stanislawa zak

Agato! dzięki niech tak będzie! Areno! jak zawsze racja Twoja

jakże to tak w łóżku leżeć? kiedy słońce świeci,

chodzi o watki od wacików czy wątki od wątpliwy, pa1

tyz prowda!!!

zastanawiam sie która puenta lepsza czy ta co jest, czy wcześniejsza: - zasuszonych wspomnień nie rzucam za siebie gdy pachną jeszcze jabłkami

to są dwie prawdy: twoja i moja. która prawdziwsza??? he he

winda nie balon balasty przetrzyma! pa!

bardzo przyjemny ten pan rewiński, taki dobry słuchacz! pozdr,

tak ta winda z urojenia! buziole i zabieram cię ze sobą!

każdy jest kowalem, co drugi lekarzem, mężczyzni malarze, lecz nie każdy jest świętym! i co ty na to?

to mówiła słynna Zofia!!

ostatnio mam dość białych wierszy chętnie wczytuję sie w twoje rymy które mają głęboki podtekst, ale biali nie znaja tego! nie martw się czego zresztą nie robisz pioszą swoje i tak trzymaj, bo ludzie są różni! moi znajomi np, lubią wiersze rymowane, a mam ich wielu i to nie tępaki!!!pa!!

póznym latem urywałam się pąkiem odwagi do windy wsiadaliśmy bez słowa wykręcane sianem znakiem zapytania zawisły u sufitu żyrandole przyćmionym światłem spojrzenie zza woalu lepkich figur nie woskowych jednak kapiących miodnie *** dziś nie pamiętam o czym tu. teraz.często myślę że to dobre czasy na odnajdywanie radości na liczbach dodatnich nie uciekam przed smakiem jabłka

jeszcze łóżko ci zostało widać jeden błąd to mało dla tak wytrawnego biegacza

Też!

Kasiu , ja też pozdr, i ściskam!dzięki

Ewo, dzięki ja też pozdtawiam , nie zmienia się na lepsze a wprost przeciwnie robi się coraz gorzej ale kogo to obchodzi gdy każdy goni za many!!!!

Vero! dzięki że wpadłaś, poprawiłam, rymy teraz to moja zabawa, taki oddech po bieli pa!

złota jesień wędruje światem a u nas wszędzie liście parchate otumanione białym nalotem leżą jak zdechłe koty pod płotem liście kasztanowca poskręcane z bólu do kolczastych kuleczek się tulą schowanym w nich sercu drzewa żarłoczna śmierć dojrzewa z czarną ospą drzewa jaworu niezwyczajne takiego moru czarne strupy zrywa im wiatr niejeden pod drzewo już spadł wierzba płacząca pełna frasunku grzybnią pokryta czeka ratunku płody cywilizacyjnej zgnilizny i na niej zostawiły swe blizny najpierw zlecą liście parchate zdrowe cieszyć się bedą światem 2004 rok. ( ***wiele w Polsce jest zarażonych, )

czyli nie robisz nic, albo robisz NIC pa!

że jesteśmy przekorni, dobrze o tym wiemy lecz strzelać celnie i tak nie umiemy strzelając do kaczek i tak dla draki -trafi się prosiaczek on to wielki POPIs da a my w krzyk:- chwała mu chwała, drugi na sztalugi trafi - biedaczek z dwojga złego ubijmy dużego a może lepiej małego? który wiecej da, który wiecej ma? liter?na swym koncie to tego!

choć bardzo się trudzisz lecz próżno się łudzisz oczekując nagrody i sławy pieniądze ściskasz, grosiki iskasz nie umiesz korzystać z zabawy z innych sie śmiejesz a sam rdzewiejesz oglądasz czubek swojego nosa nie jedziesz nigdzie pilnując trzosa i gadką swe ego kreujesz na miedzi siedzisz myślami się bijesz marząc o wiecznej młodości urojeniami wciąż żyjesz młodym urody zazdrościsz

oj, Leszku będziesz sie śmiał od ucha do ucha bo twoje wiersze to dla mnie fucha czytam je każdemu kto się na-winie zna! ha ha ha !

uczucie jak beczka wina gdy dobre to i mocno trzyma gdy niesmaczne lepiej nie sączyć bo to zle może się skończyć moje było za dobre i dlatego też nima!

EWO! MAJU! dziękuję am miłe panie jeszcze w pazdzierniku,w złotej jesieni!