Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Drax

Użytkownicy
  • Postów

    268
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Drax

  1. Cytat
    dedykacja jak dedykacja, można rzec. a jednak warto ją poruszyć - zwiastuje ona dalszą treść utworu (przepraszam, toż to oczywista oczywistość). w końcu, jak wszyscy wiemy, to właśnie Andrew Lloyd Webber jest tym, który z pozytywistycznej powiastki detektywistycznej ukuł najpiękniejszy romans. ładna dedykacja, Marcinie, i bezapelacyjnie emocjonalnie nacechowana :)

    Dziękuję. Powiedziałbym: nic to, ale nie znoszę fałszywej skromności, więc nie powiem ;p

    Cytat
    cóż, odwlekam interpretację, jak tylko mogę. to może kwestie techniczne na przełamanie lodów. co zrobiłabym na pewno - małoliterowe początki wersów i usunięcie interpunkcji (całkowite!). chociaż tym razem to nawet pasuje do stylistyki, więc w ostateczności może zostać; zezwalam :P

    Z interpunkcji nie zrezygnuję. Jest ona integralną częścią języka, więc jej brak, a nie obecność (choć i do takich wniosków mozna dojść czytając współczesną poezję ;)) jest szczególnym środkiem literackim. Stosowanie go bez celu - to by dopiero była grafomania ;)

    Co do wielkich liter - mogę pójść na kompromis: zostawię je tylko tam, gdzie zaczyna się nowe zdanie. Zezwolisz, Rachelo? ;p

    Cytat
    nie mam natomiast serca czepnąć się popularnego i, przyznaj, grafomańskiego zaimka dzierżawczego 'twe' we wszystkich ogólno dostępnych przypadkach, Aniołów, cudów i innych. zaczynam ulegać nastrojowi smutnej i rozgoryczonej romantyczności, której, mam nadzieję, będę miała okazję doświadczyć na własnej skórze :)

    Zaimki "me", "twe" etc. nie są moim zdanie grafomańskie: to alternatywne, a równie dopuszczalne, wersje typowych zaimków - dawnymi czasy używane znacznie częściej - i może stąd uważane za symptom taniości i kiczu.

    Co do "aniołów, cudów i innych" - wszelkie pretensje i zażalenia proszę kierować pod adresem wskazanym w dedykacji ;p To ów jegomość - tak, a nie inaczej konstruując swój musical - zmusił mnie do wspomnienia o nich w utworze.

    Cytat
    zaczynamy. parafraza bardzo udana moim skromnym zdaniem, zgrabnie uprzeciwniłeś czynność angielską na polską :P na marginesie dodam - zmień może szyk więcej nie zabrzmi na nie zabrzmi więcej; prosta kosmetyka, a podkręca klimat.

    Dziękuję. Co do szyku - masz chyba rację: tak uczynię ;)

    Cytat
    uwaga, Rachela wysnuje teraz historię, która wyłania się z jej wyobraźni po przeczytaniu. szpadę w 4-tym wersie odbieram dosłownie, jako fizyczne i realne zagrożenie życia naszego fantoma. być może wybranka, niejaka Christine (adresatka wiersza, oczywista) ocaliła go przed śmiercią. niemniej jednak odeszła z innym, zabierając swój cenny głos (może i jestem w kwesti 'Upiora' ignorantką, ale nie aż taką, by nie znać podstaw fabuły ;p). głos - to dopiero interesujące, gdyż przewija się cały czas. zwracam na niego uwagę także przez wzgląd na własnego bzika - być może jest to swego rodzaju fetysz, jeden z wielu napędzających miłość motorków? nie mam szczerego pojęcia. 4 pierwsze wersy uderzają czytelnika nieodpartym smutkiem, żalem, rozgoryczeniem. to się czuje, niemal fizyczny ból mężczyzny po odejściu ukochanej kobiety.

