Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Anna Siedem

Użytkownicy
  • Postów

    418
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Anna Siedem

  1. Być czy nie być - oto jest pytanie Być - chociaż czasami boli Wiersz pobudza do refleksji, nie jest doskonały, ale na poziomie. Zatrzymuje - kogoś takiego jak ja. Pozdrawiam z ciasnych szczelin niebytu i drobny :) zasyłam, może na coś się przyda?
  2. podoba mi się może co nieco do poprawki, ale to drobiazgi - kwestia gustu. Sara to piękne imię - prawda? Dzisiaj idę na urodziny do pewnej Sary... ale zupełnie innej. Pozdrawiam i czekam na kolejne równie dobre wierszydła ;)
  3. kaju-maju witam ponownie i dziękuję za ciepłe słowa, a czy to opowiadanie czy coś grubszego, to zobaczymy co przyszłość przyniesie. W każdym razie przypominam, że to część 2, a już pisze się 3. "(...)jest co wspominać i na taką babcię trafić to chyba nie łatwo." - nie zastanawiałam się nad tym, ale to prawda, babcia wyjątkowa i dzięki niej jest co wspominać i tworzy się nowe - prawdziwe na swój sposób - literacki. Dzięki za zachętę kaju-maju :) - to naprawdę jest coś, co przyśpiesza pisanie. A Ty z pewnością się do tego przyczyniasz. Serdecznie pozdrawiam Odzew do innych: krytyka również mile widziana :)
  4. Zdarza się jesienią, że wiatr figi porwie a i biustonosze niejednego skuszą... Dobry wiersz na jesień, zwłaszcza smutną... Pozdrawiam
  5. Chyba dobrze mi zrobił Twój kawałek prozy, bo podziałał rozweselająco :) Typowo kobiece myślenie - całkiem trafne, można wypunktować: 1 -" Zapomniałam już jak to jest starać się dobrze wyglądać- praca w domu(...)" 2 -"w końcu idę na zakupy- nowe ciuchy, nowe życie (gdzieś chyba słyszałam taką bzdurę, albo sama ja właśnie wygenerowałam)" 3 -"Naliczyłam może trzy kobiety grubsze ode mnie." 4 -"…okazało by się, że mój rozmiar 40 (no dobra, 42) jest niewielki, i może nawet ktoś uznałby mnie za ładną? Tylko kto to tak naprawdę wyznacza? Mężczyźni? Nigdy nie miałam problemu z ich zdobyciem, gorzej z zatrzymaniem przy sobie, ale komu potrzebny cudzy bałagan w domu?" 5 -"Seksu też żadnego dawno nie było… może warto zastosować jakąś dietę. To oznaczałoby rezygnację z największej przyjemności w ostatnich tygodniach mojego życia- ograniczenie jedzenia i picia!" 6 -"Masz tu mój adres , wpadnij na kolację, zrobię coś dobrego. Lubisz Pizzę?(...) Możesz przynieść wino- czerwone półsłodkie. To jak?" 7 -"Obędzie się bez (uśmiech numer sześć) Do zobaczenia!" Zauważyłam drobne błędy, ale już późno i nie mam siły ponownie wracać do tekstu. Warto przeczytać spokojnie jeszcze raz i wyłapać. Ogólne wrażenie jak najbardziej pozytywne, na pewno bliskie kobiecie samotnej. Chciałoby się zapytać: i co dalej? Serdecznie pozdrawiam P.S. Lubię kobiece wynurzenia ;)
  6. Chyba myślę podobnie jak dzie wuszka: "mnie się nie wydaje niedobry. kieckę mu można poprawić lub uszyć nową" tchną tęsknotą - za bardzo nachodzą na siebie - ąą Ale ja i tak wierną czytelniczką na zawsze pozostanę :) Pozdrawiam ciepło
  7. Jaro Sławie Myślę podobnie: " Pozwólmy językowi wyrażać się w różnych formach, wszak jest żywy." "Jak ktoś znajdzie dla tego czegoś lepszą nazwę (np essej hybrydyczny, reportaż poetycki,czy cuś?)" - dla mnie to właśnie taki reportaż poetycki, coś innego,co całkiem przyjemnie się czyta. Ciekawy eksperyment, jestem za. Pozdrawiam
  8. Fikcja może być również pewnego rodzaju prawdą o ...czymś tam...o człowieku, o świecie, o życiu....itd A serce prawdziwe może bić...w słowach...w ...
