
Szugar
Użytkownicy-
Postów
138 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Szugar
-
Odejdź rozpłyń się
Szugar odpowiedział(a) na Grzegorz Zielono utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
ta formalina to zbyt śmierdząca. nie dobrze, oj nie. -
a ja się uśmiechnęłam. pozdrawiam;)
-
(Pierwsza śmierć była)
Szugar odpowiedział(a) na swan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
'ah! ah! śmierć! tęsknij za śmiercią! śmierć, o człowieku, tobie jest zabroniona' tak mi się skojarzyło. całość nie podoba mi się. pozdrawiam -
mi szczególnie przypadł do gustu ten olej i ułomnie puste dni. w sumie całość również ładnie się zgrała. Pozdrawiam serdecznie;)
-
ponad przeklętą domeną trójcy cieszmy się! o cieszmy się! miłością niech sen nas weźmie niech śmierć uniesie to życie jest zbyt małe by składać się na ołtarzach oparłam wszystko na jednym jedno stało się niczym zaczynam się bać z gwałtownym apetytem jesteś bluźnierstwem przeciw wszystkim (B)ogom lecz czy nie jesteś ty panem?
-
zgadzam się z tobą, że to można było ująć dużo lepiej. jednak czasami ciężko pogodzić 'terapię', którą odnajduję w pisaniu z liryką. trochę zmieniłam konspekt choć sens został. pozdrawiam i dziękuję za komentarz.
-
niematerialni wrogowie nieznajomi gwałcący mnie zmasakrowane twarze zbyt znajome by bać się nie zasypiam już na taśm klamerki oczy zawieszam 'czyń swą wolę niech będzie prawem' Had Nuit do pomocy was wskrzeszam członki bezwstydne zalegające spadające z nieba rozrywanych ciał płoną na oczach bestie szkarłatne płonął strach lecz zgasł nie rozumiem badam penetruję spodleniem ogłuszam się 'załóż prawdę idz ku mnie chodź ku mnie' więc lgnę gdzie jestem nie ma Boga ja jestem tylko ja sam nie oddycham nie kocham układam alfabetycznie wrzask
-
wiem, że w tytule jest błąd zresztą jak i w samym wierszu ale przytaczając słowa Jimmiego jest to 'ortograficzne dojrzewanie podmiotu lirycznego' znalazłam stary pamiętnik, w którym nie były ważne ogonki i odmiana wyrazów. liczyło się to co się czuło a nie jak poprawnie się to czuło, stąd nieodmienny bul. pozdrawiam.
-
gniew ciągiem zbuntowany zaopatrzony bulem nie odmieniaj gniewu gdy parzy cholernie już nieprawdziwe zapomnij nie było te kartki tak dawno po słowie wielokropek dawno obgryzione pióro umarło w dupie sonety pstrety i haiku oj dupa większa była niż nie jeden mózg dzisiejszy wszystkie mickiewicze upchnięte tam starannie więc czemu teraz nagle znienacka o boże! po co? i to wszystko inne niepotrzebne przecież czy ja jestem stara? nie czuję już gniewu zmarszczki na dłoni ból dawno zgorzkniał
-
Nie wiem ale wiem
Szugar odpowiedział(a) na Tomasz_Biela utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
'nie chcę iść do piekła ale tam jest o niebo lepiej niż w niezdecydowaniu' czytałam z 10 razy. za każdym razem o niebo lepszy ten fragment. pozdrawiam. -
Podpisałem papier
Szugar odpowiedział(a) na Jimmy_Jordan utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
obłąkane. podoba się;) -
magazyny pachnące martwym życiem to taka metafora;) oglądając czasopisma często marzymy, że i my kiedyś będziemy życ jak te osoby, lecz to tylko zdjęcia, nigdzie nie jest powiedziane iż te osoby faktycznie usmiechają się tak często, to moja prywatna metafora martwego życia. Życia, które może i istniało z chwilą robienia zdjęć ale umarło po ich wywołaniu. a pierdoły użyte celowo by pokazać smieszność solidnych postaw. pozdrawiam.
