Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wioletta_Szkaradowska

Użytkownicy
  • Postów

    116
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Wioletta_Szkaradowska

  1. dzisiaj było o matce,małej kobiecie, której zaczęło być wszystko jedno. moje dziecko, twoje dziecko, trzecie organisty. odsuń ode mnie jeden kieliszek, drugi kieliszek po trzecim będzie weselej. i cisza będzie zamiast szumu w uszach. płaczesz.
  2. Prawdopodobnie zabrakło mi adresata. Listy wracają zapieczętowane śliną, zaznaczone naszym specjalnym znakiem rozpoznawczym - "gdziekolwiek będę, jeśli będę". Odbieraliśmy sobie nadzieję, by nadać ją poleconym i radować się, że do nas wraca. Powroty są cieplejsze niż pożegnania. Wracają liście odrzucone zeszłej jesieni. Brakuje mi odwagi. Kroki do skrzynki przeliczone tysiące razy - 54 i pół. Tylko tyle dzieli mnie od prawdy. Za każdym razem.
  3. Po wewnętrznej stronie wieży, malowanej na czerwono i grubą kreską, ucho. (Skrobanie). Dzisiaj potrzebuję czułości. Przytul się do zewnętrznej strony muru i powiedz trzy razy, że jesteś. Powiedz trzy razy, że wszystko będzie dobrze, że już niedługo spadnie pierwsza zima i że na wieży bociany uwiły sobie gniazdo. Powiedz trzy razy, że skrobiesz, że tynk powoli odchodzi, aż biało wokół. Bo u mnie tak strasznie cicho.
  4. hmmm czytałam już ten wiersz:) mocny początek. Co do puenty, to mam mieszane uczucia. Bo to wybaczanie mnie nie przekonuje. Może ja co innego widzę w tym wierszu i dlatego mnie nie przekonuje. Jakby tak inaczej, to pewnie podobałoby się bardziej:) pozdrawiam ciepło Wiolka (koincydencja)
  5. ano cięte to złością...ale zgrabne (na moje oko) pozdrowionka Wiolka
  6. :))) bardzo zadziałało na wyobraźnię :))) jeszcze tylko z tym "wysoko" muszę się przespać pozdrowionka Wiolka;)
  7. Lubię patrzeć na ciebie chronologicznie: Miesiąc na piętki kiedy jeszcze były pierwszym planem dla nieba. Na kolana, które owijałaś w bobkowe liście i ślinę, żeby nie bolały po kolejnym spotkaniu z ziemią. Latami na talię, zupełnie inną niż karciane trefle, piki i kar(y) - to patrzenie mogło pozbawić mnie głowy. Mógłbym patrzeć na ciebie nago tylko nie wtedy, gdy zamykasz oczy a ja niknę.
  8. zaczaimy się na ciebie za rogiem uskrzydlimy my ciebie załzawimy my ciebie do oświecenia załysimy wyrwiemy z ciebie paznokcie wyrwiemy z ciebie sny po cóż łysy załzawiony ma śnić oblejemy cię niebem - w nas dużo nieba po co nam niebo a w niebie ty w niebie cię zaniebią.
  9. mylnie mi się przyglądasz. jakbyś znała sekret. i umiała malować go obcym. cichaj. nie zdradzaj. na dobre i na złe.przecież obiecałaś. w ogrodzie, między ważkami. strasznie wiało. przemijało szybko jak przeręble. mówiłaś, że jeszcze tyle przejedzie pociągów. po torach zawsze szybciej. prościej.
  10. skończyło się jak zawsze - bezsennością. przemykaniem między drzewami i światłem. (tak blisko siebie są drzewa) rzucaniem koron między kamienie wpatrzone w niebo. będące w niebie. jak zawsze skończyło się w wodzie. w skraplaniu, w temperaturze 40 stopni. (to będzie chyba drugie piętro) po nocach za mną łazi: chlap chlap chlap jak zawsze układa się na wycieraczce, pod łóżkiem, straszy i łapie za nogi.
  11. przechodziłam przez skrzypce z dwoma warkoczami plecionymi: raz między kaszką zalaną na amen dwa białym mlekiem trzy kożuchem w którym można bawić się na śniegu. przez monochromatyczne fotografie, gdzie mgła była prawdziwa jak lane panny w poniedziałek. przez zielone oczy i granie na pieniądze. przez ramiona, kostki i palce w białych rękawiczkach. przez słupki graniczne, napięcia na wysokościach, zawroty głowy. tylko przez ciebie mało dźwięcznie.
  12. Najtrudniej było powiedzieć to ziemi. Przeregulować. Oswoić. -> nie wiem czy to jest lepsze rozwiązanie sprawy trzeciej strofki. Jak państwo myślicie? Panie Marcinie faktycznie prawda, nie powinno być czytankowe. Panie Witoldzie wszelkie komentarze wskazane:) truskawki uwielbiam, inne owoce też. Kazia (imię piękne). A wiersz jest o truskawkach;) i o Kazi;). Co do ziemi to wydawało mi się, że ona jest bardzo silnie obecna i w pierwszej i w drugiej strofce. Za wszystkie komentarze i odwiedziny dziękuję:)
