Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Toby

Użytkownicy
  • Postów

    438
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Toby

  1. Toby

    wiara mała

    w tamtej wiar / wiary?/ - literóweczka... Wiersz godny miejsca, w którym się znalazł. Po pierwsze, to dobrze, że zahaczasz o kwestię wiary, samo wzmiankowanie, pisanie o wierze, zważywszy na ciężar gatunkowy tematu, jest już wartością samą w sobie. Ale żeby było jeszcze ciekawiej, Twoja liryka mówi o czymś konkretnym, to nie jest "poezjowanie z sufitu" - jak chce p. W. Szymborska, to samo życie, to ludzkie tragedie, i jednocześnie to dostrzeganie w nich okruchów szczęścia - to jest wrażliwość. "Sensitive poem - jak mawiał amerykański poeta, Ch. Reznikoff - powstaje z obserwacji małych szczęść". I ten wiersz to właśnie klisza takiej obserwacji, uważnej percepcji mrocznej strony świata. Mówi się: małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży etc, ale parafrazując porzekadło na potrzeby Twojego wiersza: małe dzieci, małe marzenia, a duże... to "marzenia wielkie". To dobrze, bo życie bez marzeń jest życiem frustrata, malkontenta, życiem niespełnionym."Wiktoria" zna tę regułę doskonale, ma świadomość, że "wszystko możliwe", nawet zwycięstwo "marzeń"..., czego serdecznie zyczę :) Pozdrawiam t.
  2. Toby

    lubię czytać

    Wracam do niego, już któryś tam raz, a to znaczy że coś w nim jest, co mnie tu przyciąga :) Przede wszystkim, jest opowieść, jest fabuła, jest też i puenta - to duży atut, który sprawia, że jest Wiersz. Postawienie paralelnie tropu "pisania wierszy" oraz "skąpej bielizny" wybrzmiało całkiem intrygująco i w pewnym momencie lektury nawet zaciera się granica semantyczno - logiczna, co jest ważniejsze ;) A może własnie zachodzi pewna równowaga i ekwiwalentność rozpatrywanych zjawisk/ pojęć? "Pisz (...) przy kominku w listopadowy wieczór będziemy prostować zgniecione" - to jest naprawdę świetny passus, wymowny, nośny,pojemny poetycko. Pozdrawiam. t.
  3. fajne podejście do kwestii religijnych :)
  4. Toby

    sandały

    W sandałach jest dużo magii :) Wierszowi się udzieliła, przez co zyskał wiele uroku :) Pozdrawiam. t.
  5. Mi tam się podoba takie ujęcie tematu:) "Pełno ich, a jakby nikogo nie było" - parafrazując Mistrza ;) Serwus. T.
  6. Toby

    znaki

    Ciekawie ciekawie. Permutacja, hm, nie można by jej zastąpić czymś innym?;) Punktowe przerzutnie na swoich miejscach, amplifikują odczyty. Podoba się, a zaraz chyba dostanę fisia na punkcie tego tekstu :) Pozdrawiam T.
  7. Są bardzo dobre, jak to u Ewy Waits :) Każdy wiersz to inna kraina. Uczta dla ducha, szerokie pola do przemyśleń :) Pozdrawiam:) T.
  8. Toby

    podział

    rozwody są ponoć ciężkie. nie będę się zatem długo rozwodził, powiem tylko: bardzo do mnie trafił. pozdrawiam. T.
  9. Toby

