Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pradzi

Użytkownicy
  • Postów

    51
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Pradzi

  1. Dlaczego jestem tym, kim jestem Wyglądam tak, a nie inaczej Charakter taki mam, nie inny Na rzeczy w dany sposób patrzę? Dlaczego jestem tym, czym jestem Z tylu gatunków, ras, rodzajów Na tyle w mocy swej bezsilny To, a nie inne mam w zwyczaju W danym mi czasie i przestrzeni Tak, że się nie da tego zmienić? Nie pytam już Po prostu jestem Tak jak ten, który stworzył mnie i wszystko wokół Po prostu jestem Bo tak chciał, bo tak miało być, więc dajmy spokój Choć w życiu wiele mi umknęło (Wiem, jak to brzmi, lecz tak odczuwam) Niezrealizowane plany Czar wspomnień czasem coś zatruwa Choć wiele tak mnie ominęło I tyle wciąż mi niewiadomych Szans różnych niewykorzystanych (Tak, tak; jestem tego świadomy) Choć, lecąc, czas weryfikuje Za to, co mam, dziś wdzięczność czuję I tak, no cóż... Po prostu jestem Tylko tyle i tyle aż mi z góry dane Po prostu jestem Niby proste to, ale i skomplikowane Zawsze może być lepiej, ale też zawsze może być gorzej Niech więc jest przynajmniej tak Raz pech, raz fart; że co ma być, to będzie, ufam w swej pokorze Nawet jeśli słów mi brak Nie pytam więc już, ile jeszcze Mam czasu i o całą resztę Lecz, wiesz, co rusz Po prostu jestem Niech te słowa zaświadczą, że jest tak naprawdę Po prostu jestem Zresztą w pełni świadomy i zupełnie jawnie Po prostu jestem Najwyraźniej tak miało być; może rodzinne... Po prostu jestem Tak jak ten, który stworzył mnie i wszystko inne
  2. Pójdź w ramiona me Nie załamuj się Być może marna to pociecha, ale masz przecież mnie Każdy z nas ma jakieś marzenia Wielu do tej samej bramki gra Nie oszuka nikt przeznaczenia Wszystko swoje rozwiązanie ma Proszę, nie odchodź; proszę, zostań tu Dziewczyno innego, dziewczyno z plakatu, dziewczyno ze snu Kto wie, co w alternatywnej rzeczywistości spotyka nas I co jeszcze może pokazać czas... Kiedyś spełni się... Wspomnisz moje słowa Nie mów o tym nikomu Wszystko dobrze już; zaczniemy od nowa Zabiorę Cię do domu Tak to widziałbym Lecz nie w życiu tym Bo choć coś łączy nas, to miejsca dla mnie brak w sercu Twym Wiem, że bywam nieokrzesany Niepokorny i głodny jak wilk Lecz konsekwentnie liżąc rany Walczę, dopóki starczy mi sił Nie wiem, co robić, byś została tu Gdy tak się pojawiasz na chwilę w mym życiu, lecz wiem, bez zdań dwu Że choćbym zszedł, nigdy nie zaznawszy miłości, jeszcze nieraz Jeszcze niejedno pokaże nam czas Nim ostatni swój tekst napisać zdążę Jawnie czy po kryjomu Kiedyś przejdzie mi; więcej wstecz nie spojrzę Poczuję się jak w domu
  3. Rozgrzany herbatą i miłą atmosferą Jak zwykle przesadnie ostrożny i niepewny Bez skutku próbując rozluźnić się, z nadzieją Że być może jestem do czegoś Ci potrzebny Grając z Tobą w grę z dobrą w tle muzyką Słuchając i do bólu sobą będąc Czy winienem podjąć teraz ryzyko? Czy to tylko kolejne innuendo...? Nie chcę myśleć czy i co z tego by wyszło I tak do normy powróci życie rano... Wiedz tylko, że dla Ciebie zrobiłbym wszystko Lecz czy Ty zrobiłabyś dla mnie to samo...? Napiwszy się łychy z lodem i odrdzewiaczem Nad otchłanią myśli spacerując po linie Pomny swoich słabości, błędów i wypaczeń Z tym uczuciem, gdy tylko ktoś wspomni Twe imię Blisko tak, wręcz na wyciągnięcie ręki Lecz do spokoju przy tym za daleko... Że też sam skazuję się na te męki Co dzień... Póki nie rozleje się mleko... Chciałbym szczerze móc powiedzieć, że Cię lubię Lecz uczucia już od dawna mam mieszane I tak już zbyt wiele słów spisanych w sumie... Niech wystarczy to, co niedopowiedziane...
