
Lea Len
Użytkownicy-
Postów
89 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Lea Len
-
z tymi mackami trochę za bardzo z grubej rury. Ale napiącie jest. Pozdr. Lea Len
-
Obcowanie z twoimi tekstami jest radością. Masz potencjał.Pozdr. Lea Len
-
Otwierasz się coraz bardziej. To dobrze. Walcz z banałem! Pozdr. Lea Len
-
Kobiecość wciąż szuka nowych definicji, a powraca do utartych wątków. Chcesz jak najlepiej i to widać. Dalej wprzód! Pozdr. Lea Len
-
Chwycić, zatrzymać, uwięzić? Czy to jest miłość? To obsesja posiadania i zawładnięcia. Pozdr. Lea Len
-
Dramat jest i trwa. Złamana pomadka najlepiej tego dowodzi. Lecz po co te samookaleczenia? Pozdr. Lea Len
-
Podoba mi się ten pociąg beztroski.Pozdr. Lea Len
-
Tak mnie natchnęło na Makbetowskie dzieło
Lea Len odpowiedział(a) na tonieja utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Oj cieszy się ten Shakespeare pośmiertną popularnością, oj cieszy. Trafił nawet pod słowiańskie strzechy. Pozdr.Lea Len -
o wieżo z kości słoniowej czy aby nie za dużo tego piękna? Milutko pozdreawiam-Lea Len
-
Refleksje Sedno sensu Eesencja losu Wijące się Ścieżki Zawikłane Przyśmiecone Nic nie znaczącymi słowami Drobiazgami dnia codziennego Ograniczone porannym budzikiem I wieczornym gapieniem się w telewizor Owal przyszłości Chcesz koniecznie Odsłonić Rozkładając talię tarota Gubisz się w pogoni Za głupstwem Lęki i niepokoje Chcesz zagłuszyć Czym się da żaden mędrzec Nie chce Ci ulżyć Przybywające zmarszczki Są jedynym świadectwem tego Że jeszcze żyjesz pozdrawiam Lea Len
-
siedząc na balkonie szatkuję poezję patrzę jak powoli piętrzy się stos wierszyków utkanych z westchnień wiatru nieba czasu tego co minął i tego co jest przyprawiam wszystko szczyptą tęsknoty goryczy i nadziei zalewam słońcem i częstuję przygodnych gości licząc na przychylność Zapraszam do stołu-Lea Len
-
Z wdzięcznością przyjmuję wszelkie uwagi i komentarze. Najserdeczniej pozdrawiam.Lea Len
-
dziękuję miłym czytelnikom i krytykom za komentarze, przesyłam pozdrowienia-Lea Len
-
czy wiesz jak bardzo pobladł czas od tamtej środy? karminy napróżno poszukują beztroskiej miny szarości się panoszą jak gęsi żólcie nawet i one markotne nie mówiąc już o różu ze zwieszoną głową i gdzie ta setka procentów niezłomnej pewności że to był dla nas najlepszy krok
-
widzę roztańczoną wiosennie zakochaną parę. Zupełnie jak w obrazach impresjonistów. Cudna lekkość i wdzięk. Słonecznie pozdrawiam-Lea Len
-
Miło mi być zauważoną przez tak ciekawego poetę. Dzięki za komentarze. Najserdeczniej-Lea Len
-
Wstrząsający wiersz! Trochę w stylu szwajcarskiego poety Petera Bichsela. Jestem zdruzgotana przekazem. Ale doceniam warsztat. Ukłon-Lea Len
-
jak mgiełka pary wynurzam się z Twego czajnika i pozdrawiam serdecznie, nie obawiaj się mnie! Ja tylko zapraszam do wspólnych spacerów po niebieskich migdałach-Lea Len
-
widać, że inspirację czerpesz z hip hopu. Tekst jest pełen energii i kontruktywnego przekazu. Chce go się śpiewać i tańczyć. Uśmiech od Lei Len
-
ślę tysiące uśmiechów w Twą stronę i cieszę się, że pozyskałam takiego poetę jak Ty, jako czytelnika moich bardzo intymnych wierszyków. Najserdeczniej- Lea Len
-
Sedno sensu Eesencja losu Wijące się Ścieżki Zawikłane Przyśmiecone Nic nie znaczącymi słowami Drobiazgami dnia codziennego Ograniczone porannym budzikiem I wieczornym gapieniem się w telewizor Owal przyszłości Chcesz koniecznie Odsłonić Rozkładając talię tarota Gubisz się w pogoni Za głupstwem Lęki i niepokoje Chcesz zagłuszyć Czym się da żaden mędrzec Nie chce Ci ulżyć Przybywające zmarszczki Są jedynym świadectwem tego Że jeszcze żyjesz
-
Jak daleko stąd....
