
Natalia Zarzycka
Użytkownicy-
Postów
84 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Natalia Zarzycka
-
Pan Prezydent i Ja
Natalia Zarzycka odpowiedział(a) na Słowianka utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
zgadzam się z poprzednikami, że ciekawie byłoby obejrzeć na deskach... no...to chyba mówi wszystko... :) Pozdrawiam N.Z. -
Sezon zielonych jabłek
Natalia Zarzycka odpowiedział(a) na asher utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Asher...zmobilizowałeś mnie do poświęcenia uwagi utworom innych osób stąd...i zaczęłam od Ciebie :) hm...przyjemnie się czytało- zaczęłam poranek od miłej lektury, więc myślę że dzień będzie dobry... Podobają mi się opisy, dokładny opis ulic np. itp....no po prostu ogólnie bardzo ciekawy utwór...interesujące życie miał ten dwunastolatek... Pozdrawiam N.Z. -
Mała (cz. XIII i XIV)
Natalia Zarzycka odpowiedział(a) na Natalia Zarzycka utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Cz. XIII „On” „Dobranoc Piotrek” i poszła. Zniknęła i zostałem sam. Siedziałem chwilę i czytałem tą krótką rozmowę. Po chwili wyłączyłem komputer. Siedziałem i gapiłem się bezmyślnie w ścianę. Bezmyślnie? Nie… myśli były. Gdyby tak można wyłączyć na chwilę opcję „myślenie”. Byłoby o wiele łatwiej. Ale życie nie jest proste, a moje jest bardzo zagmatwane. W tym momencie z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu. Sms…odebrałem i ze zniecierpliwieniem i niechęcią czytałem: „Tęsknię…chciałabym porozmawiać…” Cholera no! Jeszcze jej mi brakowało. Zdenerwowany wyłączyłem telefon i poszedłem spać. Obudziło mnie delikatne pukanie do drzwi. Otworzyłem jedno oko i spojrzałem na zegarek. Ósma…wcześnie… -Proszę…-powiedziałem i drzwi uchyliły się powoli. W progu stała Ona. Widać było, że niekoniecznie chciała przyjść. -Przepraszam…Chyba cię obudziłam…jednak…-zaczęła nieśmiało. -To nic…miałem właśnie wstawać.- skłamałem.- Coś się stało? -Widzisz…ja po południu mam spotkanie. A mieliśmy iść z Olą do ki… -Nie idziemy do kina?- zapytał się głosik dobiegający gdzieś zza pleców Kasi. Weszła do pokoju a za Nią wbiegła Ola. Wskoczyła na łóżko, ciągnąc za rękę Kasię. Ona niechętnie usiadła na brzegu łóżka. Mała wpatrywała się raz we mnie a raz w Nią. -Przepraszam cię Olu…Ale wypadło mi bardzo ważne spotkanie…- Kasia zaczęła delikatnie tłumaczyć. Widziałem, że nie chce sprawić zawodu Małej. -A nie możesz przełożyć? Niedługo będę musiała wrócić do mamy…i już nie pójdę do kina…-Małej bardzo zależało na dzisiejszej wyprawie do kina. Kasia spojrzała na nią, a później na mnie. Widziałem, że się waha i miałem nadzieję, że jednak zmieni plany, przełoży tamto spotkanie. -Niestety… Widzisz Olu, mam się spotkać z moim przyjacielem. On nie mieszka tu, w tym mieście. Dlatego nie mogę odwołać spotkania, bo nie wiem kiedy będziemy mieli kolejną możliwość zobaczenia się.- wytłumaczyła Kasia. Ola miała zawiedzioną minę, lecz po chwili przytuliła się do Niej i powiedziała: -Dobrze… Ale pójdziemy jeszcze do kina? -Jasne, że pójdziemy…wiesz, możemy iść ty i ja. Co ty na to?- zaproponowałem Małej. Popatrzyła się na Kasię, tak jakby sprawdzała co ona na to. -Myślę, że to dobry pomysł. A później mi opowiecie na czym byliście i jak było, dobrze?