  4. Praca, miasto, rodzinny dom, szkoła, Ona i osoby trzecie Miejsca, ludzie, rzeczy i twarze; ktoś trzy po trzy znienacka plecie Chodzę, leżę, biegnę z wielkim trudem, spadam; lekka konsternacja Absurd, chaos; duchy i One; jedna wiella improwizacja Jak gdyby nigdy nic Dopóki nie mam kontroli Jeszcze pół biedy, że Fizycznie nic mnie nie boli Mieszanka zdarzeń, postaci, wymiarów... No i, ten... Dobrze, że się zbudziłem i że to był tylko sen Co się dzieje? Czemu nie mam na to wpływu i o co w tym chodzi? Co to za gra i jak to możliwe, że trwa tylko kilka godzin? Jakieś próby, questy i rozmowy na różne dziwne tematy Podświadomość płata mi figle znów; na nic prawa i schematy Prawdy i fikcji miks Łapie mnie w swoją niewolę Gdybym już zawsze mógł Zyskiwać nad nim kontrolę I nie budzić się w najmniej odpowiednim momencie... Tylko sen, a często przechodzi wszelkie pojęcie... Mogę robić wszystko i być, kim chcę Lecz nawet tu nie udaje mi się Jak na ironię Nie mam nikogo po swojej stronie Nagle ktoś delikatnie budzi mnie Tylko kto i dlaczego...? Logiki wszelkiej brak Wszystko tu zdarzyć się może Przeszłość wciąż goni mnie Wraz z rozmaitością stworzeń To nie tak miało być Z każdym razem tylko gorzej Nie wiem, na czym ma polegać ten czyjś przedziwny plan... Jednak lepszy już taki sen niż bezsenności stan
  5. Niby nic dwa razy nie powinno zdarzyć się Ale pech niczym bumerang do mnie wraca Błędów i przemyśleń ciąg przy samotności dnie Reguł brak w obliczu moralnego kaca Chciałbym móc się niczym nie przejmować Ale przecież to mnie czyni tak ludzkim; to istotny tryb Znowuż jakby od słowa do słowa Niby idzie cacy, lecz tak naprawdę wśród rozbitych szyb Nie jest lekko sobą być W końcu się wykrwawię O czym marzyć, po co śnić Gdy życie trwa na jawie? Mogło się wydawać, że to będziesz właśnie Ty Ale nie; Ty nie jesteś tą, której szukam Mimo że nawiedzasz jeszcze czasem moje sny Dałem się najwyraźniej zwieść i oszukać Ty na wszystko masz już swoje zdanie Wprawdzie nie wiedziałem, czy dostatecznie wiele łączy nas... Co się stało, to się nie odstanie Kolejna nauka, która zapewne też nie pójdzie w las Co to niby miało być? Czy nie dość już cierpień? Po co marzyć, o czym śnić Gdy znów się kończy sierpień? Wszystko to jak najczarniejszy humor Jakby reszta była zbyt nierealną, ustawioną grą Nie próbuj się jeno unieść dumą Taka sytuacja; nic nie poradzisz... Idziesz! Drogą swą! Nie jest lekko sobą być W końcu się wykrwawię O czym marzyć, po co śnić Gdy życie trwa na jawie? Co to niby miało być? Czy nie dość już cierpień? Po co marzyć, o czym śnić Gdy znów się kończy sierpień?
