nadejście letniego grzmotu. Nad rzeką pomiędzy wierzbami i trzciną w soczystej zieleni znajduje się kładka dla wędkarzy,tam siedząc na deskach często wędkowałam. Do brzegu podpływały ławice małych kiełbi. Promienie słońca zmieniały kolory otaczającej zieleni, załamując się na spokojnie płynącej wodzie.W tym miejscu rzeka rozwidla się dwiema odnogami ,obejmując z obu stron niewielką wyspę porośniętą wierzbiną. Tamtego dnia na jej brzegu siedział jakiś rybak. Odgłosy zbliżającej się burzy były coraz wyraźniejsze. Zrelaksowana z przyjemnością obserwowałam spławik, słuchając szemrania wody, płynącej ciągle w tę samą stronę. Efektem kilku podcinek były trzy płocie i karaś, wyciągane na brzeg, mieniły się w słońcu srebrnymi łuskami. Zanurzona w wodzie siatka, zaczepiona o wbity przy brzegu kij przechowywała zawartość połowu. Złowrogie pomruki burzy, były już bardzo wyraźne, niebo pokryły ciemnogranatowe chmury przysłaniając słońce.W takiej chwili ryby biorą najlepiej. Nie spuszczałam wzroku ze spławika, wszystkie latające i brzęczące owady gdzieś się pochowały,tylko wiatr gwałtownie zaczął targać gałązkami wierzby i szarpiąc trzciny przyginał je do ziemi to w jedną to w drugą stronę, a silne podmuchy wiatru marszczyły wodę. Nareszcie było czym oddychać. Spławik gwałtownie zanurzył się w wodzie naprężając żyłkę jak strunę, a ja z całych sił ciągnąc wędkę poczułam nagle ulgę - żyłka została zerwana, a ryba z połkniętym haczykiem odpłynęła z nurtem rzeki. Na rozgrzanej skórze poczułam pierwsze zimne krople deszczu, ale po chwili,był to już przyjemny ciepły prysznic. Było mi wszystko jedno i tak już byłam mokra. Rybak nakryty płaszczem siedział na wyspie nie zwracając na nic uwagi. Patrzyłam na wodę podziwiając małe zagłębienia powstające pod ciężarem spadających kropelek deszczu, a granatowe niebo rozświetlane błyskawicami, mruczało złowrogo od czasu do czasu strasząc głośnym grzmotem. Trwało to może kilkanaście minut, po czym wiatr przepędził chmury odsłaniając ponownie modre niebo, rozświetlone słońcem. Ciemną wschodnią stronę nieba ozdobiła półkolem tęcza, zamykając w swoich ramionach przeciwległą wyspę. Słońce znowu przygrzewało susząc moje skąpe ubranie. Opróżniłam zawartość siatki zwracając wolność małym rybkom. Złożyłam wędkę i podążyłam dróżką wydeptaną przy brzegu rzeki do ośrodka OSIR-u. Pachniało deszczem i kwitnącą czeremchą. Na źdźbłach trawy perliły się kropelki wody, mieniąc się w słońcu kolorami tęczy. --------------------------------------------------------------------------------
×
×
  • Dodaj nową pozycję...