-
Postów
4 640 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
5
Treść opublikowana przez Łukasz Jasiński
-
O mojej głębokiej filozofii
Łukasz Jasiński opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
O mojej głębokiej filozofii Ktoś po cichu zachodzi nad promiennym życiem i odchodzi - odchodzi, a odejść nie może z tego padołu świata - żegna wilczym wyciem osamotnione lata i otwartym nożem rzeźbi ostatnie słowa pod drewnianym łożem i zaczyna od nowa - nowy ranek myciem słonych łez i odchodzi, a odejść nad morze nie idzie mu, zachodzi - rym: idzie z tym piciem? Łukasz Jasiński (październik 2022) -
Parnas Apolla dudniły ostatnie hejnały, półkulą wzgórza ponurych gwiazd zaświstał zimny deszcz błyskawic, Epolakówna pomroczności jasnej szuka marmurowych bohaterów - zakrztusili dno wazy zwycięstwa, Olkówna grzebie na łez barykadzie dowody istnienia chwały ludzkości, Epretówna śpiewa na pustej pustyni - igra na ostatniej strunie srebrnej liry, ciśnienie eleaty leci do ściany płaczu, Enemówna poruszyła wąską kotarą - zeświecczyła drewniany teatr życia niczym nieujarzmioną złotą klatkę, Arotówna ledwie w pierwszej parze prowadzi wężowato chocholi taniec - spadają wierzchołki nowej piramidy, Otarówna spogląda na wierzch studni, słucha prawdziwej głębi zwierciadła rozkwitającego w doniczce kwiatu - zgubił na zawsze natchnienia płatki, Anarówna w modlitwie jęczy o łaski, widzi pochmurny nieboskłon grzyba - zbawienie nie przyjdzie dla świata, Anylopówna wieszczy palcem wizję, tworzy fale oceanów chorału myśli, Alatówna na cienkim cieniu armaty odgrywa wesołą operetkę śmierci. (z tomiku: Kowal i Podkowa) Łukasz Jasiński (czerwiec 2004)
-
Pustynia Wciąż sypią czerwonym piaskiem w oczy, musimy przetrwać w walce o życie, przecież naszym drugim imieniem jest śmierć, psiakrew, posłuchaj, zacznijmy od początku, jesteśmy sobie równi, bohaterze, weź zardzewiałą strzelbę i słomiany kapelusz, bądź odważny, ja tymczasem pobiegnę na strych i z żelaznego kufra wygrzebię kowbojski rewolwer - puf, uważaj, bohaterze, stań tam trochę dalej z boku i osłaniaj mnie, ja - rozpieprzę kartel, o tym musisz wiedzieć, bóg przeszłych dni jest uwięziony w nas - bez litości nie ma życia. Łukasz Jasiński (lipiec 2010)
-
Nekama Bezczelnie przywracaj pamięć, ona zabija świętych zbrodniarzy, historia jest więźniarką - milczy, masz mało czasu na świadectwo, nie zdążył - za rączkę prowadził zakątkami ciemnej uliczki - drań komandoskiej władzy - enigma, syreńska taksówka - śladoświty, masz mało czasu na świadectwo, nie zdążył - za rączkę prowadził solidarnościową aleją sądów - kat, zamurowali wapnem gipsowym, głuchoniema ściana zaklęta - ryt, paszportem bezkarności - mord, haftowali serce synka rudą krwią: sad mo ram hi, sad mo ram hi sad... Łukasz Jasiński (wrzesień 2010)
-
Newa Ostatnie tango w mieście cara, niedługo czas wracać na powrotną drogę i powolny krok do tyłu, znak, subtelny ukłon, lira wieczności i biała noc, opuszki palców, aksamitna galeria sukni, błękitna malwa, marionetkowe - ramiona, zwodzony marsz, żal, skryty pocałunek i nie wylewaj łez, miła, ostatnie tango w mieście cara, niedługo czas wracać na powrotną drogę i trucizna, przesłanie, zdrada i kołysanka winogron, psiakrew, zabiłem psa! Łukasz Jasiński (maj 2002)
-
