Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

igor kobylarek

Użytkownicy
  • Postów

    132
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez igor kobylarek

  1. Moja głowa pędzi niezauważalnie w dół z szczepiona z nieuchwytnym w locie gratem My nie spojrzy w dół a kosmos rośnie gdzieś w górze a kosmos jeszcze dalej sypie na nas stłuczone grudy zdechłego liścmi kasztana leje My
  2. Mógłbym pomóc nam się stawać czyścić nie grające skrzypce projektować nie modne ubrania wtedy przestałbym zarabiać wtedy prawdziwa miłość dopiero mogła by zaczać się w nas wkradać A gdy przestałabyś mnie za to kochać wielbić mógłbym dla ciebie tylko na moich palcach stawać a potem to mógłbym już zapomnieć o tobie i o wszystkim albo jeszcze gorzej rujnującego smutku z braku ciebie przez wieczne lata nie udawać
  3. Noc nie potrafi utrzymać się w pamięci tyle tafli co skrzyń jabłecznych porozkładanych w sadach Najpóżniej jest nad ranem gdy nikogo nigdzie nie ma do drzew tam można by się uchować przetrzymać w bólu tylko jesion nie zna bólu oszczędzi upału i nie zazna naturalnej sławy Tej nocy sanie powieścią poety
  4. Przechodzę korytarzem rozpalonych pochodni moja kolejność ufności chwyta się ich gry cyrkowej fantazji a ja wolałbym znów wstępować w urodzenie nieśmiałe więc podchodzę do niej nieśmiało jak próbuje jeszcze mówić do ciebie nieśmiało Już jestem przy tobie Bo tylko ty jak dawniej mogłabyś jeszcze próbować pielęgnować mnie w cudze usta długim kobiecym grzebieniem A w cieniu mnie rozlany ciemnoniebieski atrament wyciera czwartą łzę na czerwonej róży twojej ostatniej przez ciebie nigdy nie zerwonej
  5. Sekwoja szczerozłota zbroja jej biodra naciągają się szerokimi wiosłami by móc zdążyć ku jednemu zimnemu oddechowi mrocznej zimy Ale jest już ciszej bo jeden płatek na jej jednym listku milczy że tylko na palcach małej dziewczynki mozna usłyszeć jego szept wciśnięty w jej popsutą spinkę I będzie coraz głośnniej nieujawniony płacz zgwałconej dziewczynki Zapaląca się świeca
  6. Na płatki miodowe co wysuszają swoją skórę jakby przyczepiające się okapy z nich kluły mięsożerne komary Twe zdolności przyuważenia ciągną za sobą domaganie się o jeszcze lżejsze łaskotanie ciaśniejszych nozdrzy podnóża drażniąc przemykającą wilgotność w czubku zastygnięcia miażdzącej pokrywy kopuły nasiąkniętą przeszytej dominacji Ale bliżej... to gęściej było by mi zostać w tobie
  7. Zawsze chciałem przestać tyle... O bycie pohamowanym czyli przeszywająca obroża na mojej głowie Najpierw błyszczę wdzięk że chciałbym nazwać się ulubieńcem tworzenia I czyjeś łagodne łzy spuszczone z dachu jasnowidzenia ale twoja powieka błyszczy boskim zmęczeniem jeszcze bardziej więc pozwól się zapytać czy tak już może zostać Wymazywałem tą chwilę z pamięci gdy odwiedziła mnie niespokojna śnieżyca najspokojniejsze są myśli mniejsze... Odtąd nic nie wiedziałem bo serce się wymazuje tak samo ale poczekaj na imię Bo wszystko chcę mnie nazywać ulubieńcem tworzenia Ależ tak że się wstydzę No i tak mogę cię gościć w pocie czoła mego straconego
