Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

51fu

Użytkownicy
  • Postów

    731
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez 51fu

  1. 'przępiękna jest tam przepaść' 'między' 'milczeniem' 'a' 'prostotą' 'która poszukuje' 'Krainy Bulwersacji' 'i zachowuje jak zbłąkany' 'kosmita' 'na polanach złóż krytyki', 'gdzie błąka się' 'uśmiech'.




    podobają mi się przecinki jako anafora, nikt wcześniej tego nie robił.

    gniot.ę, wyrzucam przez lewe ramię. a pomysleć, że kwadrans temu raczyłem się Macierzyńskiego tekstami... ech, 'przepiękna jest tam przepaść'
  2. nocą powywracało wszystkie donice. niektóre kwiatki
    zaczynają gnić. inne wpadają w otwarte blizny
    chmur. nie widać zbitych desek gdy spogląda się
    dalej niż tamte brzozy czy ospałe wierzby. jest coś

    co daje im spać spokojnie. co każe mi zeznawać
    ile w tym prawdy. po raz pierwszy żegnamy się
    lekko bez gestów. przyjdą przymrozki i ciężkie buty
    dni z dala od dróg i okien. tysiące zakopanych

    pomimo próśb. jakoś udało się dzisiaj zdążyć
    na ostatni kurs. już każą wyjmować migawki.
    sprawdzają daty ważności.

  3. Lobo, dzięki. już raz słyszałem zarzut odnośnie końcowej przerzutni - najwidoczniej słuszny, jednak trudny teraz do zlikwidowania.

    M. Krzywak. wobec tego będę to musiał przemyśleć, bo jak dla mnie to mowa o odprowadzaniu do windy, która prowadzi na piętra najwyższe. tak jakby o odprowadzaniu do windy na szafot, gdzie szafot odwołuje się do windy, winda do odprowadzania (tłumaczę pewnie jak potłuczony). dzięki za kom.

    Ela, cieszę się. dziękuję, że zerknęłaś.

    Macieju, zadowolony jestem bardzo z Twojego wciągnięcia. doprawdy miło.

    Stanislawa, jam oczywiście przekorny. na pewno napiszę.



    dla wszystkich pozdrowienia.

  4. nigdy nie dowiesz się że stać mnie na wiele
    więcej niż odmierzanie pod kołdrą przerwy
    między jednym a drugim taktem oddechu.
    znam go za dobrze. wieje na mnie

    z każdej strony. zima powoli wgryza się
    w kark ulicy. pozostałe twarze giną
    pod śniegiem. wypada mi z głowy obraz
    ciepłego języka w uchu grudnia

    i pęka na chodniku. omijam studzienki
    krawężniki oraz wszystko co może odebrać
    krok. kolejny raz język. teraz w pępku
    sierpnia na odsłoniętym brzuchu lata.

    bezwiednie próbuję skojarzyć każdy ruch
    którym odprowadzałaś mnie do windy
    na najwyższe piętra. żeby ogrzać
    chociaż część łóżka. myślę bez litości

    dla siebie. i tak zbyt trudno cię przeskoczyć.
    nigdy nie dowiesz się ile mnie kosztuje
    wychodzenie ze środka. zapinanie spo-
    dni na mrozie.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...