
Wuren
Użytkownicy-
Postów
980 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Wuren
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 40
-
Dla narodu czas to smutny i wydana będzie stypa: włożyć CZARNY płaszcz pokutny trzeba; w rządzie PTASIA grypa!
-
Pewien człowiek z Torunia niby Polsce sprzyja umie kasę wyciągać. Zdolna to bestyja! Choć czarny i miał chrzest to masonem nie jest. Swą chciwość ukrywa pod płaszczem Radyja
-
Wieczór autorski czyli metempsychoza
Wuren odpowiedział(a) na Wuren utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wieczór autorski, czyli metempsychoza. „Czoło, oczy, oblicze często kłamią, ale słowo najczęściej.” Cyceron W sali było duszno. Zapach kurzu i setek perfum lepił się do nieznośnie niklowanych stelaży niewygodnych krzesełek. Zapalona świeca – niczym elegancka kobieta na targowisku – bezskutecznie próbowała stworzyć kameralną atmosferę. Ciekawe, ilu jest z nagonki? – pomyślałem. Reklamowe futra emanowały naftaliną; jakiś młodzieniec w demonstracyjnie brudnych dżinsach lekceważył świat. Powietrze wibrowało spojrzeniami. Żona uśmiechnęła się pogodnie. Po głowie chodziły mi setki pytań, których nie odważę się zadać. Czy w ogóle będzie nas pamiętać? To już cztery lata, a tam zapewne trafia mnóstwo jeśli nie wielbicieli, to z pewnością turystów. Coś mnie ugryzło – powiedziała wtedy przez okno samochodu – ale poczekajcie, siostra jest w domu. W holu można kupić książki szanownej autorki – zachęciła młoda bibliotekarka. Ruszyło się, jakby dawali mięso bez kartek. Czekaliśmy na werandzie, podziwiając kwiaty. Wielka cysterna na gaz była bramą sprowadzającą świat do aktualnego czasu. No, ja to przeczytałam wszystko – usłyszałem od siedzącej na sąsiednim krześle kobiety w sile wieku, jako przestrogę, abym nie śmiał wdawać się z nią w żadne polemiki. Spojrzała na mnie z satysfakcją spełnienia ważnego obowiązku. Słońce świeciło mocno i kwiaty więdły od nadmiaru czułości. Mamy szczęście – powiedziała żona. * Cieszyłam się, gdy dowiedziałam się, że ona przyjedzie do naszego miasteczka. To na pewno naładuje jego wyczerpane niekończącym się remontem akumulatory. Ubrał się tak, jak lubię – w chiński garniturek, a kurtka z kapturem zmiękczyła go, aż poczułam motylki w żołądku. Wybrałam róże – nie nazbyt pretensjonalne, bez dekoracji. Szczerość i prostota. Szliśmy pod rękę i znów cały świat nam się przyglądał. Wybrałam miejsca w drugim rzędzie, pierwszy zostawiając dla oficjeli, którzy i tak nie przyjdą, więc de facto i tak będziemy z przodu. Wzięłam aparat; zrobię mu kilka zdjęć z nią. Pamiętam, jaki był stremowany, kiedy siedzieliśmy tam, na werandzie i ona wyszła z samochodu. * Otworzyły się drzwiczki i wyszła z samochodu, przywitała nas, jakbyśmy znali się od wieków – przypomniałem sobie. * Wyszłam i rozejrzałam się. Bułgaria. Rewia mody, przekrój dusz. Starsza kobieta stremowanym głosem odważyła się zadać pierwsze pytanie; publiczność traci dziewictwo i od niego zależy, jak będzie. Kilka osób posapało ze zniecierpliwieniem. Wkrótce tematy stały się bardziej filozoficzne – i dzięki Bogu, nie lubię mówić o sobie. Jakiś przemądrzały chłopak w brudnych dżinsach usilnie starał się wykazać wyższość. A ci w drugim rzędzie – chyba byli u mnie parę lat temu. * Pomyślałem, że wtedy niewiele się pomyliłem. Otwarta na świat, ciekawa wszystkiego dziewczynka, ale w głębi duszy zakaz wstępu. Stustopniowa wieża. Manewrując zręcznie, sprowadziła spotkanie do dyskusji o tożsamości, o unikalności ego. Dobrze, że żona wzięła aparat – nakręciłem trochę, ale ręka mi zdrętwiała, więc dałem znak, żeby odebrała go ode mnie. Chwyciła delikatnie, porcelanowo, żeby nie poruszyć ujęcia, a nasze palce się złączyły i znów poczułam iskry, magia działa nadal, pomyślałam, nie przerywając dotyku. Spojrzał na mnie, a pod skórą przyczaił się uśmiech. Jak przez mgłę