-
'póki śmierć rozłączy'
Szugar odpowiedział(a) na Szugar utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
niestety sąsiedztwo jednak trochę dalsze niż by się wydawało, jednak bliższe niż dalsze wciąż. poplątałam. a co do rymów. no cóż lubię rymy, jeśli o to się rozchodzi. -
'póki śmierć rozłączy'
Szugar odpowiedział(a) na Szugar utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
tak chyba nad tą puentą muszę popracować, faktycznie czegoś mi w tym wszystkim brakuje, dlatego też utwór znalazł się w warsztacie. a i Jimmy wiem, że pewnie ku zaskoczeniu: jestem płci odmiennej niż myślisz zdarzyło Ci się spojrzeć na kilka moich utworów i pewnie stąd taki o wniosek ku sprostowaniu: staram się być tym o kim piszę i tak przy okazji: więcej prozy, lubię ją czytać w twoim wykonaniu. dziękuję wszystkim za komentarze, pozdrawiam. -
a mówili że nie umiem kochać
Szugar odpowiedział(a) na Szugar utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
druga strofa poszła wek, chyba lepiej brzmi bez tych gwieździstych obróbek miały one dodać trochę klimatu jednak zupełnie się nie sprawdziły. dziękuję za komentarze. pozdrawiam -
'póki śmierć rozłączy'
Szugar odpowiedział(a) na Szugar utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
te gubiące się ogonki;) miło, że się podoba. pozdrawiam. -
a mówili że nie umiem kochać
Szugar odpowiedział(a) na Szugar utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
jestem drzewem moje ręcę patykami włosy liścmi na których osiadły drżące palce słowiki szepczące jakby usta ukradły przechodniom gdy nikt nie patrzy poruszam drewnianymi wargami usypiając drzazgi dziękuję za ból dał mi twoje imię na korze a mówili że nie umiem kochać -
'póki śmierć rozłączy'
Szugar odpowiedział(a) na Szugar utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
brzuch pełen zgnilizny śmierć od wewnątrz chyba oddech cudowny poranny oddech my i dębowa szyba szkielety okryte bawełną złączone krwiście temu chwilę łóżko atłasem wybite drewnianą narzutą okryte nic nie rozdzieli wszystko na ostatni gwóźdź dopięte za nas piją niech nam żyją ciała żałobą owinięte -
a mówili że nie umiem kochać
Szugar odpowiedział(a) na Szugar utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
hehe taki mały błąd;) już poprawione i dziękuję za miłe słowo. pozdrawiam -
Dziękuje za miłe słowo i pozdrawiam;)
-
a mówili że nie umiem kochać
Szugar odpowiedział(a) na Szugar utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
jestem drzewem moje ręcę patykami włosy liścmi na których osiadły drżące palce słowiki szepczące jakby usta ukradły przechodniom Nie ma nic czego mógłbyś mi zazdrościć no może prócz gwiazd one są tylko moje oczy zamknięte śnią ja lśnię otulona nimi gdy nikt nie patrzy poruszam drewnianymi wargami usypiając drzazgi dziękuję za ból dał mi twoje imię na korze a mówili że nie umiem kochać -
zapach nikotyny pikantne myśli moje foliowe pocałunki senne niepokoje anioł stróż wszystkich nieprzyzwoitości zapach na ubraniu spojrzenia miłości balustrada smutku nadgryzione szczęsciem ciało po tych nocach zapach wódki sińce , zdarte kolano odebrana snem kołdra przy twarzy plecy przyjaciel wszystko co cieszy to ty
-
Nasza historia powinna zacząć się inaczej, tak by było wiadomo gdzie i jak się skończy. Zawsze marzyłam o wielkiej miłości, takiej z kolorowych magazynów pachnących martwym życiem. Myślałam, że zapadnę na jakąś straszliwą, nie znaną przez żadnego lekarza chorobę i ty jako jedyny będziesz stać przy mnie lub, że to ja ocalę ciebie, wyciągnę z wielkiego nałogu, ukradnę śmierci i na zawsze trwać będziemy ze sobą. Marzyłam o tym w te nieuchronne noce, podczas, których ze snu wyrywa hucząca i bębniąca po szybie, przeraźliwa cisza. Poznałam Ciebie. Byłeś tam tak po prostu, zupełnie naturalnie, jakbyś od zawsze był w tym miejscu i czekał aż cię zobaczę. Już nie miałam tak wiele czasu na czytanie, telewizja przestała być moim nocnym kochankiem i nie kupowałam już rogali czekoladowych ,ku zasmuceniu właścicielki sklepu osiedlowego, który trzeba przyznać nieźle prosperował dzięki mojemu łakomstwu, by