Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rhiannon

Użytkownicy
  • Postów

    626
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rhiannon

  1. Ogółem faktycznie świetne. Momentami nie wiedziałam, co zrobić z płucami - trzymać je jeszcze, czy już pozwolić im wypaść z klaty? W sesnie że śmieszne, jeśli czytelnicy mię rozumieją... ;) Ale. Czemu, gościu klniesz? Okej, kapuję, że wtedy, gdy On (to w końcu był człowiek, czy Bóg?) się wścieka o wazę, miecz i inne duperele. Choć i to dałoby się skasować, no, ale to już kwestia gustu. Ale w narracji? Po licho? Widziałeś Ty kiedy, żeby jakiś pisarz klął w narracji? Bo ja nie. Poza tym - pijesz do Katowic na końcu? Ale oni tam gołębmi handlowali, a nie bal jesusowomaryjowopiłatowy mieli... ;) Niom. Wygadała się i polazła dalej, pozdrawiając Autora. Nawiasem mówiąc - nie masz Ty czasem zapędów narcystycznych, co? ;) R.
  2. Wybaczam, wybaczam ;) Świetny wiersz! No. Poza tym nie mam nic więcej do powiedzenia. ;) Pozdrawiam, R.
  3. Szczerze? Mam gdzieś to, czy mam łaski u kogoś, kto zwraca uwagę na takie głupoty, jak sarkazm w stosunku do Ciebie. Wątpię też, czy na miejscu obu Maryj byłabym zadowolona, gdyby ktoś ogłaszał mnie swoją Oblubienicą mimo, że żyłam dwa tysiące lat przed nim i miałam swojego męża. Poza tym, nie wpadaj w samozachwyt. "To najpiękniejszy poemat" - mówisz. No, jak dla kogo. Dla Ciebie może być najpiękniejszy, a dla innych tragiczny. Na tej samej zasadzie, co tragiczne jest samobójstwo... >:) Pozdrawiam, R.
  4. Szczerze, mi się nie podoba. Za dużo niejasności, wynikających z braku wprawy w pisaniu. Za dużo równoważników zdań. Słów typu "ona", "on" - wybacz, nie pamiętam, jak się ta część mowy nazywa I mnóstwo innych pytań. Przykro mi, ja na nie. Pozdrawiam serdecznie, R.
  5. Dzięki. :) Świetne. :) :) R.
  6. Po pierwsze: A jak zamierzasz kontrolować wiek publikujących tu pisarzy? Po drugie: Bo Ty akurat jesteś strasznie wprawnym pisarzem. Mistrzu! Padam do stóp! Po trzecie: Czemu jesteś chamski/a (nie wiem, czy jesteś dziewczyną, czy chłopakiem, sorki)? Bo - wybacz - to, co tu napisałeś/aś, to ewidentne chamstwo jest. Skoro uważasz powyższy utwór za dno (a po Twym komentarzu można tak sądzić) to po jakiego grzyba się w ogóle wypowiadasz? W dodatku bez żadnego racjonalnego wytłumaczenia swego stanowiska. Droga Autorko. Mnie się Twój utwór podoba. Biorę, oczywiście poprawkę na to, że mówisz, iż nie jesteś wprawną pisarką. Piszesz nieco nudnawym momentami językiem. Ale się jeszcze wyrobisz. Poza tym - ale to już rzecz gustu (poprzednie chyba zresztą też) - tylko wyliczasz kolejne ich spotkania. Coś by się tu przydało wprowadzić... ciekawszego. Żeby nie było "pierwszy raz ją spotkałeś, drugi raz ją spotkałeś, dziesiąty raz ją spotkałeś...", tylko trochę innymi słowami napisane. Niestety, nie mam pomysłu, jak to zmienić. :) No i na koniec - to jest ciągle ta sama dziewczyna, czy każda inna? Bo jeśli każda jest inna, to chyba należałoby to jakoś jaśniej zaznaczyć. Chyba, że jest to jakiś świadomy zabieg - niby każda inna, ale się zlewają, bo to tak naprawdę nieważne, jak która ma na imię i jak wygląda. Ważne, że to miłość. Przyznaję, że najbardziej podoba mi się to na końcu, o staruszkach. Bardzo rzadko miłość dożywa tak sędziwego wieku. W Polsce to się prawie nie zdarza, z tego, co zdążyłam zauważyć. No. Nagadałam się. Przeprawszam, że tak długo i mam nadzieję, że Ci w czymś pomogłam. Pozdrowienia dla obojga rozmówców. R.
