Gazeta
Z tamtego tygodnia.
Bateria
Rozładowana.
Płyta,
Na niej zdjęcia.
Dziesięć groszy
Zaśniedziałe.
Butelka wody też.
Długopis i
Jeszcze.
Ręka moja
Na nim.
Kartka w kratkę
Milczy czysta.
Myślisz, że
To Cię
Ochroni?
Że
Wystarczy?
Taki
Metalu
Kawałek.
W kształcie
Krzyża.
Przekręcam
Go,
Każdej
Nocy,
Na plecy.
By
Zdobyć
Kolejną
Porcję
Duszy.
Przeraźliwy dźwięk,
Nie do wytrzymania,
Przypominający
Najgorsze koszmary.
Zatykam uszy,
Chowam głowę
Pod poduszkę,
Naciągam kołdrę.
Chowanie się...
Po co to??
Przecież to
Dźwięki bliskich,
Wspaniała
Muzyka życia.
Po wszystkim
Tłumaczyłem sobie:
Że to zniknie,
Przejdzie...
Myliłem się,
Pozostało;
Skrystalizowało.
Inne...
Spływały.
To pozostało skryte,
Za pozorów ścianą.
Podkładowe,
Namalowane,
Na zimnej ścianie,
Zimnej szarej ścianie.
Zamalowane.
Zakryte innym kolorem.
Może jaskrawym,
Może pastelowym.
Dopiero jak się zdrapie
Widać kolor podkładu.
A jak nikt nie zdrapuje?
Niby jest ale jednak
Wcale go nie ma.