Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rafał Dramiński

Użytkownicy
  • Postów

    92
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rafał Dramiński

  1. Z Gumieńców rodem, do portrecistki, poprzychodziły i feministki, by Mani -"Fe!"- rzec, i - "To złe, tak szczuką, eee... sztuką - samcze rumienić pyski!"
  2. No i po co tak daleko. W pierwszej lepszej ciemnej bramie też można kupić działkę;) A wracając do meritum sprawy, proponuję konkurs na balladę a la Mickiewicz w nowomowie, jakieś luźne wariacje na temat: "Słuchaj dzieweczko..." na przykład. Co wy na to?
  3. "Na podwórzu jest kałuża a z kałuży się wynurza... hipopotam, powiadacie? Nie! ­ To tato po wypłacie." Taki wierszyk, moje dziatki, mamcie kładą w wasze głowy, chcąc zohydzić obraz tatki dotąd przecie tak różowy. Ale tu mnie wena bierze, by w obronie stanąć tatków, prawdę o nich głosić szczerze ­ od sylwestra do ostatków. Posłuchajcie adwokata, który sam to wszystko przeżył, niech w podskokach stąd wylata, kto w me słowa nie uwierzy. Zacząć trzeba by od tego, że wypłata ­ za robotę ciężką, twardą, od pierwszego w świątek, piątek i sobotę, więc cóż złego moi mili, że z niej tatko chce skorzystać, zanim mamcia mu zapyli na kapelusz najmniej trzysta. Za czym idą jakieś ciuchy, pudry, śmudry, mejbeliny a nasz tatko cierpi suchy, niczym kawał suchej gliny. Milcząc znosi to pokornie, chocia człowiek to nie kaktus, jeszcze mamcię cmoknie dwornie (tutaj mały jest antractus czyli przerwa ­ na zwilżenie gardła przemawiającego, bowiem gardło swoje cenię ­ nie poganiaj mnie kolego!) Tak to męczy się nasz pater, patrząc smutno w telewizor i wspomina swą wypłatę, którą pożarł mu rewizor. W końcu dzień przychodzi, w którym czara gorzka się przelewa: choć nasz tatko był ponury, dzisiaj głośno sobie śpiewa. Rusza prosto ­ hyc! ­ do baru, na kelnera świstu­-gwizdu i pieniądze zamiast mamci wot, tym razem paszły w p... Potem wraca, tak zwycięski niczym ułan na widecie, chociaż już przeczucie klęski nieco serce troską gniecie. A że nie da się rozmyślać i iść prosto jak po sznurku, czasem trąci głową dyszla czasem oprze się na murku. Wreszcie kończy odyseję na podwórzu swego domu, kiedy zorza nad nim dnieje chce się przemknąć pokryjomu. Ale co to? Żywioł srogi nagle się pod nogi ściele, więc wydawszy okrzyk trwogi pada niczym grosz w kościele. Ryczy jako ranne zwierzę, dziki bawół albo łania żywioł prawie górę bierze, ale tatko się wyłania. Sapie prycha, rzęzi, smarcze, "hipopotam" mamcia plecie. Nie! ­ Bohater to na tarczy, "gloria victis!" mu powiecie. Pomnik mu postawić trzeba i godniejszą spisać mowę za te gromy, które z nieba na nieszczęsną spadły głowę. Za te męki i katusze które znosił w cierpliwości chwałę tatce oddać muszę, ­ wychylając zdrowie gości. Niechaj toast ten zakończy lwią obronę cnego tatki, zanim łeb mi się wyłączy ­ w górę serca moje dziatki!
  4. [quote]No tak, ale "kretyn" Gałczyńskiego to zupełnie inny "kretyn" niż ten, o któym ja pisałam i o którym pisał Almare. To 3 całkiem inne gatunki "kretynów". "Kretyna" Gałczyńskiego bardzo lubię, to je mój typ. :-) Bardzo dobry wiersz Oxyvio. Mnie przypomniał się jeszcze jeden (?) kretyn: www.polskiinternet.com/polski/sztuka/hemarm.htm Pozdrawiam. R.
