Bajka tylko dla dorosłych
(która jednym uchem wpada, a drugim wylatuje)
Rosły, silny był, przemierzał bezdroża.
Kontent z siebie (obfity już posiłek pożarł).
Wtem kobietę pielącą rabatkę napotkał,
myśląc sobie; znowu jakaś idiotka (?)
Była w nieokreślonym bliżej wieku,
i pożogę wzbudziła w przybyłym człowieku.
Niczym żagwią był płonącą na wietrze...
Nie pytając, czy chce go, czy go nie chce
- wtargnął, chwycił tę babeczkę na ręce.
(Była tylko w skąpej, lekkiej sukience)
Zmierza ze zdobyczą do swojej jaskini;
ludożerca, czy ktoś to - Nikt tego nie widzi.
Przez ten upał, zefirka lekki powiew,
rozpalony za bardzo był człowiek...
Zniknęli w małym domku bez komina;
gdzie za drzwiami się rytuał zaczyna.
Co dalej z nią - nie pytaj, bo nie wiem, czy to żart
tynfa wart,
czy ją porwał, ukłuł i zżarł.