Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Maggie Grape

Użytkownicy
  • Postów

    49
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Maggie Grape

  1. Cytat
    Nigdy nie zamierzałam
    być Twoją Beatrycze

    Teraz
    wyrzucam śruby prawoskrętne

    dużo tej chemifizacji. wydaje się upchnięta na siłę.
    w quocie zostawiłam to, co uznałam za bardzo dobre. nie tyle esencję wiersza i coś, co może posłużyć za fundament tegoż samego tematu - po prostu dobrze brzmiące zestawienia.
    Czasami słownictwo naukowo- techniczne wyłazi z człowieka - i co zrobić? I wyłazi na dodatek na siłę;).
    Dziękuję za uwagi. Dziwne, bo akurat to, co zaznaczyłaś wydawało mi się zbyt banalne i właśnie trochę upchnięte...
    Pozdrawiam:)
  2. Cytat
    Powiedziałbym, że nad probówką z C2H5OH nie ma najmniejszego sensu dumać. Najlepiej kupić tzy czwarte w naczyniu przyjemnie opalizującego płynu, po którym, jeżeli w miarę, a jeszcze nie samotnie, bardzo przyjemnie się robi na duszy. Pozdrawiam. M


    Tyle, że pod kłopoty się nie pije, a z treści wiersza chyba dość jasno wynika, że peelka je ma:).
    Dziękuję za wizytę i również pozdrawiam.
  3. A mnie się właśnie podoba, że to lato odchodzi, nie zima. Bo lato to słońce i ciepło, które poczułam w dwóch ostatnich wersach. A zima? Za chłodem, zwłaszcza w wydaniu, który ja odbieram w kontekście tego wiersza, chyba nikt nie tęskni.

    Powiało prawie nostalgią, dla mnie to rzecz o przemijaniu w każdej formie i postaci. Szukam głębiej, bo czuję, że "to" jest głeboko.

    :), chociaż łezka się w oku kręci trochę...

  4. W drugiej części jest kilka elementów, jakby podczęści, ale moim zdaniem trochę się one zlewają, tworząc taką zbitą masę. Mnie na przykład to zakłóca odbiór, ale to tylko subiektywne odczucia, dotyczące zapisu.

    Wyrzuciłabym ten "tik-tak" i zastąpiła innym słowem. To ma może i dobrą symbolikę, ale trąci groteską (poważna treść obok tego "tik-taka", wywołującego u mnie z miejsca skojarzenie z programem dla dzieci i "Fasolkami"- chociaż to już kwestia niezależna od autorki).

    Pozdrawiam serdecznie:)

  5. Jestem pod wrażeniem. Chyba w dzisiejszych czasach trochę odchodzi się w poezji od form takich jak sonet- w zasadzie do bólu regularnych.
    Przyznam się szczerze, że po zabaczeniu układu, policzyłam sylaby i sprawdzałam, czy jest średniówka:P. Wszystko jak należy: jedenastozgłoskowiec, średniówka po piątej sylabie.
    Najwiekszy plus za to, że ta regularność tak dobrze komponuje się z treścią, w ogóle nie widać celowej dbałości o taką, a nie inną formę. Wygląda to naturalnie. Nazwałabym to nienarzucającą się lekkością.
    Bardzo podoba mi się tak konsekwetne kreowanie treści za pomocą astronomii.
    Reasumując, zobaczyłam "stary sonet" w nowym świetle:). No i coś takiego, jak w tym wierszu we mnie ostatnio pobrzmiewa..., więc zwyczajnie dziękuję:).

  6. Nigdy nie zamierzałam

    być Twoją Beatrycze

    przewodzić ładunku prądu stałego przez Twoje serce,
    zasilane do tej pory wyłącznie prądem zmiennym

    Ja tylko chciałam obłaskawiać prawa natury


    Teraz
    wyrzucam śruby prawoskrętne
    a nabijaną ćwiekami wylinkę zostawiam
    dumam nad probówką z C2H5OH
    - czy mi zawsze musi czegoś brakować do stu procent?