  6. Coś chyba jest nie tak Czemu nie chcesz mi powiedzieć? Do tej pory wszystko grało Chciałbym wiedzieć, co się stało? Twe milczenie daje w kość Ten zrozumienia brak Gdy tam w ciszy wolisz siedzieć... Jaka tego jest przyczyna? Czyja to może być wina? Proszę, nie rób mi na złość Co jest grane? Śmiało, mów Nie każ mi domyślać się Wolę, by przykrość sprawiły mi słowa szczerej prawdy Niż w kłamstwie i niepewności beznamiętnie trwać Coś chyba poszło źle Czy być może jest inaczej? Do niedawna dobrze było Co takiego się zmieniło? Ty jedyna prawdę znasz Czy martwić muszę się? Czy to wcale nic nie znaczy? Niechaj zamiast skrępowania Wrócą te nasze wyznania Powiedz szczerze, w co Ty grasz? Przecież we mnie zawsze przyjaciela masz Co jest grane? Śmiało, mów Nie każ mi domyślać się Wolę, by przykrość sprawiły mi słowa szczerej prawdy Niż w kłamstwie i niepewności Beznadziejnie trwać
  7. Życie jest, takie kruche, takie krótkie To, co daje Ci, bez zastanawiania się bierz Choćbyś był nie wiem jak żałosnym głupkiem Wolność i swoboda Tobie się należy też Wszystko jest prostsze, gdy myśleć nie potrzeba; zbyt piękne aż Tym samym ręcznikiem najpierw wytrzyj dupę, a potem twarz Co do stracenia masz? Nawet jeśli błąd popełniasz, to już Twoja sprawa Wyciągnąć z niego wnioski? A komu to potrzebne...? Sam wiesz najlepiej; a zresztą, życie to zabawa Bo tak i już, no i najmniej ważne, czy to jebnie... Chwilą żyj, jakby Ci tylko to zostało już, niczym szef Bez zabezpieczenia, wątpliwości i opiniom wbrew Niech to nie będzie blef Widzisz wodę - najpierw skacz, potem pytaj Wszystko, co dobre, tak po prostu obracaj w pył Słów mądrości nie słuchaj i nie czytaj O nic się nie martw, kimkolwiek akurat byś był Cały czas modny bądź, podążaj za tłumem, wśród wielu tras Lubisz zapierdalać? Więc do dechy wdepnij szybko gaz Żyje się tylko raz
  8. Godzina za godziną Rozkmina za rozkminą Znów z plątaniną odczuć w bezwzględny mrok Choć rzeczy coraz więcej Czas leci coraz prędzej Tak ku udręce duszy; kolejny rok... Zaszyć się w jakiejś kniei... Tak jak już nie ma Lei Próżno nadziei szukać we mnie; no, szok! Choć ostatnia umiera Niech weźmie ją cholera Będzie afera, gdy poczynię ten krok Lecz to już nie mój problem Żyć wolę tym, co dobre Dosyć koszmarów mam, na jawie też, bez krzty przesady Co tutaj się odwala!? Nic z tego mnie nie jara Co mi zostało...? No, co...? I znowu głupie żarty I same zgrane karty Złośliwość martwych rzeczy; simply the best Człowieku, zapamiętaj Że życie to nie hentai Lecz droga kręta, choć czasem piękne jest Dość już tych ekscytacji Coraz mniej motywacji Zbyt wiele racji; to jest mój manifest Nikt lubić mnie nie musi Wszak lepiej jest odkrztusić Ach, jakże kusi ten jeden drobny gest... Lecz nawet licząc drobne Liczy się to, co dobre Wybaczcie, wszyscy, albo nie; jak sobie sami chcecie Gdy nagle mnie tu zbraknie I gdzieś tam ktoś przytaknie Gra się nie kończy, lecz potrzebny reset; sami wiecie... Godzina za godziną Rozkmina za rozkminą Co mi zostało...? Może nie w Bieszczady, lecz na pewno coś w tym stylu...
  9. Powiedz mi, Boże drogi Po co kłody pod nogi Się rzuca? Czemu tak jeden drugiego Zamiast zrobić coś dobrego Zasmuca? O co w tym wszystkim niby chodzi Że się łatwiej kłócić niż godzić? Dlaczego? Powiedz też, czy martwić się nie muszę Że życia dostąpią dobre dusze Wiecznego? Powiedz mi, internecie Skąd tyle na tym świecie Głupoty Która, choć nieraz rozbawia Coraz częściej jednak sprawia Kłopoty? I skąd w ludziach tyle obłudy I hipokryzji? Czy to z nudy Czy z czego? Czemu wciąż tu rządzi władzy żądza I nienawiść, i siła pieniądza? Dlaczego? Powiedz mi, przyjacielu Czemu nas tak niewielu Zostało? Czy i Tobie cierpliwości I perspektyw, i miłości Wciąż mało? Czy to całkowicie normalne Że życie musi być brutalne? Dlaczego? I choć mamy też dobre wspomnienia I w sumie niewiele do stracenia Po kiego?