    dalej - proszę bardzo - są i lustra, sprawcy problemu (czyt. wiersza)! :))
    czuję, że najciężej właśnie będzie rozatomować rzeczone lustro/a.
    nasuwa mi się pewien natrętny obraz - Upiór, Christine, a między nimi lustro, łącznik pomiędzy dwojgiem.
    zastanówmy się nad czysto technicznym przeznaczeniem tegoż sprzętu. odbija się w nim to, co widzimy - ni mniej, ni więcej niż rzeczywistość. lustro jest jedynym wiarygodnym środkiem na zobaczenie samego siebie, ale może też krystalizuje i objaśnia kogoś innego?
    oto mój odbiór - lustra są wrogami Upiora. pokazują prawdę i odbijają ją właśnie w niego. sądzę, że aby w pełni zrozumieć Twój zamysł, trzeba objerzeć i tyle.

    mam jednakowoż wrażenie, że lustro oddzielało bohaterów na tyle, że nie widzieli siebie w dobry sposób. mam pewną przesłankę na potwierdzenie mojej tezy. Upiór był dla Christine Aniołem Muzyki, ale lustro po abiciu odsłoniło prawdę i pokazało go biednym, bezbronnym człowiekiem. to druga teza na ten temat, a wydaje się być o wiele bardziej prawdopodobna. tak czy siak, lustro oznacza niewątpliwy koniec. ich zbicie brutalnie przerywa (jakkolwiek dziwnie to słowo brzmi w kontekście) szczęście Upiora. myślę ponadto, że osobą, która lustro zbiła, nie jest Upiór. nie mam pojęcia, jakie zdarzenia do tego doprowadziły, aczkolwiek wzbudziłeś moją ciekawość do nienaturalnego stopnia :)))

    Interpretacja - wbrew Twoim obawom, Rachelo - jak najbardziej trzyma się kupy, że się tak kolokwialnie wysłowię ;p Nie jest to dokładnie to, co miałem na myśli, ale oscyluje wokół tych samych skojarzeń i tematów. Więcej nie powiem, może ktoś jeszcze się pokusi ;)

    Jak na osobę nie zaznajominą ze szczegółami musicalu, zinterpretowałaś całkiem sprawnie, a i mnie dałaś nowe spojrzenie na własny utwór (dzięki koncepcji intrpretacyjnej odbiegającej od mojej własnej) - i to jest to, co najpiękniejsze w takich interpretacyjnych komentarzach.

    Dziękuję ślicznie i kłaniam się,
    Drax
  2. Andrew Lloydowi Webberowi,
    za to, że z pozytywistycznej
    powiastki detektywistycznej
    najpiękniejszy romans nam stworzył.



    Z sobą zabrałaś pieśni mej skrzydła:
    Nie zabrzmi więcej Nocy Muzyka!
    *
    Śmierci mej duszy, ciała mi przeszyć
    Szpadą na wylot nie pozwoliłaś,
    Choć bez Anioła twego cud-pieśni
    Z innym wolałaś odejść szczęśliwa.
    W drobny mak lustra! Niech są przeklęte!
    Bo powielały wiecznie me błędy!
    Bo odbijały we mnie twą wzgardę,
    Lecz i zarazem cudną muzyką
    Miłość odbiły (żegnam ją płaczem).
    Z murem opery niechaj przeminą!
    Nie łudź się, Christine, taka jest prawda:
    Chociaż zabójcze ostrze wstrzymałaś,
    To z twych rąk zginął Muzyki Anioł.
    A tu pozostał zwyczajny człowiek,
    Z duszy więzienia gdy przez zwierciadło
    Wreszcie na drugą dostał się stronę.

    (3 sierpnia AD 2008)

    ____________________________________________________
    * Parafraza libretta Upiora w Operze w przekładzie moim. Orginalnie:

    You alone can make my song take flight:
    It's over now: the Music of the Night!

  3. Mamy tu do czynienia z podmiotem lirycznym przeżywającym przemianę. Dotyczy ona niego bezpośrednio; jego osobowości. Na samym początku daje wyraz swojemu przekonaniu o tym, że jego dotychczasowe życie było wyłącznie grą masek, udawania. W nowej sytuacji, w jakiej się znalazł, chcebyć wreszcie sobą; pokazać prawdziwą twarz.

    Zanim jednak to uczyni, wpierw chce sam ją zobaczyć. Analizuje więc, przygląda się sobie, zdzierając z siebie maski, jak ubranie, które okrywa jego prawdziwe ego. Porównuję tę czynność z przygotowaniem do współżycia: jest podniecony (zdejmując ubranie); najwyraźniej nowa sytuacja jest dla niego niezwykle istotna.