  8. Idę... nad głową podoczepiane moje szablony to twoje uśmiechy wyhaftowane z przestraszonych oczu obojga zaczyna się I zawsze wyżej jesteś ty to my zakłócenie porywa Tylko prawdziwa była kombinacja... Kombinacja kochających serc może kiedyś nauczę się trudniejszych rzeczy skomplikowanych pomysłów zatraconych alchemików Chemia zawsze była dla mnie trudna ale nie tak jak teraz jedzenie chłodnych posiłków łyżką i widelcem Jestem na wakacjach w przedmieściach Warszawy Jeremi powiedz coś jeszcze
  9. widze ze niezla z ciebie polonistka wyrasta myslisz o takiej szkole?
  10. ciekawy punkt widzenia!
  11. Uniesienie chwilowe można spotkać między holendeskimi wiatrakami gdzie u stóp przeszkadza świeżo zerwana pszenica a bezbarwne motyle z twoich rąk wypuszczane kradną uśmiech już nie wstydliwej jak kiedyś małej Marceli
  12. mysle ze sens ma taki by byc niezaleznym . o to mi chodzilo
  13. Zaśnij morze w twoim odbiciu dziś zalśnił zachwyt to udręka być wciąż jednym spokojnym bez tajemnic zatop się we własnych falach zakryj to czym zawsze byłaś twoja woda ! twoja skała ! Bo twoi słudzy już nie odnajdują że ty sama nocą stroisz ich w zasdrosne ciała
  14. ale ubaw lilianno przestan straszyc ludzi
  15. Z jej włosów rozsadzał się wulkan przerażony jak zaraza po nocnym deszczu ciało przypominało pasję paryskich fontann z czarnych oczu ciekły galopem stada dzikich koni łzy mówiły wciąż niemożliwym do ukończenia dziełem Bacha Tylko serce tonęło uśpione w maleńkiej muszelce porzuconej gdzieś na dnie najczystrzej rzeki
  16. Kiedy jeszcze nie byliśmy sami kiedy rodziliśmy sie w otchłani kiedy goniliśmy pierwsze chwile ty i ja dwa motyle kiedy inni w tyle las a w nim żonkile kiedy morze było płytkie kiedy głębokie kiedy przyjażń przyrównana do przyjażni oka z okiem twój nos mój nos dwa nosidła kiedy miłość młoda miłość olbrzymia kiedy pokrzywa poparzyła potem śniła się jak bryła kiedy spadająca gwiazda na niebie była wzlotem spadła swój blask w nas zakryła
  17. Rozpięte szkrzydła ukazywały przebiegłość umysłu i ran na ptasim ciele giętkie palce toczyły ślinę jednorożca w najwyższej pozie Jego próba formy skierowania się do punktu lotu znalazła przejście drogą gwałtowności jednym muśnięciem kompozycji budziła obraz widniejący w oczach prawdziwego ptaka błękitu
  18. ratujcie na Boga !!!!!
  19. jak wy tu mozecie pisac wierszem przeciez gdy sie tu pisze wierszem to wychodzi dupa o jak teraz mi wyszla ?
  20. dupa nie umiem jak tu sie w dupe pisze wierszem ???
  21. dupa nie umiem jak tu sie w dupe pisze wierszem ???
  22. świt zen wchodzi zapdły się oczy na wszystkich gwiazdach w przepowiedni dzikich ptaków one błądzą w korowodzie bladego księżyca z nagich dusz przymknę je oczy mi płyną z gór woda przenikliwa wabi oczy grzbietem zamknij oczy, przymknij oczy bo świt zazen nadszedł płynie okiem płynie z okiem woda syczy spływa z oka zamknij już oczy woda widzi i świt sen zachodzi przemieniony w zmierzch o wschodzie... Tuż nad domem porośniętym krzewem milczenia a z nad wielkich chmur wyłania się twarz małego dziecka w ręku ze zwierciadłem Boga Natury patrzy i nic nie widzi co ma widzieć ttylko ledwo jaskrawie się uśmiecha zapominając świt i zmierzch co kiedyś w nas...
  23. ale ja niewiem jak to się robi powiedz jak wpisuje się w wersy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...