Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rafał Dramiński

Użytkownicy
  • Postów

    92
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rafał Dramiński

  1. Dzięki za uwagi, co do aliteracji zgadzam się, poprawiłem na żal, natomiast będę sie bronił co do onomatopei, nie sa po nic - podkreślić pompatyczność i buńczuczność przemawiającego. Jeśli chodzi o plebana, niestety nie masz racji, sytuacja opisana w wierszu jest w swoim rdzeniu autentyczna, miała miejsce kilkanaście dni temu, słowa mojej znajomej, która była na tym pogrzebie - "ksiądz mówił tak, jakby chodziło o jakiś wypadek". Właśnie to było impulsem do napisania wiersza. Niektórzy duchowni są niestety debilami, wiem, bo sam jestem duchownym. PS. Aliterację też mógłbym wybronić hihihihi. Postanowiłem napisać cykl "pieśni dziadowskich" jak wiadomo aliteracja często w ludowej poezji a w dziadowskiej byłaby niepoprawna pewnie też, więc jako lekka stylizacja:) co ty na to?
  2. powiesił się uczeń liceum pogrzeb pierwsza klasa na czele z dyrektorem - głową ciała niosą ciało w białych rękawiczkach przemawia burmistrz młodzieży musimy wspólnie /trochę się zacina/ po nim pleban /ten już gładko/ nieszczęście wypadek matko dyskretnie podsuwa na patenie loretańską aspirynę wieczny odpoczynek a gdy już wszyscy nieutuleni z tłumu wychodzi dziewczyna zadziera spódnicę i tańczy nogi unosi wysoko aż widać samotność dziad też by zatańczył ale za bardzo śmierdzi tchórzem więc tylko bije brawo publiczność gwiżdże wystraszony grabarz opuszcza kurtynę łopaty
  3. pathe, dla mnie to jest śmiech przez łzy a nie ironia; nie jestem jakims urbanem, to jest rzeczywistość, w której zyję i boli mnie; spróbuj wejść czasem w skórę Ducha "zesłanego", wiele rzeczy nie podoba mi się w Kościele ale go kocham. Amen
  4. początek maja w ognistych językach senne zdrowaś kurzu spod ołtarza leci gipsiany papieżyk grosiki połyka: kyrieelejson! domnie złoty! panna zawsze można głucha już na amen wokoło macieja obraca różaniec malowane trupki niezrodzonych dzieci: chwała bogu! w górę cnoty! grzmią organy środkiem nawy wjeżdża proboszcz na krwawym masonie lejąc go po dupie kawałkiem patyka /tymczasem pod kościołem dziad opędza się kijem od natrętnego ducha/ kto u licha cię tu zesłał i za jakie grzechy?
  5. tytuł roboczy: dziad śmierć i dziewczyna
  6. powiesił się uczeń liceum pogrzeb pierwsza klasa na czele z dyrektorem głową ciała niosą ciało w białych rekawiczkach przemawia burmistrz ho! młodzież! bum! musimy wspólnie nie! nie! nie! przyszłość narodu! /trochę się zacina/ po nim pleban /ten już gładko/ nieszczęście wypadek matko! dyskretnie podsuwa na patenie loretańską aspirynę wieczny odpoczynek a gdy już wszyscy utuleni nieutuleniem z tłumu wychodzi dziewczyna zadziera spódnicę i wskakuje na trumnę tańczy nogi unosi wysoko aż widać samotność dziad też by zatańczył ale za bardzo śmierdzi tchórzem więc tylko bije brawo publiczność gwiżdże wystraszony grabarz opuszcza kurtynę łopaty
  7. No, będę się powtarzał po przedmówcach, ale tubisie są wspaniałe! Strach pomysleć o bolku i lolku. dzięki hayq.
  8. Dzięki Haiku za odwiedziny i komentarz. Proszę o uwagi co do formy i stylu. Nie przekreślaj tak całkiem dziada:) nie jest postacią wyraźnie czarną, jest elokwentny, ale dopuść możliwość, że ta elokwencja łączy się ze strachem przed odrzuceniem. Może on po prostu inaczej nie umie gadać (przepaść między "ładnie mówiącymi" a "prostym ludem" Intelektualista niedorobiony skazany na żebraninę, mam zamiar go wsadzić jeszcze do kilku tekstów, więc można go będzie lepiej poznać, taki mój prywatny "dziad (ledwo)cogito".
  9. a może "Puszkin" hehehe
  10. zaporzucony na poboczu życia liżę spierzchniętym przed prawdą językiem spękane progi waszych twarzy winne /lecz tylko codziennością/ - a czego chce? smak tego wina chłonąć świętokradzko w wąwozach zmarszczek nawodnionych łzami szukać korzeni - - - a jak się da? to nawet znieruchomieć z wami - jemiołą smutku wpleść się w wasze krzyże z czasem - - - - - - - ? kto wie? może wypości jaką nadziei jagódkę? - no to niech wejdzie, ino nie nabrudzi
  11. Dziękuję za uwagi. Przez pomyłkę edytora tekstu wiersz poszedł mi podzielony na strofy, co dopiero zauważyłem. Może to utrudniło interpretację. W końcu to nie dialog tylko "paplanie" współpasażera.
  12. wbijam gwóźdź baranka wieszam na nim mur między nami mówiąc delikatnie żeby się nie urwał potem komin i dach żebyś miała gdzie odpocząć po kolejnym ataku histerii przy ciepłym kłamstewku trzaskającym wesoło podlanym wódką zapachem tej której wszystko jedno teraz jeszcze odsunąć się na dwa kroki przekrzywić głowę ocenić efekt tak dobrze co niedziela wbijam gwóźdź w baranka ciekawe jak długo on to będzie jeszcze znosił
  13. - Pan wierzący? Ja rozumiem ale... nie dziękuję a może cukierka zamiast? wie Pan to strasznie krępuje te wszystkie nie cudzołóż nie kradnij człowiek powinien proszę Pana być wolny decydować moje w końcu jesteśmy dorośli przepraszam na chwilkę muszę zapalić
  14. Święty Fiodor w swoim Traktacie o zbawieniu jako pierwszy spośród licznych podróżników prawdziwie opisał piekło piekło to nie inni to mały pokoik kurcząca się przestrzeń w której nie ma czym oddychać Otchłań bez granic - zstępujące kręgi Memlinga i Dantego po których dują ogniste wichry - to tylko litość dla pozbawionych nadziei daremna próba oswojenia rzeczywistości - piekło nie jest dla ludzi nie bój się dotykać zła gorszą rzeczą jest zatrzasnąć powieki wybrać niewłaściwy zaimek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...