złapałem onegdaj szczęście za rogi
uspokoiło się połagodniało po chwili
wypiło herbatę zgubiło wyraz srogi
usiadło w kąciku kocykiem otuliło nogi
rozmnożyło się w portfelu
w ogrodzie kwiaty posadziło
zrobiło napój wonny z chmielu
i smutne chwile rozweseliło
po jakimś czasie posmutniało
i uroniło parę łez
potem jeść pić i śmiać przestało
zajrzałem w oczy a tam zez
O i Stefan! No masz, z dwóch tych wierszyków ten zdaje się być bardziej chyba?
trzymaj się
Jimmy
ps
w tym tygodniu nie widziałem jeszcze nic twojego, za długopis!
Tak jest! Pozdrawiam.