    oglądam komedie, szukając Wergiliusza

    Nie jest bosko

  7. dotknęłam firanki
    jej niewinność i mój grzech

    2 lata temu

    też umiałam być naiwna
    udawałam, że nie wierzę

    głupia

    gąska, co myślała, że papier zdetronizuje kamienie
    a przecież już od lat nie nosi wiaderek i foremek

    do piaskownicy

    droga była prosta
    nie oczekiwano tańców na linie

    nad wnętrznościami

    dziewczynki grają w klasy

    nie widzą firanki

  8. Cytat

    nieznajomość łaciny jest żenująca) -> nie do końca rozumiem co autor chciał przez to powiedzieć??ładnie wieloznaczne, choć zastanawiam się czy w tej sytuacji nie za bardzo mgliste...poza tym dlaczego nawias? może bez??


    W zasadzie tytuł jest jednocześnie pierwszym wersem. Nie wiem, czy powinnam tłumaczyć, co i jak (zdaję sobie sprawę, że...hmmm...tak się nie robi, tylko czy czasem nie warto skonfrontować swoich sądów z tym "co przez to chciał powiedzieć autor"?). No to wyjaśnię. Sex to po łacinie płeć. W rozmaitych ankietach trzeba nieraz pada słowo "Sex" i gdzieś przeczytałam, że ludzie piszą tam właśnie coś w stylu "bardzo chętnie/muszę sie zastanowić/jeszcze nie teraz". No, i w związku z tym nieznajomość łaciny jest żenująca (dla podmiotu lirycznego, to taka jego osobista uwaga, komentarz- stąd nawias).

    Cytat

    Kopulujemy
    jakby Kopernik miał wstrzymać Ziemię
    powielając na czcionce Gutenberga -> może czcionką a nie na czcionce, byłoby zgrabniej?


    Zgrabniej. Tak, zgrabniej. Dziękuję za uwagę;).


    Cytat

    zwierzęca żądza wymierza policzek -> w erze powszechnego dostępu do antykoncepcji, chyba mozna pozwolić sobie na zwięrzęce żądze jednoczesnie kontrolując prokreację, czyż nie?;) chyba ludzka niefrasobliwość i niedojrzałość wymierza ten policzek
    kontrolowanej prokreacji


    No właśnie, ludzka niefrasobliwość. Ale ten fragment zostawiam już do indywidualnego odbioru.


    Cytat

    Bezpośredni dowód ewolucji -> i tu zaczyna czegoś brakować w wierszu wyraźniej niż przedtem...poza tym zmienia się w końcu ten seks czy nie zmienia???


    W sumie to chciałam zakończyć to na poprzednim wersie, tylko że wtedy to już totalnie wiało mi pustką. A czy się zmienia czy nie? No, i tu jest to pytanie.

    Cytat

    Darwin w grobie: YES! YES! YES!-> moim zdaniem, puenta nia do konca trafia w sedno, i jak już ktoś powiedział, trochę łopatologiczna jest...może tu trochę ironii, ale podanej tak średnio wg mnie


    To już było trochę na siłę dodawane. Reasumując, pomyślę nad tą końcówką.

    Cytat

    ciekawy temat. coś oryginalnego. tytuł intryguje, jak wszystko co dotyczy sexu pewnie;P wyrzuciłabym jednak z niego słowo sex, będzie bardziej domyślnie. Wiersz ma kilka fajnych momentów, ale generalnie ja też uważam że nie przekazuje w pełni tego co autor ( jak mniemam i czytam wyżej ) chciał powiedzieć albo przekazuje w sposób bardzo bardzo mglisty i ubogi. Nie chodzi o liryczność. Ironia jest tutaj dla mnie nie do końca czytelna. Równoważniki zdań na końcu zarysowują myśl ale sądzę, że z pożytkiem dla wiersza byłoby gdyby je trochę rozszerzyć. W końcu w poezji hołdujemy formie i treści, a tu jest nieproporcjonalnie więcej treści. Nie przepadam też za takim skrajnym obiektywizmem - bezemocjonalnosc tekstu w poezji? ja nie kupuję...
    Wyrzuciłabym duże litery, bo i tak nie piszesz starannie tzrymając się interpunkcji ( nie ma kropek na końcach zdań, więc po co duże litery??).
    Co do treści - wg mnie jest trochę płytka. Myślę, że szukanie złotego środka nie ma sensu, zresztą nie o to chyba chodzi. Jesli mogę coś doradzić, zastanów się co ty sama o tym myslisz lub co czujesz w związku z poruszonym tematem. Zgadzasz się na jakąś wersję?. Złości Cię, cieszy czy martwi niedojrzałość/ dojrzałość seksu?? Opisz to. I tyle. Na razie jest to na mój gust kilka rzuconych zgrabnych fraz, nie układających się ( może poza fragmentem o Koperniku i oddechach Adama i Ewy ) w całość.
    Powodzenia. Pozdrawiam ciepło! aga


