Cudowność po naszej stronie lustra
Gdyby zapytać: kto potrafi w języku odnaleźć najwięcej nowych znaczeń i stworzyć nowe słowa? Gdyby zapytać: kto potrafi w świecie odnaleźć najwięcej radości i odkryć niezwykłości w zwykłym dniu? Odpowiedź byłaby prosta: dziecko! Może czasem jeszcze poeta. Chociaż „dziecko jest w każdym z nas :)” – jak napisała Natalia („i nie mów: jestem na to za stary!), niewielu ma odwagę, potrzebę, umiejętność, by z tego korzystać. Codziennie rano myjąc ze snu twarz patrzymy w lustro pamiętając, że po jego drugiej stronie może być „zaczarowany świat”. Kto, patrząc na własne odbicie, zobaczy w nim i dalej – w perspektywie – cudowność? Zdarza się to w wierszach Natalii Jasińskiej.
Nie jest to świat nierzeczywisty – bezproblemowy. W „spełnieniu marzeń” bohaterka „stała na blaszanym parapecie” – „próbowała zawędrować na sam dach / czyż nie tam najpiękniej świeca gwiazdy?” To historia dojrzewania, odnalezienia pomocnej ręki i człowieka. Granica między marzeniami a obojętnością świata zostaje zniesiona, a problem zracjonalizowany: „chodź, pójdziemy schodami” – tak kończy się wiersz.
Jak wygląda wspinanie do gwiazd?
Czy tylko „w takt wszędobylskich piosenek / słodko – romantycznych” („słodkie dźwięki na sen”) „beztrosko mijają radosne chwile / jak na sankach czy nartach” („i nie mów...”)? Czy w radosnym buncie: „maluję żyły tuszem / takim długopisowym / chcę mieć błękitną krew” („bo nikt mi nie zabroni”)?
Oczywiste, że są też smutki i smuteczki. „Wargi kasa złość / zaciska wątłe palce / na miśku tulącym łzy” („słodkie dźwięki...”). „Lunął deszcz na jej świat” – „ześlizgnęła się prosto na brudny chodnik” („spełnienie marzeń”). Jest też „świat bez serca” – w pięknym wierszu wykorzystującym formę dialogu rodem z dziecięcych zabaw:
„puk, puk
kto tam?
miłość
pomyłka” („Echo Serca”).
Świat przedstawiony w tej poezji nie jest wymyślony – raczej odwołuje się do potocznych doświadczeń. Tym, co zadziwia i zachwyca, jest sposób „wodzenia”. Prześledźmy to w wierszu o zimowych zabawach: „mroźny cukier puder”, „niewyczerpalny składnik” – to metafory śniegu, „zimowe postaci” – bałwanki. Skojarzenia może niezbyt odległe, ale przez obecna w tekście „dziecięcą naiwność”, oryginalne. Przejście od ustalonego w użyciu „oblepia czapki” do bardzo własnego „zaczepia rękawiczki” mówi wiele o sposobie budowania wiersza. Określenie „bielinek” na płatki śniegu to świadectwo nowatorstwa słowotwórczego. Często w tych wierszach pojawiają się też przytoczenia dialogowe – ożywiające opis: „To co, że czerwony już nos?” Potoczny zwrot „czerwony nos” jako metafora mrozu nie jest może oryginalny, ale, jak wiele używanych przez poetkę środków poetyckich, służy budowaniu nastroju i plastyczności – to ważne i cenne cechy wierszy Natalii.
Utwór „różowe słońce” prezentuje to w sposób najbardziej pełny. Już początek „w zmyślonym lesie / wygrzewaj się” – porywa nas w środek tego świata. „na polanach marzennych” – to nie zwyczajny epitet, ale niezwykła metafora. Dalej jest równie wspaniałe – polanach „rozwianych /.../ prośbami”. Zwykły grzyb to „fioletowe szczęście”, a „słońce ucieka w taflę jeziora”. W tym świecie marzeń jest tak cudownie, że nawet „kwiaty i motyle / zaczynają śnić / jak my”! Ta piętrowa konstrukcja (snu we śnie) personifikująca świat przyrody – nadaje mu inny wymiar. Zaczynamy więc szukać tu śladów znanej nam realności, zaczynamy widzieć, że to po prostu las i dom za górką, i słońce topiące się na zachodzie w jeziorze. I jednocześnie widzimy cudowność tego odbicia w wierszu jak w lustrze. Te dwa światy spaja w nas poezja.
O ile ubożsi bylibyśmy bez cudowności, które po naszej stronie lustra odkrywa nam poetka Natalia Jasińska?