Lea Len odpowiedział(a) na Lea Len utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jak daleko stąd Do tego co w ukryciu Zza grubej zaslony cienia Podpatruje nieśmiało Balet twoich palców Wsłuchując się w Szelest twoich myśli Opadających jesiennym Bezwładem Lub unoszących się W kierunku błękitu W poszukiwaniu miękkiej bieli Na której mógłby spocząć i on Niepokój jest jedynym Posłańcem na którym może polegać Wysłany pod twój adres Lękliwie wyczekuje pod twymi drzwiami na właściwy moment a ty nieświadoma otwierasz i od tej chwili wiesz że nic już nie jest tak jak było choć nie zmieniło się właściwie nic -
bo o to tylko chodzi by w godzinie złej pobujać się choć chwilę w obłokach wznieść się na moment nad wszechrzecz przeokrutną zapomnieć, zamknąć oczy na istnienie w niej niech zabrzmi choć przez chwilę anielski chór niech przedsmak wszechistnienia wyzwoli z pęt a wtedy wszystko to co w głębi nas w ukryciu tkwi pofrunie skrzydłem ptasim w przestworza
-
nagrana wiadomość na sekretarce
Lea Len odpowiedział(a) na Lea Len utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
czy wiesz mój drogi, że pojawił się znów bezczelny róż i fiolet? że seledyn flirtuje z bielą, a żółć udaje, że jest tu od zawsze? czy mówiłam ci może o ptasich mantrach? o trujących zaklęciach nabrzmiałych od puchu wśród złocistych plam? I znowu wszędzie tylko łoskot serc, plątanina ramion oraz pustych słów tak, wiem, że nie masz chwili czasu, bo kasa żąda ofiar i co mi z tego, że raz na tydzień przyślesz esemesa ajlawju przytłaczasz mnie kochany, t ą l i r y k ą -
27.marca, środa Jakie konsekwencje miał pomysł Ikara? Leonardo da Vinci i bracia Wright koncentrowali swe myśli na tym właśnie jednym życzeniu. Dla nas to już rutyna. Co parą miesięcy wsiadam do metalowego ptaszyska, zapinam pasy wsłuchując się w szum silników, oglądam chmury przez okno, lecę nad wodami, nad lasami- jak w tej piosence z dzieciństwa:Gdybym to ja miała skrzydełka jak gąska.... Lecę z Frankfurtu nad Menem do Warszawy. Polskie Linie Lotnicze, samolot marki Boing 737. Po ostatnich wydarzeniach w N.Y., po atakach terrorystycznych z 11. września latanie samolotami przestało być czymś wymarzonym. Czy się chce czy nie, leciutki straszek siedzi gdzieś w okolicach karku i od czasu do czasu szepnie coś do ucha, zwłaszcza w momentach, kiedy samolot trochę zapadnie się w dziurę, lub gdy włącza się ni stąd ni zowąd światełko -proszę zapiąć pasy bezpieczeństwa. Ja jednak należę do kobiet nieutraszonych, wręcz uzurpuję sobie specjalne przywileje w kręgach aniołów stróżów. Lot do Warszawy trwać będzie tylko półtorej godziny. To moment. Sam dojazd z dworca lotniczego do tzw. "gejtu" trwał tyle samo, nie mówiąc o podróży z Rastatt do Frankfurtu. Różnego rodzaju refleksje, myśli z różnych stron życia, obrazy, obrazki....przyjemne uczucie zmęczenia... Godzina gwarantowanego odpoczynku od rozmów, obowiązków, pracy, organizowania różnych spraw. Cudem jakimś udało mi sią spakować. Wczoraj jeszcze do 21 w pracy, do północy różne telefony -długa rozmowa z Martą, z Baśką. Roman wściekły na Baśkę o różne jej głupoty związane z wiekiem. O drugiej w nocy położyłam się spać. Wiozę mamie kilka słoików egzotycznych konfitur, które Marta przywiozła mi z Francji, z fig, z melona. Mam też dla niej perfumy Coco Chanel, pomadki do ust, elektryczną szczoteczkę do zębów i parę ciuchów. W Warszawie spotkam się z Michałem. Jego córeczka Misia ma już rok. Dla niej też jest fura prezentów. Za pół godziny lądujemy. Lecimy z prędkością 800 km na godzinę. Za oknem ciemno, szumi, okropnie, w uszach ciśnie. Ludzie trochę czytają, trochę drzemią. Kobieta obok mnie kończy czytać Gazetę Wyborczą. Na tytułowej stronie- dużymi literami: "Gangsterzy na muszce". Stewardessa prosi o przygotowanie się do lądowania. Jeszcze parą minut i Polska! Nie byłam tam równo rok.