    Dziękuję za sugestię. Chyba rzeczywiście wyrzucenie słowa 'sex' byłoby korzystne. Co do przekazu, przelanie myśli i uczuć dotyczących tematu tak szerokiego jak życie płciowe, streszczenie ich w kilku wersach, oddanie w nich pełni- to jest trudne. Przynajmniej dla mnie. To zarys zaledwie. Kilka punktów, z których można (mniemam) co nieco wyłowić. Nie sądziłam, że przebija tu bezemocjonalność i skrajny obiektywizm. Ja to wyczuwam inaczej. W sumie to dawno tak świadomie i z rozmysłem od początku do końca niczego nie napisałam (może właśnie w tym tkwi sęk?). Niestaranność interpunkcyjna jest poniekąd zamierzona. Wielkie litery miały być jakimś sygnałem, podobnie jak brak kropek. Co do reszty, to już polemizować nie będę, bo ja "tu tylko sprzątam", ale się właśnie na żadną wersję nie zgadzam.
    Dziękuję za wizytę, sugestie i komentarz:). Pozderki:).
  9. Cytat





    no cóż: 'kopulujemy', kopernik, adam, ewa, kain, abel, 'zwierzęce żądze wymierzające policzek' to mimo wszystko nie jest ironia- a jestem z nią dość dobrze zaznajomiona. to zwykły patos. ironia może sobie gdzieś niepozornie siedzi w łopatologicznym 'yes yes' ale nie daje rady odciągnąć uwagi od silenia się na powagę, tę wcześniejszą.

    i właśnie nie powinno się podchodzić ani poważnie, ani serio do seksu jeśli jest się pod tym względem odpowiednio ukształtowanym, rzecz jasna. wie się wtedy, że sam seks może wyjść tylko, jeśli ludzie nie są ani zbyt serio, ani zbyt poważni, ani zbyt przejęci swoją rolą i potrafią po prostu zacząć się głośno śmiać w każdym momencie. ale to taka dygresja, z serii pogadanek poglądowych.


    jak się nie da lirycznie, to po co usiłować tego używać w liryce?


    zresztą- co ja się będę czepiać. swoje powiedziałam.
    pozdrawiam.



    Patos? Nie myślałam, że tam gdzieś jest. Chciałam po prostu napisać o akcie płciowym z szacunkiem, ale jednocześnie dosadnie, trochę odrzucić seks jako temat tabu, ukazać go jako coś naturalnego, coś, co w sumie jest niezmienne od zarania dziejów, a mimo to zmienia się. Bo człowiek się zmienia. A dlaczego próba 'zlirycznienia'? Bo czasem trzeba chociaż spróbować napisać nielirycznie w liryce. Jak z tego zrobić prozę? Wyjdzie albo zbyt wulgarnie, albo zbyt nienaturalnie. Co do ironii, więcej może aluzji niż ironii, ale ta druga też była, przynajmniej w chwili tworzenia mi przyświecała.
  10. Cytat


    co czytelnik odbiera; bezkrucjatowo - jest tak ,że mówimy 'tak', a że przy tym liczymy?
    To pozytyw, nie powód do drwiny - dobry ,uniwersalny temat, w życiu warto myśleć o życiu, obowiązkowo rozważać jego konsekwencje... pozdry na tak - kasia :)


