Czyim (ale na to spuśćmy zasłonę ;)
a za „tak naprawdę” już go nie lubię ;D
A może Twój podmiot liryczny ma wszystkiego powyżej i nie chce, np. po raz kolejny się ‘sparzyć’ - ot, choćby tak jak Ty, odautorsko - taką postawą czyli jakby jego własną? Albo (przyznaję, że to jest najbardziej głupie) chce za wszelką cenę zachować ten wyidealizowany ‘obraz’, bo łatwo mógłby go zniszczyć ( czym, nie mam pojęcia, ale on pewnie wie – może jest kulawy, dlatego pewnie nienawidzi House’a? ;), woli zatem wciąż gonić króliczka niż go osaczyć, stracić lub spowodować jakiś nieprzyjemny zwrot w tak pięknie rozwijającej się historii.
Patrząc na to z boku wiem jedno – ten ‘Abelard’ jest albo kompletnym idiotą,
albo istnieją inne, raczej dość poważne powody fundowania sobie takiej tortury.
Dobry wiersz Beatko. Pozdrawiam.