Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sanestis_Hombre

Użytkownicy
  • Postów

    1 020
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Sanestis_Hombre

  1. słowa wybiegną z książkowego garnca
    na nowe pola semantycznych zależności
    tsunami znaczeń nadciągnie gwałtownie
    trzęsąc w posadach konwencją
    litery utworzą czwarty ocean

    my nie wsiądziemy do Arki
    nawet gdyby miała dostęp do sieci
    i nie poprowadzi nas neo-Noe
    ku suchemu lądowi interpretacji

    ty wierzysz w automat modlitewny
    czarne rodzynki rzucane w eterze
    śmiechem panicznym tłumisz nieświadomość
    patrz – biały gołąb na ekranie m(on)itora
    roztopione skrzydła tragifarsy w utopii

  2. Czytałem trzy razy.
    Za pierwszym razem byłem na nie.
    Za drugim razem miałem neutralny stosunek do tego tekstu.
    Przeczytałem raz jeszcze i myślę, że jest okej, ale chciałbym zobaczyć jakiś twój dłuższy tekst, żeby się do końca przekonać. Masz potencjał. trzeba go teraz w pełni wykorzystać. A co do udziwnień, o których wspomniał Piotr, to uważam, że są one potrzebne w literaturze. Tyle ode mnie.
    salve!

    p.s.
    kilka błędów - literówek się wkradło:
    nie wiedząc co z nimi począc - począć
    Ludzie zaczęli umykac w popłochu - umykać
    Nadeszła ciemnośc. - ciemność
    Kropla krwi oderwała się od mokrego policzka i poleciała tuż nad chodnikiem, by po chwili runąc na zamazany bruk - zamiast poleciała można dać przeleciała, runąć
    Nadszedł wiatr, który próbował wyrwac - wyrwać
    Nie było trzesięnia ziemi, błyskawic, ani huraganu - przecinek przed "ani" możesz wyrzucić, bo nie jest tam potrzebny
    Deszcz stracił na sile, zaczęło jaśniec. - jaśnieć
    mam nadzieję, że ci się przyda to co tu napisałem.

  3. Słowa wybiegną z książkowego garnca
    Na nowe pola semantycznych zależności
    Tsunami znaczeń nadciągnie gwałtownie
    Trzęsąc w posadach konwencjami
    Wielobarwną paletą motywów i toposów
    Litery utworzą czwarty ocean

    Jednak my nie wsiądziemy do Arki
    Nawet gdyby miała dostęp do sieci
    I nie poprowadzi nas neo-Noe
    Ku suchemu lądowi interpretacji

    Dorobek kulturowy zerwał się z łańcucha
    Słychać postmodernistyczny skowyt

    Ty wierzysz w automat modlitewny
    Czarne rodzynki rzucane w eterze
    Śmiechem panicznym tłumisz nieświadomość
    Patrz – biały gołąb na ekranie m(on)itora
    Roztopione skrzydła tragifarsy w utopii

  4. Najpierw małe poprawki techniczne:
    Obiecałem sobie, że nigdy więcej nie będę pracował dla Ciapatych, lecz nie dotrzymaem słowa - dotrzymałem
    stan nicnieposiadania - najlepiej zapisać kursywą, bo chyba nie ma takiego słowa (nicnieposiadanie)
    Jedno z nich przedstawiało plan „Indiany Jonesa” i Stevena Spielberga instruującego hinduskiego chłopca, jak ma grac - grać
    tej samej chwili do płotu dopadł czerwony na gębie facet z dudniowym zarostem i obłędem w oczach - dwudniowym
    Regularnie co tydzień odwiedzam każdą, trochę pracuję, trochę popijam kawę i pojadam bisquity - podjadam
    Oj, zgarnąłem tam kasy - czegoś brakuje np. trochę, sporo itp.
    Mój stary kumpel, malutki ptaszek z pomarańczową klatką piersiową siada na plocie i czeka, podśpiewując - płocie

    Jeden z najlepszych squatów. Świetnie się czyta choć zawiera ogromny ładunek goryczy, który zostaje w głowie na dłużej.
    salve!

  5. Widziałem juz gdzieś ten tekst - chyba w prozie?
    Nie potrafię uchwycić konwencji tego tekstu - może jakaś podpowiedź - czemu tak anie inaczej? Czy chodzi o pozbawienie bohaterów ról? Bo tylko siła sprawcza i kręcąca coś tak na prawdę wyczyniają a reszta to raczej statyści.
    Pomysł sam w sobie dobry, tylko staram się odnaleźć ideę - może butelka jako los?
    pomyślę jeszcze. To chyba dobrze że się tak głowię? A może źle?
    salve!

