Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Szugar

Użytkownicy
  • Postów

    138
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Szugar

  1. dużo niedopowiedzeń. intrygujący ;) pozdrawiam
  2. zwykłe pluski trzask ich łask na zielonej t. czeka wciąż na rdzawej ł. wczoraj zgasł tęczowy świat kolorów łudząco kojących my wmieszani białe plamy czarnych barw policzki sycących ty i ja wydrapani opluci topielczym językiem drażliwie inni jak wszyscy [tacy] sami nieprzystosowane skrzela zadławione łykiem
  3. Drażnił go dźwięk jej głosu, więc kochała go po cichu. Nie było to specjalnie trudne, gdyż od dziecka była bardzo skryta i zamknięta w sobie. To chyba wina jej despotycznego taty, jednak takich ojców jest wiele a ona była jedyna taka na cały świat. Dziwna. Dokładnie pamiętam jak się poznali. No może nie tak znowuż dokładnie jednak parę szczegółów zapamiętałam. To był majowy poranek. Niedziela. Była jakaś tam pogoda, być może nawet całkiem ładna bo dam głowę, że była ubrana tylko w taką zieloną przewiewną sukienkę. Zmierzała w kierunku kościoła, choć to nie do końca był cel jej wyprawy. Miała takie dziwne hobby. Kolekcjonowała ludzki. Ponoć w obliczu czegoś z założenia boskiego, ukazujemy wszystkie możliwe do zaobserwowania zachowania. Siadała z boku, tuż obok konfesjonału, by nie przegapić żadnego ciekawego osobnika godnego opisu. Nie raz przyłapywałam ją wzrokiem na podsłuchiwaniu spowiedzi. Od razu wiedziałam jeśli usłyszała coś ciekawego, oczy jej błyszczały a palce notowały w błyskawicznym tempie, tak jakby bała się, że gdy choć na chwilę zwolni, zapomni to co z takim trudem uzyskała. Wracając jednak do tamtego dnia nie mogę nie wspomnieć, że tym razem nie doszła do kościoła. Od samego początku drogi, czuła na karku jego wzrok. To było całkiem miłe uczucie, być zauważoną. Mało kto zwracał na nią uwagę. Nie dla tego, że była szara czy pospolita, o nie. Miała jednak zadziwiającą zdolność do wtapiania się w otoczenie, jak celofan. Musisz dotknąć i poczuć by uwierzyć, że tak naprawdę jest. Gdzieś w połowie drogi nie wytrzymała napięcia jakie powstało między nią a prześladowcą i odwróciła się. Jej oczom ukazała się znajoma twarz. Miała ją w swojej kolekcji. Rozpoznany nieznajomy podszedł do niej. -Czemu podsłuchiwałaś moją spowiedź? Co miała mu odpowiedzieć? Miała dwie możliwości, wszystkiemu zaprzeczyć, bądź wyjść na socjopatkę i powiedzieć prawdę. Zaryzykowała. Opowiedziała mu o swoim ekscentrycznym zajęciu a on słuchał z nieukrywanym zainteresowaniem. Nie był do końca pewien czemu tak bardzo go zaintrygowała, lecz w jednej chwili zapomniał o niesmacznym incydencie spod konfesjonału. Było w niej coś takiego, że pragnął ją bliżej poznać. Gdy skończyła swój monolog, zagadał. -Jestem Bartek a ty? -Natalia. -Ładne imię, ale musimy coś zrobić z twoim głosem. Być może ta historia powinna zacząć się inaczej, może wtedy i koniec wyglądał by dużo kolorowiej. Skończyło się tak jak w prawie każdej smutnej historii. On po prostu zniknął z jej życia. Był już tylko częścią kolekcji, jednak jego poszczególne elementy co jakiś czas układały się również w nierównomierne słone fragmenty jej twarzy. Pewnego dnia i ona zniknęła. Chodziły plotki, że z żalu popełniła samobójstwo, jednak ci co ją znali twierdzą, że wyjechała by poszerzać swoją kolekcję. Nigdy się nie dowiedziałam jak wyglądała prawda, lecz zawsze gdy przystępuję do spowiedzi, myślę o niej i o tym czy słuchając moich grzechów jej oczy rozbłysły by tym tak dobrze znanym mi kolorem.
  4. Witam, trochę rozwinęłam myśl zawartą w opowiadaniu, więc zapraszam do czytania. Odnośnie tego jak postrzegam swój tekst mogę tylko powiedzieć, że codziennie patrzymy na bohaterów wielkich bitw, II wojny, Stanu Wojennego itp nawet o tym nie wiedząc. O swojej przeszłości wiedzą tylko oni sami i ich najbliżsi, bo świat jest zbyt zajęty by zająć się przeszłością. Intryguje mnie co czują Ci ludzie, widząc hamstwo i dezintegrację jaka panuje ostatnio w naszym świecie. Czy czują się upokorzeni lub zdradzeni tym co z ich krwi wykreowało 'nowe pokolenie'? Właśnie te rozważania, zawarte są w moim opowiadaniu. Pozdrawiam.