  9. Ostatnio nie mam czasu na komentarze i boleję nad tym, ale Ciebie nie ominę. Coś tam może bym zmieniła, ale ogólne wrażenie na plus, zwłaszcza: chciałoby się zaprzeczyć że przeszłość macza palce w przyszłości naprawdę świetnie to ujęłaś. Pozdrawiam
  10. Witaj Adamie w moich skromnych progach polskiej prozy. Wspomnieniowo nam się zrobiło ;) a co? Gdzie tu prawda, a gdzie fikcja? Ha, tylko autor wie :) Pozdrawiam
  11. Kiedy padał deszcz Sonia lubiła pić gorącą herbatę z rumem, głaskać kota pod włos, śmiać się do łez i opowiadać bez końca swoje historie. Tym razem było o matce. Czytała dużo książek, właściwie to nic tak bardzo jej nie zajmowało jak czytanie. Wtedy było jej dobrze, może nawet lepiej niż z ludźmi? Sonia układała książki w równe rzędy, liczyła, gładziła, wąchała i nawet całowała. Znała ich zapach na pamięć, śniły jej się okładki, tytuły, nazwy wydawnictw. Najbardziej zapamiętała słowo: Czytelnik. Nie zdając sobie jeszcze sprawy z powagi sytuacji, stawiała pieczątki z orła i reszki na pierwszej stronie każdej książki. Potem ostentacyjnie wpisywała cyfry, a na koniec posypywała wszystko solą, żeby nabrało mocy, bo tak mówił dziadek, nieważne przy jakiej okazji. Sonia zawsze o tym pamiętała, podobnie jak o tysiącach innych drobiazgów, które nieustannie kębiły się w jej głowie. Wąchała książki i ubrania matki, zastanawiała się czy miały podobny zapach. Ślubna sukienka, przechowywana przez lata w szafie, wyglądała śmiesznie na wątłym ciele dziewczynki. Sonia stojąc przed lustrem śmiała się i mówiła do siebie: - To ja czy mama? Mama czy ja? Mam na imię... - i tutaj wymyślała dziesiątki różnych imion. Potem z namaszczeniem przymierzała buty. Były piękne, zawsze czyste, lśniące, równo poukładane w szarej szafce na przedpokoju. Czarne i brązowe - należały do ulubionych kolorów butów matki. Ale pomiędzy nimi stały również różowe pantofelki na niewielkim obcasie oraz srebrne, które Sonia widywała na jej nogach przeważnie raz do roku, w styczniu. I były jeszcze białe, sentymentalne i szczególne: - To są moje buty ślubne - powtarzała mama. - Buty ślubne mamy długo stały w szafce - Sonia opowiadała, a ja mogłam słuchać jej godzinami - potem kiedy ojciec wyprowadził się z domu znalazły się w piwnicy, w końcu po rozwodzie, który nastąpił po siedemnastu latach ich małżeństwa białe buty trafiły do śmietnika. Kto wie jaki był ich los? Może nie skończyły aż tak źle jak oni? Bo białe buty mamy były jak nowe, nawet chciałam w nich pójść do ślubu, ale nie zdążyłam jej o tym powiedzieć, zresztą tyle rzeczy nie zdążyłam powiedzieć. Zawsze myślałam, że mam czas, ale teraz zmieniłam zdanie. I tutaj nastąpił punkt zwrotny naszej rozmowy. Sonia wypiła kieliszek czerwonego wina. Potem zastanawiała się co to jest czas, czy ma jakiś kolor i smak, czy jest jak czerwone wino, które spływa coraz głębiej, a w końcu istnieje poza nami. Albo jak szkło. Nieważne czy tego chcemy