Biografia Pierwszy raz zabiła mnie niewiasta, ubóstwiałem miłowaną, zapłakała nad moim losem, zrozum, śmieszny rycerzu - bez spisku nie byłabym sobą - rzekła pieszczotliwie: byłeś odważny, nagrody jednak za to nie dostaniesz, idź z duchem czasu - poszukaj synów przymierza w świątyni opatrzności, umarłem po raz drugi przez niewiastę - cyjanek z potasem krąży w głębokim korycie zatoki, patrzą na mnie oczy pogrążonego świata, dość - krzyczę, ostatni grosz oddaję głodnemu dziecku i idę do nieba po raz trzeci - cynicznie. Łukasz Jasiński (kwiecień 2010)
-
Prosta Przy jednej zmarło dwóch mężów stanu, trzeciego nie zechciała, musiałby zostać grabarzem, jednak samego siebie trudno byłoby pogrzebać, najwidoczniej została objęta klątwa, przecież dobrzy odchodzą na początku życia, pan chyba był bardzo ostro wstawiony, inaczej puściłby oczko grzechu, przy kolejnej postradało zmysły trzech poetów, teraz w szpitalu nie mogą udawać czubków, wyuczyli ich - pamięci, trzeci pisze ten wiersz dla nieszczęśliwej i cynicznej i dla tej samotnej - bez imienia. Łukasz Jasiński (marzec 2011)
-
To on... Jak otwarta księga zatracenia nie dotykaj oczami świętego, już dwa lata na okrągłym stole tańczą przede mną wiedźmy, są tylko trzy piętra opętania, nie wiem gdzie one prowadzą, widziałem świętego bluźniercę: błogosławił trędowatą wiarę. Łukasz Jasiński (luty 2009)
-
Dewro Mnie nie trzeba nawracać, posiadam czyste sumienie, tym bardziej: nie będę już nikomu pomagał, sam przecież nie mam życia, zresztą: to system edukacyjny jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy i niech weźmie za to całkowitą odpowiedzialność, dalej: gdzie byli Oni, kiedy naprawdę potrzebowałem natychmiastowej pomocy? A teraz Oni zrozumieli, że dałem sobie radę - przetrwałem, teraz - pouczają - mnie: pomagaj tym słabszym - oddawaj im jedzenie, kasę i co jeszcze? Oj, nie, oj, tak nie będzie: nie byłem bierny - walczyłem, uczciwa pomoc polega na pełnym porozumieniu - zaufaniu, więc: biblioteka, matka, stomatologia i ciotka - tutaj otrzymywałem wsparcie, tak: Oni nie będą decydować o moim życiu - moim wolnym czasie, bo: jak nic nie miałem - aluzyjnie wskazywali mi śmietnik, a jak coś teraz mam: pieprzą mi o bogu, przypominam - jest to element iście pasożytniczy. Najpierw zaczynają boleć stopy, ten ból dochodzi do samej wysokości kolan - one zaczynają drżeć, dodam: zostałem bezprawnie wyrzucony na warszawską kostkę brukową - jestem osobą nielegalnie bezdomną już od samych - ośmiu miesięcy, oczywiście: mój tobołek życiowy ważył dziewięćdziesiąt kilogramów, teraz: trzydzieści - dźwigam, dźwigałem i dźwigam, raz już upadłem, a uzdrowiciel, filozof i buntownik - Jezus Chrystus - upadał trzy razy, on również cierpiał za niewinność, prawdę i wolnomyślicielstwo, został ofiarą bydła - ukrzyżowany, tak: to bydło zrobiło z niego boga, teraz: bydło Go zjada - oto Ciało i Krew, rozumiecie? Jako osoba niesłysząca - posiadam całkowity ubytek słuchu, tym samym: używam piekielnie dużo wysiłku psychicznego, polegam tylko i wyłącznie na samym wzroku - refleksie, muszę bardzo uważać na samochody, złodziei i dziewczyny, jasne: będę od czasu do czasu pił alkohol - nie będę pompowanym balonem, moje wewnętrzne napięcie nie przyjmuje chorych, złych i brudnych - emocji, potrzebuję oczyszczenia, rozładowania i