Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Cecorka

Użytkownicy
  • Postów

    106
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Cecorka

  1. Dotknęła pani sedna. Proszę postawić się w roli Peela, Peelki (wszystko jedno): ogląda pani damę na obrazie i nagle czuje zapach jej sukni, dookoła słyszy szum drzew i śpiew ptaków. Gdzie pani sę odnajduje? W jakim czasie i przestrzeni skoro już nie na wystawie? Pozdrawiam, Cecorka
  2. Kiedyś będąc w muzeum zastanawiałem się - jeśli te ponadczasowe eksponaty mają duszę (a ponoć są takie co mają) jak one nas w zamkniętych ramach czasu widzą . Ale to temat na inny wiersz. Pozdrawiam Jacek Niekoniecznie na inny - proszę się zastanowić: czy te ponadczasowe eksponaty z własną duszą o których pan pisze, zdają sobie sprawę z tego, że zostały uwięzione w ramach obrazów? Czyż my nie jestesmy podobnymi im więźniami z nieco szerszymi ramami, rozszerzonymi między innymi o głębokość, za to skróconymi o czas jaki nam został dany? Tego nigdy nikt nie wie - ani postacie z obrazów w które je zamknęliśmy, ani my tkwiący od urodzenia w ramach zmysłów w jakie zamknięto naszą świadomość. Pozdrawiam, Cecorka
  3. Bardzo mi miło, ze dostrzegł pan jego zalety i mój skromny zamysł. Egzaltacja pierwszych dwóch zwrotek miała być przeciwwagą dla finalnej strofy. I proszę zwrócić uwagę, że tak naprawdę nie wiadomo z wiersza kto tu kogo ogląda? Peel "Damę z obrazu' czy też "Dama z obrazu" Peela? Kto z nich naprawdę jest na wystawie a kto na obrazie. A może nawet, kto to wie... oboje wiszą naprzeciw siebie na ścianach jakiegoś wernisażu? Pozdrawiam, Cecorka
  4. Serdecznie panu dziękuję, Messalinie. Słowa otuchy są zawsze tym cenniejsze, im bardziej ceni się słowa tego, który je wypowiada. Pozdrawiam, Cecorka
  5. Rozumiem panią, Oxyvio - my, kobiety, lubimy się egzaltować a zwłaszcza, kiedy egzaltują się nami:) Tymczasem mój Peel egzaltuje się nieśmiertelnością "Damy z obrazu" a nie nią samą. Sama nad tym ubolewam :-( Pozdrawiam, Cecorka
  6. O nie, nie - to nie odcinek senascyjnego serialu :-) Zaskoczeniem jest tu uświadomienie sobie przez Peela, że podobnie do oglądanej przez siebie damy z obrazu jest tylko utkwionym w ramach własnej wyobraźni więźniem. "Obrazki z wystawy" Modesta Musorgskiego rozszerzone na tego, który własnie wpatruje się w jeden z nich. Pozdrawiam, Cecorka
  7. Czyż nie jesteśmy wszyscy więźniami takich większych lub mniejszych obrazów? Pozdrawiam serdecznie.
  8. Owo łamanie w końcowych strofach nazywa się goścem stawowym a w sonecie tercynami. Być może mniej do Pani przemawia całość, w końcu to choćby Mona Lisa, która posyła swój uśmiech tylko wybrańcom: http://images.google.com/imgres?imgurl=http://www.puzzlehouse.com/images/webpage/monalisa1000.jpg&imgrefurl=http://www.puzzlehouse.com/monalisa1000.htm&h=354&w=267&sz=28&tbnid=P72apJEO4f7W6M:&tbnh=121&tbnw=91&prev=/images%3Fq%3Dmona%2Blisa&start=2&sa=X&oi=images&ct=image&cd=2 Pozdrawiam równie zagadkowo, Cecorka
  9. Dama z obrazu, w czterech ramkach celi uśmiecha się do mnie dziwnie i smutno... Z życia zostało jej raptem to płótno, jak piórko pawia rzucone w chłód bieli. O, czemu? Czemu to ty płaczesz właśnie, w której uśmiechu przystają miliony? Jesteś snem ludzi, nigdy nie prześnionym! W korowód spojrzeń wpleciona. I w baśnie. Dama z obrazu, w czterech ramkach celi, uśmiecha się do mnie dziwnie i smutno... "Przecież to obraz? Tylko martwe płótno! Więc czemu słyszę ptaka co weseli? I szumią drzewa? Czuję zapach sukni?" - W ramkach swej celi zamyślam się smutny.