- Kasia zachęciła Małą, która na znak zgody kiwnęła głową. Ja natomiast byłem ciekawy co to za spotkanie…i co to za przyjaciel. Hm…przyjaciel. A może… Ech…Tymczasem Kasia z Olą wyszły z pokoju i zostałem sam. Jednak nie na długo. Wyskoczyłem szybko z łóżka, wziąłem prysznic i po około trzech kwadransach znalazłem się w kuchni. Były już tam Kasia z Małą. Przygotowywały śniadanie. Ile ja bym dał, żeby było tak już codziennie przez resztę życia- Pomyślałem, a na głos powiedziałem: -Witam ponownie.- i tak zaczął się nasz kolejny dzień. Później pojechaliśmy razem do sklepu na zakupy. Właśnie byliśmy na dziale z owocami i warzywami, gdy zadzwonił mój telefon. -Tak, słucham.-powiedziałem. Chwilę rozmawiałem, kiedy skończyłem widziałem pytający wzrok Kasi. Postanowiłem wytłumaczyć od razu, z kim rozmawiałem: -To był pan Władek, nasz znajomy policjant. Poinformował mnie, że jutro matka Małej wraca z odwyku. Olu, będziesz musiała jutro wrócić do mamy.- Mała spojrzała smutno na mnie a później na Nią. Ja czułem wielki smutek i wiedziałem, że będę za dziewczynką tęsknił…Jednocześnie jednak wiedziałem, że Ona się wyprowadzi…już jutro i ogarnął mnie jeszcze większy smutek…I aż się zganiłem w duchu za to, że bardziej będę tęsknił za obecnością Kasi niż Małej. -Ale będę mogła was odwiedzać, prawda?- głos Oli wyrwał mnie z zamyśleń. - Oczywiście…oczywiście, że będziesz nas odwiedzała.- powiedziała Kasia. Mała uspokoiła się. Nie była już taka zdenerwowana. Bała się, że o niej zapomnimy. -No pewnie, że będziesz. A teraz chodźmy…bo już późno się zrobiło. Przygotujemy jakiś obiad, My pójdziemy do kina a Kasia na spotkanie…-powiedziałem i udaliśmy się do kasy. Po godzinie byliśmy już w domu. Przygotowałem obiad, a w tym czasie Ola z Kasią wzięły Reksa na spacer. I pomyśleć, że już jutro ich nie będzie… Nie będzie wspólnych posiłków, spacerów, żartów, przekomarzania się… W domu znowu będzie pusto… Znowu zostanę ja i Reks…Znowu sam… Cz. XIV „Ona” Kiedy usłyszałam jak Piotr mówi, że Mała musi wracać jutro do matki, to zrobiło mi się tak smutno… Nie spodziewałam się, że tak bardzo przywiążę się do dziewczynki, której jakiś miesiąc temu nie znałam. Poza tym nigdy nie przepadałam za dziećmi, nawet tymi moich znajomych… To przecież między innymi dlatego Michał… Nie, Michał to już przeszłość. Przeszłość, do której nigdy nie wrócę. Teraz szłam na spotkanie…Spotkanie z moim przyjacielem. Kuba…mieszkał w Jeleniej Górze, ale spotykaliśmy się tak często jak tylko mogliśmy. O takim przyjacielu każdy marzy… Zawsze wiedział kiedy jest mi źle. Tak bardzo mi pomógł, kiedy Michał mnie zostawił… Pamiętam, że przyjechał wtedy i mieszkał u mnie cały miesiąc… Wziął wtedy urlop, chociaż nie bardzo mógł. I przyjechał…tak po prostu…To był najwspanialszy, mimo że smutny miesiąc w moim życiu… Dotychczas nie ożenił się…był przez kilka lat z pewną dziewczyną, ale ich związek rozpadł się…tak jakoś na samym początku naszej znajomości. Znajomości, która tyle przeszła, a jednak zamieniła się w najwspanialszą przyjaźń. A teraz szłam na to spotkanie z pewnymi obawami, niepokojem. Czułam, że coś jest nie tak…Poza tym przyjechał tak nagle. Owszem…mówił, że będzie w Toruniu…ale