autorka j.w..
Uwiera mnie w sercu smutek pożegnania,
a poranna rosa łzą w oku osiadła.
Opadają miękko liście kolorowe,
i puszysty dywan tkają okrywowe.
Płonie znicz pamięci, płonie jak co roku;
na całe sto godzin - smutek osiadł z boku.
Marsz przeszedł ulicą grając... klaksonami,
Mars marszczy brwi srogo, z Ziemi namierzany.
Słońce się ukryło nad chmur baldachimem,
w dal porwało wrzawę, jak... nieznaną siłę.
Zdmuchują z alejek liście odkurzacze.
Już dobrze, łzę otrzyj, zaparzę Ci kawę.