  10. Troszkę mi smutno, panie Leszku, że potwierdzając swoje słowa, nie dopełnił pan ich w formie sonetu. Ale co tam, na szczęście nam, urodziwym dziewczynom, zostaje uroda na pocieszenie... i z pana wiersza ciesząc się jak głupia bo nikt, tak jak pan do dzisiejszego dnia, metaforą mnie nie dopieścił - "Damę z obrazu" w osobnym wątku dedykuję. Szczerze pańskiemu talentowi oddana, Cecorka
  11. Jako kobieta, zgadzam się całkowicie z tym co napisała powyżej p. Dorma :-) Wiersz mnie tu zagarnął, tam porwał do tańca, gdzie indziej pozwolił sobie na więcej. Pan to potrafi zawrócić dziewczynie w głowie, panie Leszku kochany.... (Cicho!) Ale do rzeczy: dziecko na dole jest tyleż moje co pańskie (prawda, ze podobne do tatusia? ;)) Jakbym kiedyś tu była - w zamierzchłej przeszłości zza drzwi półuchylonych cichy szept wydarzeń: za chwilę spadnie łyżka, w głowie nagły zamęt kiedy łyżkę podnosząc poczuję twój dotyk. Tam głębiej, na tarasie popatrzysz mi w oczy, prośbą niemą, bezsporną rozpościerzysz w transie, by czując, jak mój sprzeciw z każdą chwilą słabnie, już tylko uda nagie o uległość prosić. Jakbym kiedyś tu była - tyle tu się dzieje: w pokojach i w ogrodzie, wszędzie moje ślady, a ja po nich do przodu, jak głucha, jak ślepiec nie przeczuwam, że wrócę byś znów mógł się zdarzyć. Całe latach i wieki przewrócę raz jeszcze, białą plamą przesiąknąć z czarnej strony karty. .
  12. Mówi Pan, że to bajka i morał musi być!? :) A. No właśnie powtórzę za Alleną: czy musi? Jednak czy rzeczywiście go w wierszu nie ma? Pozdrawiam Leszek :) Jest, ale morały mają to do siebie, że nie każdy wyciąga z nich korzyść. Pan pisze Leszku i nie przejmuje się naocznymi świadkami. Dyg :) --- CC
  13. Może pan się myli a może nie bo gdyby dodać do TWA literki Ó i G: Towarzystwo Wzajemnej Adoracji Rymów Ówcześnie Gniecionych to ja lubię, zwłaszcza w czerwcu - z chrabąszczami. --- CC
  14. Śliczny wiersz, z dużą dawką liryki. Starannie wypatrzony temat. Wyważony jako pomysł. Przekonująca naturalna rytmika. Nienaganna grawitacja słowa powszedniego. Przemawia do mnie matczyne ujęcie. Pomajstrowałbym z pierwszym wersem, bo trąci sofizmatem. Trzeba pomyśleć nad pleonazmem w II,4 i manieryczną interpunkcją, bo nawet staranniejsze uczesanie dodaje utworkowi charakteru średniowiecznej cory lub barokowego patyka. Dziękuję za wrażenia. Pozdrawiam serdecznie. Dziękuję bardzo za trafną sugestię :-) "Ten" (świat) rzeczywiście wyrzuca niejako Peelkę poza swoją orbitę. Po zastanowieniu się myślę, że lepsze byłoby "gdy" - zarazem ładnie korespondujące z tym co dalej dzieje się w wierszu. Pozdrawiam --- CC