  10. Znam to dobrze, tak samo jak i Ty Najważniejszy zysk; nie krew, pot czy łzy Jawne kpiny, oszukiwanie mas Propaganda? Kto by miał na to czas...? Czy na pewno tędy droga? Jak możecie po nocach zaznać snu? Wy nie macie w sercu Boga Ni pojęcia, jak ciężko mamy tu Mamy tłumić w sobie emocji moc I koszmary miewać prawie co noc? Zeszmacenia poziom po zenit sam Dna sięgamy, że aż tchu braknie nam Czy ktokolwiek jeszcze słucha? Krew zalewa, a ślepi bawią się W tęgich głowach wciąż posucha Zwykły człowiek wam prawdę mówić śmie Wolność słowa i godność macie gdzieś Gdzie są chętni, by ciężar pracy nieść? Wam nieobcy już od zbyt wielu lat Całkowitej kompromitacji świat Że też ciężko tu o jedność... Dobro wspólne - to dla was znaczy nic Taka prawda, sprawy sedno Bądźcie dumni, nazwijcie dziełem kicz Nawet szczury tak nie robią Lata całe - na marne, nie? A jak W jakiekolwiek wasze słowo Całkowitej z mej strony wiary brak Zmiana? Razem? Ta, na gorsze? Dalej, śmiało, w to bagno brnijmy wciąż Z ducha niezłomności wzorcem I z uśmiechem, jak jeden wielki mąż...
  11. @corival dzięki; zrobiłem co mogłem i z tego co wiem, to bratowa nie miała zastrzeżeń; pozdrawiam.
  12. *utwór napisany pod konkretną melodię (załączoną niżej); sam jej tytuł nie dawał mi pomysłu na ten tekst, dopóki nie zgłosił się do mnie brat (zawodowy kierowca) z prośbą o piosenkę jako prezent dla małżonki na rocznicę ślubu; no i poszło z górki... ------------------------------ Dokądkolwiek droga prowadzi mnie Cokolwiek mnie spotka i zdarzy się Tęsknię cały czas i myślę, kiedy wrócę znów Stanę u drzwi cały i zdrów I choć czasem bywa, że mknę pod wiatr Choćbym przeciw sobie miał cały świat Nie martw o mnie się i czekaj, aż powrócę znów Wprost w ramiona Twe, cały i zdrów Jestem tylko zwykłym człowiekiem Świadomym swych mocy i słabości Daję z siebie wszystko, by osiągnąć każdy cel Chociaż goni czas, tak jakby po złości Lecz kiedy w końcu dotrę tam Nie chcę więcej być już sam Dokądkolwiek droga prowadzi mnie Cokolwiek mnie spotka i zdarzy się Tęsknię cały czas i myślę, kiedy wrócę znów Stanę u drzwi cały i zdrów I choć czasem bywa, że mknę pod wiatr Choćbym przeciw sobie miał cały świat Nie martw o mnie się i czekaj, aż powrócę znów Wprost w ramiona Twe, cały i zdrów Kiedy znowu czas ruszać w drogę Walczyć z wszelką przeciwnością losu Wiedz, że sercem i myślami jestem z Tobą wciąż Miłość łączy nas; rozdzielić nie sposób Ty motywację dajesz mi Za to dziś dziękuję Ci Dokądkolwiek droga prowadzi mnie Cokolwiek mnie spotka i zdarzy się Tęsknię cały czas i myślę, kiedy wrócę znów Stanę u drzwi cały i zdrów I choć czasem bywa, że mknę pod wiatr Choćbym przeciw sobie miał cały świat Nie martw o mnie się i czekaj, aż powrócę znów Wprost w ramiona Twe, cały i zdrów
