Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mariusz Urbaniak

Użytkownicy
  • Postów

    126
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mariusz Urbaniak

  1. ...(U człowieka tak się zdarza Kiedy stres się już obnaża Gdy przyśpiesza serca bicie To jest pewnik, nie odkrycie Na początku na Twej twarzy Cała krew się z ciała warzy I jak burak, żeś czerwony Często potem nakropiony Mówisz, czynisz tak jak w transie Się ocknąwszy po kwadransie Często zły jesteś na siebie Że stres wybrał znów za Ciebie U kowala z tej powieści Już krew w skroniach się nie mieści Na języku jest już żmija Co złych słówek nie pomija) ... Przecież dobrze o tym wiecie Że w cywilizowanym świecie Pracownicy to jest skarb Nie cholerny firmy garb... Prezes nagle w rechot popadł Kierownika śmiech też dopadł Kowalowe serce rani No i dostał gościu z bani Prezes dotąd nieruchawy Jakby wypił morze kawy Zerwał się na równe nogi Czyżby zbierał się do drogi? Lizus jęczy, kowal warczy Czy szefowi sprytu starczy? O, już dzwoni – sekretariat? Gdzie ochrona, tu jest wariat! Myśli szybko mkną po głowie Jakąś bajkę mu opowiem Kowal w słowach nie przebiera W chuja gracie, co? Cholera Zarabiacie złote krocie Się nie znając na robocie Dostaliście te posady Pojebane gównojady I bez wiedzy i praktyki Popartyjne pierdolniki Mnie pożyczki tu skąpicie?! Utrudniając mi tym życie?! Prezes zrobił się czerwony Tą szczerością zaskoczony I zakończył PANOWANIE Chcesz mnie straszyć podły chamie Wypierdolę cię z fabryki Ty czarnuchu ty, z Afryki Ja ci kurwa dam pożyczkę Prędzej cmokniesz moją piczkę Tego kowal nie wytrzymał Chwycił rękę i wyżymał Oj, to nie są już przelewki Kowal to jest gościu krewki Prezes czmychnąć chciał ukradkiem Kowal zajął się gagatkiem I wywija nim w powietrzu Zaraz Ci pokażę wieprzu Na to wpada gość z ochrony Zrobił chwyt samoobrony Puść prezesa, bo zastrzelę No i dostał gość w patelę Sekretariat wnet wyścieli „Ale kowal mnie wymielił” Sekretarka alarm wszczęła Już do czynów się zawzięła Wpierw chlusnęła ochroniarza Ach okazja się nadarza By uwolnić pracodawcę Poskromiwszy wnet oprawcę A ty leżysz nieruchawy Wstawaj koniec tej zabawy Durnowata Ty kobieto Sama ciskaj się z atletą Sekretarka zaiskrzyła Garsoneczkę poprawiła Już ruszyła do pokoju Gdzie odgłosy słychać boju I w wir walki się włączyła Z pazurami doskoczyła Do kowala co w tej chwili Tak prezesa moi mili Prał po pysku Plaskaczami To ja twoja sekretarka Ulubiona Twoja szparka Będę bronić cię jak lwica Czy mój widok cię zachwyca? Prezes był otumaniony Myśląc że facjata żony Tak odburknął obelżywie Precz przebrzydła ty poczwaro Cię nie kocham żadną miarą Brzydzi widok mnie twej gęby Co tak szczerzysz sztuczne zęby Co wypinasz te balony Przecież wiem że sylikony Sekretarka, aż zamarła Piękne usta swe otwarła Rzec nie mogła – ucisk gardła Rana w sercu się otwarła Stamtąd krwi wypływa wrzenie Oj to będzie poruszenie... cdn
  2. ...Sekretarka puka skromnie Prezes pyta. Jest ktoś do mnie? Przyszedł robol tam z fabryki Nie pomogły nic uniki Na to drzwi się otworzyły Stał w nich kowal upierdliwy Proszę, proszę mój kowalu Mów swą prośbę, mów pomalu Że zabrzmiało to wylewnie Kowal zaczął bardzo pewnie Ja mam problem budżetowy Co przyprawia o ból głowy Żonę z pracy wywalili Pensji jej nie zapłacili Przez to cała bieda w domu Nic nie mówiłbym nikomu Lecz przymusza sytuacja Bo to nie jest egzaltacja Nie zrozumiał prezes słowa Choć się kiwa jego głowa Kowal widząc zrozumienie Dalej ciągnął wynurzenie O pożyczkę jakąś proszę I o nadgodziny wnoszę Skończył... i nastała ciszy chwila W konwersacji tak niemiła No kowalu bieda, bieda Dziś każdemu forsy trzeba Zakład mało ma pieniędzy Sam na skraju bywa nę... Sekretarka zapukała Złotej myśli sens przerwała Ja przepraszam tej nahali Jest kierownik czwartej hali Wpełzł kierownik uniżenie Kowal takie miał wrażenie Że nie człowiek to lecz robak Jakiś glut, lub raczej bobak Już prezesa obściskuje Na kowala wciąż zezuje Czy jesteście w tym temacie? No i jakie zdanie macie? Prezes spytał w takie słowy Lecz nie doszedł do połowy Bo kierownik katarynka Sieje słowa tak jak z młynka Kowal silny jest jak tur Uniósł by ciężarów wór Ale nie chce, bo się leni Nie wiem kiedy on się zmieni Je kanapki, pije kawy Lecz nie z głodu, dla zabawy W czasie pracy mocz oddaje Po godzinach nie zostaje Chciałbym z niego to wyplenić Ale czym go mogę zmienić? Kiedy robi przerwy w pracy Za nim idą ci chłopacy Co prezesa nie szanują Się zbierają i spiskują Ale są na szczęście tacy Co nie boją się swej pracy Dla prezesa biją normy Są podatni na reformy... Kowalowi włos się zjeżył Szybko jednak gniew uśmierzył I powiedział: Kierowniku Ludzi w dole jest bez liku Wszyscy normy wyrabiają Takie jak w umowach mają Przecież przerwy mieć musimy Bo przy piecach się pocimy To jest ciężka praca przecie Sami o tym dobrze wiecie Nie chcę forsy na zabawę Potrzebuję ją na strawę...cdn
  3. Mariusz Urbaniak