  6. Pierwszy (historyczny?) w tym dziale dramat - sztuka krótka. Co mogę napisać? To taka swoista drwina, bardziej scenka niż dramat, ale ja się łapię na takie coś. Śmiech sie pojawił i przemycone spostrzeżenia na temat rzeczywistości. Kolega jako poeta (również) do tej poezji ucieka i tu jest jedyne moje zastrzeżenie, że zbyt często w tych tekstach dramatycznych pojawia się ktoś powiązany z liryką - zwykle trzeba go jeszcze unieszkodliwić albo pokarać;)
    salve!

  7. otóż nie panie Krzywak - to nie żaden byk ani błąd a już na pewno nie pleonazm, proszę nie siać dezinformacji;)
    głośnego milczenia - to oksymoron

    Pleonazmem - nazywamy niepoprawne wyrażenie, w którym jeden lub więcej
    wyrazów niepotrzebnie powtarza jakąś część znaczenia innych.
    Na przykład w pleonazmie "masło maślane" słowo maślane zawiera element
    znaczeniowy słowa masło. W wyrażeniu "bardziej poprawniejszy" słowo bardziej zawiera
    stopień wyższy przymiotnika, a przecież w słowie poprawniejszy już taka informacja istnieje.

    dzięki za przychylne słowo
    salve!

  8. dzie wuszko - po stokroć dzięki.
    tytuł dlatego wziąłem w cudzysłów, bo są to słowa pewnego badacza, który wszedł do jakiejś wioski, gdzie istniało to zjawisko i zadał takie pytanie - czy wy...

    Jacku - też się cieszę, że tak ciepło się wypowiedziałeś o tym czymś;)
    druga - powiedzmy strofa - to jedna z hipotez wedle której funkcjonował kanibalizm plemienny - jeśli ktoś wciskał się nie proszony na teren danego plemienia mógł już nie powrócić do domu. Z reguły jednak konsumowano swoich.
    ponoć - ma sugerować, że nie jest to ukonstytuowany pogląd

    nie chcę za wiele wyjaśniać - bo kiedyś gdy wiersz leżał w warsztacie, dodałem przypisy, ale chodzi głównie o jednego słynnego Niemca, który pożarł przyjaciela. Temat straszny, ale w takim żyjemy świecie...

  9. nihil novi - tak, wedle postmodernistycznej teorii - wszystko zostało już napisane, więc ja tylko cytuję z życia, a że sprawy egzystencjalne są różne przedstawiane, to pokusiłem się o napisane tego tekstu, które pewne kwestie ujmuje jednakowoż je wyszydzając.

    [quote]czasem z rana jeszcze myśli o sensu braku powracają rzeczywiście. i opcja kupowanie i jebanie konczy się w moim wypadku haftem po kilku tygodniach prób.
    złotego środka nie ma. sinusoidalne falowanie

    czyli znasz mój ból. Dzięki za Twój cenny komentarz.
  10. Życie wieczne - życie doczesne (version 0.0 - mała rewolta albo instrukcja obsługi dla trupa czyli szort bardzo niesmaczny o długim absurdalnym tytule).

    Ok, umarłem. I co? Mam kilka opcji np.:
    1. Niebo, Piekło, Czyściec.
    2. Hades. Z obolem w zębach płynę przez Styks. Tartar czy Pola Elizejskie?
    3. Robaczki mnie wpierdalają.