  13. @Kot cieszę się, że przypadła do gustu
  14. Tamtej nocy, gdy ujrzałem Cię Najpierw pomyślałem, że na jawie chyba śnię Już od dawna tak nie czułem się Oczarowałaś mnie Nigdy nie zapomnę tamtych chwil By nie wypaść głupio, uważałem z całych sił Rytm muzyki dobrze znanej nam Bujał tym, co dał Pan Choć na zewnątrz deszcz i brakło gwiazd Jak innego nic, wciąż jaśniał piękna Twego blask Zrozum, proszę, bo to prawda, że Oczarowałaś mnie Nie wiem, kim dla Ciebie mógł być On Mogło być, że w dłoni swej trzymałaś Jego dłoń Może więcej coś umknęło mi Mimo to powiem Ci Znów nadziei pełen mogę iść Chociaż z drzew na ziemię opadł niemal każdy liść Wnet gdzieś znikły wszelkie myśli złe Oczarowałaś mnie Że też dotąd ślepy byłem tak Nie dostrzegłszy Twego wdzięku...; może to był znak...? Pozwól, że naprawię wnet ten błąd W myślach daleko stąd (Muszę Ci to przyznać, że mnie masz Gdzie się nie obejrzę, wszędzie widzę Twoją twarz Powinniśmy bliżej poznać się Oczarowałaś mnie) Dla odmiany miło byłoby Gdybym jeszcze dostał szansę od takiej jak Ty Spać nie mogę, rozmyślając czy Spełnić się mogą sny Wiem, że bujną wyobraźnię mam Lecz gdy po raz któryś czuję się przesadnie sam Tęsknię, by móc znów zobaczyć Cię Oczarowałaś mnie
  15. Kiedy tylko się pojawiasz Jak to tylko Ty potrafisz, jakby znikąd Kiedy widzę, jak podążasz W swoim stylu, gdzieś z oddali, w moją stronę Kiedy patrzę tak na Ciebie W Twoje oczy, na Twe usta i Twe włosy Całą mam przed sobą, czuję Wiem, że to zostanie niczym niezmącone Mam wyrwaną z życia chwilę Którą błędem byłoby zmarnować To pragnienie nieodparte Coraz bardziej wewnątrz mnie rozpala Nie ma co się oszukiwać Zastanawiać, cackać i przejmować Bez ogródek więc Ci mówię Spierdalaj Tylko tyle i aż tyle Jedno słowo, które swoje waży Teraz mogę już w spokoju Dalej naprzód iść; i gra gitara Nie oglądam się za siebie I tak widzę wyraz Twojej twarzy Pozostawiam Cię z tym samą Spierdalaj Spierdalaj Po trzykroć spierdalaj La-la-laj
  16. @Kot luz, ja to tak mam zazwyczaj, że nie za szybko myślę i właściwa odpowiedź wpada mi do głowy po jakimś czasie; moje niedopatrzenie, że zapomniałem o tym wątku ;-p Różni moi idole z czasem opuszczają ten świat (w taki czy inny sposób, nie chcę się wdawać w teorie spiskowe odnośnie pozorowania śmierci), muzyczni i nie tylko; niektórzy już dawno, dawno temu, a wciąż ich brak (np. Freddie Mercury); czy bogowie mogą umrzeć? Cóż, ponoć nic nie może wiecznie trwać... Pozdrawiam.
