Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

janusz_pyzinski

Użytkownicy
  • Postów

    1 159
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez janusz_pyzinski

  1. niezmiennie podobają mi się Twoje wiersze,proste a głębokie,wypełniające klimaty mojej duszy,dające wiele do myślenia-jaskrawie czekam na następne,ciepło pozdrawiając
  2. nie,dla tego "stelarzu"
  3. podoba się,pozdrawiam plusowo
  4. nawet krowom należy się coś lepszego zwłaszcza gdy idą pod "nuż"
  5. jeśli tym śladem ma być ten wiersz to jaka wina Warszawy?
  6. tylko nie zmieniaj pierwszego wersu,bardzo logiczny i dający wiele do myślenia,oczywiście myślącym-"z głodu szczęście się bierze"-kto nigdy go nie zaznał nigdy nie doceni szczęścia pozdrawiam serdecznie
  7. pragnąć cię na pewno za mało a mieć na własność cóż to znaczy kiedy w przestrzeni między mną a tobą tyle nieprzypadkowych grabieży kochać ciebie inaczej w lotnym stanie skupienia gdzie aniołowie szukając dla skrzydeł podpory odnajdują niebo kochać cię cóż to znaczy metafizyka czy ciało pod osłoną niewidzialnych dłoni kandelabra nocy i świtu przeznaczeń kochać cię to być dobrze nastrojoną struną gotową na odpowiedź każdego szarpnięcia przyszłością związaną z przeszłością jednym biciem serca i jednym oddechem kochać cię to znaczy ciągle do początku wracać i na nowo tą samą zdobywać w kolorach nocy kolorami dnia kochać cię to być światłem twego cienia i cieniem światła trwać liściem w gałęziach twych ramion drżeć kochać cię to znaczy jeszcze więcej niż móc wychodzić poza siebie by między ziemią i niebem ze światów dwóch stworzyć nową planetę róż
  8. Mr.H.Lecter ma rację
  9. wiedzący znacznie mniej niż wczoraj znaczący więcej niż kropka oczekiwana w zbyt długim zdaniu całkiem nagi pod owczą skórą przekraczam granicę terytorium wilków prowokuję ich ślinę i oczy łapczywie liczące kości przeraża alternatywa przeciętności kiedy się patrzy w ziejące paszcze każdy krok jest ciężarem podnoszonej nogi nie tylko dla zrobienia kroku kopnięcie musi być mocne by zamknęło język w czeluści pustosłowia i wybiło zęby czyhające na ochłap przesuwam się w męczarni niedokonań wilki już dzielą skórę całkiem nagi uciekam przed wstydem zachowując w pamięci ich twarze na własnym podwórku uklękam do własnych relikwii się modlę zamykam się w sobie i ciszę zaczynam zamieniać na szczęście rozumieć że nigdy i nigdzie nie będzie tak dobrze jak w domu gdzie wilk jest znany od dawna i owca nie musi być czarna skąd wciąż niezależnie od kolorów i wieku wychodzę szukać człowieka
  10. mają rację Ci co wcześniej czytali
  11. słabiutkie to jak liście laurowe jesienią
  12. człowiek przyzwyczaił się do uczty,a tu kaszanka,brrr...Kiedy wraca Wielki Lecter? pozdrawiam serdecznie
  13. o jej,jej!!!!!
  14. po pierwszym czytaniu spodobało się po kolejnym utwierdziło w przekonaniu znakomitości serdecznie pozdrawiam
  15. podajcie wina-repeta z plusem,szacunkiem i pozdrówkiem
  16. Chrystus przechadza się pod billboardem z autem Judasze mkną na ścigaczach sezamowe zamki przeliczone banki pełne tłuczonego szkła wyświechtany chodnik twarze uczniów przyklejone do witryn rozjeżdżony market trzynasty apostoł siódmego dnia seksapil reklamy prowadzi na smyczy tłum bezimienny bankiet logiczny kac poniedziałku z przystanku nieba Chrystus odjeżdża donikąd
  17. jeszcze nas księżyc oczaruje jeszcze nas gwiazdy wezmą pod rękę jeszcze nas drzewa obejmą czule jeszcze nam wiatr potarga włosy jeszcze nam konie kopytami wskrzeszą pieśni zapomniane jeszcze nas grzywy rozchełstane zabiorą tam gdzie czeka wiosna gdzie kwiat czeremchy utęskniony muśnięć smukłości naszych palców czeka tylko na stosowną chwilę by nas wyzwolić z wszystkich lęków i zaprowadzić w sad opętany dojrzewaniem gdzie nasze źródło jeszcze bije tam w starej studni z cembrowiną z której piliśmy pierwszą miłość jeszcze wrócimy pod namiot nocy gdzie skrywaliśmy blask ogniska na swoich twarzach gasząc płomień przecudną mową warg i języka gdzie wszystkie sprawy ziemskie i boskie warte były grzechu aniołów splecionych skrzydeł i oddechów mówisz że szron już że jesień popatrz świt rozsuwa kurtynę dzień taki sam jak wczoraj i konie gasnące gwiazdy w rozwianych grzywach a słońce takie samo nasze jak odrobina wiary w szczęście