  7. Dzięki, będę zaszczycona. Fakt, nie uchwyciłam trzeciej historii. Nie widzę jej. Szkoda. Wyjaśnij, proszę. Pozdrawiam, R.
  8. Ja również! Szalenie mi się podoba, jak zresztą większość Twoich wierszy (nie wiem, czy wszystkie czytałam). Szóstka, szóstka! Zgadzam się, że "Póki niepełnie mówią i pół-żyją, cisza nie całkiem zdradza ich i dzieli." Strach przed dopowiedzeniem czegoś do końca... Bo może on się obrazi...? Bo nie zechce ze mną więcej rozmawiać...? Nie, nie powiem nic, tak będzie lepiej. Czy źle rozumiem Twój wiersz? Serdeczne pozdrowienia, R.
  9. Świetne! Bardzo mi się podoba. Skrzypce... Kocham ten instrument. Bardzo bym chciała nauczyć się na nich grać. Nie umiem... Odczytałam ten tekst jako metaforę dojrzewania. Strach przed dorosłością, strach przed dotknięciem jej... I na końcu nareszcie jęk muśniętych strun tych świętych skrzypiec. Bohaterka stała się wreszcie dorosła. Hm... Przeszła rodzaj inicjacji...? Wtedy świat stał się inny. Również dorosły. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam. Niemniej, jeśli odczytać to dosłownie - faktycznie rozmowa dziewczyny ze starcem - też mi się szalenie podoba. Widzę ich w starym, XIX - wiecznym pokoju ze ścianami obitymi purpurową tkaniną w złote wzory, rozmawiających przy świetle świecy... Nie pytaj, dlaczego akurat w takiej scenerii. Za dużo książek Anne Rice... ;) Pozdrawiam serdecznie, R.
  10. Jej... Dużo masz tych Oblubienic... Coś niestali w uczuciach jesteśmy... ;) To nie po chrześcijańsku... :>
  11. a takiego typu też ranią: !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ? ja myślę, żeś w głowę zraniony. ! m. Wszystkie moje kciuki są do góry. Mam to samo zdanie. R.
  12. Hej! Ja bardzo przepraszam za sarkazm! Przyznaję, teraz to już JEST on. Teraz już Twoje napaści na mnie nie są bezpodstawne. Ale JESTEŚ, KURCZĘ, KOLEJNYM WCIELENIEM JEZUSA?!!! CZEMU GADASZ, ŻE MARIA MAGDALENA JEST TWOJĄ OBLUBIENICĄ?!!! NA OCZY JEJ, CZŁOWIEKU, NIE WIDZIAŁEŚ!!! Poza tym, Ewa napisała Ci przecież, że ta łacina to z krzyża św. Benedykta. Czemu ją o tym informujesz? No. Nawrzeszczałam się. Przepraszam i Autora, i wszystkich, którzy to przeczytają. Ale nie wytrzymałam. Serrrdecznośśśści. R. panie Sławomirze, a oblubiaj pan kogo chcesz; panie Rhiannon obłapiaj kogo chcesz;) spokój! bo zaraz faktycznie jakieś egzorcyzmy będą potrzebne! matko i córko... Dzięki za kubeł zimnej wody, Ewa. Przydał się :) Gwoli ścisłości, jestem dziewczyną. Rhiannon to imię celtyckiej bogini. Nie żebym się za boginię uważała, nie myśl o mnie jak o megalomance. Po prostu mi się to imię podoba... ;) Pozdro, R.
  13. Masz prawo mieć swoje zdanie, a ja swoje. Rzecz gustu. Ja takich krótkich cosiów nie lubię i już. Uważam, że są nieco bez sensu. A to, że Ty masz na ten temat inne zdanie, to już inna sprawa... Masz rację, napisałabym, że nie na siłę... ;) Pozdrawiam serdecznie, R.
  14. Dobrze. Przepraszam. :) Przeczytałam jeszcze raz. Poprzednio jakoś mi umknął fakt, że to są dwie kobiety. Być może z powodu zmęczenia, być może z powodu wściekłości (nieważne - nie na Ciebie), a być może z powodu tego, że zostało to zaznaczone jednym, drobnym słówkiem na końcu. Czy znowu czegoś nie widzę...?