  17. Uległem znów pokusie Po próbach zaprzestania Tak jakby wbrew logice I w garść wziąć się nie mogę Coraz bardziej mnie trapi Mój brak opamiętania Lecz w końcu mi się uda Właściwą znaleźć drogę No i znów się w tym zatracam No i znów się zapominam Że do tego ciągle wracam Wiem, to tylko moja wina Po raz któryś już z kolei Siła mojej woli słabnie Mimo to wierny idei Wiem, na pewno nie przepadnę Lecz póki co Chyba Po prostu Muszę jakoś z tym żyć Uległem znów pokusie Nie bardzo wiedząc czemu Aż czasem w myślach pytam Czy ktoś mi dopomoże? Wciąż daję się nabierać Uczuciu tak złudnemu Lecz niedługo z tym skończę Łeb utnę bestii nożem No i znów się w tym zatracam No i znów się zapominam Że do tego ciągle wracam Wiem, to tylko moja wina Po raz któryś już z kolei Siła mojej woli słabnie Mimo to wierny idei Wiem, na pewno nie przepadnę Lecz na razie Chyba Po prostu Muszę jakoś z tym żyć Pokusie wciąż ulegam Pokornie się przyznaję To nie tak łatwa walka Jak się niektórym zdaje Trzeba walczyć z samym sobą Ale nie wszystko stracone Musi minąć trochę czasu Wolnym być mi przeznaczone I choć któryś raz z kolei Siła mojej woli słabnie Cały czas wierny idei Wiem, na pewno nie przepadnę Już niedługo z tym skończę Właściwą drogę znajdę Lecz póki co Chyba Po prostu Muszę jakoś z tym żyć
  18. Jakby coraz szybciej mijał czas Co nauka, to nie idzie w las Może wkrótce powiem głośno pas Lecz jeszcze nie dziś Czy posłuchać, kiedy mówią: stój? Co może być wart dobytek mój? Czy się na co zda ten cały znój? Szczerze? Ich weiß nicht... Cztery pory roku, dzień za dniem Myśli, słowa, dźwięki; z każdym snem Coraz więcej czegoś, czegoś mniej Nie powiem, że wszystko jest okej Kto wie, co się jeszcze może stać...? Jak to mówią w necie, сука блять! Coś tam jeszcze z siebie mogę dać Swą drogą wciąż iść Czy ja dobrze wywiązuję się Ze swych obowiązków itp.? Co zarzucić można, a co nie? Już słyszę ten gwar... Telewizji nie potrzeba mi Kogoś zaś, z kim się nie tylko śpi Dzięki za wyboru wolność i Za przyjaźni dar Cztery ściany i ja pośród nich Chyba czasem trochę jak ten mnich Nie ruszywszy pełną parą w tan I w poszukiwaniu dalszych zmian Niemalże trzydzieści wiosny tchnień Niezliczona ilość okamgnień Kilometry bez kontroli, ceł Wspomnień czar i nietypowych dzieł Z czterech świata stron i dymu wśród Braku wpływu, kilku dróg na skrót Śmiechu, bólu, weny; dobra, zła Fałszu i faktu, że życie trwa Z każdą podjętą przeze mnie grą I na darmo uronioną łzą W ciągu tych zaledwie czterech lat Cóż przede mną jeszcze skrywa świat? Myśli, słowa, dźwięki - to jest to Reszta jest milczeniem, póki co Jakiś dalszy ciąg nastąpi, bo Nie gaśnie ten żar
  19. @error_erros ciekawe, ciekawe; no, coś w tym jest, aczkolwiek mi się słowo ikona bardziej ze świętością kojarzy (choć prawosławnym nie jestem) ;-p
  20. Czas przemija nieubłaganie Świat idzie naprzód, zmieniając stale się Nic nie jest takie, jakie było Tylko wspomnienia nie opuszczają Cię Znasz doskonale tamtych mistrzów Legendy, którym nikt nie dorówna już Kultowe słowa i melodie Tacy artyści nie rodzą się co rusz Lecz nikt z nas nie jest nieśmiertelny Każdego czeka ten sam bezwzględny los Jedyna rzecz stale niezmienna Tym bardzie smutne, gdy znika taki ktoś Gdy umierają idole Bohaterowie młodych lat Odchodzą stąd bezpowrotnie Aż ból odczuwa cały świat Wyraźnie czegoś brakuje Nic nie wypełni pustki tej Niech spoczywają w pokoju A Ty ich w