  15. Zabawne? I owszem. Kiedyś umówiłam się z zapalonym radiotelegrafistą, zaprosił mnie do swojej ulubionej kawiarenki. Rozmawialiśmy a on cały czas tam tamtam tam tamtam bębnił palcami o stolik. Mężczyźni wokół tajemniczo się uśmiechali zerkając na nas ukradkiem a ja całkiem poważnie zastanawiałam się, czy na wszelki wypadek nie dać radiotelegraficznie w policzek i nie uciec z tego okropnego miejsca? Nagle do kawiarni wniesiono olbrzymie ilości kwiatów i postawiono przede mną. Jeden z posłańców podszedł do stolika i wystukując o blat tam tamtam tam tamtam powiedział: "a to dostarczyliśmy pod pani adres". Od tej pory jestem wyczulona na wszelkie miłe akcenty i rytm, panie Oyey, takze te w wierszach :-) --- CC
  16. Widzę, że upiera się pan, Leszku - przy tematach lekkich i błahych wrzucając w zamian treść w ambitne akcenty? Zaczynam myśleć sobie, że jest to rodzaj bicza na niedogodnych czytelników: zobaczcie, a potrafilibyście tak? Ten i ów gębę na kłódkę albo rozdziawi - no bo ta technika, cud techniki po prostu... Pozdrawiam adekwatnym, chociaż poetka ze mnie domowa i marna, tematem: Czy kiedyś tak samo rzecz z ludźmi się miała i, może zmęczony istnieniem samotnym Bóg człeka rozdzielił na Ewę, Adama? - Poetka tak dzieli swe życie na strofy a każde istnienie z jej wspomnień powstałych choć poza nią żyje, choć cieszy już obcych - jest nadal jej cząstką, kosmosem jej małym: jak ręka co innym oddała swój dotyk. Jak ręka ogrzana od drugiej - otuchą zagrzewam swe myśli nieśmiałe do drogi i czule odganiam, gdy wrócą jak echo: odejdźcie ode mnie... uchodźcie z samotni! --- CC
  17. Witaj Darku takiej rzeczowej opinii szukałem, a nie inwektyw, za co goraco Tobie dziękuję, a sądzę, że i wielu czytających, a mających ochotę się uczyć, także to uczyni. Nagromadziłeś tu wiele fachowych terminów, przez które muszę się przegryźć, ale uczynię to z największą radością, ciesząc się, że moja intuicja mnie nie zawodzi i zostanie podbudowana dodatkowo wiedzą. W domu mam podobno także akademicki podręcznik fonetyki mojej córki, którego usilnie od paru dni poszukuję. Pozdrawiam i dziękuję serdecznie Leszek :) Dalej wydaje się pan nie rozumieć: tak jak katarynka nie zastąpi improwizacji, tak znajomość alfabetu nie uczyni każdego zaraz Bułhakowem. Ktoś tutaj nawet porównał się bardzo trafnie i ładnie z muchą tse tse - wiadomo, że jej ukąszenie wywołuje śpiaczkę. Taką samą muchą tse tse dla poety jest jego nadgorliwy pochlebca. Śpij więc, panie Leszku :-) W zwyczajny dzionek, czy też w Święto w Ojczyźnie dobrze wierszokletom bo - wyobraźcie sobie szczony: skarb mamy liter niezliczony! A - mamy zatem, a jest przecież zaledwie pierwsza w alfabecie, tymczasem można, bardzo wdzięcznie a powyrażać gesty męskie: rozdziawić gębę gdy coś nudzi, a... przyznać rację (gest do ludzi), a... (tutaj kichnąć) wytrzeć w chustkę, jak chustki nie ma w damską bluzkę (przy szczęścia łucie, z oburzeniem kobieta ściąga bluzkę chętnie). Mój wykład tutaj, sory, kończę, bo chyba jasne niczym słońce: poetka tylko znaczy drogę po której myśli pójdą młode! A - powiedziałam - odtąd sami połączcie siebie z literami.
