Oto znana Bernardetta przemawia do umiłowanego w cieple kominka, eksponuje jednocześnie zwiewne ciuszki z aksamitu i jedwabiu ( też bym chciał). A on, niby drapieżny, z odległości trzech kroków szuka mezaliansu orzaz czułych dotyków. Więc ona całkiem słusznie powiada, że za wczesnie na sentymenty, chce jeszcze dwie wiosny igrać z takim, a wtedy on się panoszy rozumem i marzeniami, zamiast, jak ona sugeruje, przynieść kwiaty i zmienić naturę. Ech ta poezja!