jacek_krajl
-
Postów
75 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez jacek_krajl
-
-
jezus.
0 -
rękawiczki nieufności?
dotkliwie samotne
ciszą uśpione?
twojej twarzy szybę?
no co Pan?
J0 -
taka kobieca dygresja
0 -
Cytatlubię, gdy czytam tekst i muszę po jego przeczytaniu wpisać coś w google, nawet coś tak niby banalnego, jak dwa wersy od petera g (nie wiedziałem że to jego).
w jakimś sensie zgodzę się z Agnes - treść przemawia do mnie, co do tego zgadzam się (żalośnie i tragicznie nie podoba mi się w tym komentarzu tylko słowo "prawdziwy", jak słyszę że wiersz jest prawdziwy to zbiera mi się na wymioty, potem rechoczę niskim głosem, a na końcu odwracam glowę w drugą stronę:)).
ogólnie, jak słyszę o prawdziwym wierszu to myślę o "późnojesiennym wierszu Pana Cogito przeznaczonym dla kobiecych pism"
nie czuję się natomiast kompetentny do oceniania walorów literackich, bo się na tym nie znam - mam tylko odczucie, że nie najwyższych lotów, miałaś lepsze (wyjątkowo bez podtekstów podkreślam, to tylko wrażenie, nie znam się).
zawsze wierny i niezłośliwy czytelnik;)
mz
bądź sobą. bądźmy ludźmi, którymi nigdy nie będziemy. bez sensu. kategoryzacje z półki prawdziwy/nieprawdziwy można wrzucić do kosza razem z nadgnitym od powtarzalności tematem proza/poezja. rzecz jasna to tylko moje skromne zdanie, ale nawet gdy z całych sił nie jesteśmy sobą, konfabulujemy patrząc prosto w oczy świata - wówczas i tak jesteśmy sobą. nie ma przed tym ucieczki, jak nie ma ucieczki przed przebudzeniem po dobrym śnie. właśnie - dobrym/złym, znowu się zaczyna. tak czy owak: po cóż komplikować sobie sprawę. wiersz jest, więc jest prawdziwy. poddanie tego pod wątpliwość mogę przyjąć jedynie wówczas, gdy ktoś wypowie zdanie o pierwszeństwie odczytu zmysłów przed czystą interpretacją umysłu danego zjawiska. nie popadajmy jednak w obłęd. z tego co widzę: wiersz jest prawdziwy a my wszyscy jesteśmy tym, czym jesteśmy, nie pochodzimy z archiwum x, pokolenia x, tabletek x, zmyśleń x, kategoryzacji x. być i być - oto jest stwierdzenie.0 -
CytatPierdoły...
Pierdoły...0 -
Człowiek poddaje się. Tak przeze mnie przeszło,
gdy wychwyciłem dziś mentalnego brzdąca.
Brzdąc kołysał się na przystanku tramwajowym.
Przystanek tramwajowy nazywa się Plac Zawiszy.
Brzdąc zamiast tlenu wybrał opcję kleju z torby foliowej.
Klej nazywał się prawdopodobnie Butapren. Klej ten
stosuje się na zimno, pokrywając obie klejone powierzchnie
i łącząc je z sobą po tym, jak z kleju wyparuje
większość rozpuszczalnika. Niektórzy stosują ten klej
po przedawkowaniu Internetu. Takiego rodzaju praktyki
zabijają tyle komórek mózgowych, ile przeciętnie brakuje
człowiekowi Ameryki. Człowiek Ameryki to taki człowiek,
którego przodkowie wybili spokojnie żyjących
na tym kontynencie dzikusów. Kilka tygodni później
ludzie, którzy wycięli dzikusów w pień ogłosili
odkrycie Ameryki. Od tej pory, po dziś dzień,
są Amerykanami. Z krwi i kości spokojnych dzikusów.
Przystanek tramwajowy nazywa się Plac Zawiszy.
Człowiek poddaje się. Wrócę do głównego wątku tej
krótkiej powiastki, wąskiej pizdeczki.
Kiedyś człowiek był kuflem z twardego szkła.
Później na naszej planecie wszystko się pozmieniało
i zostaliśmy szklankami. Teraz jesteśmy na etapie
wąskich kieliszków do szampana. Następnie będą probówki.
Później parówki i para. Mam żal do siebie.
Wiele złych rzeczy wyszło z mojej głowy,
z mojego ciała również. I wszystkie te rzeczy
pod postacią prostokątów, trójkątów i kwadratów
leciały w kierunku innych ludzi. Kalecząc i
dając do zrozumienia. Wszystkie te figury
nazwijmy na potrzebę chwili wołaczami uczuć.