słyszałam, że nasze ja jest budowane co dzień od nowa. Mąż zerknął na mnie, puścił aparat i powiedziałem, że może to pamięć o tym, kim byliśmy wczoraj buduje nasze dzisiaj. Odparła, że możliwe. * Tak, to na pewno oni – z Torunia, czy jakoś tak, mówili, pamiętam. Zrobiłam im kawę, a oni opowiadali jakieś historie. Był wtedy tak samo przejęty. Mówili, że są zakochani w tych terenach, a on zwrócił uwagę, że nigdzie indziej nie ma w barze zupy za złoty siedemnaście. Siedzieli przy stole i trzymaliśmy się za ręce. Ja byłem trochę odważniejszy i dlatego plotłem jakieś głupstwa, że to w jakiś sposób magiczne, że tutaj ceny w barze mają groszowe końcówki. Dziś będę się powstrzymywać, nie będę więcej mówić takich bzdur, może zadam jeszcze z jedno lub dwa pytania i koniec. Albo nie. Nie spytam o nic, choć bardzo chciałabym dowiedzieć się, czy pracuje nad jakąś nową powieścią – może coś wyda przed gwiazdką, miałabym dla niego wspaniały prezent. * I co, jesteś zadowolony? - spytała, gdy już wyszliśmy w chłodny, listopadowy półmrok. Pewnie – odpowiedziałem – mamy szczęście. Inowrocław, 19-20 listopada 2005 Od autora: to opowiadanko jest oczywistym eksperymentem narracyjnym ;) Pozdrawiam -
Trabancik i gówienko - to się trzyma kupy. kontrapunkt: jedno z dupy wyszło, drugie jest do dupy!
-
Wiersze w wierszu! - konkurs
Wuren odpowiedział(a) na Piotr Sanocki utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Aż się łezka kręci w oku na takie miłe sercu, socrealistyczne tautologie :D Widać, kto wychowankiem PRL-u :D Oczywiście rozumiem - gdyby nie to podkreślenie, czytelnik mógłby sobie jeszcze - nie daj Bóg - pomyśleć, że 20 luty to tydzień, albo, co gorsza, miesiąc... Pozdrawiam, jak zwykle nieco złośliwie, narażając się zapewne Komisji Nagrodowej ;) Wuren -
Wiersze w wierszu! - konkurs
Wuren odpowiedział(a) na Piotr Sanocki utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Nowa nadzieja czyli powrót imperium albo 133 prawdziwych rycerzy po wyborach kontratakuje. Znów zbyt dobrze się nie dzieje nam w imperium. Czy przetrzyma demokracja, gdy murszeje dobrej próby myśli prymat. Pragnie chwały imperator, czasu nadmiar na debaty. Czarny władca (passionato) zbiera biednych – sam bogaty! Z podłych praktyk czerpie wzory; ludzi ciągnie wierna mowa. Z fal radiowych nie nieszpory, ale kłamstwa wtłacza w głowę. Ale społeczeństwo zdrowe i wciąż grupa jest rozważnych, co nastroje ma bojowe, a to po wyborach ważne! Każdy może się przysłużyć: spec od forsy i od prądu. Niech oddziały od nadużyć zbierze ktoś i łup, do rządu! Jak się z dołu podniesiemy, uderzymy razem w górę z gardeł w świat krzyk pomknie niemy w garniturach, gromkim chórem: Dość beretów moherowych! Kłamstw zbyt wielka wzrosła skala! Z lasu wyjdzie dla odnowy partyzantki nowa fala! Na kontrolę tajną skoczy, Tego łupnie, tego spierze Kłamcom się zaświecą oczy zanim przebrzmią trzy pacierze... * Szczęściem film to, a nie życie, choć jest prawda i w Lucasie. Republiki pragnę skrycie, a ta bajka jest na czasie. I Imperium kontratakuje Znów imperium pragnie chwały. Czarny władca fal radiowych ma bojowe spec oddziały w garniturach moherowych. II Powrót rycerzy PO Nie przetrzyma próby czasu podłych ludzi wierna grupa. PO się zbierze i jak z lasu skoczy, łupnie, spierze... Pozdrawiam miłośników (starej) trylogii Wuren -
Negacja dobra, czyli rzecz o rozumie. (Rozmyślania na trawniku)
