Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lea Len

Użytkownicy
  • Postów

    89
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Lea Len

  1. z tymi mackami trochę za bardzo z grubej rury. Ale napiącie jest. Pozdr. Lea Len
  2. Obcowanie z twoimi tekstami jest radością. Masz potencjał.Pozdr. Lea Len
  3. Otwierasz się coraz bardziej. To dobrze. Walcz z banałem! Pozdr. Lea Len
  4. Kobiecość wciąż szuka nowych definicji, a powraca do utartych wątków. Chcesz jak najlepiej i to widać. Dalej wprzód! Pozdr. Lea Len
  5. Chwycić, zatrzymać, uwięzić? Czy to jest miłość? To obsesja posiadania i zawładnięcia. Pozdr. Lea Len
  6. Dramat jest i trwa. Złamana pomadka najlepiej tego dowodzi. Lecz po co te samookaleczenia? Pozdr. Lea Len
  7. Podoba mi się ten pociąg beztroski.Pozdr. Lea Len
  8. Oj cieszy się ten Shakespeare pośmiertną popularnością, oj cieszy. Trafił nawet pod słowiańskie strzechy. Pozdr.Lea Len
  9. o wieżo z kości słoniowej czy aby nie za dużo tego piękna? Milutko pozdreawiam-Lea Len
  10. Refleksje Sedno sensu Eesencja losu Wijące się Ścieżki Zawikłane Przyśmiecone Nic nie znaczącymi słowami Drobiazgami dnia codziennego Ograniczone porannym budzikiem I wieczornym gapieniem się w telewizor Owal przyszłości Chcesz koniecznie Odsłonić Rozkładając talię tarota Gubisz się w pogoni Za głupstwem Lęki i niepokoje Chcesz zagłuszyć Czym się da żaden mędrzec Nie chce Ci ulżyć Przybywające zmarszczki Są jedynym świadectwem tego Że jeszcze żyjesz pozdrawiam Lea Len
  11. siedząc na balkonie szatkuję poezję patrzę jak powoli piętrzy się stos wierszyków utkanych z westchnień wiatru nieba czasu tego co minął i tego co jest przyprawiam wszystko szczyptą tęsknoty goryczy i nadziei zalewam słońcem i częstuję przygodnych gości licząc na przychylność Zapraszam do stołu-Lea Len
  12. Z wdzięcznością przyjmuję wszelkie uwagi i komentarze. Najserdeczniej pozdrawiam.Lea Len
  13. dziękuję miłym czytelnikom i krytykom za komentarze, przesyłam pozdrowienia-Lea Len
  14. czy wiesz jak bardzo pobladł czas od tamtej środy? karminy napróżno poszukują beztroskiej miny szarości się panoszą jak gęsi żólcie nawet i one markotne nie mówiąc już o różu ze zwieszoną głową i gdzie ta setka procentów niezłomnej pewności że to był dla nas najlepszy krok
  15. widzę roztańczoną wiosennie zakochaną parę. Zupełnie jak w obrazach impresjonistów. Cudna lekkość i wdzięk. Słonecznie pozdrawiam-Lea Len
  16. Miło mi być zauważoną przez tak ciekawego poetę. Dzięki za komentarze. Najserdeczniej-Lea Len
  17. Wstrząsający wiersz! Trochę w stylu szwajcarskiego poety Petera Bichsela. Jestem zdruzgotana przekazem. Ale doceniam warsztat. Ukłon-Lea Len
  18. jak mgiełka pary wynurzam się z Twego czajnika i pozdrawiam serdecznie, nie obawiaj się mnie! Ja tylko zapraszam do wspólnych spacerów po niebieskich migdałach-Lea Len
  19. widać, że inspirację czerpesz z hip hopu. Tekst jest pełen energii i kontruktywnego przekazu. Chce go się śpiewać i tańczyć. Uśmiech od Lei Len
  20. ślę tysiące uśmiechów w Twą stronę i cieszę się, że pozyskałam takiego poetę jak Ty, jako czytelnika moich bardzo intymnych wierszyków. Najserdeczniej- Lea Len
  21. Sedno sensu Eesencja losu Wijące się Ścieżki Zawikłane Przyśmiecone Nic nie znaczącymi słowami Drobiazgami dnia codziennego Ograniczone porannym budzikiem I wieczornym gapieniem się w telewizor Owal przyszłości Chcesz koniecznie Odsłonić Rozkładając talię tarota Gubisz się w pogoni Za głupstwem Lęki i niepokoje Chcesz zagłuszyć Czym się da żaden mędrzec Nie chce Ci ulżyć Przybywające zmarszczki Są jedynym świadectwem tego Że jeszcze żyjesz