    W trakcie tej czynności odkrywa, że to, co uważał dotąd za maski, wcale nimi nie jest: to jego prawdziwe twarze, pod którymi nie ma nic więcej. Wyczuwam, że jest zdziwiony tym faktem, aczkolwiek brakuje mi w utworze jakiegoś bezpośredniego, czy choćby pośredniego wyrazu tego zdziwienia. Uświadamia sobie, że każda z jego dotychczasowych ról była prawdziwa.

    Teraz więc, w nowej sytuacji, w jakiej się znalazł nie pozostaje mu nic innego, jak stworzyć sobie nową twarz - kolejną do kolekcji. Czyni żywiołowo - pozwala sytuacji kształtowac jego nowe ego. Ufa sobie, że postępuje właściwie i nazywa ten proces aktem tworzenia nowego człowieka. To ostatnie stwierdzenie nasuwa myśl, że PL chciałby tą nową twarz uczynić swoim "najprawdziwszym" ja - tym najgłębiej ukrytym, ale i najbardziej mu odpowiadającym.

    Cała sytuacja liryczna prowadzi do ironicznego wniosku, że nic z tego nie bedzie: nowa twarz będzie równie prawdziwa, jak inne. Wniosek ten nie wynika już może z treści wiersza, ale jest raczej dopowiedzianym przeze mnie zakończeniem - być może zupełnie sprzecznym z intencją Autora ;)

    Z uwag technicznych:
    Primo: proponuję wykreślić "pośpiesznie" - podniecene w moim przekonaniu zawiera w sobie walor pośpiechu, a ten pojedynczy wyraz jakoś dziwacznie wygląda mi jako samodzielny wers.

    Secundo: dodałbym, jak się rzekło, jakiś wyraz zdziwienia PLa (jeśli oczywiście ma on byc zdziwiony w założeniu Autora). Nie mam jednak dobrego pomysłu... Może "ale" na początku dziewiątego wersu?

    Poza tymi dwoma szczegółami - wiersz całkiem dobry. Podoba mi się. Jest prosty, zgrabnie napisany - bez zgrzytów.

    Pozdrawiam,
    Drax

  4. Tarcza herbowa jako symbol przeszłości - dobry pomysł, podoba mi się.

    Cytat
    I że ma chronić, nie nas lecz przed nami
    i co straszliwsze także w nasze imię,

    Ten kawałek szczególnie dobry ;)

    Miałaby więc owa "tarcza przeszłości" w Waści zamyśle ochronić nas przed błędami w przyszłości. Problem w tym, że ma ona skazy - włosy ofiar (trochę jak w Warkoczyku Różewicza) - które nie pozwalają czerpać wzorców z historii. Tak bym widział interpretację tego utworu. Szkoda tylko, że wysiłek twórczy podmiotu lirycznego i tak jest płonny, bo ludzie nie potrafią się uczyć nawet na własnych błędach, a cóż dopiero na błędach przodków ;p

    Jest jakoś tak krótko, ja na Waszmości miarę, mości Adolfie ;) Dobrze, bo treściwie. Z technicznych zastrzeżeń, nie rozumiem tylko sensu rozstrzelenia słowa o d b i ł a, a Robespierre ma "e" na końcu ;p

    Pozdrawiam,
    Drax
  5. Mości Cecherz, popadasz w nielogiczność. Dlaczego niby możliwość strącenia wiersza z Zetki (w czeluść? nie, ja tak nie myślę o P - sam tam publikuję ;p) uważasz za uniemożliwiającą naukę pisania, czy czerpania doświadczeń? Ci, którzy najbardziej potrzebują nauki w Z właśnie nie powinni lądować i obronę przed tym kulki zapewniają. Dla niech właśnie są (nie wiem, czyś zuważył) takie działy, jak W i P właśnie.

    Doprawdy, nie pojmuję, dlaczego niektórym tak one kulki przeszkadzają. Nie podobają się? Publikuj w P - tam ich nie ma i nikt Ci nic nie zrobi. Uważasz się za wspaniałego poetę i zamierzasz trwać w tym poglądzie na przekór wszystkim? Trochę pokory życzę.