  5. Można być skończonym draniem, wzruszać ramionami ("semafory ramion"), i wziąć człowieka w nawias w stosunku do treści swego życia, innymi słowy: uczynić go zbędnym balastem, co może wywołać rumieniec (gniewu). Rumieniec także złości na samą siebie, że kocham tak głupio, że słowa nie powiem, nawet, kiedy ktoś mówi - "Kochanie, trudno, nie pasujemy do siebie, takie jest życie." I na dodatek gada skurczybyk o pogodzie, i jakichś durnych przebiśniegach, i o cieple w piekle, choć sam jest zimny jak Lucyfer. Zimny powiew wiatru wczesną wiosną wywołuje rumieńce, kiedy stoi się w korytarzu pociągu a ktoś gwałtownie zamknął drzwi. Nie może być bez tej linijki, bo ona jest częścią wyjaśnienia sytuacji bohaterki utworu i na dodatek jedną z linijek sonetu. Chciałem zmieścić maksimum znaczeń w minimalnej ilości słów i reżimie sonetu na dodatek. Myślę, że się udało. Połamałem jedną linijkę, żeby podkreślić dramat kobiety wypchniętej z życia, ale reszta linijek musi być. Forma, to forma: jeśli ją niszczymy, to z sensem. Cieszę się, że się podobał. Pozdrawiam. Rafał
  6. Do końca delikatny – Widzisz, u nas, na wsi - tak, żeby nie urazić. Semafory ramion dają znak do odjazdu. Na twarzy rumieniec, przeciągiem zbyt gwałtownie zamkniętych nawiasów. - Proszę Cię, nie przeciągaj. Patrz, śniegu nawiało. W walizce masz kanapki, herbatę z rumianku, termos trzyma, sprawdziłem. A, i zdjęcie z ramki wyjęte bezboleśnie. Zobacz, będzie wiosna: przebiśnieg zakwitł czysto, przez zaspę się przebił, słońce też stoi wyżej. Da prawdziwe ciepło, nie, jak dotąd – złudzenie. Chociaż, nawet przebłysk dobry był, żeby przetrwać to lodowe piekło. Gwizd – Żegnaj – muśnięcie, zaciśniete zęby. Nie wyć. - Niech pani już to okno zamknie.
  7. Poszukaj Dunina-Wąsowicza coś.
  8. To są niestety skutki nie podania limitu. To, co uprawia Keri, to jest womitowanie tekstami (ciekawe po czym?), ale organizator może mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie. Apelować do litości i zdrowego rozsądku jak najbardziej, ale mam wrażenie, że w tym wypadku, to coś jak szukanie czarnego kota - wszyscy pewnie wiedzą gdzie. Jurorom - wyrazy współczucia.
  9. Czasem jest nieźle wykombinowane, np. [quote]Ranem rana mniej już boli. ale czasem bełkot, np. [quote]Sensem sensu jest brak sensu. Bardziej jednak na minus moim zdaniem.
  10. [quote]wiersz ciekawie napisany,nie rozumiem tylko tego wersu"aż koan,w Twoich,wciąga ją-zen oczu",poza tym nawet się podoba,zwłaszcza końcówka,pozdrawiam:) Koan i zen to terminy związane z filozofią buddyzmu zen. Koan to zdanie, które z początku bezsensowne, powtarzane w medytacji prowadzic ma do satori, czyli do oświecenia, intuicyjnego (bezsłownego) uchwycenia istoty rzeczy (dlatego sonet jest urwany). Koanem dla peela jest zdanie - Kocham Cię Miła. Wersja wcześniejsza była bez inwersji - "aż koan - pająk wciąga ją w zen oczu". Brzmiało to pozornie lepiej, czytelniej - bez inwersji, ale nie wiadomo było czy chodzi o oczy peela, czy ukochanej, a to jednak jest istotne. Poza tym metafora koanu-pająka ze względu na sieć, wciąganie i wysysanie i tak jest dosyć czytelna. Zen oczu musi być na końcu wersu - rym (bardzo niedokladne rymy polegające tylko na zgodności spółgłosek - zapatrzyłem się na Peipera - też są tu istotne: wyrażają sprzeciw wobec "miedzi i cymbałów" czyli współczesnego pitolenia w mówieniu o sprawach ważnych). Może to jeszcze poprawię, ale coś będzie za coś, i to ważnego, a wolałbym tego uniknąć.
  11. Fatalna interpunkcja, bardzo utrudnia czytanie. Pomysł gry o duszę dosyć banalny, samo słowo "gra" - zbyt często powtarzane, poza tym warto się jednak zdecydować, czy wiersz rymowany, czy biały.
