-
Postów
117 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez yfgfd123
-
Epitafium dla Kielc
yfgfd123 odpowiedział(a) na yfgfd123 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Migrena ależ oczywiście, że kocham Polskę, ale mówić że ksenofobia nie ma się w Polsce dobrze, to nie patriotyzm - to głupota. -
Epitafium dla Kielc
yfgfd123 odpowiedział(a) na yfgfd123 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Jacek_Suchowicz dobrze, ponowię pytanie - jak to się ma do tematu wiersza? -
Epitafium dla Kielc
yfgfd123 odpowiedział(a) na yfgfd123 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Jacek_Suchowicz nikt się z tobą na ten temat nie kłóci. chyba że ingerencja władz w pogrom kielecki jest wytłumaczeniem polskiej ksenofobii aż do 2025 roku - wtedy aż żal ubekom nie pogratulować. -
Epitafium dla Kielc
yfgfd123 odpowiedział(a) na yfgfd123 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
również zapomniałem dodać - w tym wierszu jest praktycznie zerowe opisanie pogromu, czy jakakolwiek ewaluacja tego co się wydarzyło. Jest jedynie napisane, że pogrom jest w głównej mierze współczesnym kielczanom obcy i odległy, a tendencje antysemickie mają się dzisiaj świetnie. -
Epitafium dla Kielc
yfgfd123 odpowiedział(a) na yfgfd123 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Migrena Po tym określeniu "stado baranów", to nawet nie wiem czy się ze mną zgadzacie czy nie. Tak czy inaczej, z takim podejściem to nic dziwnego, że "Polacy są wspaniałym narodem i bezwartościowym społeczeństwem." - i najwyraźniej od wielu lat nic się nie zmieniło. A to że nie muszę się bać falangi? to po prostu brak empatii, nie każdy jest w grupie uprzywilejowanych. -
Epitafium dla Kielc
yfgfd123 odpowiedział(a) na yfgfd123 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
to o mnie? nie wydaje mi się że ostatnie marsze były paradami policji, tymbardziej ubeków, i nie wydaje mi się że służby po godzinach malują falangi i krzyze celtyckie na murach. i chyba nie policjanci mówią że "Ksenofobia jest ważnym elementem wspólnoty narodowej"? to robią zwykli ludzie, nie ma co robić z Polski niewinnej owieczki. -
kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki? jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
-
Wiwat republice!
yfgfd123 odpowiedział(a) na yfgfd123 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@brt abacadaba spróbuj nie wspomnieć o zaborach i IIWŚ challenge (niemożliwe)- 3 odpowiedzi
-
- historyczne
- francuskie
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
wiwat republice! nie chcemy żyć w ucisku! niech żyje proletariat! wychodźmy na ulice! wiwat republice! nie dajmy w siebie pluć! szturmem! noc trwa samosądów! na wersal? nie, granice!
- 3 odpowiedzi
-
1
-
- historyczne
- francuskie
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
@Natuskaa może być...
-
W butelkowej zieleni
yfgfd123 odpowiedział(a) na aniat. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
rymy wymuszone i niezgrabne -
@lena2_ wiersz wybitnie ponadczasowy, tak zapewne o młodzieży wyrażali się już babilończycy.
-
Spotkania z Tobą
yfgfd123 odpowiedział(a) na Robert Witold Gorzkowski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
coś pomiędzy wierszem a słownikiem -
@Annna2 może musiałby być z Venus. Mars się tu zwyczajnie gubi.
-
o samobójstwach, żyletkach i tym podobnych pisano tak dużo, że ciężko podjąć ten temat by nie brzmieć śmiesznie. nie jest to tylko przytyk - po prostu temat jest zwyczajnie bardziej wymagający od innych.
-
rozbestwiła się ta miłość. kochanek powalony taką koturną nie wiedziałby sam co zrobić.