  18. w strachu własnych cieni budujemy pospiesznie porty przeznaczenia e-mailem umawiamy spotkania nigdy niespotkane na stronach www człowiek małpa com pl pisane obojętnie szukamy twarzy dawno niewidzianych za ścianą samotne jestestwo powoli umiera wdeptane w popielnicę czasu
  19. znalazłem się nagle w "starodrzewie ksiąg" i coś mi się przypomniało z tamtych wędrowniczych lat za co serdecznie dziękuję i pozdrawiam serdecznie
  20. a mnie się podoba i to bardzo zgodnie z moimi przekonaniami i nie przeszkadza mi w tym wersyfikacja ciepło jesiennie kwieciście pozdrawiam
  21. znowu wracasz jak zbity pies ze zbitą mordą-przepraszam- znowu wracasz nad ranem kiedy śpi przebaczenia słodka noc jak natchniony artysta szalonego teatru grasz umierasz i żyjesz a ja dźwigam myśl o powrotach w progach twego przedszkola trwam w świecie co jest wciąż moim światem ścieram z powiek pamięć znów dalszą od wczoraj o łzę z okna które oślepło słonością ciszy posyłam niepotrzebne słowa w tęsknotę i czekam jak zbity pies na zbitego psa by lizać rany i doganiać dzień
  22. "kobieta wyjmuje czas z moich dłoni"-duży plus za cały wiersz-jak bardzo się podoba-"wie o nas tylko miłość" niedzielne pozdrówka
  23. kiedy mnie odprowadzasz za słońce i płaszczem zmroku ramiona okrywasz dlaczego serce tak dziwnie kołacze do twego czekając byś je otworzyła a kiedy mnie wprowadzasz w noc to chciałbym tak bez końca ze słów budować piękny dom i z tobą tam zamieszkać kiedy zmierzch się do nocy lubieżnie uśmiecha i zapalają się latarnie nieba dlaczego ręka do ręki przywiera splatając palce by poczuć to samo dotknięcie oddechu anioła i niebo dlaczego ciemność odkrywa horyzonty piękna czułym dotykiem receptorów ciepła dlaczego na skrawku zbyt małej powierzchni całości zostawiam dla siebie cząstkę siebie samego resztą cały twój z polnych kwiatów most ci zbuduję abyś do nieba miała bliżej a kiedy już tam będziesz to pozdrów ode mnie anioły niech sobie wreszcie przypomną że mają do załatwienia coś na ziemi nieprzewidywalny nieodpowiedzialny dotyk twoich ust jest kluczem do zamkniętego raju prześcieradłem snów dlaczego odlatują w niepamięć nad ranem kiedy prowadząc mnie przed słońcem pod nogami zostawiasz więdnący kwiat zapomnienia wygaszony nieba kandelabr i pusty śmiech anioła
  24. tak,piękne to,aż się rozmarzyłem gorąco pozdrawiam
  25. materia czasu jest wszechobecna próchno drewna piasek głazu zmienność kolorów liści i włosów zupełnie przypadkowy numer butów i domu do którego niosą przypadkowość losu śpiew zrozpaczonej ważki w objęciach kota na oczach znudzonych statystów przeszłość przechowywana w nieszczelnej pamięci odmierzana cichnącym staccatem serca z ostatnim wierszem jak z psem u nóg cieniem wpisanym w poezję przestrzeni buduję własną starożytność zaliczam kolejną znajomość układów słonecznych bezczelnie żywą nekropolię bogów po której przeszły armie niespełnionych marzeń i wiary że jestem latawcem przez kłusujący czas zostawionym po to bym dotykać mógł spracowanej ciszy i w sny młodzieńcze strącać gwiezdny pył dogasające róże z listów do dziewczyn trochę ludzkiego ciepła z kosmosu w autobusie wiozącym daleko od sadu kolorowe motyle naszych nadziei już wyszeptane wszystkie pacierze różańce z drogi mierzonej kłosami wyczerpującej podróży do domu chleba z kęsem polnej gruszki w ustach karmiących oddechem sędziwe kasztany a wszystko to materia czasu gdzie obecność matki szpeci rodzinnego albumu pejzaż gdzie szczęście i dobrobyt z kuchni Pana Boga podkrada jeżyny skąd od ludzi odeszli ze ścian wszyscy święci nie potrzebując przy tym rozgrzeszeń ani usprawiedliwienia tu nie ma miejsc nietkniętych jej tęsknym spojrzeniem szukającym Anioła Stróża Ukojenia i zapachu prawdy niebieskim ptakom rozmnożone stodoły otwiera krzyż ściąga z chleba i pocałunek z okruszyny niewidzialnym śladem furtki i progu szukamy czasu i zapominamy o nim a białe gołębie zsypują ludziom na ziemię sól z nieba bezsilne zdziwienie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...