Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Manavi

Użytkownicy
  • Postów

    101
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Manavi

  1. Dość frustracji, poniżenia Przyszła pora zażalenia Oficjalnie protestuję: Wilka się dyskryminuje! W show biznesie od zarania Dąży się do ukazania Mnie - dzielnego wojownika Jako zdrajcę, rozbójnika A niewinnie się zaczęło: Młode dziewczę zagadnęło I prosiło mnie o radę: "Jak do babci stąd dojadę?" Ja naiwnie się przejąłem Pod opiekę pannę wziąłem Choć ostrzegły mnie jaszczurki Bym uważał na kapturki Zwłaszcza groźne-rzekły do mnie- Są czerwone jak pochodnie Główki śliczne tkwią pod nimi Lecz z planami bezecnymi Taka niby jest nieśmiała Ale w duchu żądzą pała By do grzechu przywieść cię... Niewiast tych wystrzegaj się! Ale gdy już ją ujrzałem Wszelkie rady zapomniałem Uśmiech jeden mi posłała I wnet serce me dostała Cóż ja pocznę, romantyczne Mam instynkty bardzo liczne Jak rycerza z średniowiecza Ciągnie mnie do dam i miecza Więc, uczuciem zaślepiony, Rzekłem: "Sługa uniżony Wskażę Pani szlak, madame Boś królową pośród dam!" Ona, niewieścim zwyczajem Łzy wzruszenia starła krajem Chustki, którą dala mi... A jam wierzył w te jej łzy! Uwierzyłem, że tej nocy Pobłądziła i pomocy Mej rycerskiej jej potrzeba Chciałem jej przychylić nieba! I cóż mam z tej rycerskości? Złą opinię i śrut w kości Po tym jak myśliwy jeden W zad wystrzelił mi kul siedem Plotki dementuję te Jakobym zamiary złe Wobec babci i dziewczyny Miał jakoweś- co za kpiny! A do babci się udałem Wcześniej, bo koniecznie chciałem Prosić o przychylność ją Bym za żonę wnuczkę wziął Gdy w te pędy doń przybyłem I swój plan wnet wyłuszczyłem Babcia tak wilka wyśmiała, Że z wysiłku aż zemdlała Gdy płakałem z poniżenia Baśniopisarz wyszedł z cienia Podał flaszkę dobrej wódki... Wyobraźcie sobie skutki! Procent jął mnie atakować I karierę mą rujnować Aż w sekundę z cud rycerza Zmienił mnie w dzikiego zwierza Alkoholem zamroczony Nie pragnąłem już mieć żony A ból serca zranionego Pchnął mnie do czynu strasznego: Wziąłem nieprzytomną babkę I pożarłem jak kanapkę Zanim jeszcze ochłonąłem Piękną wnuczkę też połknąłem Otrzeźwienie było straszne: Strzelec mi otworzył paszczę I gdy obie wyjął panie Urządził sobie strzelanie Stąd śrut w kościach dziś uwiera I kuleje wciąż kariera PRZECIEŻ TO NIE MOJA WINA ŻE UWIODŁA MNIE DZIEWCZYNA! Więc raz jeszcze protestuję: Wilka się dyskryminuje!!!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...