    Merytoryczność komentarzy to zupełnie inna sprawa. Też nad nią boleję :/ Walczę o dobrze komentarze, jak mogę: własnym przykładem, a nie czynieniem zamieszania - bo to, mości Cecherz wobec poetyckich reakcjonistów wiele Waści nie pomoże.

    Pozdrawiam,
    Drax

  6. Zagamtwany i mało wyrazisty ten potok waścinej wymowy, mości Adolfie. Odpowiem pokrótce: tak, życie to nieustanna gra masek. Ale nie tylko. Ze względu na to właśnie, największym skarbem, jaki można mieć są ludzie, przed którymi maskę można zdjąć; ujawnić - przynajmniej częściowo - swoje prawdziwe oblicze.

    Chociaż czym jest to prawdziwe oblicze, jeśli stale noszone maski, zrastają się z czasem z naszą prawdziwą twarzą? To jest pytanie, które każdy nieustannie winien sobie zadawać: Na ile ja to rzeczywiście ja? I dlatego tak ważne jest, by mieć szczerego przyjaciela - bo to jest doskonały punkt odniesienia, który pozwala chociaż po części odpowiedzieć sobie na powyższe pytania.

    Pewnym ideałem byłny świat ludzi szczerych i otwartych - bez masek. W małych grupach przyjaciół - chyba da się to osiągnąć. Ale szczt odwagi polega na tym, by nie bać się ujawnić prawdziwe twarzy całemu światu.

    Też się trochę zagmatwałem, ale mam nadzieję, że da się z tego wydobyć moje zdanie na zadany temat ;)

    Pozdrawiam wszystkich,
    Drax

    P.S. Zagrałbym, kurcze, Stalina. :D Ale jeszcze chętniej żyłbym życiem średnio zamożnego szlachcica z końca XVI w.

  7. Cytat
    nawet wiersz wierszem nie trąca

    nawet wódka przyjaciółka litościwa
    nie chce kacać...

    to jest dobre

    zwszystkojenoczniało
    miała szpanować ta zbitka, a budzi współczucie

    lepiej odczekać z pomysłem, niż dać się ponieść pierwszym z brzegu słowom

    :-]

    Generalnie nic dodać, nic ująć. Tylko przy tej wódce - niepotrzebna przerzutnia.

    Pozdrawiam,
    Drax
  8. Mości Sosna, jest całkiem ciekawie. Szczególnie frapujący tytuł przyciągający uwagę. Grunt to umieć "sprzedać" swoje dzieło. Gratuluję, mnie to jakoś nie wychodzi ;)

    Wyjdę może od tytułu. Kartezjusz - prosta sprawa - osoba-symbol racjonalizmu, więc zapewne będziemy mieć w utworze do czynienia z człowiekiem myślącym. Albo - na zasadzie kontrastu - z człowiekiem, któremu tylko się tak wydaje. Zwłaszcza ten prysznic (automatyczne skojarzenie - zimny) pozwala domyślać się, że utwór może mieć zabarwienie ironiczne. Albo może tylko PL doznaje wrażenia "zimnego prysznica" pod wpływem swoich rozmyślań.

    Dalej mamy znaną i szeroko stosowaną metaforę "bankietu życia". To szczególnie w dzisiejszych czasach (chociaż historia uczy, że zmieniają się tylko realia - człowiek zaś zawsze jest taki sam...) wszechogarniający konsumpcjonizm czyni to porównanie wyjątkowo barwnym i adekwatnym. Jak jest on opisany? Otóż, choć dla PLa jest to smutny taniec, to jednak znajduje w nim jakąś radość. Być może jej źródłem jest fakt, że on jeden spośród wszystkich tańczących dostrzega ten smutek? Trudno orzec, ale ja (być może ze względu na tendencje do przypisywania bohaterom wierszy własnych cech) tak to sobie tłumaczę. Ten punkt widzenia zdaje sie potwierdzać napomknienie o ironii branej gdzieś z przeszłości oraz rozpustnie zasłuchani biesiadnicy. Dlaczego tańczących wciąż przybywa? widzę dwa rozwiązania: albo chodzi o to, że przybywa wciąż ludzi na świecie, a może to, że coraz szersze masy przyjmują wykpiwany przez PLa punkt widzenia. W gruncie jedno z drugim wiąże się nieodłącznie.