    No dobrze, załóżmy że trafiłem na opcję „życie po życiu”. Wtedy spotykam się z personą, która mnie skieruje do odpowiedniego miejsca (zgodnie z zasadą: każdemu według zasług). Piekło (statystycznie do nieba trafia najmniej ludzi) albo czyściec (jest podobno na ziemi, a dowodzi tego nadgorliwość służb porządkowych). Zanim jednak zostanę zesłany, to czeka mnie rozmowa kwalifikacyjna ze św. Piotrem lub kimś równie kompetentnym. Instrukcje tyczące się losów każdego zmarłego (pamiętajmy – zmarły to pojęcie umowne) przydziela swoim podwładnym Bóg (jak zwykli nazywać istotę nieokreśloną ludzie). Z tym Bogiem problemów jest co nie miara. Nikt go nie widział, każdy ma inne wyobrażenie, jedni negują jego istnienie, inni twierdzą, że nie ma poczucia humoru. A to wszystko przez naturalną potrzebę dążenia człowieka do prostoty, transponowania pojęć nieuchwytnych myślowo w łatwe do objęcia rozumem desygnaty (stąd bierze się wyobrażenie Boga jako mężczyzny czy sędziwego starca; a ostatnio Bóg – kumpel robi zawrotną karierę). Należy wspomnieć o tendencji do wyrzucania Boga poza nawias świata i przypominania sobie o nim wtedy, kiedy standardowe środki zaradcze przestają funkcjonować.
    Opcja „life after dead” zakłada rozmowę ze św. Piotrem, który korzystając z zasobu wiedzy technologicznej, jaka była w czasie mojego życia, przedstawia mi listę występków (odbywa się to za pomocą odtworzenia materiału audiowizualno – zmysłowego czyt.: dźwięk, obraz, zapachy, temperatura itp. czyli prezentacji najciekawszych skrótów z życia). Rozmowa, której stereotypowy charakter nakreśliła kultura i cywilizacja (tj. książki przeróżne), przypomina raczej monolog. Dowody błędów i wypaczeń obnażają dostatecznie i nie trzeba Raju, by być nagim (jest to nagość nie tyle fizyczna, co moralna). Któż by się mógł spodziewać, że będę aktorem telenoweli, którą ogląda św. Piotr, a Bóg stanowi widownię decydującą kiedy zdjąć serial z anteny. Nie wiem czy metafory medialne są tu na miejscu, ale skoro mieliśmy już „teatr świat” to czemu nie miałoby być „interaktywnej telewizji”?
    Monolog się musi kiedyś skończyć (załóżmy - piętnaście minut dla każdego nieśmiertelnika) i należy przejść do kolejnych czynności tj. decyzja o zsyłce do Piekła lub Czyśćca. Nie przysługuje nam adwokat, a tak skopane CV odrzuci nawet najbardziej tolerancyjnego pracodawcę, więc jak to zwykle bywa, trafiamy ponownie na Ziemię (oczywiście jako tabula rasa – niestety). Czy jesteśmy sami we wszechświecie? Może duszyczki zlatują na inne Ziemie w innych układach słonecznych? Natchniony przez ducha buddyzmu wpadam na inną opcję, która nazywana jest reinkarnacją.
    Na nowo przechodzę to samo: plemniki podążają do celu, zapłodnienie, poród, dorastanie, stop! Nuda, nuda, nuda. Ta cykliczność = fatalna sprawa. Wracamy do… Pismo mówi… tzn. ok., umarłem. Trwam sobie w umarciu, a śmierć moja to stan zawieszenia. Naprawdę nic się nie dzieje. Żadnych skarg na nieposłuszeństwo. Totalne zero na osi wydarzeń. Nie myślę o niczym, bo mnie nie ma, ale (zawsze jest jakieś „ale”) ta wersja wydarzeń zostanie zakwestionowana przez ontologów (zawsze się znajdzie ktoś, kto coś zakwestionuje). Czyli pozostaje mi bezpiecznie poddać się robaczkom (a wpierdalajcie jeśli wam smakuję!). To nie koniec, bo końca nie ma.
    Czytelnik A: Po przeczytaniu pańskiego tekstu poczułem ulgę. Wprawdzie nie zrozumiałem istoty świata, jednak zdałem sobie sprawę, że życie to jeden gigantyczny bełkot z „haftem” na końcu. Wracam więc do kupowania i jebania* z radością, bowiem nie jestem sam…
    Czytelnik nr 2: Autorze! Popierdoliło cię? Przeczytałem i nic nie rozumiem z twoich wypocin. Różne przekleństwa się cisną na moje usta, ale do chuja jestem dobrze wychowany, więc szmato powstrzymam się. Jednak nie zostawię tak sprawy i wyślę list do prezydenta i poproszę, ażeby zakazał drukowania pańskich pseudo filozoficzno – żartobliwych tekstów. Koniec, kurwa!
    Nota niewydawnicza: Powyższy tekst narusza normy dobrego gustu, nie przysługuje mu certyfikat jakości ISO, a jego autor najwyraźniej z wrodzonej bezczelności kpi sobie z życia, świętości i ludzi. Tekst ocenzurowano.

    * Ravenhill, Kupowanie i jebanie - dramat opowiadający o zepsuciu społeczeństwa, które poświęciło się seksowi i konsumpcji (por. Pokolenie porno i inne niesmaczne utwory teatralne, pod red. H. Sułka, Kraków 2004. ).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...