Mróz się niesie w borze,
Knieja w kożuchu z bieli,
Ścieli mi koce na łoże,
Panna blada z zawiei,
Nagie jej stopy w puchu,
Szkarłat ma po kostki,
Kładzie mi na brzuchu,
Lodowatą dłoń z troski,
Srebrzą się jak perły,
Oczy bielmem skryte,
Na głowie wianek przymarły,
Usta czerwono krwiste,
Daję jej czarną różę,
Wkłada ją w bujny bukiet,
W ramionach się zanurzę,
Ból koi i mój smutek,
Widzę własne tchnienie,
W mrozie ulotną parę,
Niknie o mnie wspomnienie,
Mocniej się tulę w Marę,
Jestem już równie zimny,
Odsuwa mnie od piersi,
W łożu mym kamiennym,
Nie boję się już Śmierci.