Wuren odpowiedział(a) na Wuren utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Siedziałem sobie na trawniku przed sklepem i patrzyłem, jak ludzie wynoszą szkło owinięte w gazety. Nikogo nie obchodziło, co było w tychże gazetach opisane. Szkoda. Może gdyby czytali, a szczególnie ze zrozumieniem, byłaby jakaś szansa. No bo dla przykładu - z niedawnej gazety – partia A nie poprze projektu partii B, dopóki nie dostanie miejsc w rządzie. Partia C nie poprze wspomnianego projektu, jeśli poprze go partia A. Partia B sama odrzuci własny projekt, jeśli nie poprą go jednocześnie partia A i C. Pewnie powiecie, że nudzę, że to normalne dla polityki. Może i normalne, ale czy polityka musi być zaprzeczeniem rozumu? Bo ja to sobie myślę, że gdybym był posłem, to czytając jakiś projekt, bym analizował, czy jest on – według mnie – dobry dla Polski, dla Polaków, a nie czy poprze go Kowalski, którego nie znoszę. No ale ja posłem nie jestem, nie jestem też wykształcony, może jak się pokończy różne studia, to i logika się zmienia. Może posłowie wiedzą coś więcej i wspomniany na początku projekt raz jest dla nas dobry, a innym razem zły, ale to nie na mój rozum. Tymczasem kupię sobie flaszeczkę i nie zapakuję w gazetę. No, chyba że w sklepie będzie Rycho - to nie kupię. Ale jak pojawi się Elka, to jednak kupię. Mam nadzieję, że zrozumiecie dobrze – i zachowanie posłów, i to co myślę. -
Homofobia, czyli rzecz o granicach. (Z cyklu: Rozmyślania na trawniku)
Wuren odpowiedział(a) na Wuren utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
hmm.. nie ma jak wychowanie w zdrowej rodzinie z wzrocami moralnymi tatusia-tatusia i tatusia-mamy Ech. Dla kogo? ;) I uważasz, że one też powinny mieć swobodę seksualną. Lub każdą inną - to przecież (jak w tytule) tylko kwestia przesunięcia granic. Więc libertynizm - niech żyje! ;) ps. Serio? ;) -
A tam. U nas, w pegieerze to tego właśnie brakuje - życia na full. Takiego, żeby inni się dziwili - może i nawet jakieś kółka, czy cuś... Ale to moje widzimisię, nie będę udowadniać, co autor... Pozdrawiam jak zawsze Wu.
-
Homofobia, czyli rzecz o granicach. (Z cyklu: Rozmyślania na trawniku)
Wuren odpowiedział(a) na Wuren utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Siedziałem dziś na trawniku przed sklepem i delektowałem się nowym, wybitnie rozgrzewającym napojem, bo ziąb był straszliwy. Delektowałem się w samotności. Spytacie dlaczego? Już odpowiadam. Niedawno. poszukując wraz z Rychem po śmietnikach opróżnionych butelek spojrzałem na krzyczący z okładki jakiejś gazety tytuł: POLSKA HOMOFOBÓW. Lubię uczyć się nowych słów, to i przeczytałem. I dowiedziałem się, niestety. Dowiedziałem się, że jak nie chcę spotkać się z ped... ups – kochającym inaczej - w kawiarni, to jestem homofobem, bo on też ma prawo kochać. Tylko dlaczego ja nie mam prawa wyboru? Gdy chcę zdobyć serce kobiety, to ona może mnie odrzucić, a jak chce mnie poderwać ped.. – ups, znowu – to muszę się zgodzić, bo inaczej wyjdę na nietolerancyjnego antyhumanistę. No, dziwne. Podobno teraz jest moda na gejowo i każdy, kto chce być trendy, musi się pokazać w jakimś tęczowym lokalu. Most impressive – jak powiedziałby Lord Vader. Jeśli jeszcze pamiętam zasady indukcji i dedukcji, to niedługo będzie wstyd pokazać się z żoną na spacerze, bo to zupełnie będzie démodé. Homo sapiens – no czerwoną listę! To tak siedzę teraz sam przed sklepem, boję się pogadać z grubą Elką, żeby nie pokazywać swojej homofobii, boję się wypić z Rychem, żeby nie wpakowali nas do gejowotrendowej szufladki i zastanawiam się, do czego to dojdzie. Chyba dobrze, że nie mam dzieci, bo jeszcze – nie daj Bóg – ktoś wpadnie na pomysł, że pedofile też mają prawo do miłości i zrozumienia – przecież oni też tylko kochają inaczej. Macie dzieci? -
