Na białym pogorzelisku
Spoczywa dusza moja
Smutna, lecz spokojna
Akceptując swój los
Los, który odziedziczyła
Popiół wygląda jak śnieg
Białe płatki wdzięcznie się kołyszą
Krew na moich rękach
Ona nigdy nie zakrzepnie
Choćbym odpokutował
Wieczność umiera
Niebo staje się czerwone
Bóg płacze
Jego łzy niczym sól
Spadająca w me otwarte rany
Nieskończona droga
Widzę oślepiające światło
Powoli otwieram oczy
Krew na moich rękach
Ona nigdy nie zakrzepnie.