  15. No właśnie. Gdyby nie to, że Oxyvia dodała swój komentarz, napiasabym to samo, co ona. Dziękuję za wyręczenie mnie ;) Co do tego, że z tekstu nic nie wynika... To zależy, z jakiego punktu widzenia. Jedni tam zobaczą wyłącznie śmierć i nic poza tym, a inni być może stwierdzą, że nie warto sięgać po prochy... Sorki. Nie, nie miało tu być smrodku dydaktycznego, jestem daleka od moralizowania kogokolwiek. Tak mi się tylko powiedziało. :) No. Ale poza tym dziękuję za przeczytanie, komentarz i konstruktywną krytykę. Nie każdemu się w końcu musi podobać moja pisanina, nie? ;) Pozdro, R.
  16. Przed chwilą przeczytałam inny Twój utwór (wybacz, nie wiem, jak go sklasyfikować). I powtarzam poprzednie słowa - zbierz do kupy kilka takich krótkich cosiów, zlep je w jakąś sensowną całość i wtedy opublikuj. Bo teraz to one naprawdę nic nie znaczą i tak sobie... są. I już. I co? I nic. Obrazek jak obrazek, mam takich tysiące i pisanych, i malowanych. Ale jeśli je poukładasz, to może z tego wyjść coś fajnego i wartego uwagi (bez urazy, nie mówię, że to tutaj nie jest warte :) Pozdrówki, R.
  17. to napis z krzyża mojego ukochanego patrona św.Benedykta Maria Magdalena moją Oblubienicą!! Hej! Ja bardzo przepraszam za sarkazm! Przyznaję, teraz to już JEST on. Teraz już Twoje napaści na mnie nie są bezpodstawne. Ale JESTEŚ, KURCZĘ, KOLEJNYM WCIELENIEM JEZUSA?!!! CZEMU GADASZ, ŻE MARIA MAGDALENA JEST TWOJĄ OBLUBIENICĄ?!!! NA OCZY JEJ, CZŁOWIEKU, NIE WIDZIAŁEŚ!!! Poza tym, Ewa napisała Ci przecież, że ta łacina to z krzyża św. Benedykta. Czemu ją o tym informujesz? No. Nawrzeszczałam się. Przepraszam i Autora, i wszystkich, którzy to przeczytają. Ale nie wytrzymałam. Serrrdecznośśśści. R.
  18. Hmm... Taa... Średnio mi się podoba, jeśli mam być szczera. A mam być szczera, przynajmniej ja tak uważam ;) Jak dla mnie nieco za krótkie. Tyż mam kilka takowych tekścików poupychanych gdzieś po szufladach, ale liczę, że kiedyś przydadzą mi się do większej całości, bo tak samotnie po prostu nic nie znaczą. Są małe, zziębnięte i piszczą prosząc o jakąś otoczkę fabularną. ;) Poza tym, u Ciebie nie bardzo mi się podoba język, jakim to napisałeś. Bez urazy, rozumiem, że to kwestia gustu, ale jak dla mnie za bardzo udziwnione. Na granicy możliwości zrozumienia. Niemniej podoba mi się samo to, że ktoś zainteresował się umierającym drzewem i napisał o tym jakiś tekst. Dziękuję w imieniu wszystkich roślin zamordowanych rytualnie i złożonych w ofierze... czemu? Bogu...? Pozdrowienia, R.
  19. A mnie się podoba. Lubię takie wiersze. Ale zastrzeżenia - oczywiście ;) - też mam. A właściwie to jedno. "są wieczory zaplątane w uczucia które nie zapisze wierszem" Nie bardzop to rozumiem. Albo jest tu jakiś błąd, albo po prostu taki język do mnie nie przemawia. No bo wieczory, które nie zapisze? Nie zapiszę? Których nie zapiszę? Tak chyba byłoby dobrze... językowo. Ale mówię - to tylko moja opinia. Może po prostu nie umiem tego poprawnie zinetrpretować. Poza tym - na tak. :) Pozdro, R.