  12. Podejrzewam, że jesteś jeszcze bardzo młoda. Nie jest to może wielki poemat, ale widać jakiś potencjał. Pisz i nie zniechęcaj się - te nuty na pięcioliniach chorych uczuc - bardzo ciekawa metafora.
  13. Kocham Cię, Miła. Czy te słowa znaczą jeszcze cokolwiek, kiedy tyle w koło miedzi, cymbałów, które człowiek wykuł, a nad prostotą dawno płoną znicze? Kocham Cię, Miła. Jest-że coś, czy nic, ze słów tak ambitnych? W sieć się pojęć wikła myśl ma, do harców takich nie nawykła, aż koan, w Twoich, wciąga ją - zen oczu. Dopiero tutaj, wyssana z podtekstów dojrzewa wolno w pustce świadomości, by znów się zrodzić. Nie jak mętlik ustaw, tylko uczynną i cierpliwą maścią na stygmat życia kładzione lekarstwo -
  14. Pewna Mania z uczelni w Poznaniu słynie z tego, że daje przy praniu czasem w pip czasem w de przy czym mruczy oschle: "Mógłbyś go wykrochmalić ty draniu!"
  15. Widząc skutki, nasz treser z Włoszczowy, wpadł na pomysł cudownie-bombowy: dodał srebra do szkła potem brokat a z psa komplet bombek wyleciał gotowy.
  16. Ja zaś, przed laty, taki komentarz widząc na bramie: "Tutaj inwętarz gorszy od pana". "Oj - też barana" sprawnie-m domazał (kładąc zakrętas).
  17. Szczepcio z Tońciem, opłynęli byli cał Lwów, gdy drugiemu szcepce pierwszy: "Czuję, crawl ów marnie pachnie drogi bracie. Moż' by jednak natkli gacie, by nie zwabił niepotrzebnie ten nasz kał lwów?"
  18. Limeryk będący tworem symbiotycznym - połączeniem dwóch limeryków opisujących sytuację z dwóch różnych (najlepiej przeciwnych) punktów widzenia. (Z góry) Murzynek Bambo z Mozambiku uwielbiał nocą robić siku do czasu gdy przebiegłe lwy uwiły gniazdo swe w nocniku. (Z dołu) Bezdomny lew, gdzieś w Mozambiku zmęczony, zasnął raz w nocniku lecz jakiś drań naszczawszy nań narobił jeszcze przy tym krzyku.
  19. Kilka słów wyjaśnienia: Nazwa tego podgatunku jest próbą połączenia nazwy limeryku z uproszczonym tłumaczeniem francuskiego zwrotu „faux pas”. Wyobraźmy sobie, że zaproszono nas na jubileusz Znanego Literata i poproszono jednocześnie o napisanie i wyrecytowanie jakiegoś utworu na Jego cześć. Napisaliśmy, przybyliśmy... i nagle okazuje się, że wskutek nieuwagi i niekompetencji naszej sekretarki (notabene widać od razu, z jakich powodów ją tak naprawdę zatrudniliśmy) jubileusz jest jubileuszem Zupełnie Innej Osoby, a właściwego adresata naszego peanu nigdzie nie widać. Od deklamacji wymówić się nie ma sposobu, na symulację choroby jest za późno (widziano nas wcześniej z sekretarką), próbujemy więc do ostatka zachować twarz. Ponieważ nie jesteśmy Znanym Literatem - efektem jest właśnie Rymseryk: Gdzie wód mnogość wiosną leje Czarna Hańcza stań i wołaj: „Niechaj żyje nam Wisłocka!” Aż ci echo – słuchacz fraszek zawtóruje: „Wiwat Misia! Słowa Twoje - jak soczysta są wagina!” Po skończonej recytacji opuszczamy chyłkiem salę i przez żonę (właśnie tak) odwołujemy swój udział w pozostalych jeszcze do końca roku jubileuszach, na które byliśmy zaproszeni.
  20. Rafał Dramiński

    nu MeryJana

    Jan ban za ch.j bez bój?
  21. O, jak widać - można w stylu, a nieepigonić. Bomba! Pozdrawiam i dzięki za porcję humoru. Pegaz zdębiał.
  22. Ja też nie przepadam za pompatycznością, staram się uwalniać od tego moje utwory, pracuję nad nimi, przerabiam po kilkanaście razy nawet, czasem wywalam jak mimo przeróbek nie przypadną mi do gustu. Mierzę się z tradycyjnymi formami, bo uważam, że sa dobrą szkołą pisania. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...