    Dalej jest mowa o pomiętych podeptanych kartkach, którym miotła niesie ulgę. Kartki - mogą to być plany na życie (projekty) szkicowane przez ludzi, którem potem - zweryfikowane życiem nadają się tylko na podeptanie. Byłby to ciekawy obraz bezsilności ludzkiego rozumu względem twardego świata - istny prysznic Kartezjusza ;). Marzenia są pod stolikami. Być może to powtórzenie dwóch poprzednich wersów - ten można odczytywać w podobnym duchu. Ale "lądowanie pod stołem" nieodłącznie kojarzy się z nadużyciem alkoholu. Być może więc chodzi o to, że owe marzenia są niczym alkohol - nie dające się zrealizować - załamują ludzi liczących złudnie na ich spełnienie. Jest to dosyć pesymistyczna wizja, ale przecież wszystko to, o czym dotąd napisałem doskonale zdaje mi się współgra z wymową tytułu.

    Zbliżając sie do zakończenia, natrafiamy na parafrazę tytułowego Descartes'a: umrę więc jestem. To jedno wydaje sie PLowi pewne. Pisze o pospiesznej mowie pogrzebowej człowieka, któremu będzie zapewne zupełnie obojętny jego trup w trumnie. Przewiduje wręcz gotową i powielaną tylko kolejkę słów - pogrzeb taki jak każdego innego człowieka.

    W ten sposób utwór łączy w sobie dwa różne warianty interpretacji tytułu. Z jednej strony PL czuje się czymś lepszym od pozostałych ludzi. Podnosi mu samopoczucie fakt, że on jeden dostrzega pewne prawidłowości zachodzące w świecie, że zrozumiał zasadę jego działania. Z drugiej jednak strony dobija go świadomość, że nic mu z tego nie przyjdzie, bo jego żywot zakończy - tak, jak żywot każdego - pewną śmiercią i pogrzebem nieróżnym od tysięcy innych pogrzebów.

    Puszczając wodze fantazji, a odchodząc juz od tekstu wiersza, dodam jeszcze, że być może brakuje owemu "racjonaliście pod prysznicem" jakiejś wiary, czegoś, co pokazałoby mu wyższy sens istnienia, który dodałby sił. Wbrew temu, co być może on sam sądzi, wiara nie stoi w sprzeczności z używaniem rozumu, a nawet zachęca do jego wykorzystywania. W końcu nie na darmo zostaliśmy obdarzeni rozumem...

    Wiersz przypadł mi do gustu. Jest jasny i przejrzysty w odbiorze, a i niezbyt długi, więc nie zniechęca, mimo smętnego nastroju. Zastrzeżenia techniczne być może zgłosi ktoś sprawniejszy ode mnie, ja tyle mam do powiedzenia na ten temat ;)

    Pozdrawiam,
    Drax

  9. Cytat
    Z drugiej jednak strony nie raz zdarzało się, że wysoko postawione bezguścia promowały całkowite beztalencia ale to już chyba inny temat…

    Skąd ten czas przeszły? To się zdarza cały czas na naszych oczach. Chociaż, może: "na Waszych" - ja nie oglądam telewizji (przepraszam, jeśli kogoś tą generlizacją uraziłem ;))

    Pozdrawiam,
    Drax
  10. Cytat
    sarkazm, gorycz ale i odrobina optymizmu, ta trema przekonuje, ale i niepokoi - dedykowany - od siebie dziękuję
    pozdrówki :)
    kasia.

    p.s.
    pozdrowienia dla Brata

    Pięknie dziękuję za wizytę i opinię. Brat dziękuje również - za pozdrowienia ;)

    Mościa Rachelo, tak jak słusznie zauważyła jejmość Kasiaballou, ironia i sarkazm są tu obecne. Prawdę mówiąc, bez nich - nie wiem, co dałoby się tu znaleźć poza czczym opisem ;)

    Pozdrawiam,
    Drax
  11. Cytat
    Panie Drax
    Wpadł pan w moją nutę, akurat wczoraj pisałem na podobny temat (wydam może w następnym razie), ale nie za bardzo utożsamiam się z owym bractwem (szczególnie 4 pierwsze słowa 1 wersu), a o ile widzę dedykacje, jest ona dla i dla mnie.

