Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Semper Reus

Użytkownicy
  • Postów

    56
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Semper Reus

  1. Przecież nigdzie nie poszedłem...
  2. Semper Reus

    Nocne serce

    Widziałem wczoraj, O zmroku, Serce nocy, Czarne Jak otchłań piekła, Obserwowałem jak bije, Pompuje krew Gęstą i czarną Jak smoła, W plątaninie arterii, Skurcz, Rozkurcz, Układ krążenia, Cichym szeptem przepływu Mówiło do mnie "Otwórz mnie", Wystawiłem więc dłoń, I tak się stało, I jej esencja Była we mnie, Pulsująca i oślizgła, Patrzyłem jak wypływa, Podnosi się I opada na posadzkę, I wszystko zrozumiałem. 13.02.2023
  3. Semper Reus

    puste kalorie

    Powinienem rozebrać choinkę świąteczną, ale czas tak szybko leci, że za chwilę znowu będę musiał ją ubierać ??
  4. Semper Reus

    puste kalorie

    Jak zawsze w formie, nigdy nie zawodzisz :)
  5. Cieszę się, że po kilku latach, mogę poczytać w dalszym ciągu tą historię :) Wydaje mi się, że miałem gdzieś zapisane stare wersje, ale nie pamiętam gdzie...
  6. Budzę się. Pierwszym, co widzę, są odcienie ciemności, przemieszane z niewielką szarością. Na ulicy nie palą się światła, więc domyślam się, że to musi być pora, gdy słońce dopiero zaczyna swoją wędrówkę. Magiczna godzina. Sięgam po wodę na stoliku nocnym, żeby przepłukać gardło i stęchłe nocne myśli. Udaje się. Z nieco rozjaśnioną głową zaczynam się zastanawiać, co mnie przebudziło. Po chwili już wiem. To cisza. Wieczna cisza, która była, jest i będzie, gdy świat śpi, i gdy umrze. Ta sama, która czekała na tych, co byli przede mną, obecnych którzy chcą jej teraz słuchać, i na następnych, co przyjdą po mnie. Jednocześnie czuję, że coś jest nie tak. Coś wisi w powietrzu. Nieuchwytne zagrożenie, groźba, obecność. Zło. Patrzę na cienie w pokoju, każdy z nich jest moim wrogiem i przyjacielem. Nasłuchuje przez chwilę, nic się nie dzieje. A jednak, wiem, że coś tam się czai. Czeka. Drżę, a powietrze robi się gęste jak ołów, i zimne jak dłoń trupa. Muszę sprawdzić, czy drzwi są zamknięte. Co jeśli w domu kryje się złodziej? Bezszelestnie uchylam drzwi od pokoju, spoglądam, niczego nie ma. Ruszam. Podłoga mi pomaga, nie skrzypi. W końcu, drzwi. Sprawdzam, zamknięte. I nagle czuję, obecność się zbliża. W panice wciskam włącznik światła. Nic się nie stało. Całą moją skórę pokrywa gęsia skórka, umysł zarządza ewakuację. Mdleje. Budzę się. To musiał być zły sen. Rozglądam się po pokoju. Te same ciemności... Ta sama cisza. Obecność... Boże, co się dzieje? Dlaczego nie ma nigdzie świateł? Czy to na pewno mój dom? Nie potrafię opanować drżenia. Czy powinienem tu zostać, i udawać, że mnie nie ma, czy też może uciekać ile sił w nogach? Najciszej jak potrafię, szukam telefonu. Muszę wezwać pomoc. Obecność jakby to wyczuła. Zaczęła się zbliżać do drzwi. Czuję jej potwornie złą energię. Nie śpieszy się. Próbuję zachować spokój, ale nie potrafię przestać się trząść. W końcu zbliża się do drzwi. Uchylają się. Ale nie jestem w stanie znieść czegoś tak złego. Ponownie mdleję. Budzę się. Mając w pamięci poprzednie dwa doświadczenia, myślę. I w końcu mam pomysł, jednocześnie głupi i rozsądny. Może to sen? A w takim razie, dlaczego by nie zastosować testu rzeczywistości? Modląc się, żeby to zadziałało, wykonuje go. Oślepia mnie białe światło, słyszę trzask. Budzę się. Już nie jestem w łóżku. Z jakiegoś powodu, siedzę na krześle w pokoju. Ale co ja na nim robię? Próbuje się skupić, ale nie mogę... Odpływam. Budzę się. Ponownie w łóżku. Kolejny raz w ciemnościach. Oddycham z ulgą, gdy test rzeczywistości zawodzi. Bo to znaczy, że uciekłem, prawda? A jeśli tak, to na jak długo?
  7. Obudziłem się w ciemności. A ona we mnie. I w niej pozostałem, i znalazłem ukojenie. Na początku nie było nic, pustka samotności, pełna wyrzutów. A potem przyszła obecność. I już ze mną pozostała.. Ile już tu jestem? Dzień? Tydzień? Miesiąc? Czas stracił znaczenie, nie liczy się już nic. Nie ma głodu, bólu. Wszystko oddałem ciemności, a ona mnie przyjęła pod swoje zimne łono. Wpatruje się w nią, z nadzieją, że odwzajemni moje spojrzenie. Czasem wyciągam w jej stronę swoje wychudzone ręce, ale chociaż jest wszędzie, nie mogę jej dotknąć. Wtedy, w szale rozpaczy, biegnę przed siebie, ale moja miłość nie pozwala mi się złapać. Czuję zmiany w tym co pozostało z mojego ciała, które zjadła ciemność, gdy jej się ofiarowałem. Jej macki pod moją skórą, oplatają moje naczynia i narządy, kojąc moją tęsknotę. Zimnym dotykiem uwalnia mnie od ciężaru wspomnień, pozwalając mi się w niej zatopić. Nie ma znaczenia, kim byłem, albo będę. Liczy się tylko to, CZYM BĘDĘ z nią. Obudziłem się w ciemności. A ona we mnie. I w niej pozostałem, i znalazłem ukojenie. 4.10.2021
  8. Semper Reus

