malwy
słupy telegraficzne w babcinym ogrodzie
wielobarwne i krzykliwe jak parada gejów
trzmiele zamknięte w kwiatostanach
przez małe dziecinne rączki
przykładane do ucha
piszczącym z przerażenia dziewczynom
dziewczyny dziś nie noszą warkoczy
a tak fajnie było ciągać je za nie
na lekcjach religii
gdy udawały że nie zwracają na nas uwagi
(siedem życzeń)
siedem minut tylko płaczesz
siedem minut nie inaczej
siedem minut siedem życzeń
Pierwsze
by nie płakać więcej
Drugie
kiedy w kimś już się zakochasz
tak na zabój tak na zawsze
żeby on się odwzajemnił
i nad życie kochał także
Trzecie
mieć przyjaciół nie mieć wrogów
wróg to bestia co pożera
wszystko co na drodze stanie
z pazurami w duszę wdziera
Czwarte
czterolistną koniczynę
znaleźć kiedyś gdzieś na łące
wiara miłość i nadzieja
a do tego jeszcze słońce
Piąte
zdrowym być bo przecież zdrowie
lepsze jest niż stos pieniędzy
choć pieniądze też są ważne
byle były gdzieś pomiędzy
Szóste
zwiedzić świat bo świat jest piękny
świat ma w sobie coś takiego
że zachwycasz się gdy widzisz
passiflorę Najwyższego
Siódme
oddasz mi życzenie
bo sześć życzeń to za wiele
więc ja tobie dzisiaj życzę
by spełniło się sześć życzeń
dobre!
wierszyk o mnie. lubie ksionrzki ;)
Super wyglondajom na pułkach. kiedyś, jak pujde na emeryture to zaczne je czytać. tymaczasem kósz na nich osiada, ale co tam, ja lóbie spszontać :)
Zgubiłem tytuł-kto go znajdzie
niech odda mi go jak najprędzej
wiersz bez tytułu bywa nagi
trzy kropki i nic więcej
Wiersz miał być o tym że cię kocham
lub że nie kocham ciebie wcale
gdzieś zawieruszył mi się tytuł
i nie wiem już co pisać dalej
Obudziła mnie z rana
za oknami deszcz pada
na stoliku przy łóżku herbata
(taka jaką lubię zielona z cytryną )
Przyleciały na chwilę przemoczone motyle
wysuszyły swe skrzydła nade mną
wstałem zwlokłem się z wyra a tu stoi dziewczyna
miła nawet dla oka odmiana
Żadna wcale ma stara w papilotach i w garach
tylko hoża dorodna dziewoja
pomyślałem mój boże pewnie śnię
a na dworze deszczyk sobie miarowo pada
Powiedziała coś rzekła potem sobie pobiegła
a ja za nią po bezkresnych polach
utrudzony znużony nie dogonię dziewoi
padłem plackiem na murawę świeżą
Przyleciały motyle trwało może to chwilę
pies mi potem mordę polizał
otrząsnąłem się wstałem i do żony udałem
ja już więcej chyba nie piję
mijamy się a przecież mijanie
sensu najmniejszego nie ma
jaki jest pożytek z psa który nie szczeka
albo szczeka zbyt głośno
gdy ktoś furtką ruszy
(na dłuższą metę dobrze to nie wróży)
oswojony na tyle żeby nie gryźć pana
pałęta się pod nogami merdając ogonem
służalczym wzrokiem bada każdy gest a potem
na dywanie w salonie i tak zrobi swoje