-
*** (i znów w drodze do kardiologa...)
yfgfd123 odpowiedział(a) na yfgfd123 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@wierszyki odkryłaś we mnie nutę wrogiego nastawienia, której nawet ja nie byłem świadom. Temat wiersza - "zakochiwanie się" w kobietach na ulicy, to ból tępy i bliższy melancholii niż namiętności, stan w którym na pewno jest się w stanie funkcjonować, a może nawet nie żebrać o życzliwość. Gałczyńskiego (zawsze) oraz Tuwima (czasami) uważam za mistrzów języka, a "wierszyki" za równe "wierszom". Oczywiście również życzę wszystkiego miłego. -
*** (i znów w drodze do kardiologa...)
yfgfd123 odpowiedział(a) na yfgfd123 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Dagna no muszę przyznać, że ciężko mi wychodzi przechodzenie do sedna. uczucie łatwe do opisania nie jest. a Tetmajer jest najlepszym przykładem poety miłości jakiego mogłem wybrać. ten rozdźwięk pomiędzy lirycznym kochankiem, a racjonalnym człowiekiem często się u mnie przewija, może być nieoczywisty w skali jednego wiersza. -
*** (i znów w drodze do kardiologa...)
yfgfd123 odpowiedział(a) na yfgfd123 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@wierszyki wydaje mi się że lwia część sztuki to chęć "wzbudzenia obawy o swój stan", mało poetów, zwłaszcza dzisiaj, pisze o tym jak pięknie i bezstresowo się im żyje. Jeżeli poezji tutaj nie ma (?), to dlaczego? -
*** (i znów w drodze do kardiologa...)
yfgfd123 opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
i znów w drodze do kardiologa... (boże, jak tu nie chorować, gdy wszędzie taka pogoda?!) znów mi krajają na tysięczne cząstki serduszko (choć tyle że chore...) nie skalpel - miłostki odkrywam wciąż nowe wyraźne, niezwyciężone aż ostry wyrabia się w głowie obraz małżeński, dzieci, piesek, i welon w żałobie to straszne! okropny patriarchat! i mróz, i przystanek, i totalny wariat! szur młodopolski, synek tetmajera! afiszem skamandra wciąż nosek wyciera! znów lekarz, autobusy, mokną mi włosy... bomba pod płaszczem wciąż tyka i tyka próbuję ją złapać, ta wciąż mi umyka operetka na dwa nasze głosy ======== nie wiem czy to zadziała, ale proszę o ocenę (jakąkolwiek), neutralność boli o wiele bardziej -
Pensjonarsko-sztubacki erotyk
yfgfd123 opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
faktycznie, włożyłbym ci skrzydła chciałbym cię widzieć w nimbie, w obłokach lecz dziś się od tego powstrzymam poszukam cię w szklankach czy stołach pamiętam - to z czasów młodości (!) "podręcznik dla źle zakochanych" miłość w poezji, poezje w miłości smak krwi pierwszej otwartej rany "Aniele - nigdy, to było pisane dziesiątki lat temu, o tęczy również zapomnij, to straszne, nad wyraz czcze i pstrokate, postulat twoich myślozbrodni" nie wiedziałem jak kochać, schodziłem jak każdy inny by kochał, na ziemię lecz kiedy na mnie przyszła pora wiedziałem już wreszcie - nic nie wiem na niebie zostawiłem gwiazdy zamiast chwycić się niebios - chwyciłem się krzesła uciekły mi twoje dźwięki, uroki i nazwy aż wreszcie żeś po mnie, połamanym przeszła-
2
-
*** (cały zzieleniałem, gdzie kroku nie stawiam...)
yfgfd123 odpowiedział(a) na yfgfd123 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@piąteprzezdziesiąte natóra zamierzona, dojść literówka -