    Co do publicznego występu - zazwyczaj niewiele z takich pamiętam :)))

    Pozdrawiam

    PS - technicznie sprawnie, ale nie za bardzo ogarniam treść, o co dokładnie chodzi.

    Dziękuję bardzo za wizytę. Miło Waszmości znów widzieć. Spieszę jednak sprostować: to, że dedykuję wiersz Forumowiczom, nie oznacza, że zaliczam ich do kategorii opisanej w utworze publiczności "ładnie ubranej" i "elegancko zachowanej". Nic bardziej błędnego!

    Dedykacja jest taka, a nie inna dlatego, że to Forum pomogło mi (wraz z moim bratem) zrozumieć istotną rzecz, o której chciałem w tym wierszu napisać. I tylko tyle ona oznacza; zdecydowanie sprzeciwiam się doszukiwaniu się w niej jakiegokolwiek innego znaczenia ;)

    Pozdrawiam,
    Drax
  12. Forumowiczom poezja.org oraz Bratu


    ładnie ubrani elegancko zachowani siadacie wokół myślicie
    personifikacja zeusa czy stos serduszek i czerwona róża na dobitkę
    może jedno i drugie

    biorę gitarę jeszcze podstrajam
    nawet nie wiecie jak potrzebne te brawa na zachętę
    pierwszy takt pierwsze słowo
    smakujecie do ostatniego
    wytrawne wino

    – ładnie
    – bez patosu
    – i niebanalnie
    – e tam grafoman i tyle
    – cicho nie znasz się

    kłaniam się znów
    stworzyłem sztukę

    (5 sierpnia AD 2008)
  13. Cytat
    myślałam, że o grafomanii miała być dyskusja a nie o systemie nauczania ;/

    Jak widać wszystko to się wiąże ;p

    Cytat
    to będzie zapewne super znanym kiczem swoich czasów
    tak jak "biały miś (dla dziewczyny)" super popularna, super ulubiona i super uznana za kicz

    Nie znam tej piosenki, ale poproszę w takim razie o zdefiniowanie "krytyka", bo nie zechciałaś Waćpani tego uczynić.

    Mości Michale, niestety, nie znalazłem dobrego słownika terminów literackich w Internecie (a w domu jakoś nie mam), więc może zechciałbyś przytoczyć znalezioną tam definicję. Chętnię spróbuję dowieść, że jest równie słaba, jak ta zacytowana przeze mnie ;)

    Pozdrawiam,
    Drax
  14. Cytat
    nie zgodzę się
    bluzg to bluzg, popełniony
    potem często zapomniany nawet przez autora
    miała być mania
    to właśnie kwestia skali

    co do opinii to też się plączesz
    czytelnik - co on może powiedzieć : że się podoba lub nie
    wyznacznikiem jest opinia krytyka- znawcy

    Cóż, jeśli czytelnikom się podoba, a znawcy jednym głosem wołają: grafomania? Sztuka, czy kicz?

    I kto to w ogóle jest znawca? Ten kto ma na ścianie powieszony odpowiedni papier z uniwersytetu, chociaż przez 90% zajęć spał, a czego się nauczył, to i tak od czasu studiów zapomniał? Czy może raczej człowiek - nawet ze średnim wykształceniem - który dzużo czyta i lubi czytać? A taki ktoś przecież też nie musi się znać na uczonym żargonie krytyków literackich - on też ocenia "na wyczucie" - podoba się, albo nie. Czyja opinia jest więcej warta?

    Pozdrawiam,
    Drax
  15. Cytat
    ViVa nie/zastąpiony expert Drax!
    krytyk Drax!
    poeta Drax!

    Poeta? Raczej marny, ale niech będzie. A Waćpani tylko potwierdza mądrość cytatu z mojego podpisu...