  5. (....) Pokój w, którym siedzieli był stanowczo zbyt jasny jak na tą porę roku. Nie oznaczało to, że kolorystycznie odbiegał od kanonu przyzwoicie stonowanych barw, jego jasność opierała się na odbijających promieniach słońca, niestosownie, jakby z wulgarnością szalejących po pokoju. Kilka tego typu wariatów od niechcenia ostawało na jego policzku, podkreślając zbyt mocne kości, co wyglądało dość komicznie. Raz po raz próbował zrzucić nachalnego intruza, którego spryt i podstęp doprowadziły do rozpętania się istnie tęczowej wojny na jego twarzy. Ona zdawała się tego nie zauważać, pochłonięta marzeniami czytała gazetę o świecie, który kompletnie jej nie interesował, a nawet chwilami na białych karteczkach tuż przy kanapie, spisywała nazwy kosmetyków, choć nigdy z pewnością ich nie kupi. Za każdym razem gdy trzymali się za ręce, jak para nastolatków, co nigdy nie przeżyła tego co oni, wspominali czasy, tak okrutnie zapisane na kartach historii, która dla nich była zaledwie naszym wczoraj bądź miesiąc temu. Pamięcią wracali do złodziei i ich złotych epok rozkwitu, do czasu, w którym nie byli tylko powłokami własnych wspomnień. Do momentów, w których istnieli. Ciężko było zrozumieć ich fenomen, fakt, że najchętniej wspominali rzeczy,jakie każdy chciałby zapomnieć. Gdyby można było rozkręcić ich głowy z pewnością zobaczyłoby się małe trybiki i śrubeczki, które popychają rozkład trupów, heroicznych nauczycieli, którzy ginęli pod ostrzałem rozbitych butelek i ich samych pośród odoru zgnilizny, zgnilizny rzeczywistości co była nie do wytrzymania. Nawet obóz, ten, z którego uciekali myślami co noc wydawał im się przytulniejszy niż ich mieszkanie, w którym tak spokojnie sobie żyli. Nie chodziło tu o fakt tęsknoty za zniewoleniem, po prostu w czasach gdy wszystko wydawało się być lepsze niż to co jest, byli ludźmi walczącymi o własne życie, miłość, wolną ojczyznę i bezpieczeństwo. Tymi, co mimo nierównej walki, z góry skazanej na przegraną nie zgubili własnej duszy. A kim byli teraz? Dwie pomarszczone twarze, nie potrafiące wskazać ludzi odpowiednich dla tego lepszego świata, o który z takim poświęceniem walczyli. Nikt nie chciał słuchać ich opowieści, nikogo nie interesowały Szkopy, Berlingowcy czy nawet tak bliski nam komunizm. Oni sami nie potrafili się odnaleźć w tym co stworzyło nowe pokolenie. Każde słowo brzmiało obco, każda pieśń niepolsko. Trwali w tym choć codziennie umierali powoli. Siedzące nieruchomo, zastygnięte białe postacie patrzące smutnym wzrokiem na demokratyczne krajobrazy. Momentami niemal czuli jak uchodzi z nich życie, obumierały tkanki, ginęły szare komórki, coraz trudniej było oddychać, coraz łatwiej odczuwać strach. Ich godność i duma pogubiła się pomiędzy wózkami w hipermarketach, dla świata znaczyli mniej niż nic, byli staruchami bezczelnie nieumierającymi, żerującymi tą swoją przeklętą emeryturą na podatkach Bogu winnych ludzi. Dwie armie, odseparowane nierównością sił- Oni i miliard kawałków puzzli, których nie byli w stanie ułożyć. Nie chcieli żyća umrzeć nie potrafili, więc trwali w dusznym tłoku rzeczywistości i bolesnym ścisku wspomnień nie do zrozumienia dla innych.
  6. z mojej lodówki cuchnie okropnie schowałam w niej wspomnienia chcąc o nich zapomnieć nadgryzione zgniłe jabłka adamskie i elbląskie odorem rąk zachęcając wydzielają wonie słodkie na drugiej półce od góry serca prosiakom wyrwane tkwiące ślady paznokci dawno w workach schowane nic jadalnego nie ma jadalne smrodem przesiąkło od lat nie ruszając lodówki wystawiam oczy za okno
  7. gdyby p było z dużej litery nie wywoływało by tyle emocji;) zresztą kto wie, że ma być duże dla tego dużym będzie, kwestia domysłu bo 'panie' każdy może interpretować po swojemu jeśli to o to chodziło;) bardzo dziękuję za tak liczne komentarze i pozdrawiam wszystkich!