swej pamięci miej Czasem się łezka w oku kręci Tamtą kulturę na zawsze w sercu masz Nikt Ci już tego nie zabierze Sentyment, który niejedną miewa twarz Wszystkim pamiętnym chwilom życia Wzlotom, upadkom, rozterkom dwojga serc Ktoś z nich z daleka towarzyszył Zainspirował, pocieszył, nadał sens Pozostawili znacznie więcej Niż arcydzieła do dziś wiodące prym Oto klucz do nieśmiertelności Za to, zaprawdę, niech będzie chwała Im Gdy umierają idole Bohaterowie młodych lat Odchodzą stąd bezpowrotnie Aż ból odczuwa cały świat Wyraźnie czegoś brakuje Nic nie wypełni pustki tej Niech spoczywają w pokoju A Ty ich w swej pamięci miej
  21. Nie znam dnia, ni tym bardziej godziny Mimo to policzony mój czas Czuję się jak zakała rodziny Między słowami utkwiwszy gdzieś Choć wiem, że życie cudem jest Moje depresji miewa smak I nawet kiedy będę sam Nie zmienię się, to nie mój świat Nie znam słów, co sens głębszy dziś mają Wiele zbyt podzielonych jest zdań... Jeden z tych, co usilnie ufają? Może kiedyś, lecz coraz już mniej... Choć wiem, jak straszną trwogą jest Samotność - pocieszenia brak Więc nawet jeśli powiem, że Dam radę - wiele zbyt już strat Są takie dni, że chciałbym móc raz tak po prostu zasnąć I jeśli już obudzić się, to gdzieś zupełnie indziej Dosyć mam tych dobrych rad I zmarnowanych dotąd lat I tak mi z tego nic nie przyjdzie... Nic z tego nie wyjdzie... Nie znam Cię i choć chętnie bym poznał Ty i tak przecież nie chcesz mnie znać Ileż jeszcze żem w życiu nie doznał... Jak przekleństwo i niczym w piach krew... Choć wiem, jak straszną trwogą jest Samotność - pocieszenia brak I nawet kiedy będę sam Nie zmienię się, to nie mój świat Choć wiem, że życie cudem jest Depresji gorzki miewa smak Więc nawet jeśli powiem, że Dam radę - wiele zbyt już strat
  22. Zawsze jest coś do zrobienia I nieważne to, w co grasz Mimo że Ci brak wytchnienia Bezlitośnie mija czas I choć zrobiłeś to i tamto Wciąż na Twej głowie wiele więcej Wiesz, że dałbyś sobie jakoś z tym radę Gdyby tylko Ci się chciało tak, jak Ci się nie chce Rzadko masz spokoju chwilę Stres rozstrojem grozić śmie Pracy sam już nie wiesz ile Relaks Ci należy się Bo choć zrobiłeś to i tamto Wciąż na Twej głowie wiele więcej Wiesz, że dałbyś sobie jakoś z tym radę Gdyby tylko Ci się chciało tak, jak Ci się nie chce Chciałbyś tak poleżeć chwilę Nie robiąc po prostu nic Wiem, co czujesz, mówiąc szczerze To nie grzech; odpocząć idź Bo choć zrobiłeś to i tamto Wciąż na Twej głowie wiele więcej Wiesz, że dałbyś sobie jakoś z tym radę Gdyby tylko Ci się chciało tak, jak Ci się nie chce Ja też zrobiłem to i tamto A na mej głowie wiele więcej Wiem, że dałbym sobie jakoś z tym radę Gdyby tylko mi się chciało tak, jak mi się nie chce Gdyby tylko mi się chciało tak, jak mi się nie chce
  23. Ktoś mnie pokochał; świat nagle zawirował, lecz I w tym przypadku odwzajemnienia brak Ironia losu, co znów okazał się być okrutnym tak Jak tu, człowieku, wyrazić swe uczucia masz Bez strachu, skoro pewności nie ma, że Odnajdziesz miłość i zrozumienia krztę, choć małą lub dwie? Co zrobić, by ten ktoś drugi czuć to samo mógł? Jak sprawić, by zawód już nie spotkał Cię? Którędy iść, kiedy stoisz na rozstaju dróg? Czy warto dziś na odwagę zdobyć się? Co zrobić, by więcej z całą złośliwością swą Wewnętrzny ból nie przeszywał wręcz na wskroś? Gdzie szukać masz odpowiedzi, jeśli jakieś są? Tak bardzo już życia niepewności dość