    Mościa Rachel - otóż to. ;)

    Mości Myślątko, bluzgi emocjonalne wynikają właśnie z przymusu pisania. Nie polega on na tym, że autor taki [u]musi pisać[/u], ale na tym, że [u]musi wyładować emocje[/u], a pisanie jest po prostu najbardziej odpowiadającą mu formą tego wyładowania. A że zdarza się to raz do roku, to tylko kwestia skali. ;)

    Pozdrawiam,
    Drax
  16. Cytat
    Czyli, że jeśli ktoś pisze mało, to nie jest grafomanem, a jego wiersze nie są grafomańskie? ;D

    Zauważ, że podałeś nie inną definicję tego samego słowa, ale definicję INNEGO słowa, które jest tylko częścią składową słowa wyjściowego.

    Ja tu nie widzę sprzeczności, mości Rafale. Tak, jak napisałem, wszystko zależy tak naprawdę od publiczności. To jest ta Twoja druga płaszczyzna. Tylko ona jest istotna - dla mnie - i dla Waszmości zdaje mi się również. Relatywizm wkrada nam się nawet do poezji; a właściwie to poezja - i w ogóle sztuka - są jego główną domeną. ;)

    Mości Myślątko, a czy nie widzisz pewnego błędu logicznego w tej definicji? Co jest wyznacznikiem "dobrej poezji" i "talentu literackiego", jeśli nie opinia publiczności?

    Mości Patryku, naturalnie. Właśnie o tym napisałem ;)

    Mości Magnetowidzie, grafomania (o ile istnieje coś takiego ;)) to jedna z najprzyjemniejszych chorób na jakie można cierpieć. Chociaż "cierpienie" nie jest tu dobrym słowem - wiem z własnego doświadczenia ;D

    Pozdrawiam,
    Drax
  17. Ostatnio, pisząc wiersz o poziomie poezji oraz jej odbiorców (zresztą nie zdradzajmy za dużo - on się tu kiedyś pojawi ;)), postawiłem sobie następujące pytanie: co to jest grafomania?

    Jako racjonalista - w pierwszej kolejności sięgnąłem do słowników. Większość źródeł podała taką lub podobną definicję:

    Cytat
    - mania pisania utworów literackich połączona z brakiem talentu

    A cóż to znaczy talent? Uzdolnienie do tworzenia "dobrych" utworów? W takim razie co to znaczy "dobry" utwór? Ano znaczy utwór "na poziomie", czyli - między innymi - nie-grafomański. Koło się zamyka. Idem per idem.

    Powyższa refleksja doprowadziła mnie do wniosku, że dobra poezja (czy szerzej: sztuka) to nie sztuka cechująca się jakimiś konkretnymi przymiotami, ale po prostu zaadresowana do właściwej publiczności. Innymi słowy utwór podoba się publiczności nie dlatego, że został dobrze napisany, ale dlatego, że odpowiada "poziomem" (choć to nie najcelniejsze słowo, to jednak posługuję się nim z braku lepszego) publice, do której jest kierowany.

    Przez ów nieszczęsny "poziom" rozumiem rodzaj przekazu: od bezpośredniego, przez posługujący się prostymi i sprawdzonymi symbolami, dalej przez symbole bardziej skomplikowane lub nowatorskie po żonglowanie "symbolem symbolu" - gdzie kolejne "poziomy" stają się coraz trudniejsze w odbiorze. Nietrudno zauważyć, że zaadresowanie skomplikowanego (celowo unikam słowa "wysokiego") dzieła do niewłaściwej publiczności powoduje niezrozumienie i naraża owo dzieło na uznanie go za grafomańskie. Paradoks?

    Ciekaw jestem Waszej opinii na ten temat.

    Pozdrawiam,
    Drax
  18. Cytat
    to, że nie każdy wiersz o stadninie (choćby oparty na faktach), musi być w dziale dla zaawansowanych.

    Celnie, mościa Rachel, celnie ;)

    A ja mam radę dla wszystkich, którzy nie znoszą minusów. Bierzecie przykład z Draksa: publikujcie w P ;p Odrobina pokory jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Zresztą - nie powiem - dotyczy to nie tylko tych minusujących (ach, słowotwórstwo ;p) z zemsty ;)

    Wiedząc, że na próżno się produkuję, bo i tak nie usłuchacie, ;)
    pozdrawiam,
    Drax
×
×
  • Dodaj nową pozycję...