    Zaginiona

    Gdzieniegdzie bym przyciął, ale generalnie podoba mi się. Pozdrawiam.
  10. Pozwolę sobie na kilka refleksji na temat wiersza, bowiem przepadam za Stedową liryką ;) "Porcelana" Wiersz jest niesłychanie trudny do interpretacji. Wydaje mi się, iż zasadnicza oś tego wiersza obraca się wokół poszukiwań miłości. Zasadniczo, gros twórczości Steda można by podciągnąć pod kategorię świadomego dążenia do iluminacji, poznania miłości w najczystszej jej postaci, tak jak statki płynące na Wschód, po "wełnę i cynamon", kierowania się w stronę najwyższego uczucia, które jest jakby dobrem luksusowym. Wspólnym mianownikiem różnych odcieni owego poszukiwanego, doskonałego stanu uniesienia jest w tekstach Stachury allegoria "gałązki jabłoni", do której poeta-bohater "dopóki sił, będzie szedł, będzie biegł". Ów obiekt uczuć, fascynacji, lecz i bólu rozłąki, towarzyszącej poszukiwaniom wielokrotnie przeplata się w dorobku kaskadera. Mam teraz jednak poważne wątpliwości, czy tym razem występuje ona pod postacią "cicerone" - przewodniczki po kruchym i zarazem pięknym jak "porcelana" mikroświecie bohatera. I czy to ona stanowi tutaj jakby żywy drogowskaz działań na mapie jego życiopisania? Niektórzy tropiciele dossier poety upatrują w roli "gałązkowej rywalki" żonę artysty Zytę Annę Bartkowską, acz zdania są podzielone;) Jeśli chodzi o mój ogląd sytuacji poetyckiej, to właśnie w tej roli - "ciccerone", obsadziłbym, "ciągle" wspierającą go, "pochlebną" małżonkę twórcy, jako /mimo wszystko/ realną opozycję, przeciwległy biegun do wyimaginowanej lirycznej przyjaciółki. W narracji pierwszoosobowej, z której utkana jest materia wiersza, podmiot zwraca się do adresatki, w konfesyjnych słowach, szukając odpowiedzi na dopadające go wątpliwości, niepokoje, "wszystko jest prawidłowe chyba". To owa "niepewność" jest w mojej skromnej ocenie kamieniem milowym, kluczem pozwalającym na dalsze odcyfrowanie kodu przekazu. Czy obrana przez artystę ścieżka jest właściwa? - pyta. Gonić za muzą, czy ustatkować się? - pobrzmiewa dylemat. A może z drugiej strony należałoby pójść na skróty, skorzystać z "zaproszenia do nieśmiertelności", spłodzić "syna", którego ciało, "drobne kości" powstanie z jej ciała? Wieść szare życie człowieka poczciwego czy oczekiwać coś więcej od życia, brać z niego dobra z najwyższej półki uczuć? "Który deszcz" - retorycznie rzuca poeta nawyraźniej przekonawszy się nie raz, nie dwa, że nie ma takiego deszczu (oczyszczenia?), którego wyczekuje się jak kania. W słowach "na ilu wieżach chóry wszystkie i trąbki też" - można pokusić się o odniesienie do kwesti zmartwychstania, katolickiego wymiaru, bastionu "nieśmiertelności" - którego pełnia, kompletność "na tym padole" jest również podddana przez bohatera w wątpliwość, choć owe atrybuty boskości "mogłyby" coś zdziałać, pomóc... "Wąski kaprys w kolanach" /modlitwa?/, który "dodaje" przewodniczce życia "elegijności", skłania ją do rozważań o śmierci /jak wiadomo, tak przecież ważnej w życiu wyklętego/ jest jedynym pozytywnym aspektem, który trzyma go przy Zycie albo życiu ;), "a jednak" (się rozwiodą w jakiś czas później - dopowie samo życie)... Taka to garść moich przemyśleń o wierszu. Pozdrawiam Tomek
  11. Toby

    Śmierć poezji

    "Miałeś", "chciałeś" i napisałeś :) (wiersz). Liryka in memoriam? Tak czy inaczej jest wiarygodna, i jak mi się wydaje, osobista, głęboka. Ten wiersz jest jak " wylew" krwi. Z serca. Podejrzewam, że nad takim tekstem nie trzeba ślęczeć, powstaje pod wpływem chwili, impulsu, nakazu wewnętrznego (tak mi się wydaje, acz mogę się mylić....) Pieniędzy, szczęścia etc - może czasem "zabraknąć"/czego oczywiście nie życzę;)/, ale "słów" poecie, który tworzy Wiersze, nie powinno :) Pozdrawiam. t.
  12. Toby

    tacie

    Trzeba było mi napisać wcześniej, tobym się nie spóźnił. ;) Miło mi, że jest Ci miło :)
  13. Toby

    tacie

    Ekhem.. przyjmij /tak na odległość, cóż / serdeczne gratulacje :) Tomek
  14. Toby

    tacie

    ziarno przyjmie soki przywróci wzrok jak koronkowy deseń w cieniu drzewa niesforne kosmyki lnu pomiędzy palcami jego koszula pachniała Amphorą i żywicą kiedy brał cię na ręce przytulał ciepło wchłaniało cząstki cierpienia aż poczułaś się senna i płynna gdzieś spoza wszystko co kochacie najbardziej docierało do was przeczuciem Mimo że mamy różnych "tatów", takie "drzewa", czujemy podobnie /mówię o sobie :)/. To czego jako dzieci nie rozumieliśmy/ a było tego "od metra"/ "załatwialiśmy" swoim "przeczuciem". Świat był taki czarno- biały jak dobranocka w Unitrze. Dobrze to wyłuskałaś :) Dzieci cierpią / i to jak:)/, a ciepło neutralizuje to "cierpienie" i sprawia, iż stajemy się jacyś tacy "płynni", a potem "wylewni". Ten tekst to taki wyciskacz, który przynosi ze sobą the best of dzieciństwa..."Ziarno" przyjmie soki, stan błogosławiony? :) Wiersz zasługuje na powroty :) Pzdr. t.
  15. ja bym tu trochę popracował nad tym tekstem, ale to tylko moje zdanie ;)
  16. Aż się boję zapytać o jaką "małą czarną" się w tym wierszu rozchodzi ;) Personifikacja "zimy" dobrze zrobiła temu wierszowi. Jak na moje oko, to ona przesądza o całej sytuacji dziejącej się w przedstawionym mikroświecie. Dominuje, rozdaje role, w końcu zawładnia bohaterami. Jedna skucha któregoś z nich - i zima nie "wybaczy" - cóż za łaskawca z niej;) Związek jest tu pokzany jako gotowanie wody; wrze, kipi, wtedy jest dobrze - nie ma nudy. "Łzy" z aluminium /na czajniku/ - to chyba to, widziałem kiedyś ;), "wrzątek", "powietrze" /z czajnika?/ to towarzyszące temu spektaklowi rekwizytorium, zresztą prawidłowo wpisujące się w całą historię owej "pary" z czajnika /jego i jej/... Gorzej będzie, jak się przedobrzy /nadużywanie tej drugiej strony, a może nawet zdrada?/ a "czajnik spali "/ czyli cała ta otoczka pryśnie, konwenanse?, w których wzajemne relacje są utrzymywane/, wtedy lipa... I znów wracając do zimna, oto okazuje się że to tylko "baśń" , to całe gotowanie wody, emocjonalno-seksualna kipiel, które trzeba stale podpalać i to umiejętnie oraz zręcznie. "Zapałki" w ręku niezgraby, które "się rozsypią" to już porażka w grze. Wiersz naprawdę przemówił, silnym głosem, ma "parę" :) Pzdr. T.
  17. "przyjmuje" chyba literówka w e/ę :) kolejne dni są podobne do siebie jak jednojajowe bliźnięta - napisał klasyk, można i tak na to spojrzeć, ja myślę jednak że to nie codzienność obarcza nas podobieństwem, tylko my niewiele czasem robimy /wiem to czasem po sobie/ by ubarwić i umaić tę szarość, "przyjmuję wyzwanie" jeśli życie to walka , to ok, ale jeśli nie, to niekoniecznie ok ;) pozdrawiam t.
  18. Toby

