dziadkowie podarowali mi radio, abym mógł słuchać mojej płyty
wyjąłem je z torebki i stanąłem jak wryty,
jest zupełnie takie jak oni,
eleganckie, stare, ale w dobrej kondycji,
pomyślałem, że to początek nowej tradycji.
naciskam włącznik i zalewa mnie fala spokoju,
radio przez chwilę trzeszczy, coś w środku skrzypi i klika
po chwili jednak rumor ten zanika,
melodia się rozpoczyna, a mnie już nie ma w pokoju.
*Wybiła 8:00, zapraszamy na zbiór wiadomości ze świata*
jedziemy samochodem do Naszego domu poza miastem,
są wakacje, a wokół pachnie świeżym ciastem,
z głośników leci „Pan Twardowski”, w tle coś przygrywa
a my śmiejemy się, bo „Ta karczma Rzym się nazywa”
*kolejny raz na pierwszym miejscu listy przebojów*
stoję przy blacie i biorę kubek do ręki,
z radia sączą się ostatnie dźwięki
nie pamiętam już jaka to była piosenka
może to śpiewał pan, a może panienka
siadamy do stołu i zaczynamy Naszą grę
mijają godziny, ale nie poddajemy się
to oni mnie nauczyli jak nazywać wszystkie kolory
a ja, tak samo jak lata temu, nadal kocham te wieczory
*dzień będzie słoneczny, a temperatura nie spadnie poniżej 15 stopni*
wita nas drewniana brama i silny zapach sosen,
kolejny raz tu jesteśmy, kolejna z pięknych wiosen,
To nasze miejsce, nasz park i nasza zagroda
i żarty dziadka, których taka długa broda
*zbliża się 20:00 pora na fakty sportowe*
minęło wiele lat i wiele się zmieniło,
Twardowskiemu na księżycu już całkiem się znudziło,
Nasze gry stały się rzadsze, Nasz park już przekwita
a nasza brama, no cóż, już nas nie wita
I mimo że czasami jest mi trochę przykro,
to wiem że to wszystko wcale Nam nie znikło,
zwyczajnie z biegiem czasu to co Nasze się zmieniło,
ale najważniejsze, że tam jest i zawsze było
*żegnam się z Państwem i zapraszam na jutrzejszy program*
jestem znów w pokoju i patrzę przed siebie.
gdzie byłem, nie wiem?
ale przez te wspomnienia ucieszony bardzo,
wstałem, odłożyłem długopis i wyłączyłem radio