zawiadomił mnie, że już tu jest. Nie rozumiałam również jego zachowania podczas ostatnich rozmów. Może…może ma kogoś…Tak, to by wyjaśniało to, że miał ostatnio mało czasu dla mnie, prawie w ogóle nie dzwonił. Pewnie teraz mi to powie…a może i przedstawi tą osobę. Pewnie przyjechała z nim… Cholera! Dlaczego się tak przejmuję? Przecież powinnam się cieszyć. Bo powinnam się cieszyć ze szczęścia przyjaciela…a czuję coś zupełnie innego. Zobaczyłam go…siedział na tej samej ławce, co wtedy…parę lat temu. Zobaczył mnie, podbiegł i chwycił w ramiona. - Kasia! Ale ja się stęskniłem! –powiedział niby wesołym głosem, ale ja wyczułam w nim nutkę czegoś, czego nie potrafiłam nazwać…może zdenerwowania? Uśmiechnęłam się i powiedziałam: -Ja też się stęskniłam…przeprowadź się bliżej Torunia, albo do Torunia…będziemy częściej się widywać…a nasza przyjaźń nareszcie nie będzie musiała znosić rozłąki.- Kuba spojrzał się jednak poważnie, poprowadził mnie do naszej ławki. Kiedy usiedliśmy spojrzał się tak dziwnie na mnie i zaczął mówić: -Kasiu…widzisz…nasza przyjaźń będzie wystawiona na jeszcze większą odległość…większą niż droga z Jeleniej do Torunia…- nie rozumiałam słów, które mówił. Nie chciałam ich rozumieć i słyszeć… -J…jak to? To znaczy… -To znaczy, Kasiu, że firma zaproponowała mi wyjazd do Irlandii. I przyjmę go…chyba, że… -I wyjedziesz? I…z resztą, dobrze…rozumiem…to dla ciebie ważne. Powodzenia…-powiedziałam i poszłam. Zaczęłam biec i słyszałam, że Kuba coś woła. Że zaczął biec…Jednak ja byłam szybsza, dobiegłam do samochodu, wsiadłam i ruszyłam przed siebie. Po chwili znalazłam jakieś miejsce, gdzie mogłam stanąć. I rozpłakałam się… w samochodzie dotarło do mnie, co krzyczał Kuba w momencie, gdy wsiadałam do samochodu. On… -
Astygmatyzm miłości, 12
Natalia Zarzycka odpowiedział(a) na natalia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Znowu powiem że świetne- staję się monotematyczna :) Podobało mi się i te wulgaryzmy pasują do sytuacji...zapewne w życiu taki Dawid również by tak się zachowywał, tak mówił... cóż więcej? czekam na ciąg dalszy i jestem ciekawa co będzie dalej...bardzo ciekawa :) Pozdrawiam serdecznie N.Z. -
Mała (cz. XI, XII)
Natalia Zarzycka odpowiedział(a) na Natalia Zarzycka utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dziękuję bardzo, zarówno Natalii i Michałowi za chwilę uwagi i ocenę :) Co do wypowiedzi bohaterów, to możliwe, że faktycznie są trochę sztywne, szczególnie Piotra(u Piotra tak mniej więcej miało być).Ciąg dalszy postaram się w miare możliwości opublikować tutaj dość szybko... Pozdrawiam serdecznie N.Z. -
Mała (cz. XI, XII)
Natalia Zarzycka odpowiedział(a) na Natalia Zarzycka utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Cz. XI „On” Na początku nie chciała wejść na to drzewo. No tak, w sumie to się Jej nie dziwiłem. Przecież byliśmy dorosłymi ludźmi. Ale w końcu zgodziła się. Byłem pod wrażeniem, bo bardzo sprawnie Jej szło wspinanie. Kiedy znalazła się na gałęzi, podążyłem za Nią. Usiadłem obok. Ona uśmiechnęła się, a w Jej oczach widziałem zwyczajną radość. Zapadło milczenie, lecz na chwilę. Ona je przerwała: - Musiałby mnie ktoś teraz z pracy zobaczyć. Poważna korektorka, pracująca w poważnym