  20. Niezłe, niezłe. Podoba mi się. Jako opowiadanko dla dzieci. Miła historyjka. :) Co do szczegółów technicznych: a) masz literówki w niektórych miejscach, co trochę psuje ogólny efekt. b) czasem nie możesz się zdecydować, czy o ziarenku mówić "ono" czy "on". Rozumiem, że wynika to z tego, że raz jest "ziarenkiem", a raz "ryżem" i czasem trudno sie połapać w czasie pisania, ale jest na to sposób - zawsze czytaj, co napisałaś, bo ZAWSZE zdarzają się tego typu błędy. :) c) w niektórych miejscach przecinki masz nie tu, gdzie trzeba. d) to nie bajka, tylko baśń. Bajki są utworami wierszowanymi. :) Nie mądrzę się, nie odbieraj tego w ten sposób. Wiele osób nie odróżnia jednego od drugiego, bo nikt ich tego nie nauczył w szkole. A szkoda. Ta nasza oświata przewspaniała... Poza tym - czyżbym wyczuwała fascyncję Mangą i Japonią...? ;) Pozdrawiam serdecznie, R.
  21. Powinien się Pan zatrudnić jako kaznodzieja - większa pociecha dla świata (wspaniałego - rzecz jasna ;). Tu się czyta WIERSZE i ocenia WIERSZE. pzdr. b No, wyjątkowo się z Romanem zgodzę. Slawomirze - że zapytam - co to jest według Ciebie sarkazm? Bo ustawicznie mi to zarzucasz, podczas gdy ja (być może jeszcze) sarkastyczna nie jestem. Co nam się w wierszu nie podoba? Będę mówić za siebie, ale sądzę, że wyrażę zdanie wszystkich. Otóż: a) oklepany temat. b) horrendalna długość c) brak jakiegoś sensownego zakończenia Pozdrawiam ciepło i absolutnie bez sarkazmu. :) Rhiannon
  22. Ja wiem, czy Limeryków...? Mnie to na limeryk - jak by nie patrzeć - nie wygląda. Ani na tekst dla kabarecistów. Faktycznie - ci by go nie kupili. I co z tego? Jest dobry i tyle. Dlaczego dobry - wyjaśniłam wyżej. Pozdrawiam, R. A byłaś - Kobieto - w tym dziale? Limeryki to tylko taka nazwa, jak Kobita (na kobiety ;) pzdr. b Nie, Mężczyzno, nie byłam w tym dziale. Możliwe, że taka nazwa. Wierzę na słowo.
  23. Hm. Ujmijmy to tak: niezłe. Dobrze się czyta. Niemniej, jeślibym zobaczyła taką książkę w sklepie, to raczej bym jej nie kupiła. Trochę, jak by to powiedzieć, nudnawe na dłuższą metę. Za wolno się akcja toczy. Chyba, żeby dorobić tu więcej psychologii, a nawet może psychiatrii...? Zboczenie w kierunku Thomasa Harrisa. Ale wtedy nie czepiałabym się powolności w toczeniu czegokolwiek. ;) A ogółem da się przeżyć. To jest część większej całości, przwda? Bo kończy się w takim dziwnym miejscu... Na pewno część całości. Czekam więc na jeszcze. Pozdrówki! R.
  24. A wiesz, Espena? Ja bym powiedziała, że jest to rozczulanie się bardziej nad sobą, niż nad tą kobietą. W końcu to ona góruje nad bohaterem i ona jemu zarzuca grafomaństwo. On za to ją ubóstwia. Przynajmniej dopóki mu nie powiedziała, co o nim myśli. Bo co było dalej, to już nie wiadomo. Aczkolwiek sądzę, że teraz to już się nią aż tak nie fascynuje. Drogi Autorze! Mnie się ogółem opowiadanie podoba. Takie... w moim stylu. Ostatnio poznajdywałam u siebie w domiszczu mnóstwo tego typu rozmów na temat mojej twórczości. Takie utwory są mi więc bardzo bliskie. Jednak, posługując się Twoim językiem, którym komentujesz poezję: "(...)prawd, które są z gruntu fałszywe"? A jakim cudem prawda może być fałszywa? Nie przyjmuj tego jako atak. Naprawdę brzmi to kostropato. :) Pozdrowienia! R.
  25. Hm. Ujmę to tak - możliwe, iż wyglądało by to coś całkiem nieźle w jakowejś większej całości. I może kiedyś się tam znajdzie. Ale na razie pomysłów ni ma. ;) Jakby coś, to jestem otwarta na sugestie. Co do tego, co się działo po przebudzeniu - ona się nie przebudziła. Ona umarła. Dzięki za komentarz i przeczytanie :) Rhiannon
×
×
  • Dodaj nową pozycję...