transcendencji, słowem: nie będę wybuchał niczym nadmuchany, jak wyżej - balon, bo: bydło - będzie robiło ze mnie wariata, potem: proponowało jakiegoś tam lekarza, zapomniałbym: definicja samego bydła - władza, motłoch i władza, natomiast: świadomy lud, naród i lud - jest po prostu w dużej mniejszości - osamotniony. - Nie, Saro, jestem człowiekiem cierpliwym, każdy początek ma swój koniec: nie będę wiecznie osobą bezdomną, a moim katom - kanaliom: odpowiem tym samym, nie, nie dla zemsty - ona jest mi obca, tylko: dla satysfakcji, równowagi społecznej i sprawiedliwości, wszystkie motele, schroniska, noclegownie i szpitale zostaną przed nimi zamknięte, ty - jako przyszła lekarka i moja przyjaciółka - nie będziesz udzielała pomocy winowajcom, pamiętaj: przysięga Hipokratesa już od dawna nie istnieje - istnieją tylko i wyłącznie: pieniądze i korporacje - farmaceutyczne, które wyciągają kasę od chorych - sprzedają im drogie leki, inaczej - truciznę, dokładnie: powolną, powolną i powolną - śmierć... - Masz rację, ja będę pracowała w klinice u mojej kochanej mamusi, która posiada prywatny gabinet i szpital, też będę kroiła kasę od pacjentów, tylko ja będę leczyła tych bogatych, a nie tych w szpitalach państwowych - ubezpieczonych, oni i tak nie są leczeni, wiadomo, aby żyć - trzeba zarabiać, jednak dla mnie pieniądze nie są priorytetem, lubię po prostu pomagać i chcę leczyć dzieci, będę pracowała tak jak moja kochana mamusia - pracując dla rządu polskiego - wykonując zabiegi finansowane przez państwo. - Nie będziesz leczyła bachorów moich katów - kanalii, bo: nie pozwolę na to, nawet jakby chcieli zapłacić potrójnie! - Nie, bo ja będę leczyła dzieci dorosłych, moja kochana mamusia też nie leczy dorosłych, tylko dzieci, chociaż i dorośli czasami przychodzą po porady, jak trzeba - leczy dorosłych i tylko w domu, a w gabinecie i w szpitalu leczy tylko dzieci. - Pół godziny temu upadłem przez kostkę stopową, piekielny ból doszedł do samej wysokości kolana, poczułem osłabienie, odruchy wymiotowania i omdlenie, także: ogromne pragnienie - pić, pić i pić, mam mocno spuchniętą kostkę stopową, nie mogę ruszać - w prawą i w lewą - stronę, boli, kurwa, boli!!! - Biedactwo... Łukasz Jasiński (Warszawa: 2018)
-
Grabarz Ja, za życia powszedniego - trędowaty i moje drugie ja, umiłowana śmierć - noc, to lubię - stare okładki czarnej magii, tamta epoka wciąż trwa jak głębokie łuki cmentarnych bram, patrz - we mgle nadchodzą dźwięki skrzypiec - pękają kamienne krzyże - lubię psy o czerwonych ślepiach - czołobitnie podają mi łapy. Łukasz Jasiński (kwiecień 2010)
-
Ballata Bianca fumo flussi in laria, silenzioso mormora piovere neve, brezza disordime fogile, tesero sta succedendo esecuzione, anime basato in laria loro ridono te stesso malincoure, quando gira grace calcolo, invece deceduto - silenzioso, o caro mio amico, amico, amico, bene passaggio triste momenti, perche no ole voi en no ole me, o caro mio amico, amico, amico, nostri amicizia brilla in grave, etico brilli in mio sognare, o caro mio amico, amico, amico, bianca fumo flussi in laria, foglia sta cadento su grave grigio, si esauriscono candele tuo vita - mai noi no mancava fede, incolore scrivere su la tomba coperchio era seduto morto gatto - memorabile omaggio voi: amico sopra gli amici, amici, amici, o caro mio amico, amico, amico, bene passaggio triste momenti, perche no ole voi en no ole me, o caro mio amico, amico, amico, nostri amicizia brilla in grave, etico brilli in mio sognare, o caro mio amico, amico, amico... Łukasz Jasiński (listopad 1998)