  18. Brawo, brawo, brawo. :) PS Od samego początku wiedziałem, żeś nie amatorka. :) Jestem amatorką. Która uważa, że zdania powinny być akcentowane zgodnie z intuicją autora a nie zgodnie z prawami mechaniki. To taki odciska własnego, niepowtarzalnego kciuka na nieskończoności wzajemnej kombinacji słów. Nareszcie się pan uśmiecha, panie Leszku. Świat jest obojętny "na trupa poety" w wodzie - ani go to bawi ani cieszy: chmury, słońce, ptaki... nawet mucha robią dalej swoje :) -- CC
  19. Lecz co to, nagle wypływa drugi trup, A zanim trzeci, jeszcze trupów kilka. Staw zabulgotał. "Czy staw to będzie grób, A w nim żer dla ryb i uczta dla wilka?" Już ryby płyną, wyczuły padlinę. Węgorz, co w głowie siedlisko swe tworzy Skosztował, wypluł, zrobił wściekłą minę I stwierdził: "Niezjadliwe - sami poeci amatorzy!!!" Hi hi... panie Jacku, po prostu pękam ze śmichu :))) Ładnie nam pan wszystkim pokazał gdzie nasze miejsca :) Ale ja to zawsze byłam ambitne, to i teraz będę - na dole to samo rozłożone ślicznie na akcenty, żeby nie było żem amatorka. Serdecznie :) Skowronek jeszcze chmurom siebie śpiewa i bocian szuka ciągle czegoś w trawie, żurawie kluczem domknąć nie chcą nieba - niebieskim okiem śledzi słońce w stawie a tam... trup pływa zimny, pępek świata na niebo, ptaki i na chmury wzdęty! Nad trupem bzycząc czarna mucha lata: "poeta umarł... mamy żarcie, dzieci!"
  20. Teraz to mnie pan dopiero rozbawił, panie Leszku :-) Ten grób co prawda nijak się ma do zwierząt jeśli nigdzie nie widac ludzi ale niech tam - tak dokopał pan swojej czytelniczce, że wypadałoby się jakoś ustosunkować: Jeszcze skowronek chmurom siebie śpiewa i bocian ciągle szuka czegoś w trawie, na klucz żurawie nie zamknęły nieba więc się przygląda samu sobie w stawie a tam... trup pływa pępkiem do świata na niebo, ptaki i chmury wydęty! Nad trupem mucha radosna lata: "i znów na obiad - poeta przeklęty :)" - - CC
  21. Nie od dziś wiadomo, że najlepszą obroną jest atak. Toteż natychmiast wykorzystuje pan fakt, że jeden z antagonistów nie zna staroświeckiego sowa "pośpiesznie" by przejść do kontrataku a konkretnie odwrócić uwagę od tego, co oponent miał _przede wszystkim_ do powiedzenia. Mówi pan o merytorycznej ocenie wiersza? Przecież już mówiłam, że jest to tylko prozaiczny przekaz zwykłego zajęcia ułożony w rymy. Można było zapisać go po prostu tak: „Wstałem rano rozbity i dopiero łyk mocnej kawy postawił mnie na nogi.” Tymczasem pan na siłę stroi w poezję coś co poezją nie jest! Od poety wymaga się przede wszystkim innego, świeżego podejścia do - wydawałoby się – zwykłych spraw. Pan nic takiego nie robi dając nawet zamiast metafor w zamian utarte od lat obiegowe frazesy. Proszę sobie wpisać w Google i zobaczyć jak powszechnie stosuje się „bezwstydną nagość”, „zwiotczałe ciało” i temu podobne „poetyckie” zabiegi. Do tego nietrafne poetycko obrazy, bo co znaczą te „rozwichrzone włosy”? Facet stoi na balkonie i szaleje wichura? Może i tak, skoro określa to że jest rozebrany „bezwstydną nagością”. Co innego tłumaczy niby takie sformułowanie? Dlaczego nagość ma być bezwstydna skoro ktoś jest sam a z wiersza nie wynika by było inaczej? Zamiast uczty nowych, oryginalnych metafor podsuwa pan czytelnikom coś takiego: „ekstazę prawie albo coś bliskiego”. Tak to może sobie powiedzieć w sklepie przyjaciółka do przyjaciółki, ale nie poeta! Poeta ma obowiązek wymówić nienazwaną „ekstazę prawie” i nazwać po imieniu „coś bliskiego”. Widocznie nie potrafi pan i wpycha nam kicz, czyli: