oddech poduszki, jest jeszcze nieśmiały
jak podanie dłoni nowo poznanej osobie
sennie , nie patrzę w twarz księżyca
wiem, że ocenzurowane myśli
kuszą by rozszerzyć mnie do my
przecież tak bywa, powinno tak być
ciepło, milcząco, ze słów pomyślanych
wytworzył się kokon , wiem,
nie rozczeszę go grzebieniem myśli
rano cicho powiem:
co miniona noc może wiedzieć
o twarzy ukrytej w dłoniach
i marzeniach co jeszcze się nie śniły
nie napiszę już ciebie
tak bywa