    przyjaciele

    początkowo pomyślałem, że te "kwiaty" to kobiety, jako że tego kwiatu pół światu, ale im dalej w lekturę, to moja wstępna teoria się raczej nie sprawdziła... tak sobie teraz myślę, co owe kwiaty mają symbolizować...przyjaciół może?:) odpalanie papierosa od świec, które mają nieść światłość, to nawet fajny zabieg stylistyczny, pokazuje jakby niezrozumienie postaci oraz chyba to, że jedna z nich wykorzystuje drugą w pewnym sensie... "bliżej do grobowej deski" niż do tego miejsca /przyjaźni?/, gdzie kończy się "oświetlana droga"? W sumie wiersz mi się podoba :) pzdr. t.
  19. Toby

    rhytm & blues

    zajrzenie do tego topiku "było jednak dobrym wyborem". fajnie Waćpan/i bajasz, każdy ma swój kawałek cienia - jak chce Turnau, Pan/i ma kawałek przestrzeni, "okruchy nieba", małą niszę, w której przyszło -funkcjonować-, bo chyba nie ośmielę się napisać : żyć. 'zapałki w tylnej kieszeni' zdają się być najcięższymi armatami, które PL zamierza wytoczyć " w razie co" na front zmagań z adresatem wiersza.w tej wojnie płci nie będzie łatwo o zwycięstwo, zdobycie szańców wroga{adresata}, choć i tak "prędzej czy później ulegnie (ona) rozgrzanym strunom". czy aby jednak nie będzie to pyrrusowe zwycięstwo? ;) pzdr. t.
  20. Toby

    pret-a-porter

    Dobry tekst, proszę Pana :) Dobrze opisuje tandetę wielkomiejskości, jej blichtr, pośpiech i wszechobecne zakłamanie. Marcin Świetlicki powiedział kiedyś : oczywiście że nie ma miłości, Pan mówi: miłość jest dla naiwniaków. - podpisuję sie pod Pana prognozą. Serdecznie. T.
  21. Toby

    W stronę światła

    Niegłupio powiedział :) Z tym, że raczej (oni) ubiorą go w garnitur-> drobna szczegóła;) Wiersz się czyta dobrze. Pozdrawiam. t.
  22. [quote] gwiedzne chyba literóweczka się wkradła. pozdrawiam.
  23. Ciekawy tekst, takie trochę pourywane zdania, strzępy rozmowy - zdają sie pokazywać różne "ciężkie" emocje tykające w wierszu, targające nim, od zniechęcenia, po rezygnację, a może nawet ulgę (?), współodczuwane przez bohatera - kobietę. Cała końcowa kursywa dobrze wpisuje się w samo wejście we frazę: "mydło", co pozwala zmyć z siebie "brud", cokolwiek by to miało znaczyć i zapewnić pozorne "zewnętrzne" oczyszczenie, jakieś quasi-katharsis... Teraz "już po wszystkim" (po związku?, które załatwiła na amen rutyna i inne konformizmy jego interesariuszy, bo raczej nie partnerów) -ta cała opowieść ma formę klamry spinającej poszczególne obrazy, czy też właściwie raczej takie szkice, migawki, stopklatki układające się w logiczną i dającą do myślenia całość. Wiersz godzien powrotów /przynajmniej jak dla mnie/. Pozdrawiam. T.
  24. Toby

    wierszokrata

    Niewiele z tego zrozumiałem/sorki/ ale też Cię lubię :) T.
  25. Toby

    zegar

    tym razem tekst mnie nie przekonał, pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...