wydawnictwie, siedzi na drzewie. – roześmiała się. Miała śliczny śmiech i uśmiech. Pomimo, że było ciemno, dostrzegłem blask jej oczu. Sytuacja rzeczywiście była trochę zabawna. Bo oto poważni ludzie weszli na drzewo, żeby posiedzieć, porozmawiać, popatrzeć w gwiazdy. -Ostatni raz wszedłem tutaj, gdy miałem trzynaście lat. Później zaczęła fascynować mnie koszykówka. -Cieszę się, że mnie tu przyprowadziłeś. Bo przypomniałam sobie, że aby być szczęśliwą nie potrzebuję czegoś wielkiego. Przypomniałeś mi, że w życiu ważni są ludzie, którzy nas otaczają.- mówiła cicho, spokojnie. - Dla mnie…ważna jesteś…ty, Kasiu…-odważyłem się powiedzieć. I czekałem, czekałem na jej reakcję. A ona spojrzała na mnie i nic nie powiedziała. Zaczęła schodzić z drzewa. Znalazła się na dole i nie odwracając się po prostu poszła do domu. A ja zostałem. I czułem się głupio. Niepotrzebnie to powiedziałem. Może pomyślała, że kpię z niej? Że żartuję? Cholera! Byłem zły na siebie. Na siebie teraz i na siebie te parę lat temu. Gdybym wtedy…to Ona i ja…może…No i po co ja tak „gdybam”? Takie coś do niczego nie jest potrzebne. A tylko może doprowadzić do jakiegoś rozstroju nerwowego czy coś. Zszedłem z drzewa. Nie chciałem sam siedzieć. Miał być miły wieczór. Miałem spędzić go z Nią. Liczyłem na chwilę rozmowy z człowiekiem…Nie! Na rozmowę z Nią. Bo tylko z Nią chciałem rozmawiać. -Ech…a teraz znowu cisza…-westchnąłem do samego siebie i skierowałem się w stronę domu. Wewnątrz, kiedy przechodziłem obok jej pokoju chciałem zapukać. Wejść i wytłumaczyć…Chciałem usłyszeć, że Ona nie jest urażona, że będzie jak było. Cholera, wszystko spieprzyłem, mówiąc dosadniej. A byliśmy na dość dobrej drodze do porozumienia, zaprzyjaźnienia… Tam na drzewie, Ona zaczęła się otwierać przede mną. Pragnąłem z Nią rozmawiać tak, jak miało to miejsce jeszcze przed chwilą. Po chwili jednak poszedłem do swojego pokoju. Jakiś impuls spowodował, że włączyłem komputer. Spojrzałem na listę kontaktów… Ona była dostępna! Nie wiem dlaczego, ale otworzyłem Jej okienko…i napisałem: „ …” . Zastanowiłem się chwilę, czy to wysłać. Kliknąłem „wyślij” i zastygłem w oczekiwaniu na odpowiedź…Cisza, wiadomość od Niej nie nadchodziła… Znowu zrobiłem z siebie idiotę? Minęło pięć minut, dziesięć, piętnaście…Postanowiłem wyłączyć komputer…jednak nagle zamigała żółta karteczka w dole ekranu. Tak, to Ona przesyłała wiadomość! Kliknąłem z zaciekawieniem i radością pomieszaną z obawą… Cz. XII „Ona” Było tak sympatycznie. A On… On wszystko zepsuł! Po co powiedział te słowa?! Cholera! Co się ze mną dzieje? Przecież chciałam to usłyszeć. Chciałam, aby to powiedział. To dlaczego…dlaczego poszłam bez słowa? Wróciłam do swojego pokoju i włączyłam komputer. Chciałam porozmawiać z Kubą. Był na szczęście. „Chciałam abyś teraz był…i jesteś...”-napisałam i wysłałam do niego. On mi natychmiast odpisał „Jestem tylko na chwilkę. Zaraz uciekam…” Poczułam się dziwnie… Poczułam się tak, jakby mnie odtrącał. Delikatne ukłucie w sercu, którego nie powinnam czuć. Nie powinnam? Ale odpisałam tylko: „Aha…rozumiem”, chociaż nie rozumiałam. Ostatnio dziwnie się zachowywał w rozmowach przez telefon i internet. Nie rozumiałam jego zachowania. „Stało się coś?”