czy nie, szklana kula musi rozbić się na tysiące drobnych części i może jedna z nich zaświeci kiedyś w ciemności? A babcia Hela myślała o jesieni, liczyła jabłka w sadzie, lubiła zapach świeżo wykopanych ziemniaków. Koniec sierpnia zwiastował rychły wyjazd Soni. Chłodne poranki, zimne noce, deszczowe dni coraz bardziej przypominały jesienne powietrze. Dziewczynka nie chciała wyjeżdżać, a babcia przytulała ją do swoich piersi. Chyba nie było na świecie niczego bardziej miękkiego i miłego w dotyku, niczego co było bardziej ciepłe niż biust Heleny. Babcia, która umiała być doskonałą opiekunką, kochała Sonię jak córkę. Z namaszczeniem czesała jej długie, jasne włosy. Patrzyła w oczy dziecka i wiedziała o nim wszystko. A kiedy Sonia była smutna, Helena zawsze znalazła jakieś niezwykłe pocieszenie. Pewnego razu zerwała najpiękniejsze jabłko w sadzie i powiedziała: - Masz, to dla ciebie, żebyś wiedziała jak bardzo ciebie kocham. To jabłko ukrywałam całe lato i nikt nie wiedział, że tutaj jest, nawet dziadek, ten stary wariat - babcia śmiała się już na samą myśl o swoim mężu. - Babciu, a co będziesz robić jesienią? - pytała dziewczynka. - Jak to co? Będę chodzić w długim płaszczu, dziadek mówił, że kiedyś mi taki kupi i pojedziemy razem do miasta, na zakupy - a wypowiadając powyższe słowa, piękna, czterdziestoparoletnia Helena, zamyśliła się i zapomniała na chwilę o jabłkach, które wypadły z jej dłoni. - A jak będzie padał deszcz? Zmokniecie wtedy i tyle będę was widziała. - Mamy parasole - odpowiedziała babcia. - Aaa, to co innego - przekomarzała się Sonia - a czemu dziadek to wariat? - Stary wariat - powtórzyła Helena, jej donośny śmiech rozbawił dziewczynkę. - Ładnie się śmiejesz babciu. Wiesz co, ja to bym chciała... Nie przytulaj nikogo do piersi, tylko mnie, bo ja jestem najstarsza... A jak wyjadę, to sobie przytulaj kogo chcesz - wzruszyła ramionami Sonia. Babcia uwielbiała gromadkę swoich wnuków - czternaście par błyszczących oczu, małych usteczek, jasnych czupryn, czternaście uśmiechów dokoła stołu. Dziadek wlewał świeże mleko z kanki prosto do przezroczystych, cienkich szklanek. Do tego kromka chleba, mlaskanie,śmiechy i pełnia szczęścia już gotowa - dla każdego, kto był przy tym stole. Potem babcia wlewała mleko w plastikowe miseczki po maśle roślinnym i zaraz przybiegały koty. Po chwili pęczniały im brzuchy i rozleniwione wychodziły na podwórko. Czasami jeden z nich chował się po kątach i szczęśliwy, niezauważony nocował w domu. Najczęściej był to Sprytek-Rudzik, wyjątkowo zmyślne zwierzątko. A po kolacji każdy chciał być przytulony, chociaż nikt o tym nie mówił głośno. Babcia wiedziała co robić, jak kochać, jak usypiać dzieci, które płaczą. Śpiewała kołysanki i tuliła, całowała i cisza dokoła przykrywała wszystko. Było jak pod ciepłym kocem, nikt nie chciał budzić się ze snu, a babcia po cichu, na palcach wychodziła z pokoju i szła do swojego dziadka.
