Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sparrovsky

Użytkownicy
  • Postów

    40
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sparrovsky

  1. Sparrovsky

    Trzech Króli

    500+M+B
  2. - Poda mi Pan rymy do słowa: o j c z y z n a? - Pewnie, proszę: dłużyzna, chińszczyzna, łatwizna, płaszczyzna, polszczyzna, drożyzna, szarzyzna, dulszczyzna, pańszczyzna, bohaterszczyzna, obczyzna, amatorszczyzna, … - Spierdalaj, lewaku jebany…
  3. @aff Dzięki, tu nie chodzi o PL.
  4. Dzięki. Nie, to nie proza :-)
  5. Ranne monstrum podnosi swój łeb, W milczeniu wbija pazury wprost w moje serce, A gdy dowiedzie swego triumfu gromkim rykiem, Oddala się, lecz nie na długo. Powraca, by znów zadać cios, Tym razem słabszy. Za każdym razem, stwór, wychodzi z ukrycia wolniej, I bardziej mi się przygląda, Nie atakuje bezmyślnie, mruży ślepia i pomrukuje. Pod koniec dnia stoi przede mną w bezruchu, Nie jest już groźny i wygląda inaczej, Jakby przeszedł metamorfozę. Gdy kładę dłoń na jego grzbiecie, poddaje się. Wieczorem, patrząc w jego wielkie ślepia, dostrzegam swoje odbicie.
  6. Zbudowałem pomost do przeszłości. Jest równie ważna, jak teraźniejszość, Bo w niej mieszkają obrazy. Nie są to dzieła sztuki – W galerii życia nie ma na nie miejsca. Każdy z nich jest dosłowny, Zamknięty ramą o nieuchwytnej barwie. Długo szukałem człowieka, który je namalował, Chciałem zrozumieć, Czemu - gdy im bardziej pragnąłem Widzieć je jaskrawymi - mieniły się Szarościami... Lecz pojąłem, że nikt ich nie stworzył. To one są twórcą, Pasteli...
  7. Urodziła się późno, Nie byłem już najmłodszy. Sam poród trwał wieki, Ale odbył się drogami natury I bez znieczulenia. Akuszerki przychodziły i odchodziły, Mówiły, że nie lubią widoku krwi, Ale ja wiem że nie chciały się pobrudzić. … Dziś ma kilka lat I oczy po ojcu. Jest nieśmiała – czasem gdzieś znika, Wtedy boję się, że nie wróci… Dbam o nią najlepiej jak umiem, Choć zawsze mógłbym lepiej. … A ile lat ma twoja Świadomość?
  8. ja w ja ty w ty wczoraj my i wy dziś my i oni my wszystko wszystkim o wszystkich dużo za mało więcej za krótko wezmę rząd dusz ... jeśli gdzieś tli się jeszcze blade światło ascezy roznieć je i spal co Ci się wszystkim wydaje że jest...
  9. - Kierowniku! Poratuj pan… Mogący być moim ojcem, żul z szafirem pizdy pod lewym okiem zbliżał się nieuchronnie. Lawina złości przetoczyła się przez moje myśli, ale odruchowo zacząłem szukać drobnych w kieszeni. - Proszę. Rzuciłem i wręczyłem mu piątkę. Już chciałem odchodzić, ale żul przymknął tylko winne, zmęczone oczy i wycharczał: - Prezesie, (szybko i tanio kupiony awans) nie słyszaeś o…, tej…inflacji? - Nie, nie słyszałem, a co to? Zryłem mu banię pytaniem. - No…, yyy…, tego…, kurwa, szysko drożee… - Ale co? Nie dawałem za wygraną. - Jak to so?! Yyy…, chlep, masło, wędlina…ten, prunt… Koleś, który odżywia się głównie roztworem z moszczu owocowego i siarki, a i energię z tego pobiera, referuje mi sytuację ekonomiczną kraju. - Ma pan rację. Odparłem. - Ale zarobki chyba też wzrosły... Żul dołożył elementy gestykulacji, z których mogło wynikać, że zgadza się ze mną. Choć jakby nie do końca, bo na twarz wpełzł mu grymas bólu. Cmokał, pojękiwał. Widać, że targały nim mieszane uczucia. - Kolego, (bariera dystansu społecznego pękła, jak flaszka po alpadze) ja si