-
Judeocentryk Krok po kroku zapada się pod ziemią epi centrum - trzydzieści i trzy, czas się zacznie za godzinę w szarej strefie, śmiało idź po laur do piekła wrót, zapukaj: tik tak tik - zegar mistrz nie tyka rytmu białej lichwy, maranos wychodzi z czarnej szafy - na prom nada pro amen rada idą mi na: trik trak trik i wy i wice mistrz w synagodze wyświęca profanów. Łukasz Jasiński (marzec 2011)
-
Nadzieja Łososiu, nie bądź pazerny, unikaj jak czarnej dżumy fontanny nadziei, (może morze rzeki jak oszalały potok podczas słonecznej rosy płynie do źródła oceanu nadziei, może oaza oceanu jak oszalałe rzeki podczas szturmu powietrza płynie do źródła potoku nadziei, może potoki rzeki jak oszalałe wiry podczas walecznego sztormu płyną do źródła wodospadu nadziei), łososiu, nie bądź pazerny, unikaj jak czarnej dżumy fontanny nadziei... (z tomiku: Kowal i Podkowa) Łukasz Jasiński (listopad 2005)
-
Kierowca Mój tata był dobrym kierowcą autobusu, prowadził węgierskie złomy - ikarusy, inni się bali, wyrzucał pijaków, mocno dawał w mordę awanturnikom, palił mocne, smrodził, cierpliwie czekał na babcie, wysiadał, pomagał, gardził automatem, kochał biegowe, pamiętam: na miejskim zadupiu, blisko pętli - dał gazu, zepsuty zegarek wskazywał na sto, nie, na dwieście, nie odpoczywał, ciągle naprawiał swoją zabawkę, raz otrzymał mandat od kolegi milicjanta - wyrzucił do kosza, za karę prowadził czerwonaki nocne, pijany ubek przystawił do skroni spluwę, przeładował, chciał naprawdę zabić, poranne szmatławce wrzeszczały: miasto to nie dziki zachód, solidarność przyszła, strajkował, skurwysyńskie pały w czarnych okularach na haczykowatym nosie szantażowali, nie podpisał - pokazał im takiego wała, wyrzucili biednego bobasa w ostrogach na bruk, strasznie długo pił i był prozatorem romantycznej odysei - mój tata teraz naprawia bruk. Łukasz Jasiński (styczeń 2010)
-
Habitus Civitas Każdy Obywatel posiada godność prawną, ona: jest ugruntowana w Ustawie Zasadniczej - Konstytucji, gospodarzem Kraju jest Naród Polski jako Suweren - wybiera on swoich przedstawicieli do Sejmu, Samorządu i Senatu, jeśli: wybrani reprezentanci nie potrafią pilnować interesów Suwerena - ma on prawo osobę pełniącą funkcję publiczną poddać merytorycznej krytyce - używając imienia i nazwiska - godności: posła, radnego i senatora, wtedy: osoba krytykująca z automatu zostaje osobą publiczną, Najwyższe Prawo daje każdemu Obywatelowi wolność słowa, zbieranie i upowszechnianie zdobytych informacji, prócz: tych objętych klauzulą - tajne, ściśle tajne i tajne specjalnego znaczenia, jednocześnie: Obywatel jest odpowiedzialny za własne słowa - krytykę, nie istnieje wolność słowa bez prawnej, duchowej i moralnej - odpowiedzialności, dalej: osoba krytykowana ma prawo złożyć prywatny pozew do sądu cywilnego - użyć kontrargumentów, jak widać - nikt jeszcze nie złożył jakiegokolwiek pozwu przeciwko mojej osobie - Łukaszowi Jasińskiemu, kończąc: proszę wyciągnąć wnioski - czy ja kłamię? Łukasz Jasiński (Warszawa: 2019)