  12. Chodzi o ciszę. Która zapada Ciszę jak noc Ciszę jak ołowiana chmura Ciszą pokryte wszystko W ciszy słów można odnaleźć na nowo nazwany świat
  13. Jaro Sławie Dzięki za objaśnienia, nadal podtrzymuję to co napisałam: "indywidualny kontakt z Bogiem, bez względu na wyznanie. " - to jest to, co być powinno i zgadzam sie z Tobą: "recepty na wielki format związanej z "przynależnością" nie ma". A może masz w zanadrzu jakiś wiersz o M. Lutrze? ;) Ja zamyślam, ale Ty pewnie wiesz o nim więcej niż ja? :) Dzięki za rzeczowe objaśnienia, teraz na pewno lepiej rozumiem Twój wiersz. Pozdrawiam P.S. Zawsze lubiłam historię, ale zapamiętać to wszystko... to już gorsza sprawa :(
  14. Krzysztofie podobnie jak Nata Kruk, jak czytam to płynę, płynę w Twojej poezji ;) Zdecydowanie na plus. Serdecznie pozdrawiam :)
  15. zabieram, bo zasługuje na to w całej swej krasie :)
  16. podoba mi się ten sen i białe motyle są ok ;) roześmiałam się a z głowy wyfrunął biały motyl oznaka świtania czyli co, jest nadzieja? Tak to odbieram. Kobiecy ten wiersz, a takie lubię, więc chyba jesteś kobietą? Bo różnie bywa w tym wirtualnym, zwariowanym świecie. Ja oświadczam publicznie jestem kobietą i lubię kobiece wiersze - takie jak ten. :) Pozdrawiam jeśli napiszę wiersz: tej nocy sen się uśmiechnął - coś w tym typie, nie obrazisz się? Mogłaby to być taka kontynuacja Twojego, czy mogę? Zajrzę tu w nocy w niedzielę, bo wyjeżdżam, hej! :) A Twój wiersz zabieram na drogę.
  17. Jaro Sławie dzięki za objaśnienia, co to znaczy: " jest zresztą przekaz,ze przed bitwą jakiś kapłan wzywa go do nawrócenia...." - nawrócenie na jakiś kościół nie jest nawróceniem, co innego - indywidualny kontakt z Bogiem, bez względu na wyznanie. A jeśli był arianinem to dla mnie jak najbardziej byl człowiekiem wielkiego formatu i o Bogu na pewno wiedział więcej niż niejeden kapłan. Tak myślę, a że akurat wyjeżdżam na dwa dni, to pewnie nie będę mogła podyskutować - o ile zajdzie taka potrzeba. Ale jak wrócę to zerknę tutaj, bo jestem ciekawa co Ty na to. Pozdrawiam :) A osobiste stanowisko wobec śmierci - oczywiście, trzeba jakieś zająć, bo na każdego to przyjdzie.
  18. Dla mnie to nawet ciekawe, ale co na to PiS? Pozdrawiam ;)
  19. podoba mi się bardzo coś ostatnio pisałam o kobietach brzemiennych w skutkach a Ty masz w... też nieźle ;) A tytuł rzeczywiście trochę zawiły Pozdrawiam
  20. jestem na duuuże TAK i w ogóle super piszesz :) Pozdrawiam
  21. Dobra pora na ten nocny spacer ;) a kobiety niech wzdychają... i wiersz też dobry, zostawiam + Pozdrawiam
  22. Jaro Sławie Trudno mi oceniać Twój wiersz, piszesz oryginalnie, do Twojego stylu trzeba się przyzwyczaić, a ja chyba jestem dopiero na tym właśnie etapie. Krytykować za bardzo nie umiem, więc powiem co podoba mi się najbardziej, co do mnie przemawia szczególnie: Nie chodzi o błędy taktyczne Nie o obecność Boga Nie o milczenie świata Chodzi o ciszę. Która zapada Ciszę jak noc Ciszę jak ołowiana chmura Ciszą pokryte wszystko Życie, pobojowisko Mentalny obraz Boga (...) Cisza jest bezpieczna Cisza jest konieczna W walce nieunikniona Nie wiem czy się mylę, ale wyczytałam tutaj jakiś żal do Boga - pierwsze trzy strofy. Takie wrażenie jakby nie był Wszechmogący? Może jakaś podpowiedź? Serdecznie pozdrawiam
  23. To było pytanie retoryczne :D
  24. nie umiera się na brak skrzydeł ani na zła - manie Zatrzymuje, trafia, daje do myślenia - tak niedoskonałej istocie jak ja. Dziękuję, plus dla wiersza, a dla Ciebie pozdrowienia.
  25. "jasiu zły napisał: No ja się już o utworze wypowiedziałem, pani jeszcze nie. Czekamy... ;)" - patrz pierwszy komentarz pod wierszem ;D Po co ja się wciągam w te przepychanki?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...