Przy zapomnianym dawno takcie
Rósł stary klon.
Kora dawno pociemniała,
Gałęzie pochyliły twarze
W pokornym ukłonie.
Pod nim pochowano prawowitego syna,
Który nigdy ojca na oczy nie widział.
Nie miał pojęcia, że pisana mu była
Władza i bogactwa.
Wspaniałego niegdyś ojca
Zepsuło wino i splamiła
Niewinna krew.
Spił się.
Wpadł w furię.
Nie poznał.
Zabił.
Młodsza siostra, wszystkie łzy
Już wypłakała.
W jej sercu została jedynie
Złość i ból,
A umysłem ogarnęła wściekłość
I żądza zemsty.
Pochowała brata pod klonem,
Przez wieśniaków zwanym Królewskim.
Bo pod nim właśnie
Władca sprawiedliwy
Urodził się,
Zakochał,
Walczył o honor
I umarł, błogosławiąc syna.
To tutaj bóg się dziewczynie z wioski
Ukazał.
Tu też jej brat
Po raz pierwszy, samodzielnie
Na nogi stanął.
I miecza dobył
W słusznej sprawie.
A teraz ziemie gryzie
I straszy po nocach ojca.
Przy zapomnianym dawno trakcie,
Gdzie stary stoi klon,
Już nie jedno, a dwa ciała pochowane.
Siostrze z żalu
Rozum odebrało,
I serce pękło na dwoje.
Zły ojciec, co zabił oboje,
Duszę nosi przeklętą
I nigdy do dzieci na tamtym świecie dołączyć
Nie może.
Po wsze czasy pałętać się będzie
Po Ziemi,
A brat z siostrą, po nocach
Straszyć go będą.
Nigdy nie zazna łajdak
Spokoju.