Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

stehr

Użytkownicy
  • Postów

    163
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez stehr

  1. poznałem cię w piątek trzynastego
    i nie wydawałaś mi się czarnym kotem


    pomyślałem że nie mam nic do stracenia
    i pogłaskałem cię delikatnie


    później poznałem po odrostach
    że sie kamuflowałaś
    ale myślałem że to nic nie szkodzi
    przecież czarne koty też mogą być fajne


    tym bardziej że nie chodizło mi o zbyt wiele
    a najbardziej o to co kryjesz pod ogonem
    więc musiałem sie starać by to zdobyć


    przyzwyczailiśmy się do moich starań
    o twoje przyjemności
    bo dobrze ci było
    jak traktowałem cie niczym królową kocic
    byle tylko pryzbliżyć się do twojego ogona


    szkoda że odebrałąś to jako miłość
    zresztą mi też się tak wydawało
    teraz sama musisz cierpieć ze sobą
    ale dalej wymachujesz ogonem
    z nadzieją że mnie złapiesz na swój haczyk


    musiała byś zmienić przynęte
    bo tą sie już nie najem


    zresztą jesteś tylko czarnym kotem
    którego poznałem w piątek 13
    i szczęścia mi nie przyniesiesz

  2. po środku pustej przestrzeni
    czarne niebo pędzi
    w kierunku czarnego horyzontu
    powracając stopniowo
    w coraz bardziej szarych kolorach ciemności


    siedzę oparty o kolana
    na zimnej czarnej ziemi
    patrząc na ręce
    ubrudzone bordową krwią


    oglądam się wokoło
    ale jestem tylko ja
    sam
    pośrodku niczego


    odczuwam drgania
    które wydobywają się
    z jakiegoś wnętrza
    wywołane zimnem
    albo tą krwią


    i lękam się
    bo nie mogę jej w żaden sposób zmyć

  3. chcę napioć swe ciało krwią czerwonej róży
    której płatki są jeszcze nie spalmione.
    niedosięgnioną nigdy przez krople dzikiej burzy
    niedotkniętą przez promienie słońca rozrzażone


    chcę zatopić kieł w soczystym owocu miękkości
    w aksamitach przestworzy unieść się przez chwilę
    oddając duszę niezrównanemu poczuciu błogości
    znaleźć się ponad ziemią o mile...


    chcę rozedrzeć świętej tajemnicy powłokę
    nasycić się smakiem jabłka najsłodszego
    grzechem napoić zmysły, lepkim słodu sokiem
    jak źródło ambrozji pilnie strzeżonego


    chcę, ale pożądna róża jest kolcami ozdobiona
    bez których by nie było jej uroku niebiańskiego
    która musi być z uwagą traktowana i pieszczona
    bo nie trzymam w mym ręku byle czego

  4. Ja samotny siedzę w piekle
    wokół mnie szatańska zgraja
    szemrze, skrzecze do mnei wściekle
    głucho serce mi się kraja


    iskry rzucane w moją stronę
    masakrują od środka moje wrota
    przed bólem tylko swoje oczy chronię
    by do głowy nie doszła głupota


    skupiam swe myśli na skończonym życiu
    tak bardzo wciąż pożądam ciebie
    niestety siedzę samotnie w ukryciu
    myślę jak napoić siebie


    znów jestem sam gnijący w królestwie cienia
    niczym rozpalony popiół czerwonego żaru
    topnieję w ciszy piekielnego płomienia
    gdzie ból serca nie zna umiaru


    pogrążony swe myśli rozdzieram
    rozpisane na morzu pustego papieru
    twe milczenie me serce rozpiera
    Ja nie chce być jednym z tych wielu


    głuchy krzyk me serce wydaje
    nie wytrzymam tej próby cierpienia
    chociaż zupełnie się tobie oddaję
    to nie usłyszysz tego krzycznia

  5. tak, to wiersz, który napisałem przed laty
    gdym dopiero zaczynał pisać rudą krwią
    gdym rozrywał litery jak jastrząb skrzydlaty
    a zwierzęta te najpierw oczy ludziom rwą


    jak widzisz na rymach skupiałem me starania
    a ten wiersz może ci sie nie podobać
    bo nie rozumiesz mojej duszy krwi żądania,
    wskaż drogę i palcem swoim mnie prowadź


    a by umożliwić wam kolejnym porównanie
    kolejny, nowszy, wiersz wam daję, na rozerwanie :


    OD szedłem

    Ja samotny siedzę w piekle
    wokół mnie szatańska zgraja
    szemrze, skrzecze do mnei wściekle
    głucho serce mi się kraja


    iskry rzucane w moją stronę
    masakrują od środka moje wrota
    przed bólem tylko swoje oczy chronię
    by do głowy nie doszła głupota


    skupiam swe myśli na skończonym życiu
    tak bardzo wciąż pożądam ciebie
    niestety siedzę samotnie w ukryciu
    myślę jak napoić siebie


    znów jestem sam gnijący w królestwie cienia
    niczym rozpalony popiół czerwonego żaru
    topnieję w ciszy piekielnego płomienia
    gdzie ból serca nie zna umiaru


    pogrążony swe myśli rozdzieram
    rozpisane na morzu pustego papieru
    twe milczenie me serce rozpiera
    Ja nie chce być jednym z tych wielu


    głuchy krzyk me serce wydaje
    nie wytrzymam tej próby cierpienia
    chociaż zupełnie się tobie oddaję
    to nie usłyszysz tego krzycznia

  6. Gdy nadchodzę, mówię nagle głośno CISZA!
    Atakuję brutalnie od tyłu i znienacka
    Choć zabijam wolno to szybko się zbliżam
    I uważaj bo na ciebie też czeka zasadzka!


    Gdy po długim dniu budzę się
    Czuję gdzieś w pobliżu świeżą krew
    Dla kogoś dzisiaj skończy się to źle
    Noc się rozpoczęła i śmierci gniew


    Najchętniej atakuję tych co nic nie znaczą
    Tych co potrafią myśleć tylko o sobie.
    Nic dla innych nie zrobią, nic innym dać nie raczą,
    Ciała tych potworów najszybciej są w grobie.


    Czekam na tych co samotnie chodzą
    I choć nic nie zrobili i tak ich dopadnę
    To jest ich błąd, że wyszli późną nocą,
    Najcenniejszy skarb, czyli życie im ukradnę


    Gdy widzę krew ciemną i czerwoną
    Nie mogę, wcale nie chcę siebie opanować
    I widzę mą ofiarę na śmierć wystraszoną
    Chcę dalej, na wieki, do końca polować

×
×
  • Dodaj nową pozycję...