Natomiast mnie nazwijmy na potrzebę chwili
prostym chujem. Przerwę na moment wątek
figur playstation.
Rodzi się pytanie cóż mi z tego żalu pozostaje
w chwili obecnej? Orkiestra dęta, w skrócie: dętka.
Cieszy mnie fakt, że zostawiłem kawał serca
na naszej planecie - starając się dać innym humanoidom
szczęście w postaci wołaczy uczuć bez kantów.
Czasami jednak te kanty się pojawiają i inni ludzie
poddają się. Mają do tego prawo i ja też mam teraz prawo
mieć guzik z pętelką. Przepraszam jest słowem,
którego od jakiegoś czasu używam rano, przed spuszczeniem
wody w klozecie. Klozet jest to dziura, w której spływają
ludzkie brudy. Tak bardzo chciałbym usiąść teraz na
metafizycznej, czarnej dziurze, która pochłonęłaby
całego mnie. Bo zepsułem maszynę, z której nie tylko ja
czerpałem lemoniadę na przerażająco gorącej pustyni Nevada.
Pustynia Nevada nazywa się Plac Zawiszy.
Mój dzisiejszy, świeży wciąż smutek jest gorzki,
jak wódka gorzka żołądkowa. Są rzeczy na świecie,
które trzeba przełknąć, mimo, iż nie ma takiej możliwości.
Moja świeża wciąż zaduma i refleksja jest rozgrzaną kulką,
którą przełykam przed snem. Moja spowiedź
jest pierwszą spowiedzią tak szczerą i tak ostatnią.
Nie chodzi tu o śmierć czy inne związki chemiczne.
Chodzi o to, że obecnie coraz mniej wypływa ze mnie figur.
Z tych figur na pustyni Nevada, przy Placu Zawiszy
jeszcze niedawno byłem w stanie wytworzyć lemoniadę.
Lemoniada cytrynowa to tak naprawdę czysta chemia,
nie ma nic wspólnego z cytryną. Dla złośliwych dodam,
że nie mam tu na myśli spermy. Sperma to płynna wydzielina,
na którą składają się produkty jąder i tak dalej.
Sperma przypomina klej butapren. Zataczamy koło.
Koło to figura, która nie daje mi radości i
szczęścia. pieniądze szczęścia rozdają. Kończę spowiedź
w momencie, gdy rozumiem własne błędy i
nie chcę już więcej rozumieć. Mój umysł jest teraz
czarną dziurą, gdzie kiedyś było coś pięknego.
Wszystkie te piękne rzeczy wiszą teraz nade mną
na grubych sznurach. a ja próbuję dosięgnąć.
Umysł to nazwa abstrakcyjna oznaczająca
ogół aktywności mózgu i tak dalej. Jestem teraz
butelką bez zawartości, butelką bezzwrotną.
Butelka ma kształt walca zamkniętego u dołu,
i tak dalej.
____________
za inspirację kłaniam się w pas:
Pani H, Pani P, Panu C, Panu V, Panu G oraz
Panu Google i Pani Wikipedii0 -
gościłem kiedyś filozofa
powiedział
koniec wyciągam fiuta z dziury metafizyki
ten stosunek musi się kiedyś skończyć
otworzył lufcik i chwytał nerwowo powietrze
dodając pod nosem:
słowo lufcik kojarzy się z Luftwaffe
i stalową twarzą Göringa wieszającego chudego żyda
w ciemnej sypialni koszmarów
chyba wszystkie te skojarzenia
gwałcą mnie od zawsze a ja błagam o litość
wciskając sobie że tak naprawdę
ja tu rządzę
ja tu rządzę0 -
odzywasz się cudzymi głosami
śnisz snami innych ludzi
(Julia Hartwig)
wszędzie piasek
komórki zakopane bardzo głęboko
z uchem przy ziemi wyczujesz ledwo żywe wibracje
kniądz z krainy wioseł próbuje znaleźć wodę
daleko mu do dziadów rybaków
w horyzoncie przepaść
ciemne rybie łuski
ciało człowieka jest skręcone
tworzy teraz most
z łokci wychodzą kości
wbijają się głęboko w piaskowy dywan
piszczel kawał wybrakowanego mięsa
wskazuje na północ
jakby to właśnie tam była oaza
i kilka trzcinowych krzeseł
wzdłuż kręgów szyjnych powoli
podparty o kawał białej kostki
kniądz i jego zamyślona twarz
w zbliżeniu
widzi poduszkowce do przenoszenia snów
z pastwisk losu gdzie ogromne kręgosłupy
wiją się jak wściekłe węże
między dołami na rybie pancerzyki
widzi przekłamanie odległości od
unoszących się nad ziemią kul
których jest coraz więcej
z kul rodzą się znaki
taką kijankę języka kniądz widzi pierwszy raz
ale czyta
czyta coraz głośniej
jakby słowo było pociągiem przebijającym ściany
jakby zrywana warstwa po warstwie rzeczywistość
była wierszem0 -
W filiżankach odbijają się twarze proroków, a może
to Emmanuelle czeka na angielski deszcz do herbaty,
przybiera nowe pozy. Zamiast tego mamy ulewę z Pragi,
wszystko się marszczy, wymaga kolejnego prasowania.