ogólniki. Zero oryginalności, wtórne sformułowania będące na co dzień w powszechnym obiegu sprawiają, że po przeczytaniu odnosi się wrażenie otarcia o kicz a kicz ma to do siebie, że większości się podoba ale u niektórych wywołuje bardzo nieprzyjemne wrażenia artystyczne, wręcz mdłości. Wydaje mi się, że naczytał się pan najgorszych wierszy Asnyka i słusznie zauważył, że nie trudno tak pisać – wystarczy zrymować cokolwiek, wplesć w to takie słowa jak „przepyszna”, „cudowna”, najdonioślejsza’, „jedwabista”, „porcelanowa’ a głuchemu wyda się, że słyszy niebiańską muzykę poezji. Proszę zobaczyć na przykładzie, jak grubiańsko to panu wychodzi: Oszołomiony, z lekkim bólem głowy, pozbierać chciałem wszystkie części w całość. Koszulę najpierw spróbowałem włożyć, „Pozbierać wszystkie części w całość” – czytając czytelnik zadaje sobie pytanie: co pozbierać? w jaką całość? i już za chwilę dostaje idiotyczną odpowiedź: „Koszulę najpierw spróbowałem włożyć” Aha… więc chodziło o ubranie tego gościa. Ale gdzie tu poezja? W tym, że sam ma nadrabiać braki logiczne i na siłę wiązać „wszystkie części” ze zdrętwiałymi członkami bohatera wiersza? Panie Leszku, czemu zatem pan nie napisał po prostu: Oszołomiony, z lekkim bólem głowy, chciałem się jakoś pozbierać. Próbowałem włożyć koszulę, bez kawy szło mi to niestety słabo. Ruchy przyśpieszył dopiero powiew aromatu kierując moją bezwstydną nagość prosto do brunatnych śladów (i tu słuszna uwaga p. Uli o eufemizmie bo kojarzyć się może ten niezręczny moment bardzo brzydko z zawartością sedesu!). Doszedłszy do nich z rozwichrzonym włosem (?) zalałem wodą życiodajny proszek. Dotkniecie wrzątku wywołało drżenie, ekstazę prawie albo coś bliskiego a spijając piankę czułem smaku głębię, zaś zwiotczałe ciało wypełniła świeżość. Nie musi pan odpowiadać, bo sama wiem dlaczego – pozbawiony rymów zapis unaocznia bzdurny sens pańskiego „wiersza” i brak jakiejkolwiek w nim poezji. -- CC Mamy więc różne pojęcie o roli poezji. Wg mnie poezja powinna poruszać nie poruszane wątki naszego życia, pobudzać do refleksji, dając poprzez niedopowiedzenia możliwość czytelnikowi własnej interpretacji tekstu. Powinna poprzez liczne środki poetyckie np metafory, poprzez swoją melodyjność odróżniać się od prozy. Jednak oprócz tej ambitnej poezji, która gdyby tylko taka istniała, to zamęczyłaby szybko niewyrobionego czytelnika, istnieje jeszcze zapotrzebowanie na poezję lżejszego kalibru, zrozumiałą i chętnie czytaną. Taka poezja pozwala odpocząć, zrelaksować się, odskoczyć na chwilę od codzienności, dostrzec w niej własne problemy. Tej pierwszej mamy jak słusznie wspomniał Piast pełne półki, po które nikt nie chce sięgać, gdyż zbyt daleko odeszła od ludzi, tej drugiej nie ma na półkach księgarskich, jak np świetnych wierszy o kotach Antoniego Klimka, gdyż zostają natychmiast podobnie jak klasycy poezji wykupieni. Tak jak programista czasami przeciążony poważnymi tematami sięga po zwykłe gry komputerowe, tak poeta powinien mieć też prawo napisać z pozoru o niczym, a tak naprawdę o tym co go otacza, w zwykłych nawet powtarzanych przez wielu słowach. Wytoczyliście armaty na komara, a wystarczyło zamiast napuszenia lekko przymrużyć oko i już odbiór byłby inny. Odrobina dystansu także w życiu jest potrzebna a nie tylko walka na śmierć i życie właściwie bez wyraźnych powodów. Funkcjonuję w róznych środowiskach pasjonackich, ale to co spotkałem na portalach poetyckich przeraża mnie. Nigdzie nie spotkałem tyle szyderstwa, wulgaryzmów, mentorstwa, deptania