-
Jan Quo Vadis...? Wtedy usłyszałem ciche ikony zimnych granatów - z nieba szybko nadlatujące jak klangor odrzutowców, a potem wrzask i skowyt, wszystko musi zapłonąć, odejdą więc czarne idee jak błogosławione golgoty niezniszczalnej śmierci, a potem wrzask i skowyt, wtedy usłyszałem szum awangardowych leopardów lufami strzegących bramę - kaftanów wolności prawej, a potem wrzask i skowyt, wszyscy więc odejdą tam rewolucyjnym śpiewem na piórach spadochroniarzy - tasakiem rąbiąc święte zło, a potem wrzask i skowyt, wszyscy więc odejdą tam atramentowym korowodem, gdzie czuć złowrogi pomruk, ognisty żar i słój spopielony - nakryty spalenizną z kotła. (z tomiku: Kowal i Podkowa) Łukasz Jasiński (maj 2006)
-
Nie czytaj tego... Nas ograbiono z megalomanii szubienic, żegnajcie czarnoptaszęta, odfruńcie wolni za horyzont widnokręgu, skrzydła pochodni zamieńcie w koronę korzeni, jesteśmy sami ramię w ramię z cierniokośćmi na organach szwadronu śmierci: zło, zwyciężaj - złem. Łukasz Jasiński (czerwiec 2010)
-
Miniaturka To żaden grzech mieć w duszy żołnierskie życie, mężczyźni, kobiety i dzieci jak karczowniki w germańskich łachmanach toną w kanałach, nad nami drżą płonące ruiny, posłuchaj serca: nam nie kazano umierać na kolanach - my mamy ginąć z dwoma palcami przy skroni. Łukasz Jasiński (sierpień 2010)
-
Dialog Ty cierpisz (drwina - pytająco), nie (kpina - lekceważąco), a powinnaś (drwina - krzykliwie), nawet wtedy (kpina - obłudnie), kiedy nie zasłużyłam (kpina - wesoło), to pokusa (drwina - krzykliwie), aby wokół (kpina - prowokująco) siebie wszystko niszczyć (kpina - pytająco), to pycha (drwina - krzykliwie), duma (kpina - poważnie) mi na to nie pozwala (kpina - podniośle), bo nie jesteś (drwina - wściekle) tego godna (drwina - oburzająco), honor mi nie (kpina - poważnie) pozwala szargać godności (kpina - dumnie), ale to przecież wolna wola (drwina - krzykliwie), nie boję się śmierci (kpina - spokojnie), tylko cierpienia (kpina - jękliwie), kpisz (drwina - drwiąco), o tak (kpina - kpiąco), psia mać (drwina - wściekle). Cierpienie jest łaską (łaska - nieśmiało), przestań szydzić (szyderca - wesoło) i koniec końców - po prostu koniec. Łukasz Jasiński (Warszawa: 2007)
-
Mądrość Powietrze zatrzeszczało i zakołysało żylastymi skrzydełkami, skrzydełkami małej muszki - muszki małej, powietrze zesztywniało jak jeden grom muzyki, powietrze trzeszczy ledwie i ledwie kołysze żylastymi skrzydełkami, skrzydełkami małej muszki - muszki małej, na świeżo zielonkawej i jak dąb starej ławeczce lśni czarna mała plamka: to taki pogrzeb śmieszny... (z tomiku: Kowal i Podkowa) Łukasz Jasiński (maj 2008)
-
Sara Znałem kiedyś przepiękną Sarę, a jej prawdziwe imię brzmiało: Sara - była Polką pochodzenia greckiego i miała szesnaście lat, tak: była we mnie zakochana, Sara to nic innego jak Sarah - księżniczka według kultury hebrajskiej. A więc: Saro Muzykalna, zacznę od strony treściwej - widzę w tym tekście głębię, delikatność i czułość, także: ukryty - ból, który wypływa na powierzchnię jak krwawe bąble, aby za chwilę zniknąć - jest to pewnego rodzaju pragnienie powrotu do normalnego życia i akceptacji własnej odmienności, podmiot liryczny w tym tekście jest dość tajemniczą osobą - niedostępną. Jeśli natomiast chodzi o formę, to: dużo bardziej