Z białego meszku ziemi wyrastają góry, ciała orbitalne
rozbijają się o siebie, gdy odwiedzam Emmanuelle.
Zaraz za mną toczy się kilka księżyców, płodów pełni.
Delikatne tancerki skaczą z kuli na kulę, by wreszcie
wylądować z gracją na głowie Emmanuelle, do której
próżno już mówić. Filigranowi statyści naszych umysłów.
Jak zwykle jestem za późno, mimo szóstej nad ranem
na cały dzień mamy ledwie chwilę naiwnego uśmiechu.
Wychodzę prosto w starość. Ścigają mnie taksówki,
Nowy Jork, armia niebieskich żołnierzyków bijących
w bębny. Kończy się deszcz Pragi. Słucham ptaków,
proszą skowytem o ciało moich myśli, wspominam
poranek z Emmanuelle, rude włosy zbijające z tropu
kawałki czekolady, kawałki młodości.0 -
na Dworzysku zaczyna się przeprowadzka myśli
tubylcy niosą na plecach ciężkie wskazówy męczone godzinami
wyobraź sobie człowieka otoczonego murem z czerwonej cegły
wszystko rozgrywa się na bardzo małej przestrzeni
można obserwować przepływ stabilnego światła albo
patrzeć godzinami na migające reflektory absolutu
jest nieskończoność ale tylko w wyobraźni straceńca
strach jest jak powietrze - przeciśnie się przez każdy zator
pomyśl o świadomości o której powie najwięcej postać z lustra
dwanaście lat wcześniej w innym miejscu
ktoś próbuje rozbić głowę o spokojną płaszczyznę wody
również myśli o postaci z lustra
zdarza się że patrzysz w górę i zaczynasz spowiedź do sufitu
później znowu widzisz tubylców którzy przywłaszczyli kilka godzin
powtarzalność - powiesz sobie - to nic takiego podobnie jak śmierć
będziesz bohaterem Dworzyska - kawalarzem czasu miejsca i akcji
prawdopodobnie właśnie wtedy umrze twoja jedyna córka0 -
Panie Michale, próbka, demo, fragment - do 5000 znaków, jestem przekonany, że po takiej dawce - można mówić o wstępnej ocenie materiału i zaproszeniu do przesłania całości/większej ilości. Czy wyobraża sobie Pan 40 przesyłek z tekstami o objętości 20000zn. oraz - powiedzmy - tygodniem na analizę, selekcję, kontakt z Autorem itd. - piękna wizja, prawda? :)
pozdrawiam0 -
Witaj!
Dzięki za opinię o tekście.
Jeśli chodzi o pytania: nie ma mowy o skreślaniu Autorów, jestem otwarty i - jak napisałem na forum - staram się czytać wszystko, co znajdę w skrzynce.
Pozdrawiam0 -
Panie H.Lekter, "Ciężko jest mówić o zjawiskach, które ewidentnie zwiewają ze świata słów, definicji, konkretyzacji." - odnosi się do tego, czy istnieje punkt, w którym autorowi nie można pomóc - nie natomiast do Pana wypowiedzi. To raz. Dwa: na moje oko, do całej sprawy podchodzi Pan nieco nerwowo. Proszę mi wierzyć: nie mam zamiaru pisać teraz elaboratu na temat mojej racji, nie mam też w planach mieszać kogoś z błotem, czy też tętnić egocentryzmem i wywyższać się ponad wszystko - do czego takie dyskusje zazwyczaj prowadzą. Jestem przekonany, że Pan również nie jest skłonny do takich zachowań. Każdy ma swoją wizję, większość indywidualnych wizji nie zazębia się - taki już urok umysłów. To prawda oczywista i z pewnością nie zabłysnę głosząc taką teorię, ale raz jeszcze, innymi słowami: to co złe w Pana oczach - być może dobre w moich i na odwrót. Szanuję Pana zdanie na temat tekstu i jeszcze raz bardzo dziękuję za zainteresowanie wierszem. Przesyłam uśmiech z deszczowej warszawy, niestety - mam sporo obowiązków w pracy, mimo niedzieli, zatem na ewentualne głosy w sprawie tekstu - odpowiem późnym wieczorem.