  8. bo teraz zamiast tomików wierszy, moda na kolekcje pornosów;)
  9. lubię rymy;) nie są na siłę, po prostu je lubię;) pozdrawiam i nie zamykaj się!
  10. pisali te stosy na stosy na stosy młodzieńcze te losy o jękach wniebogłosy dopóki nie wypadły im włosy o motylach co w locie upadły uczuciach co w grudniu pobladły dzieciach co do studni wpadły topielcach co lasy ich zjadły i tańczyli jak pięknie tańczyli choć bardziej nie byli niż byli jakby nie wiedzieli że nie żyli tak zdrowo po głowach łazili - po co wskrzeszasz ich panie nic złego się w niebie nie stanie ich słowa wciąż idą na stosy na półkach czuwają pornosy
  11. pięprzę miasto tysiące domów złamanych serc lecz twój zapach pośród zgnilizm spranych kłamstw przy mnie jest i uciec stąd nie mogę jesteś moim fundamentem w żyłach pulsuje krew i tylko ty i ja gdzie przy bloku stoi blok a nadgarstki myślą pocięte a mówili, że miłości nie ma że utopili ją w spirytusie połamane załączali uśmiechy pisząc wiersze bez wzruszeń wierzyć ich gardłom musiałam tak często budziłam się sama bo jej nie ma w dziennikach pełza po ścianach do każdego szukając jej w ich statystkach nigdy nie znalazłam niczego odkryłam ją na twym prześcieradle w twym uśmiechu w zdartych kolanach w nieprzytomnie kojących nocach wypełniła mnie po brzegi z rana
  12. bardziej jak piosenka. teoretycznie mi się nie podoba lecz tematyka dobra. pozdrawiam;)
  13. mi się nie podoba, ani pierwsza strofa ani żadna następna. przykro mi. pozdrawiam;)
  14. ano przyszła ta biała;)
  15. a właściwie to jaki adresat ma problem?
  16. dobre;) zabawne.
  17. piękny wiersz, przez chwile uległam złudzeniu 13zgłoskowca. szkoda, że nie poszłaś tym tropem. mimo wszystko naprawdę mi się podobało;) pozdrawiam.
  18. 'wiszę na krzyżu twoich obietnic' ładne, lecz całość bez polotu. pozdrawiam;)
  19. myślę, że diabeł się nie wzruszy. pozdrawiam.
  20. złote włosy gryzą mi się z tą całą 'mroczną' atmosferą. pozdrawiam.
  21. jeśli chodziło o błąd, to mój błąd. poprawiłam. chyba, że to pytanie czegoś innego dotyczyło.
  22. co z tego, że niebo rozciąga się do końca świata gdy jego początek tak daleki nie starczy ust giętkości i czasu dlaczego o niebo tyle hałasu? na niebieskim dywanie różne sploty okoliczności dyskusje nieszczere, szczerymi słowami czy ten na górze wie, że my tak nocami? jeśliby wiedział, płakałby z nami? tysiące starych modlitw, lepki brokat z rąk odpada Aniele Boży, z grzechów dziś się wyspowiadaj z nieśmiałości, co przedsionki spławiła każdy ma winę ciężką, choćby głęboko była Aniele Boży, zabierz mnie pod czyste niebo dojedźmy stopami pod krańce świata obiecaj mnie nie łapać, gdy skoczę ku tobie do czego ma wracać persona non grata?
  23. Seksualności tak samej w sobie raczej nie, bardziej religi. Jestem osobą wierzącą ale nie mogę nazwać siebie katoliczką, gdyż śmieszą mnie dogmaty i inne kościelne sprawy. Nie ufam bibli i wogóle jakaś taka dziwna chyba jestem, lecz mam ku temu swoje podstawy. Kiedyś byłam blisko koscioła " oparłam wszystko na jednym" lecz "jedno stało się niczym" Niby jestem osobą wierzącą ale moja wiara może być bluźniercza co do wszystkich testamentów. Zresztą w dzisiejszym świecie mamy tyle 'jednych Bogów' i religii iż każda z nich bluźni przeciw sobie. Jednakże wiara w szatana czy też 'penisa' mi nie przeszła przez myśl pisząc to co powstało;) To jest właśnie ta magia słów. Pewnie wielu poetów przewraca się w grobie, słysząc interpretacje swoich dzieł. Pozdrawiam:)
  24. nie musisz się zgadzać z moim przekazem, a utwór nie jest ani o szatanie ani o penisie;) nie wiem skąd skojarzenie z tym drugim ps. wnioskuję, że jesteś religijnna osobą wiec powinieneś wiedzieć, że ani szatan ani penis w swoim istnieniu nie negują ani nie bluźnierzą przeciw Bogu.
  25. no to dobrze, że się podoba;) zawsze to i miło.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...