po kryjomu objadać się ,zapychając pustkę. Teraz byłeś ty i już nawet do ubikacji tak często chodzić nie musiałam, a durny kot sąsiadów jakby ciszej miauczeć zaczął. I sex, ten cudowny spontaniczny, o każdej porze i godzinie, gorące usta i my dzielący się nimi. Ponoć rutyna zabija związek, więc my zabiliśmy rutynę nieprzyzwoitością, bezczelnością i ekstazą. Myślałam wtedy, że niepotrzebni są nam inni ludzie, że liczymy się tylko my, dla nas świat pazernych i młodych. Tylko dla nas! Myliłam się. Poznałeś ją, och jak cudowną kobietą w twoich oczach się stawała z dnia na dzień. Bogini, jedna z tych nietykalnych leśnych nimf, które ogląda się tylko o wschodzie słońca i dotknąć ich nie można. Ja jednak ku przekorze własnych metafor, wiele razy widziałam jak dotykasz ją dwuznacznie. I to był koniec. Kilka dni wcześniej wyraźnie zbierało mi się na wymioty , dopiero gdy wypowiedziałeś znaną od lat, porzuconym kobietą, kwestię "to nie ty to ja" zrozumiałam, że moje odruchy wymiotne były w pełni uzasadnione, miały solidne podstawy i takie tam pierdoły. Płakałam, byłeś wtedy moją frustracją i nienawiścią, morfiną na złagodzenie bólu, moim przekleństwem. Długo nie mogłam się pozbierać, zabiłeś resztki mojej godności, głęboko zakopałeś wiarę w siebie, zraniłeś, porzuciłeś i kropka. Jednak miesiące mijały a złe wspomnienia chudły, zapadały na bulimię, znikały. Byli inni, momentami wydawało mi się, że są tak podobni do ciebie, jeden w ten sam sposób wykrzywiał usta gdy się złościł, inny miał podobne dłonie i uczesanie, lecz żaden z nich nie był tobą. W końcu zapomniałam, przez pewien moment wydawało mi się nawet, że kocham kogoś innego, oczywiście świadomie nieszczęśliwie. Bo kto by chciał przez całe życie się uśmiechać. Wielcy poeci nie napisali by tylu strof z głupkowatym, przepełnionym achami i ochami uśmiechem na buzi. O nie, wielkie dzieła powstają w rozpaczy, smutku, braku nadziei i zgaszonym światełku w tuneli. Wielkie dzieła są lekarstwem, udowodnieniem światu, że jest się kimś lepszym niż wszyscy myśleli, że my poeci nie jesteśmy tylko dziwakami, noszącymi dziwne ciuchy pojebami, królami depresji, wyrzutkami. I tak też powstawały moje dzieła, moje wiersze napiętnowane były upadłym aniołem, cuchnącym i brudnym smutkiem. Pewnego dnia jednak uświadomiłam sobie, że coraz częściej się uśmiecham, bez żadnego większego powodu, bawiłam się świetnie i jakby rzadziej pisałam. Przyjaciele całkowicie oderwali mnie od autostrady kolizji, która narodziła się w mojej głowie. A to słońce, wielka pomarańczowa kulka, tak chciałam biegać w starych trampach po łące i dmuchać baloniki. I wtedy pojawiłeś się ty, bo ku mojemu zaskoczeniu, pomyślałeś, że może w dwójkę byłoby nam raźniej. Znów chodziliśmy razem po cuchnących ulicach, przesiąkniętych wonią kocich i psich trupów ginących pod kołami samochodów codziennie. Mamy swój film o niezrównoważonej fabule, podzielony na sceny, te ekscytujące i te mniej. Przy tych mniej odpalasz papierosa i cierpliwie czekasz, bo kochasz. Tak mówisz. Nie wiem do czego nas to doprowadzi , czy moje posklejane butaprenem serce znów popęka czy może sprawisz, że to 'love story' trwać będzie i przestanę czytać te kolorowe magazyny. Nie wiem kochanie, mam tylko nadzieję, że nigdy nie napiszę o tym wielkiego dzieła. Nie chcę już płakać.
-
tak dobrze nam i mi dobrze i chyba tobie nienajgorzej nie ważne wszystkie kocham tego świata jest po prostu dobrze nam bo już żygam słodkościami i atłasową pościelą i czułymi słówkami nie patrz na mnie nie jestem posążkiem spójrz mam już trochę pomarszczoną twarz nie noszę na czole napisu 'zakochana' nie bujam w obłokach nie chodzę po chmurach a wszystkim motylkom w brzuchu uciełam skrzydełka opycham się do bólu pomyśl o tym czasem prawdziwa miłość nie je nie sypia, nie wydala według proroków to nie jest uczucie może być nam dobrze lecz od siebie- z dala wszystkie budki z gorącymi psami wszystkie kioski ze szmatławcami śmieją się z nas kochanie gdy tak sobie biegamy po schodach za rękę i wmawiamy wszystkim że po prostu dobrze nam
-
troszkę zmodyfikowane, wciąż się uczę;)