ukłony
/jacek0 -
Witaj!
Za Panem Wojtkiem: rzeczywiście Empik, choć podobno można znaleźć w większych skupiskach papierowych. Jeśli chodzi o częstotliwość – na chwilę obecną można rzec: nieregularnik, jednakże bliżej kwartalnika, aniżeli miesięcznika. Serdecznie pozdrawiam,
jacek0 -
Panie H.Lekter, dziękuję za wypowiedź. Każda uwaga, każdy komentarz, sygnał ze strony Czytelnika – samoistnie kształtuje perspektywę postrzegania, zatem: czy aby na pewno można dojść do etapu 'autorowi nie można w niczym pomóc'. Ciężko jest mówić o zjawiskach, które ewidentnie zwiewają ze świata słów, definicji, konkretyzacji.
Wracając – proszę mi wierzyć, że nie mam zwyczaju krojenia tekstu, rozbierania wiersza, by wyszukać to, co dobre, wreszcie: wyginać kręgosłup słów, by przybrać taką pozę – aby spełniła oczekiwania największej grupy ludzi. Lepiej jest (w moim mniemaniu) napisać nowy tekst, wyciągając wnioski z takich właśnie wypowiedzi, jak w przypadku Pana życzliwego komentarza. Proszę nie zrozumieć mnie źle – poprawki jak najbardziej wskazane, tyle, że nie na taką skalę, jaką Pan proponuje.
/jacek0 -
Witam!
Od jakiegoś czasu zajmuję się działem debiutów w piśmie literackim RED. Zapraszam do współpracy autorów przed debiutem (rozumianym jako brak wydanej książki, brak publikacji w pismach ogólnopolskich).
Na adres mailowy [email protected] proszę przesyłać zestawy tekstów poetyckich (3-7), prozę (do 5000 znaków) oraz notę biograficzną (imię/nazwisko/wiek/krótkie info o sobie/adres do korespondencji tradycyjnej)
Najciekawsze propozycje pójdą do druku, wybrani autorzy zostaną poinformowani drogą mailową. Nie przewiduję walki z tekstami, komentowania nadesłanych pozycji na łamach pisma - w grę wchodzi jedynie publikacja materiału (jeśli nie przytłoczy mnie praca i codzienność - obiecuję kilka słów od siebie drogą mailową). W tytule maila proszę o wpisanie "RED - debiut". Zapraszam!
Ukłony
/Jacek Krajl0 -
Witaj,
dziękuję za odwiedziny i komentarz. czasami szybkie skoki między skojarzeniami dają różne efekty - to tak jak próba tworzenia z plasteliny małego człowieka - a w rezultacie stworzenie całego plastelinowego miasta. serdecznie pozdrawiam!
/jacek0 -
Szkło chrupało pod ciężkimi wojskowymi butami
które były jedyną pamiątką po ojcu
dobrze jest mieć przy sobie coś co przywołuje dzieciństwo
dzięki temu można liczyć na specyficzny rodzaj ciepła
w moim przypadku jest to ciepło grzejnika Farel
brzęczący silniczek budził mnie codziennie
falującą melodią trybików i zapachem spalonego naleśnika
wracając jednak do szkła:
Czasami jest tak że ostry chrapliwy odgłos
kaleczy każdą myśl dzieląc na czynniki pierwsze
jakby mały samuraj machał w głowie ostrzem katany
i komórki mózgowe
komórki mózgowe przestają ze sobą kopulować
ginie kolonia skojarzeń
nie powiem
sprytny chińczyk mojego umysłu był dziś wyjątkowo ruchliwy
sprytny chińczyk przecinał mięso z czachy na równe plastry szynki
dostarczając coraz nowszych obaw
nazywając wszystko od nowa
ot takie napatoczenia przesterowania
Noc zalewała całe miasto smolistą zaprawą
ciężka masa zdawała się być wyjątkowo kleista
gdy rozchyliłem przestrzeń przede mną
stałem naprzeciw czarnej dziury
wszystko lepiło się do ciągłej linii ulicy
każdy budynek schylał się do chodnika
Może zbiłem cienkie szkiełko krzywego zwierciadła
a Lada Moment gdy uświadomię sobie że nie ma powrotu
ogarnie mnie panika i wyobrażenie znanej mi Alicji z Łodzi
która spaceruje z chińczykiem mojej głowy
Poszedłem więc w stronę bijącego światła latarni
zawieszona kilka metrów nad ziemią cytryna
dawała zarys wszystkiemu wokół
błysk w tunelu
flesz elektronicznego boga
w dole ulicy spotkałem kilku poetów
stali nad zdechłym gołębiem i
rozmawiali o amerykańskich obiadach0 -
ktotamie:
obawiam sie, że jest pan na coś chory... to chyba coś poważnego... dziwny z pana człowiek i dziwne jest 'komentowanie' w pana wydaniu, jeszcze bardziej dziwne są pana wiersze, które przeczytałem w dziale dla Z.