*** (cały zzieleniałem, gdzie kroku nie stawiam...)
yfgfd123 opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
cały zzieleniałem, gdzie kroku nie stawiam wyrasta na śladach młoda, dzika róża z cierniami lekkimi jak stan zakochania wyrosła mi broda z trującego chwastu i staję wciąż na nią, i ryczę aż z bólu łzy liście łapią łapczywie jak nawóz linie mych dłoni wypełniły mchy a gdzieś za plecami zakwita przylaszczka te skry w moich oczach? to dwa białe bzy ach, dojść już mam tego, niech pisze, niech żyje ten język kąśliwy, niewyżyta traszka ten hałas, te bicie? to kasztan w łupinie ten neoromantyzm? to kawał, to fraszka -
Krople ciepłej wody z mydłem leniwo kumulowały się na podłodze. Nie uda mi się nigdy ustalić jednego konkretnego dnia, od którego to zacząłem tę moją przemianę, nie było to klasyczne przebudzenie się pewnego ranka w chitynowym pancerzu lub ciężki efekt suto zakrapianej nocy, ale płynne oddalenie się od jakiejkolwiek przynależności, zatrzymanie samego siebie w ryzach własnego ciała, niedobrowolne, stopniowe wyobcowanie z każdej przestrzeni mojego życia. Zebrałem talerz z blatu, wytarłem go uczciwie gąbką, po czym wrzuciłem go do suszarki. Wszystko zaczęło się w miejscu, w którym najmniej bym się tego spodziewał, albowiem nic w nim nie wskazywało na jego przełomowość, nie czułem na sobie powracających tam myśli, ten moment musiał być pusty, jak każdy inny początek, może było to uparcie nudne czekanie na autobus po zmroku, może śniadanie, jogurt czy jajecznica, gdybym mógł to wtedy określić, chyba rzuciłbym tą jajecznicą o ścianę. W pełni załadowaną suszarkę zamknąłem, drzwiczki cicho szczęknęły, a cały pokoik wypełnił dziki warkot maszyny. O czym to? Szewcy. Zabrałem ich ze sobą, z myślą że będę w stanie wcisnąć ich w dzisiejszą zmianę, rozłożyć się lekko na krześle z dala od zapleczowego ukropu i poczytać, lecz dzisiejszy ruch skutecznie mi to uniemożliwiał. Może gdybym nie zaczął czytać, udałoby się tego wszystkiego uniknąć? Może śmierć mojego wewnętrznego nastolatka nie była obowiązkowa, a ja mógłbym żyć tanim, siarczanym winem i rozbijaniem butelek aż do śmierci, przyjścia zbawiciela, Godota, czy jakiegojużkolwiek końca świata. Nie byłem tego świadomy, ale już przyzwyczajałem się do hałasu. Zebrałem talerz z blatu, wytarłem go uczciwie gąbką, tym razem jednak odłożyłem go po drugiej stronie blatu, tuż przed drzwiczkami suszarki. Nie wiem czy mam jeszcze możliwość powrotu do takiego życia, czy istnieją pokłady alkoholu, czy nawet somy, które byłyby w stanie stępić ten cięty (obusieczny!) umysł, wrzucić go w ciepłe ryzy konwenansów, głupich rozmów o codziennych nowościach, głupich pijackich sztuczek - ogółem życia w wiecznym, serdecznym uścisku, godnym Bożej owieczki, zabłąkanej gdzieś pomiędzy piekłem a niebem. Maszyna wtem zakończyła swój program, zostawiając mi nagle mnóstwo pustej przestrzeni między uszami. Otworzyłem drzwiczki suszarki, pozwalając gorącej parze zgrabnie unieść się pod sufit.
-
wyzerowałem się już jakimś cudem, z jakieś głębi wydobyłem krztę jestestwa mierną, rzadką i pustą spływa dusza mi po dłoni, biała niewinnością dziecka pozostałem tylko formą to jest umrzeć - żyć dla życia tylko, sama jasność wszystkich zmysłów mnie nakręca marzę dotyk, marzę dźwięki, twarze nędza, nędzność, wszystek nędza przeminęły czasy marzeń leżę kruchy, jak wydmuszka, moje serce chce mnie złamać gdzie ta moja estetyka? drżę w konwulsjach, w stare chucie wpływa marazm, zaraz wszystko ze mnie spłynie, wstanę wytrę poty - o to tak się starać? blamaż, piękno moich rąk się nie chce chwytać moich brudnych dłoni, zejdzie ze mnie ma zwierzęca pycha zdejmij ze mnie urodzaju klęskę, daj mi Boże człowieczeństwo