- Science fiction -
Pojawił się nagle -
niezapowiedziany;
jakby w inny wątek
zaangażowany...
Przypadek przesądził,
choć mało ciekawie;
ważka mu przysiadła
cicho na rękawie.
Nie pamiętał o mnie
o n ą zaślepiony,
w zmierzch wsiąknął
banalnie
na ścieżce znikomej.
Prawie bezszelestnie
- pomyślałam tylko,
nie trapiąc się dłużej
w mgle ulotną chwilką.
Nie wart powiadomień -
stwierdziłam ze smutkiem
- co dalej się zdarzy,
będzie tego skutkiem.
Wygasło na ścieżce,
w mrok wniknęła ciemność;
nie - nie wołam cienia,
bo to nadaremność.