  22. Jak daleko stąd Do tego co w ukryciu Zza grubej zaslony cienia Podpatruje nieśmiało Balet twoich palców Wsłuchując się w Szelest twoich myśli Opadających jesiennym Bezwładem Lub unoszących się W kierunku błękitu W poszukiwaniu miękkiej bieli Na której mógłby spocząć i on Niepokój jest jedynym Posłańcem na którym może polegać Wysłany pod twój adres Lękliwie wyczekuje pod twymi drzwiami na właściwy moment a ty nieświadoma otwierasz i od tej chwili wiesz że nic już nie jest tak jak było choć nie zmieniło się właściwie nic
  23. bo o to tylko chodzi by w godzinie złej pobujać się choć chwilę w obłokach wznieść się na moment nad wszechrzecz przeokrutną zapomnieć, zamknąć oczy na istnienie w niej niech zabrzmi choć przez chwilę anielski chór niech przedsmak wszechistnienia wyzwoli z pęt a wtedy wszystko to co w głębi nas w ukryciu tkwi pofrunie skrzydłem ptasim w przestworza
  24. czy wiesz mój drogi, że pojawił się znów bezczelny róż i fiolet? że seledyn flirtuje z bielą, a żółć udaje, że jest tu od zawsze? czy mówiłam ci może o ptasich mantrach? o trujących zaklęciach nabrzmiałych od puchu wśród złocistych plam? I znowu wszędzie tylko łoskot serc, plątanina ramion oraz pustych słów tak, wiem, że nie masz chwili czasu, bo kasa żąda ofiar i co mi z tego, że raz na tydzień przyślesz esemesa ajlawju przytłaczasz mnie kochany, t ą l i r y k ą
  25. 27.marca, środa Jakie konsekwencje miał pomysł Ikara? Leonardo da Vinci i bracia Wright koncentrowali swe myśli na tym właśnie jednym życzeniu. Dla nas to już rutyna. Co parą miesięcy wsiadam do metalowego ptaszyska, zapinam pasy wsłuchując się w szum silników, oglądam chmury przez okno, lecę nad wodami, nad lasami- jak w tej piosence z dzieciństwa:Gdybym to ja miała skrzydełka jak gąska.... Lecę z Frankfurtu nad Menem do Warszawy. Polskie Linie Lotnicze, samolot marki Boing 737. Po ostatnich wydarzeniach w N.Y., po atakach terrorystycznych z 11. września latanie samolotami przestało być czymś wymarzonym. Czy się chce czy nie, leciutki straszek siedzi gdzieś w okolicach karku i od czasu do czasu szepnie coś do ucha, zwłaszcza w momentach, kiedy samolot trochę zapadnie się w dziurę, lub gdy włącza się ni stąd ni zowąd światełko -proszę zapiąć pasy bezpieczeństwa. Ja jednak należę do kobiet nieutraszonych, wręcz uzurpuję sobie specjalne przywileje w kręgach aniołów stróżów. Lot do Warszawy trwać będzie tylko półtorej godziny. To moment. Sam dojazd z dworca lotniczego do tzw. "gejtu" trwał tyle samo, nie mówiąc o podróży z Rastatt do Frankfurtu. Różnego rodzaju refleksje, myśli z różnych stron życia, obrazy, obrazki....przyjemne uczucie zmęczenia... Godzina gwarantowanego odpoczynku od rozmów, obowiązków, pracy, organizowania różnych spraw. Cudem jakimś udało mi sią spakować. Wczoraj jeszcze do 21 w pracy, do północy różne telefony -długa rozmowa z Martą, z Baśką. Roman wściekły na Baśkę o różne jej głupoty związane z wiekiem. O drugiej w nocy położyłam się spać. Wiozę mamie kilka słoików egzotycznych konfitur, które Marta przywiozła mi z Francji, z fig, z melona. Mam też dla niej perfumy Coco Chanel, pomadki do ust, elektryczną szczoteczkę do zębów i parę ciuchów. W Warszawie spotkam się z Michałem. Jego córeczka Misia ma już rok. Dla niej też jest fura prezentów. Za pół godziny lądujemy. Lecimy z prędkością 800 km na godzinę. Za oknem ciemno, szumi, okropnie, w uszach ciśnie. Ludzie trochę czytają, trochę drzemią. Kobieta obok mnie kończy czytać Gazetę Wyborczą. Na tytułowej stronie- dużymi literami: "Gangsterzy na muszce". Stewardessa prosi o przygotowanie się do lądowania. Jeszcze parą minut i Polska! Nie byłam tam równo rok.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...