    ***

    Miłość wpół do śmierci...
  9. Semper Reus

    nieśpiesznie

    A co kupujesz? Pieczywo w Tesco?
  10. Nie działa mi odpowiedź w temacie, więc cytuję, Nie mam wiadomości, tj sa, ale ciężko się do nich dostać, nie widać czy ktoś jest zalogowany To wszystko na telefonie, jak znajdę to napisze
  11. Semper Reus

    Scintillae

    Masz może problemy, żeby przeczytać treść? Myslalas może nad wizyta u okulisty?
  12. Semper Reus

    M.

    Widzę, że Twoja bliska adoratorka znowu lubi być krytykiem xd @Somalija
  13. Przyznam, że się zaśmiałem Podoba mi się ten wiersz
  14. Semper Reus

    Scintillae

    Uderza młot W kowadło świata, Niewidzialny kowal, Kuje zawzięcie Rozsypuje światełka, W ciemności Nieskończonej Małe iskierki, Drobne i delikatne, Uparte by trwać, I zniknąć, Bez śladu Z siłą Zdolną rozpalać Wielkie pożary Gorące Krótkim życiem, Wypalają się Swoim żarem Tak bardzo Chcą zaistnieć, Zostawić ślad Po sobie, Rozpętać inferno Zanim znikną nagle Małe i wątłe Iskry w mroku
  15. Semper Reus

