W moim ręku
zwykła piła
raz się zamieniła
w bobra:
ciach, trach,
tnie gałęzie ostro,
bo w tym właśnie
była dobra.
Z trzaskiem łamią
się te cienkie,
pękają i grubsze
nieco, pod zębami
piły bobra
raz po raz
na ziemię lecą.
I nawet te trzy
konary z trzech
najgrubszych drzew
dały odciąć się,
gdzie trzeba,
zębom twardym,
ostrym...ech!