ludzkiej godności i można by tych negatywnych cech jeszcze wiele wymieniać, które tu są codziennością. Mam przyjemność obcować z ludźmi którzy mogliby obnosić się ze swoją sławą mistrzów i rekordzistów świata i Europy. Jednak są to Normalni ludzi, ale przez duże N, skromni i dzielący się swoją wiedzą życzliwie i z dużym poczuciem taktu. Na portalach internetowych poprzez pozorną anonimowość ludzie pokazują swoje drugie to gorsze ja, sądząc, że im wszystko wolno i wypada, ja natomiast uważam, ze tak nie jest. Pozdrawiam Leszek :) Panie Leszku... zaczynam rozumieć deklaracje niektórych, że będą obchodzić pańskie wiersze z daleka. Chciał pan merytorycznie - napisałam co i dlaczego mnie razi w wierszu a pan atakuje mnie w zakamuflowany sposób. Ja też znam ludzi wybitnych, otoczona wręcz nimi jestem i co z tego? Co niby pan sugeruje? Kabaretowe: "pani wie kim ja Jestem?!" wytacza pan na mnie? I wcale nie chodziło mi o to, żeby nie pisać o kawie czy zwykłych czynnościach, o nie nie - znów pan próbuje wykręcić się po swojemu sianem! Miałam na myśli to, że w pana wierszu zabrakło mi poezji, skupił się pan na rytmie a zapomniał czemu wiersze mają służyć. Wspomniał pan nawet o antycznych rymach a czy pan wie dlaczego powstała choćby "Iliada"? Ponieważ ludzie nie potrafili pisać i czytać. Rymy pomagały _zapamiętać_ pewne wydarzenia i z tego prostego powodu rymowano wszystko co się tylko działo dookoła aby pamięc o tym przetrwała jak najdłużej. Dziś raczej każdy potrafi już czytać i rym zatracił swój pierwotny, mnemotechniczny sens. Jeśli ktoś po nie sięga to wymaga się aby nie robił po to aby zakomunikować: piję rano kawę. Zresztą, to samo radziłby panu przed pół wiekiem Gałczyński: VIII Szyj tedy, Leszku, tak jak szyłeś. Zmieniając igłę w pióro. Na Minerwę! Jeśli w krawiectwie sławą się okryłeś, To samo cię w poezji czeka. Tutaj przerwę Dla przyrządzenia kawy czynię, a z tej racji, że kawa to podstawa inspiracji. IX Mój zaparzania sposób, Leszku? Natychmiast tobie sposób mój wygarnę: Nie kupuj lichej kawy, Leszku, Lecz kupuj dobrą i syp dużo w garnek, I ze mną czcij nad wszystkie muzy inne Dziesiątą. Najważniejszą. Koffeinę. X Podobna Ona jest do Peter Pana Lub do Kobolda, któremu zasuwa We drzwiach jest niczym. Najlepsza od rana, Gdy jak motylek do mózgu wfruwa Przez dziurkę. Dziurka pieśni świszcze wieszcze: Zielone gęsi chmurą. Forsa deszczem.
  22. W świetle moich wcześniejszych wyjaśnień to chyba jednak nie eufemizm, ale może się nie znam. Pozdrawiam Leszek :) Nie od dziś wiadomo, że najlepszą obroną jest atak. Toteż natychmiast wykorzystuje pan fakt, że jeden z antagonistów nie zna staroświeckiego sowa "pośpiesznie" by przejść do kontrataku a konkretnie odwrócić uwagę od tego, co oponent miał _przede wszystkim_ do powiedzenia. Mówi pan o merytorycznej ocenie wiersza? Przecież już mówiłam, że jest to tylko prozaiczny przekaz zwykłego zajęcia ułożony w rymy. Można było zapisać go po prostu tak: „Wstałem rano rozbity i dopiero łyk mocnej kawy postawił mnie na nogi.” Tymczasem pan na siłę stroi w poezję coś co poezją nie jest! Od poety wymaga się przede wszystkim innego, świeżego podejścia do - wydawałoby się – zwykłych spraw. Pan nic takiego nie robi dając nawet zamiast metafor w zamian utarte od lat obiegowe frazesy. Proszę sobie wpisać w Google i zobaczyć jak powszechnie stosuje się „bezwstydną nagość”, „zwiotczałe ciało” i temu podobne „poetyckie” zabiegi. Do tego nietrafne poetycko obrazy, bo co znaczą te „rozwichrzone