    Nie chciałam w tym wierszu negować dojrzałego seksu, ale niedojrzałego też nie. Szukałam złotego środka, by nie wpaść w którąś z tych dwóch pułapek. Po prostu, by żyć i nie zawsze myśleć o tym, co będzie, jak, gdzie, kiedy. Wszystkiego zaplanować się nie da. Ale też co nieco trzeba, bo może trzeba będzie ponosić odpowiedzialność nie tylko za siebie i partnera.
  11. Cytat


    ;]



    trochę zbyt na poważnie potraktowany ten temat. wzięty od spodu i zbyt serio. sam w sobie jest ciekawy, tylko forma taka mało liryczna, w ogóle nieposklejana i trochę bezosobowa.



    pomysł na plus.

    pozdrawiam



    Jak to na poważnie? Chyba właśnie z przymrużeniem oka i ironią. A chyba do spraw seksualności trzeba podchodzić poważnie i serio. Mało liryczna? Nie zawsze się da poetycko. Co do sklejania się zgadzam. Bezosobowo? Hmmm. Dziękuję za odwiedziny. Pozdrawiam.
  12. Cytat
    [

    nie... dlaczego tak odbierasz te sprawy ?... kontrolowane w porządku - Chiny ci się marzą?
    to nas odróżnia od zwierąt, Darwin umarł odarty z czci i w braku argumentów dla tezy...:)


    Ja tak nie odbieram tych spraw. Co znaczy słowo "tak" w ogóle? Nie wiem jak czytelnik odbiera to wierszydło, jakie wnioski wyciąga, co mu w duszy gra. (I co odpowiada na pytanie: Co miał na myśli autor). Jeśli bym wiedziała coś więcej na ten temat, chętnie podejmę polemikę. Ale oczywiście dotyczącą utworu, nie poglądów. Krucjat nie planuję. Dziękuję za wizytę. Pozdrawiam:)
  13. Cytat
    Zrobiło się tak romantycznie, tak delikatnie, takie muśnięcie palców jakby. Ładne, chociaż chyba nie dla mnie. Pozdrawiam:).


    jeśli tylko chcemy, wszystko jest dla nas :)
    milego dnia :)

    Chyba nie. Zwłaszcza takie delikatne pisanie (bo po kolejnym przeczytaniu ta subtelność jest jeszcze bardziej wyczuwalna), a co się z tym wiąże- odczuwanie.


    serce które czeka
    które umie czekać

    Te dwa werse są śliczne, bardzo mi się podobają. Takie malowane cieniutkim pędzelkiem:).
  14. Z góry zaznaczam, że niezbyt lubię wiersze o miłości. Ale jak jakiś do mnie dotrze, to już zostaje. Kilka lubię szczególnie, więc oto one:


    Bolesław Leśmian "Dwoje ludzieńków" (klasycznie)

    Często w duszy mi dzwoni pieśń, wyłkana w żałobie,
    O tych dwojgu ludzieńkach, co kochali się w sobie.

    Lecz w ogrodzie szept pierwszego miłosnego wyznania
    Stał się dla nich przymusem do nagłego rozstania.

    Nie widzieli się długo z czyjejś woli i winy,
    A czas ciągle upływał - bezpowrotny, jedyny.

    A gdy zeszli się, dłonie wyciągając po kwiecie,
    Zachorzeli tak bardzo, jak nikt dotąd na świecie!

    Pod jaworem - dwa łóżka, pod jaworem - dwa cienie,
    Pod jaworem ostatnie, beznadziejne spojrzenie.

    I pomarli oboje bez pieszczoty, bez grzechu,
    Bez łzy szczęścia na oczach, bez jednego uśmiechu.

    Ust ich czerwień zagasła w zimnym śmierci fiolecie,
    I pobledli tak bardzo, jak nikt dotąd na świecie!

    Chcieli jeszcze się kochać poza własną mogiłą,
    Ale miłość umarła, już miłości nie było.

    I poklękli spóźnieni u niedoli swej proga,
    By się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga.

    Więc sił resztą dotrwali aż do wiosny, do lata,
    By powrócić na ziemię - lecz nie było już świata.



    Władysław Broniewski "Ze złości" (czyli chyba trochę mniej klasycznie)

    Kochałbym cię (psiakrew, cholera!),
    gdyby nie ta niepewność,
    gdyby nie to, że serce zżera
    złość, tęsknota i rzewność.