Serce nie sługa; wiadomo, rozsądkowi wbrew Niełatwo zdobyć, nietrudno zranić je Pochmurne niebo... Tak pięknie miało być, na dobre i złe Co tak naprawdę przyniosą nadchodzące dni? Co się wydarzy? Któż może wiedzieć to... Nie tracę wiary, nie zrażam się, a jednak chandrę mam, bo Nie wiem, co Co zrobić, by ten ktoś drugi czuć to samo mógł? Jak sprawić, by zawód już nie spotkał mnie? Którędy iść, kiedy stoję na rozstaju dróg? Czy warto dziś na odwagę zdobyć się? Co zrobić, by więcej z całą złośliwością swą Wewnętrzny ból nie przeszywał wręcz na wskroś? Gdzie szukać mam odpowiedzi, jeśli jakieś są? Tak bardzo już życia niepewności dość
  24. Pamięci mych przodków i autorów nieznanych Melodii ulotnych i tekstów niespisanych Uzewnętrzniam się Uzewnętrzniam się Jeden wciąż coś zbiera a inny czymś handluje A ja po prostu weny moc wykorzystuję I tak uzewnętrzniam się Uzewnętrzniam się To nie ja wybrałem ją Lecz Ona mnie Drogą i ucieczką mą Jest kiedy chce Na melodię tę czy tą... Nieważne czy ktoś kiedyś gdzieś usłyszy o mnie Dopóki mogę, nawet jeśli karkołomnie Uzewnętrzniam się Uzewnętrzniam się I choć się czasem czuję zmechacony życiem To trochę bardziej jestem w całym tym niebycie Gdy tak uzewnętrzniam się Uzewnętrzniam się Niepytany, zwykły ja I wersy, co Płyną niczym z oka łza Gdy dotknie zło Czy też nocą, czy za dnia... Wiem, że można lepiej Może kiedyś mi się uda Wiem; improwizuję Mam czy nie mam wierzyć w cuda...? To nie ja; widocznie tak To miało być Nie mówili co i jak Eh, co tu kryć... Móc odczytać każdy znak Byłoby zbyt łatwo... Symulacja to czy nie Choć leci czas Przyjdzie uzewnętrznić się Jeszcze nie raz Póki nie opuści mnie...
  25. Chodź, usiądź wygodnie i niczym się nie przejmuj I popatrz mi w oczy, i mów co chcesz Bądź - tu, nigdzie indziej; bądź taką jaka jesteś I wywołuj we mnie emocji dreszcz Bo jedyne czego chcę To poczuć całym sobą całą Cię Teraz i zawsze itd. Ja - świadomość mam swego braku rozgarnięcia Lecz jeszcze nie całkiem źle ze mną jest Przy Tobie swe skrzydła rozwinąłbym zapewne I niech mówi co kto chce Do Ciebie daję wciąż kierować się Myślom i słowom itp. Tylko Ty Możesz wyprostować moje sny I smak nadać życiu, co bywa mdłe Kochać naprawdę, tylko Cię, do kresu sił Przytulić i z rąk już nie wypuszczać W zasięgu zawsze być Dać z siebie co najlepsze; dzieląc magię chwil Jak najdłużej i jak najszczęśliwiej żyć... Chodź - udowodnijmy tu, teraz, samym sobie Że można odnaleźć w tym jakiś sens Wbrew szaleństwu, które dziś rządzi całym światem I mimo łez, bólu, potknięć i klęsk Bo gdy w oczy patrzę Twe To wiem, że co by nie spotkało mnie Przejść jestem w stanie każdą grę Wiem - jestem naiwny i bredzę znów od rzeczy Choć z każdym z tych słów daję siebie część Czas... Póki nie minął, Ty ratuj moją duszę I niech dzieje się co chce Gdy tylko jesteś blisko, czuję, że W niepamięć idą myśli złe Wiele jest możliwości, wiele różnych dróg I że się wydarzyć może wszystko Już dobrze wiemy, więc Gdybym tę chociaż jedną szansę dostać mógł To czemu nie miałbym ponad wszystko chcieć Kochać naprawdę, tylko Cię, do kresu sił Przytulić i z rąk już nie wypuszczać W zasięgu zawsze być Dać z siebie co najlepsze; dzieląc magię chwil Jak najdłużej i jak najszczęśliwiej żyć Itd. itp. itp. itd. Itp. itd. itd. itp. Itd. itp. itd. itp. Itp. itd. itp. itd. Itp. itp. itd. itd. Itd. itd. itp. itp.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...