Na tapczanie siedzi leń, nic nie robi cały dzień. - O wypraszam sobie! - Jak to? Ja nic nie robię? - A kto pobiera dietę? - A delegacja na Kretę? - A kto rozmawia w kuluarach? - Kto z mafią walczy w Żarach? - Kto wciąż wetuje ustawy? - Dla sławy? Na tapczanie siedzi leń, nic nie robi cały dzień. - Przepraszam, a w bufecie nie byłem? - Z debaty nie wychodziłem? - Nie nacisnąłem guzika? - To wszystko wam umyka? - Nie byłem na konferecji? - Pismaki, wy wciąż chcecie więcej... Na tapczanie siedzi leń, nic nie robi cały dzień. Nie przeczytał projektu, bo mu się nie chciało, Nie wystąpił z poprawką, choć gremium żądało. Nie dotrzymał słowa, bo w budżecie dziura, Nie myślał o ustawie, bo sam nic nie wskóra. Nie był na posiedzeniu, bo to czas stracony, Nie myślał o kulturze, bo musiał do żony. Nie liczył deficytu, bo z matmy był cienki, Nie miał ustaw w laptopie, a tylko piosenki. Miał się sprzeciwić górze, a tylko przyklasnął, Miał formalny dać wniosek - nie zdążył, bo zasnął. Na szczęscie dla nas wszystkich, tylko mu się śniło, że jest leniem, nie posłem. Jak naprawdę było? 21 grudnia 2005 Oczywista inspiracja - wiersz "Leń" Jana Brzechwy (umieszczam wyjaśnienie, bo mi zarzucono, że parafrazuję bez podania źródła... heh
-
Czas wyłożyć wszystkim taki trudny temat: Gdy chcesz by naprawdę czas ci płynął miło każdy szczegół ważny! Cytując poemat: jednym małym fragmentem tak wiele ubyło... Pozdrawiam ;)
-
Już nie widzisz w gminie tych wszystkich ufoków bo pouciekali, mas się bojąc, tchórze, immunitet broni od srogich wyroków, teraz z nas się śmieją siedząc gdzieś, na górze... Pozdrawiam ;)
-
Więcej takich - i nie tylko w kowala zawodzie, którzy z chorym błędnikiem, o chłodzie i głodzie, mówią o sobie: poeta! To poezja? Gdzie tam! Dobrze, że są tacy - ale tylko w Kłodzie Pozdrawiam ;)
-
Wszystkie widoki Fujiyamy V
Wuren odpowiedział(a) na Wuren utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuję za wnikliwą analizę :) Oczywiście odtrącić, natomiast odmieni zupełnie - bo w nadziei na dokonanie ;). Pozdrawiam -
Przywilej grzechu
Wuren odpowiedział(a) na jacek_sojan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
nooo.. całkiem, całkiem! Pozdrawiam Wuren -
Już pisałem ;) Podtrzymuję :D Pozdrawiam Wuren
-
Wszystkie widoki Fujiyamy V
Wuren odpowiedział(a) na Wuren utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wszystkie widoki Fujiyamy Obraz piąty tylko żeby zdążyć zebrać kwiaty, wołań których nie rozróżni w głowach tysięcy bezszelestnie depczących wody krajem spojrzenia odepchnąć jakby wiatrem wymazywać grzechy z zakamarków w inny kąt podane ręce odtrącić wspominając, którzy wypili cały puchar i zjedli drewniany symbol fałszywych pocałunków wierzyć, że odmieni zupełnie zapatrzenie w górę Fuji 26 października 2005 -
Wszystkie widoki Fujiyamy IV
Wuren odpowiedział(a) na Wuren utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wszystkie widoki Fujiyamy Obraz czwarty I tylko spać bez nadziei na sen bez snu do ósmej lampki tylko czekać aż minie gdy znikną tylko trwać zamkniętymi myślami wpatrując się w pejzaż z górą Fuji 17 października 2005 -
"Nam strzelać nie kazano" kołyszą się słowa wiersza. Nie: "którą" - jest moim planem, lecz: "którą odstrzelić pierwszą"... Pozdrawiam Wuren
-
Taka dola, widać, osła, że nie ważne, czego pragnie. Bo choć w piórka jest obrosła, kaczka zawsze żyje w bagnie...
-
"Osiołkowi w żłoby dano" pisał Fredro św. pamięci, a osiołek dziś z naganą i niesmakiem głową kręci. Bo ten wybór - trudna sprawa kiedy wszędzie elit kasty, kompetencja więc, czy sława? A w tych żłobach same chwasty... Czy więc mniejsze zło wybierać, lepszy prawy jest, czy lewy? Polityka czy kariera? A w tych żłobach same plewy... Przykry wniosek w oślej głowie się kołacze bardzo smutnie: "Prawdy i tak nikt nie powie, miast dyskusji - tylko kłótnie" Stoi więc otumaniony przedwyborczych słów słodyczą. "Nic, że naród zubożony, żłoby się jedynie liczą!" 10 października 2005
-
Nic Ci nie umknie :D Dzięki ;) Pozdrawiam Wuren
-
pod znakiem malachitu, cz I
Wuren odpowiedział(a) na natalia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
No, no, pani psor :D Aż się boję, że usunie. Nie chciałbym. Trzymam kciuki. Pozdrawiam Wuren. ps. Nie czepiam się nie dlatego, że pani psor - po prostu msz nie ma czego :) -
Pomyslę nad nią. Dzięki ;)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 40