- to on napisał… Miałam ochotę mu wszystko napisać, podzielić się wątpliwościami i sprzecznymi uczuciami. Ale coś mnie powstrzymało. Co? Sama nie wiedziałam dokładnie. Napisałam tylko: „ Nic…zaraz przecież idziesz. Poradzę sobie sama.” Zareagował natychmiast. Jednak, to co napisał zaskoczyło mnie. „Kasiu…teraz muszę iść. Mam ważne spotkanie. Możemy się jutro spotkać?” Jak to spotkać? Przecież mieszkaliśmy w innych miastach, na dwóch krańcach Polski? Szok, zaskoczenie…czyżby…? „Jesteś w moim mieście?” Naszą rozmowę przerwał dźwięk nadchodzącej wiadomości… Na dole ekranu migała żółta karteczka z napisem „Piotr przesyła wiadomość.” Piotr? Jednak nie odebrałam jej od razu. Kuba znów się odezwał: „ Tak… miałem Cię wcześniej zawiadomić, ale jestem tu od dzisiejszego południa. Przyjazd wypadł nagle. Przepraszam Cię, ale muszę kończyć…” Czytałam i nie wierzyłam własnym oczom. Sama nawet nie wiem dlaczego. „To pa.”- odpisałam tylko. „Poczekaj…spotkajmy się jutro…o 15.30, tam gdzie spotkaliśmy się pierwszy raz, dobrze?” „ Dobrze. 15.30, w naszym miejscu”- odpisałam… „Do zobaczenia, Kasiu”- dodał i zniknął… A ja w tym momencie przypomniałam sobie o wiadomości od Piotra! Cały czas migała, więc kliknęłam. „…” „ Dlaczego …? Co oznaczają?”- odpisałam. Dzieliła nas ściana. Mogliśmy porozmawiać, widząc siebie nawzajem…a jednak… Moje myśli, w tym momencie absorbował jednak Kuba i jego dziwne zachowanie, jego przyjazd i jutrzejsze spotkanie. Tymczasem Piotr już odpisał: „ … zazwyczaj oznaczają milczenie, prawda? W tym momencie oznaczają jednak coś zupełnie odwrotnego- przerwanie milczenia…” „A czy my zaczęliśmy milczeć? Jest co przerywać?”- zapytałam i prawdę mówiąc nie wiedziałam co innego mogłabym napisać. „Odeszłaś…nic nie mówiąc…” No tak. Miał racje. Tylko…co miałam niby Jemu wtedy powiedzieć? Co mam powiedzieć teraz? „ A co miałam powiedzieć?” „Nie wiem…Kasiu…ale jednak mogłabyś cokolwiek powiedzieć.” „Przepraszam… Wiesz, jestem zmęczona. Położę się. Dobranoc, Piotrek” Nie czekałam już na Jego odpowiedź. Ta rozmowa męczyła mnie. Bo nie wiedziałam, co czuję, nie wiedziałam czy chcę szczerze rozmawiać… a w tym momencie szczerość była najważniejsza… ja tego nie potrafiłam, nie teraz, nie dzisiaj. Wyłączyłam komputer i położyłam się do łóżka. Nie zasnęłam jednak. Leżałam z szeroko otwartymi oczami i myślałam o nadchodzącym jutrze…o Kubie, o Piotrze…o Małej… c.d.n. kiedyś :) -
Astygmatyzm miłości c.d.
Natalia Zarzycka odpowiedział(a) na natalia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
No!!!!! nareszcie doczekałam się kolejnej części...dobrze się czytało(jak zwykle)...Tylko dlaczego znowu się kończy w najlepszym momencie???? :) no nic..pozostaje mi czekać na kolejną część...pospieszać nie będę :) "- Będzie dobrze...Dawid mu się nam udać..."- chyba miało być musi? ale to drobnostka...gdzieś tam brakowało mi przecinka,ale nie moge teraz znaleźć gdzie,za co przepraszam :) Podsumowując- świetnie Pozdrawiam serdecznie N.Z. -
ballada na wpół wiorsty od przasnysza
Natalia Zarzycka odpowiedział(a) na Witold_Adam_Rosołowski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Napiszę tylko, że bardzo poprawił mój nastrój...dziękuję:) Pozdrawiam N.Z.