    Ty i ja

    Urzekła mnie ta rozmowa ??
  16. Semper Reus

    Koniec

    Może to już, Koniec cały Bez wiwatów I głośnych fanfarów Nie słychać muzyki, Ani trąbek wesołych Nie ma komu Wypowiadać słów, Żeby echo mogło Łowić je o zmroku Tylko jedno spojrzenie, Zielonych oczu, Ulotne jak wspomnienia Może jeszcze Ostatnie westchnienie, Którego nie słychać I już po wszystkim Ale przecież Nikomu się nie zawalił, Ani nie rozpadł Cały świat, Prawda? Nic zauważalnego A jednak, Coś się zmieniło, Po cichutku, Po malutku Nikt nie widzi, Nikt nie słyszy, Niemego huku Sypiących się gruzów I w końcu, Nastał Koniec wymowny, Chociaż niewypowiedziany Po prostu, Koniec
  17. Atmosfera gęsta jak opary dymu Przesycona strachem Twoim własnym Czujesz go? Wycieka z ciebie jak z rozbitej szklanki Pali w gardle, jak kieliszek wódki Odór przerażenia Nie jestem w stanie go pomylić z niczym innym Twoje serce bije w szalonym tempie O co chodzi? Czego się boisz? Może jutra? A może tego, czego nikt nie chce zrobić, a każdy musi? Twój smród strachu przeszkadza mi zebrać myśli Co jest w stanie tak przerazić człowieka? Zła wiadomość? Nadchodzący dzień? Widmo nieistnienia? A może... on sam?
  18. Próbujesz zasnąć, prawda? Wiercisz się w łóżku, szukając odpowiedniej pozycji, ale sen nie przychodzi. Myślisz sobie "nie będę otwierać oczu, szybciej zasnę", prawda? Ale jednak, coś nie daje Ci spokoju Szybko rzucasz spojrzeniem na pokój tonący w mroku "Wszystko jest w porządku, nic się nie dzieje, więc dlaczego nie mogę zasnąć?" Spoglądasz na szafę "Czy ona powinna być tak uchylona?" Nie ociągając się, zapalasz światło i zamykasz ją Przy okazji wszystkie pozostałe szuflady i drzwi także Ale uczucie nie zniknęło Można powiedzieć, że nasiliło się "Przecież jest spokojnie, wszystko jest w idealnym porządku" Wracasz do łóżka Jest już po północy, światła na ulicy dawno zgasły A Ty dalej wiercisz się, próbując zasnąć "Czy zawsze jest tu tak ciemno?" Twój wzrok nie jest w stanie przebić zasłony mroku Mimo wszelkich starań, nie jesteś w stanie wyciszyć strachu W pewnym momencie zwracasz uwagę na to jak bardzo jest cicho Aż piszczy w uszach "Boże, ześlij na mnie w końcu sen" Ale odpoczynek nie nadchodzi Zaczynasz ulegać uczuciu niepokoju i strachu Zagrzebujesz się głębiej w kołdrę Do Twoich myśli wkrada się wizja lodowatej, czarnej i chudej dłoni, która łapie Cię za stopę Nogi do tej pory wystające spod pierzyny, szybko chowasz pod swoją zbroję z puchu Drżysz "Czy cały czas było tutaj tak zimno?" Boisz się, trzęsiesz Ale przecież jesteś sam w pokoju Prawda? Chociaż rozum podpowiada, że tak jest, To jednak nie chcesz mu uwierzyć W myślach rozważasz wszelkie scenariusze ucieczki "Najpierw światło, czy od razu uciekać do drzwi? A co, jeśli coś zobaczę?" Zaraz, co to było? Dźwięk na granicy słyszalności Skąd się wziął? Krew uderza Ci do głowy, w takim stanie nie ma mowy o śnie Adrenalina krąży w Twoich żyłach Czujesz, jak po Twoim czole spływają krople potu Znowu ten cichy dźwięk, jakby szurnięcie Nie jesteś już w stanie opanować strachu Nie zważając na nic, rzucasz się do włacznika światła i przełączasz go Twoje serce bije w szalonym tempie Rozglądasz się pośpiesznie "Nic nie ma" Ocierasz spocone czoło I wtedy zauważasz uchylone drzwi do szafy Ale przecież je zamknąłeś Prawda?
  19. Semper Reus

    Uczta

    Notka od autora: ten wiersz raczej nie jest z tych, które się czyta do obiadu... Wgryzają się, Białe i oślizgłe Robaki, W mięso, Zielonkawe i śliskie Pokryte nalotem Pleśni i myśli Otulone szczelnie Ziemną pierzyną, Wysysają Stężałe soki, Uczuć i duszy Ucztują Na ukochanej Formie, Wdychają gazy, Pełne resztek Charakteru A ponad tym Łożem wspomnień, Skraplają się Łzy Może gdzieś tkwi W tym sens Ja nie wiem, Szukam
  20. Semper Reus

    Muzyka

    Czasem słyszę, Muzykę Cichą i delikatną, Jak wiosenny poranek A innym razem Łowię nuty, Twarde i ciężkie Płynie zewsząd, Po pajęczych nitkach Mojego umysłu I każe pisać, Słowa Na papierze Więc robię to, Zasłuchany W rytm melodii
  21. Semper Reus

    Wagon

    Zapraszam Państwa Do wagonu przymuszeń Już słychać stukot maszyn I gwizd lokomotywy Nie ociągać się, Trzeba wsiąść, To nieuniknione Teraz, dziś, czy pojutrze, To bez znaczenia Każdy z nas Zajmie miejsce, W przedziale przymuszeń Według odgórnych zasad, Bez dyskusji Proszę wsiadać, Tak musi być Pytają Państwo; "Dlaczego?" A ja odpowiadam; "Bo tak" I koniec kropka
  22. Semper Reus

    Można

    Ale ja nigdzie nie napisałem, że jej nie mają, dlatego postawiłem przed tym przecinek Próbowałem jakoś oznaczyć Was, ale wyszło, że cytuję ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...