przypomina ona prozę aniżeli mowę wiązaną - wiersze, nie wspominając już o prozie poetyckiej, nazwałbym ten styl liryczną prozą, przywołam teraz autorski tekst "Wieczorami" - Sary Muzykalnej i powiem jak czytam. "Lubię wieczory to czas w którym mogę być prawdziwa i nie muszę udawać że moknę we łzach a nie w deszczu wtedy łatwiej jest mówić o tym co w środku człowieka ściska serce tak bardzo że nie sposób rozebrać się z lęków za dnia wieczorami nawet niebo potrafi zapłakać spadającymi gwiazdami które zignorowały życzenia więc jak nie płakać człowiekowi co w nich już tylko pokładał nadzieję? wieczorami wydajesz mi się wciąż idealny nie jak za dnia gdy brak czasu na wspomnienia wtedy zdarza się mi się zatęsknić my też przecież spotykaliśmy się głównie wieczorem i tylko tego w nich nienawidzę." A dlaczego: powiem jak czytam? Bo to jest najłatwiejsza z możliwych interpretacji - analiza. Recenzje, eseje i rozprawki zajmują trochę więcej pracy intelektualnej, która też prowadzi do mentalnego zmęczenia organizmu ludzkiego, dodam: świadomie zignorowałem błędy gramatyczne i ortograficzne, a więc: czytam tak - otóż tak: "Wieczory, wieczory i wieczory to te czasy prawdziwe - nie muszę udawać jak moknę w słonych łzach* i nie w deszczu łatwiej jest mówić jak cierniowe kolce niemiłosiernie duszą serce..." Znałem kiedyś przepiękną Sarę, a jej prawdziwe imię brzmiało: Sara - była Polką pochodzenia greckiego i miała szesnaście lat, tak: była gorąca, namiętna i wyzwolona cieleśnie, umysłowo i duchowo - nad morzem chodziła nago i w lesie chodziła nago - kochała własną nagość i tego samego pragnęła ode mnie, odmówiłem: była jeszcze dzieckiem... *słone łzy u niektórych ludzi zostawiają otwarte rany na skórze obok nosa - dosłownie Łukasz Jasiński (Warszawa: 2022)
-
Savoir Vivre Po prostu bądź godny wolności: ona jest matką - idei życia wszystkich istot ziemskich: roślin, zwierząt i ludzi - inteligentnych mordują, zrozum, twoje: milczenie - to nic a nic innego jak świadectwo pogardy... Łukasz Jasiński (sierpień 2022)
-
O nudnej rutynie Z głębokiej podróży wróciłem: cisza - gra, gra i gra i gra, głośno, gra: pozory - tajemniczy akord - fałszywą flagę: ukrytą zasłonę dymną - przemierzyłem: ścieżki, najgorsze, ścieżki stada - stado dwunożnych zwierząt agresywnych, lelum, polelum, lelum: prosa, alienum, prosa - poetica... Łukasz Jasiński (styczeń 2022)
-
Świecie, odchodzę, świecie...
Łukasz Jasiński opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Świecie, odchodzę, świecie... Przez trzy lata szedłem doliną śmierci: święte zło spod krzyża - kusiło moją wolność, upadłem na zieloną łąkę pośród dzikich kwiatów: oddychałem i oddychałem i oddychałem i wciąż oddycham życiem, zapamiętaj: jest we mnie - mroczna tajemniczość - krwawe stygmaty cierpienia, to: po prostu - ty... Łukasz Jasiński (maj 2021) -
Dyrygent tworzy orkiestrę
Łukasz Jasiński opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dyrygent tworzy orkiestrę I wytężaj: słuch - niemiłosierne struny, skrzypiec, struny: czarna - śmierć wciąż zbiera owoce - niewolników: zatrutych - zamaskowanych, trucizną - zaszczepionych: oddychają - tlenkiem węgla, dziś widziałem ciszę: dno i dno i dno - bezimienny cmentarz ofiarnych męczenników: qui, mundus, qui - vadis? Łukasz Jasiński (styczeń 2022)