wszystkie, które widziałem powinny być dział niżej. polecam zaczynać od warsztatu. dużo pan mówi, natomiast mało efektów...
a kto milczy - ten wie. jak powiadają...
zalecam zimny prysznic i kurację wstrząsową. poza tym to zapraszam do szkółki rodzenia emocji za pomocą literatury. daleka droga przed panem, by poruszać swoją twórczością...
jacek k.0 -
ojej - szanowny pan mnie obraża, chyba napiszę zaraz, że zaczynam pana nie lubić...
zakończenie miało być idiotyczne, bo tego wymagał właśnie przekaz, którego pan nie wykrywa...
pozdawiam serdecznie...0 -
nie masz prawa tak pisać - brakuje mi powodów negowania tego wiersza...
0 -
wymyślę piątą stronę świata
i dzień ósmy -
nożyczki papierem
wybielą grzech krwisty
wieża gotycka
kościołów złych
wyznanie z pamięci
(kiosk ruchu, komercja)
japońskie zegarki złociste
(czas wciąż ten sam jednak)
i sfinks powieszony
na smyczy dążenia
kolejny wers
nie akceptuje już wymyślenia
post łamie zasady regulaminu - obejście limitu 48h0 -
Cytatcoś na temat komentowania:
miałem komentować wiersz, ale nie wyszło, bo razi w oczy pewna kwestia...
mianowicie:
kolejny przykład pierdolenia głupot.
(bardzo dobrze niektórym wychodzi, brawo!!)
a może stworzycie stronę poezjaDLAidiotówIoIdiotach.org???
liczę na to - na pewno tam wpadnę...
nigdy za dużo beznadziejności i podkreślenia własnej hujowości!
zara odlecę na inną planetę....
(podkreślam: bez skojarzeń i obrażeń!!!)
...8 sztuk komentatorskich należy usunąć i ukarać winnych!!!... przecież to jest komedia jakaś po prostu... dopełniam chaosu, bo chęć we mnie zbudzenia smoka(tj. zgłaszam złamanie regulaminu w innej formie)...
Prosimy wyłącznie o komentowanie wierszy i uzasadnianie wyrażanych opinii. Komentarz narusza regulamin oraz zasady serwisu.
Moderator0 -
coś na temat komentowania:
miałem komentować wiersz, ale nie wyszło, bo razi w oczy pewna kwestia...
mianowicie:
kolejny przykład pierdolenia głupot.
(bardzo dobrze niektórym wychodzi, brawo!!)
a może stworzycie stronę poezjaDLAidiotówIoIdiotach.org???
liczę na to - na pewno tam wpadnę...
nigdy za dużo beznadziejności i podkreślenia własnej hujowości!
zara odlecę na inną planetę....
(podkreślam: bez skojarzeń i obrażeń!!!)
Prosimy wyłącznie o komentowanie wierszy i uzasadnianie wyrażanych opinii. Komentarz łamie regulamin oraz zasady serwisu - pkt 5b, 5f regulaminu oraz pkt. 3, 4, 7 i 10 zasad serwisu. Dyskusja pod wierszem zamknięta
Moderator0
games without frontiers
w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Opublikowano
toć topora nie wyciągam :) ot, wolna dygresja. być może kluczem jest wielość oraz indywidualizm interpretacji tego, co fizyczne (w tym przypadku: słowa). dobrej, spokojnej nocy!
J