    Byłbym wierny jak ten pies Burek,
    chętnie sypiałbym na słomiance,
    ale ty masz taką naturę,
    że nie życzę żadnej kochance.

    Kochałbym cię (sto tysięcy diabłów),
    kochałbym (niech nagła krew zaleje!),
    ale na mnie coś takiego spadło,
    że już nie wiem, co się ze mną dzieje:

    z fotografią, jak kto głupi, się witam,
    z fotografią (psiakrew!) się liczę,
    pójdę spać i nie zasnę przed świtem,
    póki z grzechów się jej nie wyliczę,

    a te grzechy (psiakrew!) malutkie,
    więc (cholera) złości się grzesznik:
    że na przykład, wczoraj piłem wódkę
    lub że pani Iks - niekoniecznie.

    Cóż mi z tego (psiakrew!), żem wierny,
    taki, co to "ślady po stopach"?...
    Moja miła, minął październik,
    moja miła (psiakrew!), mija listopad.

    Moja miła, całe życie mija...
    Miła! Miła! - powtarzam ze szlochem...
    To mi życie daje, to zabija,
    że ja ciągle (psiakrew!) ciebie kocham.

    I coś, co powinnam w zasadzie umieścić na samym początku, bo to jest chyba w ogóle mój ulubiony wiersz.
    Winston Hugh Auden "Funeral Blues" (tłumaczenie i oryginał)

    Niech staną zegary,
    Zamilkną telefony,
    Dajcie psu kość,
    Niech nie szczeka,
    niech śpi najedzony.

    Niech milczą fortepiany,
    I w miękkiej werbli ciszy,
    Wynieście trumnę,
    Niech przyjdą żałobnicy,

    Niech głośno łkając samolot pod chmury się wzbije,
    I kreśli na niebie napis "Ona nie żyje!" (albo on, znalazłam 2 wersje)

    Włóżcie żałobne wstążki na białe szyje gołębi ulicznych,
    Policjanci na skrzyżowaniach niech noszą czarne rękawiczki.

    W Niej miałem moją północ, południe i zachód i wschód,
    Niedzielny odpoczynek i codzienny trud.
    Jasność dnia i mrok nocy, moje słowa i śpiew,
    Miłość, myślałem, będzie trwała wiecznie,
    Myliłem się.


    Nie potrzeba już gwiazd - zgaście wszystkie - do końca!
    Zdejmijcie z nieba Księżyc i rozmontujcie słońce,
    Wylejcie wodę z morza, odbierzcie drzewom cień,
    Teraz już nigdy na nic nie przydadzą się.


    **********************


    Stop all the clocks,
    cut off the telephone,
    Prevent the dog from barking with a juicy bone,
    Silence the pianos and with muffled drum
    Bring out the coffin,
    let the mourners come.


    Let aeroplanes circle moaning overhead
    Scribbling on the sky the message She is Dead. (albo he)
    Put crepe bows round the white necks of the public doves,
    Let the traffic policemen wear black cotton gloves.



    She was my North, my South, my East and West,
    My working week and my Sunday rest,
    My noon, my midnight, my talk, my song;
    I thought that love would last forever: I was wrong.


    The stars are not wanted now; put out every one,
    Pack up the moon and dismantle the sun,

    Pour away the ocean and sweep up the woods;
    For nothing now can ever come to any good

  15. Pierwsza część jest dość jasna, ale końca tej drugiej nie rozumiem.

    Cytat


    denerwuje go brak zainteresowania
    z mojej strony
    i nazywanie nieznośną samotnością



    O co chodzi w tym "nazywaniu nieznośną samotnością"? Co ona tak nazywa? Swój stan ducha? On jest pewny swoich uczuć, ona jakby nie. Jego ta niepewność denerwuje. Czyżby chodziło o to, że denerwuje go też samotność, o której ona mówi w jego obecnośći? Czyżby go to bolało? Bo w jego mniemaniu, gdy ona jest z nim, to samotna czuć się nie powinna?

    Dosyć prosta historia. Klasyczna, co nie znaczy, że zła. Nie mam zdania na temat całego wiersza.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...