Witaj,
temat nie nowy bo niegdyś "zaczepiony" przez Noblistkę...
Przyznam, że jak na mój gust to zbyt dosłowny utwór. Odbieram PL jak młodego kociaka o czym świadczy spora doza infantylności, "zmiękczeń" i zdrobnień.
:)
Lubię koty.
pozdrawiam
PM
ja jestem władcą i ja jestem panem
potomek Bastet w ciągłej linii prostej
we wschodniej części Delty wychowany
ze wschodem wracam
ja gram na srebrnej tafli pięciolinii
kładąc księżyca wiolinowe klucze
zaplatam wibrys śródmarcowej chwili
w tkaninę nocy
ja bezszelestnie wypatruję mroku
gdy w pasach źrenic tańczą długie cienie
przodków przybitych do drzwi narzędziami
po raz dziewiąty
i gdy na odgłos skrzypnięcia przybiegam
dławisz się pychą na obu kończynach
w którą starannie wycieram wilgotne
kropelki rosy
Serdecznie gratuluję uczestnikom i zwycięzcy i jednocześnie chciałbym podziękować za Wskazanie Dohtorskim Palcem - jakże to miłe i sympatyczne - nagrodę ustawię na kominku i zimowymi wieczorami wzrok mój sycił będę...
;)
:):)
pozdrawiam
Piotr M.
Pewien belfer z Przasnysza po szkole
Lubił leżeć na sianie w stodole
samopas. Lecz ze świętami
Samotrzeć z dziewczętami.
Uprawiając hulanki, swawole...
Pewien z Przasnysza belfer w niedzielę
Śliczną panienkę spotkał w kościele
I zamiast słuchać kazania
wziął się do obłapiania.
A ona stała wpatrzona jak cielę...
Pewien belfer z Przasnysza biologię wykładał
Indywidualny tok zajęciom tym nadał
Schodziły się więc dziewczęta
W soboty, niedziele i święta
Bo tej swojej biologii to belfer miał kawał...