    Limerick

    Super jest ten limerick Oprócz tego INO w mig Ja bym wolał zaraz w mig Taki słowny mały trik
  4. Już niedługo cdn Następny wiersz możesz dodać za 108 godzin(ę)(y) lub (czas w minutach): 6460 minut.
  5. Mariusz Urbaniak

    politycy

    A ja mam dwie lewe ręce W każdej pracy ja Cie kręce Utrzymuje cudze żony Jestem z .....obrony
  6. W drugiej części będzie trochę gadania i chyba trochę akcji. Mam nadzieję, że się uda porymować. DelfinUM
  7. Dzięki To budujące. Wszystko co tu się dziej jest budującą odskocznią, szczególnie teraz w czasie kampani.
  8. Znajoma nimfomanka z Poznania Zapragnęła nowego doznania Kupiła więc penisa Co stoi, a nie zwisa Pech, bo zdechł... bez doładowania
  9. Gdzieś na Ziemi w pewnym kraju Co daleko mu do raju Pracę robił kowal młotem Lubił nawet tę robotę Miał on żonę, córkę, synka Sympatyczna to rodzinka Żyli skromnie i uczciwie Nie chorował nikt szczęśliwie Kowal z żonką się więc cieszył Lecz nie wiedział, że zapeszył trzynastego w dzień feralny zaczął się ten koniec marny Tak jak co dzień żona wstała Okolica jeszcze spała Gdy się ciutkę posiliła To kanapki porobiła Cichcem wyszła już do pracy No i niby wszystko cacy Kowal zbudził się zaspany Trochę jakby połamany Lecz coś ranną ciszę mąci Odgłos z kuchni płaczem trąci Wchodzi, patrzy we łzach żona A wygląda jak rażona Co się stało mała rybko Powiedz zaraz mi to szybko Ach mój mężu mój kochany Jak my teraz podołamy? Poszłam dzisiaj do fabryki A że marne są wyniki Więc zwolnili pół załogi Nie chcą dać nam zapomogi Jak spytałam, co to będzie Powiedzieli siądź na grzędzie Znieś se głupia złote jajo. A umowy takie mają Że nie można nic im zrobić Tak jak konie chcą nas dobić Ty tam nie idź, wiesz, że w gniewie Nie poręczysz nic za siebie. Kowal cisnął w głowie gromy Lecz pogodnie rzekł do żony Mój Ty ptaszku mój kochany Jakoś się z tym uporamy Do prezesa się umówię Na pożyczkę go namówię Może da nam zapomogę Nadgodziny wziąć też mogę Poradzimy moja żonko Ma miłości, moje słonko Poszedł kowal z nadziejami A co było patrzcie sami...cdn
  10. Nie przypuszczam kochani Że ktoś za to nas tu zgani A jeśli by nas prześladował To komunę by ekshumował Zaś limeryki sens i cel by nowy miały Zamiast frywolności – wolną Polskę ratowaly.
  11. Kto powstał z żebra Adama Wszyscy wiemy - piękna dama A cóż będzie z żebra Ziobry Pewno jakieś dziwne bobry Będą pogryzały Unię Aż ta unia na nas runie
  12. Pewien polityk chciał być Zorro Więc się przebrał nocną porrą Ludzie w śmiech A to pech Co z Ciebie za Zorro, Ziorro
  13. Jeszcze trochę podpowiedzi bo mój umysł wciąż się biedzi nie rozgryzłszy o co chodzi a z pewnością o coś chodzi
  14. Nasi spece od reklamy chyba takich tutaj mamy raz zrobili plakaciki i chwalili swe wyniki za to nas pokocha unia więc był menas i lalunia ten hydraulik fachurunia no i cudna pigułeczka taka to reklamóweczka
  15. Inwestuj w automata Bo znim już całe lata nie będziesz czuła trudów uprania jakiś brudów
  16. Byle nie był to strumyk co koło mnie płynie bo konik zroobi fik i legnie jak po winie lecz się już nie podniesie
  17. To dla kasy widzu drogi politycy już z podłogi poziom dysput dopuszczają a mnie lata wciąż mijają mam nadzieję u bram nieba ich wyprawią tam gdzie trzeba
  18. Polski hydraulik z Dublina Podobny jest do Goblina No a z reklamy Modela mamy Taka dla Unii legumina
  19. Pewien pokerzysta z Poznania Już dosyć miał oszukiwania Przyznam się graczom Chyba mi wybaczą? Teraz ma twarz nie do poznania
  20. Wersja 3 Pewien ongiś premier, polityk z lewicy Został przez kolegów cofnięty ze szpicy Z miną urażoną Z Samoobroną Kupczy, jak jakaś dziwka na ulicy
  21. Mariusz Urbaniak

    zacofana

    Piersi, pupy oraz stopy Bo na świecie różne chłopy Jakie kto ma swe pragnienia jest to nie do odgadnienia
  22. Pesymizmem zawiało A wesoło być tu miało :)
  23. Pewna kelnerka z Radomia Miała napoić raz konia Dała szklankę wody Mówiąc: „Dla ochłody” Koń poczuł, że robi go w konia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...