włosy”? Facet stoi na balkonie i szaleje wichura? Może i tak, skoro określa to że jest rozebrany „bezwstydną nagością”. Co innego tłumaczy niby takie sformułowanie? Dlaczego nagość ma być bezwstydna skoro ktoś jest sam a z wiersza nie wynika by było inaczej? Zamiast uczty nowych, oryginalnych metafor podsuwa pan czytelnikom coś takiego: „ekstazę prawie albo coś bliskiego”. Tak to może sobie powiedzieć w sklepie przyjaciółka do przyjaciółki, ale nie poeta! Poeta ma obowiązek wymówić nienazwaną „ekstazę prawie” i nazwać po imieniu „coś bliskiego”. Widocznie nie potrafi pan i wpycha nam kicz, czyli: ogólniki. Zero oryginalności, wtórne sformułowania będące na co dzień w powszechnym obiegu sprawiają, że po przeczytaniu odnosi się wrażenie otarcia o kicz a kicz ma to do siebie, że większości się podoba ale u niektórych wywołuje bardzo nieprzyjemne wrażenia artystyczne, wręcz mdłości. Wydaje mi się, że naczytał się pan najgorszych wierszy Asnyka i słusznie zauważył, że nie trudno tak pisać – wystarczy zrymować cokolwiek, wplesć w to takie słowa jak „przepyszna”, „cudowna”, najdonioślejsza’, „jedwabista”, „porcelanowa’ a głuchemu wyda się, że słyszy niebiańską muzykę poezji. Proszę zobaczyć na przykładzie, jak grubiańsko to panu wychodzi: Oszołomiony, z lekkim bólem głowy, pozbierać chciałem wszystkie części w całość. Koszulę najpierw spróbowałem włożyć, „Pozbierać wszystkie części w całość” – czytając czytelnik zadaje sobie pytanie: co pozbierać? w jaką całość? i już za chwilę dostaje idiotyczną odpowiedź: „Koszulę najpierw spróbowałem włożyć” Aha… więc chodziło o ubranie tego gościa. Ale gdzie tu poezja? W tym, że sam ma nadrabiać braki logiczne i na siłę wiązać „wszystkie części” ze zdrętwiałymi członkami bohatera wiersza? Panie Leszku, czemu zatem pan nie napisał po prostu: Oszołomiony, z lekkim bólem głowy, chciałem się jakoś pozbierać. Próbowałem włożyć koszulę, bez kawy szło mi to niestety słabo. Ruchy przyśpieszył dopiero powiew aromatu kierując moją bezwstydną nagość prosto do brunatnych śladów (i tu słuszna uwaga p. Uli o eufemizmie bo kojarzyć się może ten niezręczny moment bardzo brzydko z zawartością sedesu!). Doszedłszy do nich z rozwichrzonym włosem (?) zalałem wodą życiodajny proszek. Dotkniecie wrzątku wywołało drżenie, ekstazę prawie albo coś bliskiego a spijając piankę czułem smaku głębię, zaś zwiotczałe ciało wypełniła świeżość. Nie musi pan odpowiadać, bo sama wiem dlaczego – pozbawiony rymów zapis unaocznia bzdurny sens pańskiego „wiersza” i brak jakiejkolwiek w nim poezji. -- CC
  23. Merytoryka wypowiedzi Mirka Serockiego: „a ja, oprócz tego, że rymy momentami nieudane, zwrócę uwagę na interpunkcję i ortografię. niby nic, ale jednak wiele.” Które rymy nieudane i co to znaczy momentami nieudane, gdzie są błędy interpunkcyjne i ortograficzne? ”wracając do rymów: kompletnie nie brzmią, naprawdę sprawiają wrażenie komponowanych "na siłę", przez co wiersz traci lekkość.” Które rymy kompletnie nie brzmią, co to znaczy na siłę? ”a jak u Ciebie ze słuchem muzycznym i poczuciem rytmu?” To jest ta merytoryczna ocena wiersza? Merytoryka wypowiedzi Cecorki: „Panie Leszku, znów pan schodzi na psy :) Spodziewałam się poezji a tu co? Jakieś płytkie przemyślenia, trochę wstawek "ekstaza", "drżenie", "bezwstydna nagość" mających mydlić czytelnikom oczy że zapadli się po uszy w poezję.” Bez komentarza to pozostawię. „Oglądał pan reklamę: "Żubr powstaje z jęczmienia"? - choćby w niej jest więcej poetyckiej metafory niż w tym całym pańskim