  13. Piotrze faktycznie zmienia sie troszkę Twoje pisanie. Piękne stopniowanie i kuliminacja w trzeciej strofie:) Bardzo dobry wiersz Ciekawi i nęci :) pozdrowionka koincydencja
  14. Kazia wspominała, że będzie trudno. Najpierw dojrzeją truskawki - trzeba, żeby miały czubki jeszcze lekko zielone. Takie są najlepsze. Potem trzeba będzie ją ładnie ubrać. Naszykuje tę sukienkę, którą ubierała do lasu, by jej pachniała. Prosiła, żeby zebrać też kilka jagód, bo zawsze lubiła je podjadać w tajemnicy. I jej wrzucić cichaczem do lewej kieszeni. Najtrudniej było powiedzieć to ziemi. Że wiosną Kazia nie przyjdzie, nie opowie co jej się śniło, nie dotknie. Truskawki zbierze kto inny.
  15. zebrało się trochę tego. dla truskawek nawet klękało się w błocie jak przed konfesjonałem. potem już nawet ksiądz przestał nas odwiedzać. powiedział, że to nasze mieszkanie jakby nie po bożemu urządzone. tylko Józio był niepocieszony. bardzo podobała mu się czarna sukienka i tysiące guzików. teraz mu przeszło. Sam ma taką. jakiś czas temu pisał, że zgubił adres. może chociaż ciebie odwiedza.
  16. Zostało coś więcej niż kilka godzin. Trzeba mieć cholerną odwagę, by pozwolić rosnąć w sobie drzewom i przygarniać złamane skrzydła. Śpiewają. Umarł Józek z Ostatniej. Jego pies położył się przed trumną szepcze zdrowaśki i zamyka oczy. Posadzą na grobie pewnie białe kwiaty a on miał alergię. Taki nieładny, w bąblach będzie z niego nieboszczyk. Pomalowałam paznokcie. Wyłożyłam recepty na ten dębowy stolik pod lustrem. Znajdą, jakby te drzewa nie urosły.
  17. wyciosał się ze mnie. podszczypywał gdy tylko odwracałam uwagę. czasem mi się marzy żeby zwyczajnie był jak inni na chwilę poprzedzony pukaniem w szybę. żeby się kończył z pierwszym krokiem za drzwiami. czasami mi się marzy powietrze bez niego jak przed deszczem a zaraz potem płaczę i wdycham kwitnącą trawę. ale ostatnio zdecydowanie mniej cieknie mi z nosa ta cała historia sztuki. ślepka co prawda wpatrzone w jeden punkt - środek jego ciężkości (przewróci się czy nie jak kubek z magnesem w dnie) ale jakby spokojniej. w końcu to sztuka zostawiać ślady.
  18. ja przepraszam, że pominę pierwszą cząstkę, ale zwyczajnie jest mi obojętna. Za to od "chcę, żebyś była wilgotna..." angażuję się w ten wiersz. Może to głupio brzmi, ale tak właśnie jest. Od tego momentu budzą się we mnie emocje:) pozdrawiam Wiolka
  19. pytałeś o walutę w jakiej się oddaję. jakby wszystko było na sprzedaż. nawet kolor oczu. jasne że w zielonych. zawsze mi mówili, że ładnie jak patrzę chociaż nie lubiłam kotów. i uśmiecham się podobno jak dziewczynka, której wszystko wolno i ma wszystko. ma. ma. rozdaję się w drobiazgach. w ciszy potłuczonych bombek i mikroskopijnych pyłkach kurzu na rąbku poduszki.
  20. a gdyby tak to zaśpiewać?? Nie wiem czemu, ale ja słyszę ten wiersz w wersji śpiewanej:))) ciepły:)) pozdrowionka Wiolka
  21. czytałam czytałam i czekałam tylko na ten moment co to kobiety chlebek żegnają przed ukrojeniem pajdy:) ech ciepło się zrobiło i tak swojsko na serduchu:) pozdrowionka Wiolka
  22. nie mogą nic powiedzieć na temat wiersza - za bardzo jestem uzależniona... ale za wiersz dziękuję pozdrowionka Wiolka
  23. mimo wszystko drga we mnie ta nuta - nic na to nie poradzę:) pozdrowionka Wiolka
  24. dziwny mam stosunek do tego wiersza. Podobały mi się bez wątpliwości dwie ostatnie strofki, najbardziej ostatnia. Pierwsza tak sobie. To wchodzenie w wiersz za bardzo jak dla mnie obrazkowe a za mało ważne. pozdrowionka koincydencja
  25. tytuł ok, ale do innego wiersza:) a co do tego tekstu to mi się podoba:) Chociaż to dodawanie podmiotu lirycznego dla mnie zbędne. pozdrowionka Wiolka [sub]Tekst był edytowany przez Wioletta_Szkaradowska dnia 18-01-2004 13:08.[/sub]
×
×
  • Dodaj nową pozycję...