Dla Izabeli i Mateusza
Złoty pierścionek.
Kamień szlachetny,
choć jest nieduży,
szczyt jego zdobi.
Za szkłem witryny.
Pięknie się błyszczy.
Mieni efektem.
Wrażenie robi.
Młodzieniec, razem,
z piękną dziewczyną.
W szybie wystawy
się przeglądają.
Serca im biją,
a oczy błyszczą.
Widać, że bardzo
się kochają.
On drzwi otwiera.
Przodem przepuszcza.
Razem z dziewczęciem,
przy ladzie stają.
I wspólnym gestem,
wskazują- tego.
Pierścień z tym oczkiem, wybierają.
Szybko uklęknął,
On, na kolano.
Z pierścionkiem w ręce.
Ona, wpatrzona.
Czy zechcesz, Miła,
zrobić mi zaszczyt ?
Na zawsze, ze mną,
być połączona?
Serce jej dudni.
Lico czerwone.
Jeszcze nie wierzy.
Oczy zaszklone.
Moje kochanie.
Tyś moim szczęściem.
Naprawdę, chcesz
mnie, wziąć za żonę?
Łzy poleciały.
Dzwony zabiły.
W trakcie przysięgi,
ręce splecione.
Usta szepnęły — Od teraz razem.
Przez dwie obrączki.
Serca złączone.