wierszu.” Tego również nie skomentuję. No i na koniec Twoja merytoryka: „Pierwsza zwrotka sugeruje raczej niezłego kaca, niż "normalne" wstawanie.” Ciekawe odniesienie do wiersza. „"Brunatne ślady" bardzo niezręczne” Co to znaczy bardzo niezręcznie? „"bezwstydna nagość" - z innej bajki jakby” Bardzo treściwe i pouczające dla autora „ostatnia zwrotka najmniej udana” Czysta merytoryka czy może się mylę? „W sumie, dużo rymów ma siłę.” Co to znaczy? „Taki tekścik (o znamionach pastiszu) powinien byc lekki jak piórko, powyższy "siada" co chwilę, odbierając chęć uśmiechu.” To „siada” to niby ma czegoś uczyć? Ja również zmęczony jestem ta jałową w mojej ocenie dyskusją. Pozdrawiam Leszek :) Panie Leszku, widzę że dedykuje Pan swoją twórczość czytelnikowi mało wymagającemu i z tego co się zorientowałam - uznaje Pan sztukę rymowania za wystarczającą aby cokolwiek co się zapisze rymami uznawać za poezję? Proponuję zrymować Wielką Encyklopedię Powszechną bo tematów na samą literę "a" jest tam na cełe życie jednego człowieka. Serdecznie --- CC
  24. Panie Leszku, znów pan schodzi na psy :) Spodziewałam się poezji a tu co? Jakieś płytkie przemyślenia, trochę wstawek "ekstaza", "drżenie", "bezwstydna nagość" mających mydlić czytelnikom oczy że zapadli się po uszy w poezję. Oglądał pan reklamę: "Żubr powstaje z jęczmienia"? - choćby w niej jest więcej poetyckiej metafory niż w tym całym pańskim wierszu. Nie uważałam się nigdy za poetkę, ale skoro wystarcza rytmiczne jak katarynka trajkotanie o czymkolwiek by nią zostać - to proszę bardzo: Lekko zmieszana, ale nie wstrząśnięta Kolejny czytam wierszyk rymowany: Koszulę nagle autor włożyć zechce Wpierw robiąc sobie szklankę czarnej kawy, Mielonej, z ziaren które kupił w mieście. Kosztuje taka kawa w "Społem" mało, Doprawdy, warto czasem sobie kupić - Wiersz można klecić, klecąc wzmacniać ciało, Ustami szklankę łapiąc kawy upić. Nastąpi wtenczas moment, który może Udawać głębię myśli, uczuć mnogość, Poeta pijąc rzuci czułym słowem: "Kawusiu mała, wonna, czarna Żono Ekstazę czuje nagie męskie ramię bezwstydnie łapiąc ucho szklanej głowy, Kołyszesz moje myśli leżąc na dnie - Wypijam Ciebie jak pies nałogowy...." --- CC
  25. jeżeli tak, to zapis powinien wyglądać tak: zielenią (-/-) barwisz (/-) garść pożółkłych (/-/-) liści (/-). w rozłożeniu na trocheje, tak jak chcesz, wyglądałoby to tak: zielenią (-/-) barwisz (/-) garśćpo (/-) żółkłych (/-) liści (/-) powstaje potwór fonetyczny, ponieważ "garść" trzeba wyraźnie oddzielić. i tu jest to zachwianie rytmu. w tym wersie wyraźnie trzeba zwolnić. "zielenią wskrzeszasz truchła żółtych liści" - moim zdaniem to dobry kierunek. może niekoniecznie truchła i niekoniecznie wskrzeszasz, ale wers nabiera płynności. oczywiście nie będę się upierał. Zgadzam się z panem Serockim co do fonetyki bo skoro już upierać sie przy katarynkowym zapisie myśli to niech to będzie z góry zamierzony majstersztyk. Ze swojej strony uważam, że lepiej byłoby skupić się na poezji a wiersz zawiera naprawdę duży potencjał poetycki. Truchła i wskrzeszasz - może to nieco norwidowskie ale kontrastuje Jej młodą zieleń z tym co obumarło. Panie Leszku, proponuję panu skupić się na poetyce i zaczynając od pierwszej zwrotki poprowadzić ten wiersz w stronę poezji przez duże P. --- CC Ty jesteś wodą, dajesz drzewom życie, zielenią wskrzeszasz żłóte truchła liści, pozwalasz chmurom spojrzeć w rzeczne bystrze i starym rybom łuski srebrne liczyć.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...