soś poem… Ja prasowaem za graniso… Otworzył szeroko oczy, wlepił je we mnie i oczekiwany dłuższy wywód zawisł. Gdy zajarzył, że oklasków nie usłyszy, z lekka rozczarowany postanowił kontynuować. - Przy rozładunkach…na kolei. To si poem, że się człoek musioł nazapierdalać, że…, no…, w chuj…, co nie? Nieroz, siły ni mioem na mieszkanie wrósiś… Potakiwałem, ale dalej bez owacji. - No, to tam…przez szy lata…, nie? Szy! Tu rozłożył mi przed nosem wachlarz czterech palców, lecz zaraz schował jeden. - Zarobi-em, że kurwa, tego, chaupe byś se kupił. I to nie… kurwa, jakiś kurnik…, duży dom, kurwa, piętrowy! Nie? Akcentując „duży dom” użył mowy ciała i stanął na palcach. - To tam…kurwa, byle so chcioeś kupiś, to kurwa drogie, że chuj jasny! Papierosy…, już nie pamiętam ile… Flaszka, pisiont złoty w przeliczeniu na nasze, nie? No, to…ceny dopiro były, w kurwę jebane! Poczułem zmęczenie i rozdrażnienie. Czemu zawsze do mnie ciągną tacy, jak ten? Odkąd tylko zacząłem, swym młodzieńczym wyglądem, przejawiać ewentualność posiadania jakichś pieniędzy kloszardzi i żebracy różnego autoramentu namierzali mnie z kilometra. Postanowiłem uciąć rozmowę. - No dobra, skoro przywiózł pan taką górę forsy z zagranicy, to chyba odłożył pan, albo w coś zainwestował. Ściszył głos i opuścił wzrok. - A chuja tam przywiosem, panie… Nic nie przywiosem. Parę groszy…kurwa. - Jak to? Przecież na dom pan zarobiłeś! - Zarobi-em, no…na dużo chaupe, kurwa… - No i co? - No i co...przepiło się, panie…kurwa, szysko. Tam jesze…, po robocie i w łikendy, a i w robocie się piło… A co zostało tu…gówno, od razu poszło… Pociągnął nosem, otarł brudną dłonią zdrowe oko. Zrobiło mi się go naprawdę żal. Odebrałem mu moją piątkę i odszedłem…
  10. @Dared Dzięki za radę. To celowy patos.
  11. Byłem jak drzazga… Odłupana od macierzy dębu ostrzem topora. Niosły mnie wody, Mętne i rwące. I tylko wbić się w ciało – Wrazić boleśnie, Na chwilę ciepła, Na moment oddechu, Na nędzną iluzję serca, Które mi domem jaśniało… Lecz bólu nie znieśli, I w ogień rzucili. Na spopielenie, na śmierć. A żar wypalił tylko me imię i zgasł… Powstałem na nowo, Zrodzony ze światła. I choć mi lekko, czuję ukłucia… By pamięć nie zbladła, Że byłem jak drzazga…
  12. W archipelagu wysp niczyich jest jedna taka, Którą gołym okiem widać czasami z Księżyca. Nie rosną tu żadne drzewa, nawet trawa jest przyblakła. Zwierzęta tylko nieliczne: kojoty, hieny, dzikie psy... Wyłażą nieśmiało z dziur w ziemi i walczą o szacunek. Są też istoty dwunożne, lecz próżno ich szukać na wyspie, Bo całe dorosłe życie spędzają biegając. A dzieci...cóż, Jedyna prawda zamknięta w wątłych ciałkach nie umie krzyczeć. A płacz nie zawsze rodzi się z głodu. Nie mają tu słodkiej wody, deszcz pada wprawdzie dość często, Lecz w biegu trudno go łapać w skorupy. Poją się wodą z morza... Tak, są szaleni i często zdarza im się zapadać na ciężkie choroby Układu nerwowego, brak empatii i rozmaite nałogi. Wiem o nich sporo, bo kiedyś mieszkałem na wyspie - Szturchali mnie swymi kościstymi łokciami strzelając Oczami na prawo i lewo, nigdy nie patrząc przed siebie. Bolało mnie serce... Zatrzymałem się w biegu, nabrałem deszczu w kielich dłoni, Zanurzyłem spierzchnięte usta, I odpłynąłem na łupinie martwych idei. Do żywych...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...